SPRYTNE MARCHEWY I SPEŁNIONE MARZENIE

Po powrocie z wakacji odkryłam, że oprócz pięknej opalenizny przywiozłam ze sobą kilka kilogramów ekstra i nie mam wcale na myśli nadbagażu 😜. W sumie nie powinnam się zbytnio dziwić. Ostatni grecki tydzień urlopu zaliczyłam przecież w wersji all inclusive. Jako, że w wakacje zawsze daję sobie odpust w sprawach żywieniowych i kompletnie nie myślę wtedy o dietach, mocno sobie dogadzałam w tej materii. Tych kilka kilogramów wypełniło mi niestety głównie spodnie w pasie, co nie do końca mi się podoba, ale przy okazji wypełniło trochę buzię, która wygląda na gładszą i wraz z opalenizną prezentuje się całkiem świeżo. Tak czy siak, małe wychylenie na wadze skłoniło mnie do sięgnięcia do szafy po ubrania, które zakryją ten nieco powiększony brzuszek i przy okazji podkreślą, zdobytą ciężką pracą, opaleniznę.

Oczywiście zawsze będę twierdzić, że najlepszymi maskującymi spodniami są luźne gacie, ale jest to model dla odważnych amatorek nisko noszonego kroku. Za najbardziej uniwersalne i niewymagające specjalnej odwagi w noszeniu uważam MARCHEWY. To fason praktycznie dla każdej z nas. Szczególnie powinien być lubiany przez kobiety, które mają coś do ukrycia w okolicach bioder, kolan, a nawet łydek. Jest to możliwe dzięki temu, że marchewy najszersze są w udach, a potem łagodnie zwężają się ku dołowi. Do tej kategorii spodni należą także tzw. mamuśki. Różnica jest taka, że one mają znacznie wyższą, mocno podkreśloną talię. Od linii bioder prezentują się praktycznie identycznie jak marchewy i osiąga się wizualnie podobny efekt. Wybór pomiędzy tymi fasonami zależy tylko od tego, czy możemy i chcemy podkreślić naszą talię. Ponieważ moja  jest teraz w zaniku, wybrałam marchewy ZARA i przesłoniłam ją jeszcze przymarszczonym topem H&M.

Bardzo często spotykam się z opiniami i poradami „specjalistów”, że kobiety o pełniejszych kształtach powinny ubierać się mocno do figury aby uniknąć optycznego efektu dodatkowych centymetrów. Teoretycznie jest to prawda, ale… Spójrzcie na zdjęcie powyżej. Zgodnie z tą zasadą, w zapiętym żakiecie powinnam wyglądać szczuplej, a wcale tak nie jest. Dodatkowo w tak dopasowanej wersji uwidocznił się jeszcze niechciany brzuszek 😉 Dużo bardziej korzystna jest rozpięta marynarka. Kluczem do sukcesu jest pilnowanie, by rzeczy były dopasowane, ale nie obcisłe. To czasem niewielka różnica, dosłownie 2 – 3 centymetry, ale jakże istotna. Kiedy jest odrobina luzu między ciałem a ubraniem, zawsze wygląda się lepiej i szczuplej 🙂

Jeszcze kilka słów o wzorach i printach. Wiele kobiet się ich boi i ewidentnie unika, a szkoda. Wzorzyste ubrania mają wspaniałą zdolność „rozmywania sylwetki”, co przydaje się szczególnie wtedy, gdy chcemy zamaskować małe co nieco albo odwrócić uwagę od niektórych partii naszej sylwetki. Do dzisiejszej stylizacji wybrałam kraciastą marynarkę GINA TRICOT ponieważ jest mocno taliowana i ma ładnie podkreślone ramiona, co sprawia, że sylwetka samoistnie nabiera kobiecych kształtów. Wiem, że to tylko optyczny efekt, ale grzechem by było z niego nie korzystać.

Z mojego doświadczenia wynika, że do wzorzystych marynarek dobrze jest dobierać monochromatyczną bazę i zdecydować się na jeden kontrastujący kolor. W tym przypadku biały środek tworzy jednolitą całość i optycznie wyciąga sylwetkę. Jeszcze mocniejszy efekt byłby z czernią, ale to jest oczywista oczywistość 😉

Zauważyłyście moje nowe kolczyki? Upolowałam je niedawno w TKmaxx. Pasują bardzo fajnie do kraciastej marynarki, ale kupowałam je z myślą o stylizacji marzeń. Pewnie zastanawiacie się, co to oznacza? Już za momencik zobaczycie, co od dłuższego czasu chodziło mi po głowie.

Musiałam tylko zmienić okulary i buty, a marynarkę zastąpić białym swetrem…

Spełnione marzenie – stylizacja cała biała

Od dawna miałam ochotę na zrobienie całkowicie białej stylizacji. Podejmowałam kilkukrotnie próby, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie. A to byłam za blada, a to nie miałam białej torby… Kończyło się to tym, że łączyłam biel ze srebrnymi dodatkami albo z czarnymi, tworząc ulubione stylizacje black&white. Tym razem nie mogłam przegapić takiej okazji. Życiowa forma jeśli chodzi o opaleniznę i kompletne zasoby w szafie sprawiły, że mogłam w końcu zrealizować swoje stylowe marzenie…

Muszę przyznać, że byłam zaskoczona, jak pięknie dopasowały się do stylizacji marzeń moje siwe włosy. Odnoszę wrażenie, że i one chciały mi pomóc w perfekcyjnym kolorystycznym dopasowaniu wszystkich elementów 😉

Przy okazji chciałam pokazać Wam jeszcze mały trik. Zakładając obszerny sweter warto podciągnąć lekko rękawy. Kiedy widać kawałek przedramienia, całość wygląda dużo lżej.

