SPORTOWA ELEGANCJA CZYLI TROCHĘ NA GALOWO, TROCHĘ NA SPORTOWO…

Sportowa elegancja to termin, który może pomieścić naprawdę sporo. Przychodzi mi na myśl, że jest ona niczym oversize’owy T-shirt, który potrafi za każdym razem wyglądać inaczej, w zależności od tego,  jak się go założy i jakich użyje dodatków. Czasem jest to bardziej sportowa elegancja, a czasem elegancja przełamana sportowymi akcentami. Dzisiejszy wpis jest dla mnie małym powrotem do przeszłości, bo bardzo podobnie ubierałam się w liceum i jeszcze na studiach. Jak na wyczynową sportsmenkę, którą wtedy byłam, wyróżniał mnie wcale nie najbardziej styl ubierania, co moja bezgraniczna niechęć do dresów. Przez czternaście lat kariery zawodniczej, nigdy nie założyłam dresowych spodni i bluzy razem! Zostało mi to zresztą do dzisiaj. Wyjątek stanowią luźne gacie od RUNDHOLZ’a z dzianiny dresowej, ale oprócz materiału nie mają one, tak naprawdę, nic wspólnego z dresami, które mam na myśli. Podstawą mojej szafy, w tamtych czasach,  były dwie ulubione pary dżinsów. Jedne, przykrótkie, zwężane, z suwakami na nogawkach i drugie, szerokie, proste. Obie pary nosiłam tak zawzięcie, że na koniec były prawie białe. To niesamowite, że potrafiłam na bazie tych dwóch par, tworzyć naprawdę wiele stylizacji. Moja obecna denimowa kolekcja jest znacznie większa i przyznam, że żadna z par nie jest wcale mocno sprana. Taki znak czasu i wszechobecnego dobrobytu. W tytule napisałam, że na galowo, ponieważ właśnie w przykrótkich dżinsach, białej, bawełnianej bluzie i białych trampkach, byłam na zakończeniu szkoły podstawowej i liceum. To był mój pomysł na elegancję w sportowym wydaniu. Dziś wskoczyłam w podobny zestaw i czułam się niczym wtedy, gdy odbierałam świadectwa. Minęło sporo czasu od tamtych wydarzeń, ale jak widać, moja słabość do sportowej elegancji przetrwała. Teraz dorzuciłam jeszcze do niej trochę ekstrawagancji i nonszalancji, ale nadal w moim stylu króluje sportowy luz z domieszką elegancko dobranych dodatków 😋 .

Pisałam już wielokrotnie, że mam ogromną słabość do platformy PINTREST, gdzie można znaleźć mnóstwo inspiracji. Uwielbiam oglądać zdjęcia z pokazów, ale chyba najbardziej wciąga mnie tzw. street style. Jest tyle fajnych dziewczyn i kobiet z różnymi pomysłami na modę. Wybrałam dwa zdjęcia, które wydaje mi się, że dobrze pokazują ducha sportowej elegancji i są w kolorystyce mojej dzisiejszej stylizacji.

Dobre dżinsy to prawdziwy skarb. Trafić na takie, w których wygląda się i czuje rewelacyjnie zarazem, to prawdziwy strzał w dziesiątkę. Kiedyś pewnie byłyby to rurki, czyli tzw. obciślaki, ale teraz, gdy jestem wielką fanką luzu w gaciach, jest to dla mnie nie do pomyślenia. Całkiem niedawno upolowałam w second handzie wspaniałe dżinsy ARMANI, które sprawiły, że na nowo pokochałam denim. Noszę je bardzo często i choć są na mnie trochę za duże,  czuję się w nich fantastycznie. To one są bazą dzisiejszej stylizacji, a tak naprawdę dwóch…

Żeby nie było za sportowo, do dżinsów dołożyłam bawełnianą bluzę/żakiet RUNDHOLZ. Uwielbiam tego projektanta właśnie najbardziej za przełamywanie schematów. Materiał bardziej pasuje do sportowej bluzy, ale forma jest typowa dla żakietu. Wszystko zależy od tego, do czego ją założymy. O bluzie napiszę jeszcze trochę dalej, bo ma jeden ciekawy element, który ujawni się dopiero na innych zdjęciach.