 

 

Jest jeszcze jeden trik. Bardzo modny teraz sposób wkładania swetra za pasek spodni sprawia, że można wydłużyć sobie optycznie nogi i lekko zakamuflować brzuszek. Niestety sprawdza się tylko przy dość cienkich swetrach.

Na koniec wrzucam jeszcze zdjęcia w topie, bo nie mogłam sobie odmówić przyjemności pochwalenia się swoją opalenizną. Nie wiem czy kiedykolwiek będę jeszcze tak opalona. To moja czekoladowa życiówka 🙂 Będę miała fajną pamiątkę i z przyjemnością będę wracać do tego wpisu.

Jedna baza i dwie super stylizacje. Jestem ciekawa, która spodobała sie Wam bardziej?

Moje Drogie Silverowiczki, mam nadzieję, że warto było trochę dłużej poczekać na dzisiejszy wpis. Ja jestem z niego wyjątkowo zadowolona, bo udało mi się w nim spełnić moje stylowe marzenie. Pomogły mi w tym bogate zasoby w szafie oraz opalenizna, ale dobre samopoczucie i uśmiech na twarzy były kluczowymi dodatkami dzisiejszych stylizacji. Warto o tym pamiętać 🙂

Do następnego razu,
SIWA

Możesz także polubić

10 komentarzy

  1. Moja Droga! Ewidentnie wypoczynek Ci posłużył. Przy tak wypoczętym licu i niesamowitej opaleniźnie każda stylizacja pięknie wygląda! Mam problem ze wskazaniem, która fajniejsza: jedna bardziej elegancka, druga bardziej weekendowa. Dla równowagi w opiniach, ja wybieram b&w. Będąc bladzioszkiem nie dla mnie „totalbiel”.
    No i bardzo spodobały mi się Twoje białe, męskie buty- boskie! Jako butoholiczka chętnie dodałabym takie do mojej kolekcji 🙂

    Pozdrawiam, ściskam

    1. Witaj Sabo,
      To były wakacje marzeń. Nawet w najśmielszych snach, nie spodziewałam się tak udanego wypoczynku. Masz rację, że 'totalbiel” wymaga idealnej opalenizny i dlatego nie mogłam przegapić takiej okazji, kiedy osiąga się swoją czekoladową życiówkę. Już pisałam Pati, że właśnie w wersji black&white paradowałam cały dzień w pracy… Białe męskie buty upolowałam w TKmaxx. Ostatnio odnoszę wrażenie, że propozycje dla mężczyzn, nawet w sieciówkach i outletach, są zdecydowanie bardziej atrakcyjne. Niestety wymaga to dość dużej stopy, minimum 40. Jeśli taką posiadasz, to hulaj dusza, piekła nie ma 😉
      Buziaczki,
      SIWA

  2. A ja dam remis z lekkim wskazaniem na b&w choć doceniam kompatybilność obydwóch zestawów. Oba są świetne, świeże i do odtworzenia co uczynię szybciutko z największą przyjemnością

    1. Witaj Pati,
      Stylizacja marzeń sprawiła mi dużą frajdę, ale muszę się przyznać, że tego dnia prezentowałam się w wersji black&white 🙂 . Zdarzają się wpisy, z których jestem wyjątkowo zadowolona i tan właśnie do nich należy. Twoja deklaracja o chęci odtworzenia sprawiła mi wielką przyjemność. Mam nadzieję, że przy najbliższej okazji pochwalisz mi się, jak Ci poszło 🙂
      Buziaczki,
      SIWA

  3. Biały zestaw rządzi! Bardzo mi się podoba.
    Pod tamtym wpisem jakoś nie dało się wpisać odpowiedzi – niestety sandały z Zary po 5 sekundach wróciły do pudełka. Jak dla mnie strasznie twarde. Niestety. Co roku mam coraz bardziej wymagające stopy. Buty z zeszłego sezonu (znaczy kupione rok temu) musiałam pożegnać.

    1. Witaj Agnieszko,
      Miło słyszeć, że stylizacja marzeń tak Ci się spodobała. Znacznie gorzej z tymi sandałami… Mam nadzieję, że znajdziesz podobne, ale bardziej przyjazne dla swoich stóp 🙂 . Wydaje mi się, że nie są wcale bardziej wymagające, tylko Ty już nie jesteś gotowa na noszenie niewygodnych dla Ciebie butów. Trzymam kciuki za udane zakupy. Pozdrawiam,
      SIWA

  4. Witaj czekoladowa Agusiu, no co ja biedna mogę zrobić… znów muszę zamieścić „milusi” komentarz. Nie może być inaczej. Moją ulubioną wersją jest wersja cała biała. To bardzo moje klimaty. Marynarka też super, bardziej miejska. Ale sweterek i buciki męskie to jest to. Aha i zdecydowanie było warto czekać na nowy wpis. Trzymaj formę jak najdłużej bo wyglądasz bosko. D.

    1. Witaj Dorotko,
      Och to prawdziwa przyjemność czytać te Twoje milusie komentarze 🙂 . Biała stylizacja chodziła za mną od dłuższego czasu i bardzo się cieszę, że sprawiła Ci taką samą przyjemność jak mnie. Uwielbiam monochromatyczne zestawienia, a to w bieli było możliwe tylko teraz, kiedy jestem tak mocno opalona. Sweterków i męskich butów u mnie dostatek. Teraz myślę o kolejnej stylizacji w jednym kolorze. Trzeba sobie ciągle stawiać wyzwania 😉
      Buziaczki,
      SIWA