Chęć, by wszystko do siebie pasowało, sprawiła, że z głębin szafy wyciągnęłam ciemnoniebieskiego shoppera PAUL & JOE SISTER, który ostatnio został wyparty przez dużą granatową torbę. Dziś jednak pokazał swoją klasę, bo idealnie dopasował się kolorem do dżinsów.

Podwójny pasek REPLAY kupiłam w TKmaxx. Gdyby nie to, że od lat noszę mój czarny, potrójny GABI LAUTON, pewnie ominęłabym go szerokim łukiem, a tak, gdy go zobaczyłam, wiedziałam, że musi być mój. Nie było innego wyjścia. W ten sposób weszłam w posiadanie gadżetu, który pewnie będzie mi towarzyszył przez długi czas. Pamiętajcie, warto inwestować w dodatki…

Zarzucona na ramiona bluza wygląda efektownie, ale przy moim sposobie bycia, ten sposób noszenia nadaje się tylko do pozowania 🙂 .

A teraz nadszedł czas, by poświęcić chwilę T-shirtowi w graficzny print, który nieodzownie kojarzy się z wycinankami Matisse’a.

Nie chciałam pisać o pandemii, ale muszę choć krótko wspomnieć, bo to właśnie dzięki niej mam ten wspaniały T-shirt. Ponieważ nie mogłam wybrać się do stacjonarnego sklepu, zaczęłam poszukiwać na stronie RESERVED koszulki w czerwono-białe paseczki. Znalazłam w męskiej kolekcji tyle T-shirtów w ciekawe printy, że zamówiłam ich aż pięć, w tym ten poszukiwany, w paseczki. Oczywiście, jak się domyślacie, była duża (wirusowa) promocja, z której grzechem było nie skorzystać 😂. Następne okazy będą się sukcesywnie pojawiać w kolejnych stylizacjach.

To nie pierwszy i zapewne nie ostatni męski T-shirt w mojej szafie. Przy takiej sylwetce, jak moja, tak naprawdę nie ma znaczenia, czy jest on z damskiej, czy męskiej kolekcji. Niestety, kobiety z większym biustem, mogą mieć kłopot z dobraniem rozmiaru. Najbezpieczniej wtedy jest wziąć ten największy i potraktować T-shirt jako ubranie typu oversize.

Początkowo do stylizacji dobrałam białe okulary, ale w drodze do pracy wstąpiłam do TIGER’a i za 10,- PLN kupiłam niebieskie, idealnie pasujące do koloru dżinsów i torby. Mają mój ulubiony kształt i zabawne niebieskie szkła, przez które świat wydaje się jednym wielkim błękitem.

W wersji bardziej galowej T-shirt został zastąpiony przez gładki, biały top, który początkowo ukrywał sie pod zapiętym żakietem. Można by go w ogóle pominąć i założyć żakiet na gołe ciało, ale wolę sobie zawsze zostawić możliwość rozpięcia, gdy zrobi się za gorąco.

Do stylizacji założyłam białe czółenka z BON PRIX, które kojarzą mi się trochę z pantofelkami Smerfetki. Są bardzo wygodne i lekkie. W mojej kolekcji białego, letniego obuwia to najbardziej kobiecy model i o dziwo, mimo szpiczastych czubków, stopa wygląda w nich zgrabnie, a co najważniejsze, nie widać, że noszę rozmiar 42 🙂 .

Chciałabym, zgodnie z obietnicą, wrócić jeszcze na chwilę do żakietu. Oprócz tego, że fantastycznie łączy sportową wygodę bluzy z elegancją żakietu, ma jeszcze jeden dodatkowy atut w postaci dopinanych na suwak falbanek. Ten genialny patent można śmiało samemu zastosować i wydłużyć bluzy lub żakiety, które uważamy za zbyt krótkie. Nie muszą to być koniecznie falbanki. Możemy dobrać każdą długość i kształt oraz dowolny materiał. Dla uzdolnionych krawiecko kobiet jest ogromne pole do popisu.

Żakiet ma wszyte po bokach elastyczne ściągacze. To również jest dobry pomysł, bo dzięki temu jest dopasowany w talii, a jednocześnie bardzo wygodny.

Do miejscówki w „mojej” bramie mam ogromny sentyment. Z przyjemnością, jednego dnia, zrobiłam obie stylizacje i po moim uśmiechu podczas sesji widać, że czuję się tam, jak u siebie, czyli zupełnie na luzie.

Bardzo chciałam ukończyć wpis przed długim weekendem, ale niestety sukcesywnie odciągały mnie od komputera inne zajęcia, domowo-szkolno-pracowe. Potem nadszedł upragniony wyjazd nad morze i kompetnie nie było klimatu do pisania. Przez cztery dni pobytu w Jastarni podładowałam akumulatory i obiecałam sobie, że zaraz po powrocie dokończę wpis. Teraz, dopóki nie wyjadę na wakacje, powinnam być bardziej aktywna na blogu. Mam nadzieję 🙂

Na koniec, tradycyjnie przesyłam Wam buziaki i życzę miłego, każdego dnia. Dajcie znać w komentarzach, co myślicie o sportowej elegancji. W którą stronę częściej wychyla się u Was wahadło? Czy w stronę sportowego luzu, czy bardziej eleganckich stylizacji?
Do następnego razu,
SIWA

Możesz także polubić

7 komentarzy

  1. Śliczne stylizacje, ja osobiście uwielbiam klasykę i elegancję. Chociaż niemniej ważna jest dla mnie wygoda, dlatego zawsze staram się znaleźć jakiś złoty środek.

  2. Całkiem ciekawa odmiana. Dżinsy, pasek, żakiet- super! Cała reszta tez fajna, ale… przychylam się do opinii Patrycji – zabrakło mi tutaj Twojej zadziorności, pewnej dozy ekstrawagancji, przekorności… 🙁
    Jestem juz jednak całkiem pocieszona, bo widzę kolejny super wpis z gatkami Rundholz’a 🙂
    Ściskam

    1. Witaj Sabo,
      Oj, już wiem, że grzeczna Siwa musi zostawać w domu 😉 . Nie nadaję się na prymuskę. Bardziej pasuje do mnie zbuntowana i zadziorna uczennica, która ma poprawne z zachowania. Wystarczy, że wrzucę luźne gacie Rundholza i już jest dobrze 🙂
      Buziaczki, SIWA

  3. Agusia, wpis przeczytałam i do Tigera szybko pognałam, okulary są moje 🙂
    Co do zestawu, chyba nie jest tak, że nie przypadł on do gustu, ale jest dość zwyczajny/grzeczny, a Ty przyzwyczaiłaś nas do tej nonszalancji o której sama piszesz 🙂 Mnie tylko tego brak, poza tym stylizacja jest świeża, młodzieńcza i kompletna

    1. Witaj Pati,
      Pewnie masz rację. Nie pomyślałam o tym, że może wyjść za grzecznie 🙂 . Będę musiała teraz bardziej uważać, by nie prezentować się za często na blogu w wersji na prymuskę. Na szczęście, dużo cześciej odzywa się we mnie ta bardziej zbuntowana i nonszalancka Agusia. Bardzo się cieszę, że skorzystałaś z podpowiedzi i zanurzyłaś się razem ze mną w wielkim błękicie 🙂
      Buziaczki,
      SIWA

  4. Smerfetko, wyglądasz pięknie. Ten zestaw jest tak młodzieńczy, świeży, pogodny, cudo po prostu. Uściski D.

    1. Witaj Dorotko,
      Zestaw powstał bardzo młodzieńczy i dzięki niemu czułam się jak absolwentka liceum 🙂 . Chyba jednak nie przypadł za bardzo do gustu Silverowiczkom, a może po prostu źle im się kojarzy galowy, szkolny strój. Mam nadzieję, że kolejne stylizacje z granatem będą się cieszyły większą popularnością 😉 .
      Buziaczki,
      SIWA