TROCHĘ ZIELENI NA POCZĄTKU JESIENI

To co dzieje się ostatnio w pogodzie woła o pomstę do nieba. Gdzie jest polskie, babie lato? Pytam się grzecznie i nerwowo przekopuję zawartość swojej jeszcze letniej szafy… Ciężko było mi uwierzyć w te wszystkie prognozy oraz gwałtowne załamanie pogody. Najprawdopodobniej zadziałał u mnie klasyczny mechanizm wyparcia i dlatego nie wykonałam najmniejszych ruchów aby przygotować się na kolejną porę roku. Tymczasem jesień wdarła się (jak dla mnie) grubo przed terminem i trzeba będzie się z tym jakoś pogodzić. Mam nadzieję, że szybko się otrząsnę i niebawem powstaną nowe, jesienne look’i.

Brak porządku w szafie sprawia, że na przejściowym etapie, najłatwiej chwycić się sprawdzonych zestawów i patentów. W te wakacje bardzo często nosiłam kolorowe ciuszki z bielą, ale w jesiennym wydaniu biel została zastąpiona przez praktyczną czerń. Zresztą zawsze Wam powtarzam, że jak nie wiecie jak się ubrać, wystarczy założyć coś czarnego i będzie dobrze. Nie da się ukryć, że zieleń stała się ostatnio moją małą(?) obsesją. Bardzo dobrze czuję się w tym kolorze. Doskonale wiem, że nie każda z Was podziela mój zachwyt. Bez problemu można ją zastąpić jakimkolwiek innym, bo czerń jest najlepszym przyjacielem nie tylko kobiety, ale także wszystkich kolorów 🙂 Nic nie stoi zatem na przeszkodzie, by był to Wasz najbardziej ulubiony…

Pozwolę sobie na małą dygresję odnośnie miejsca sesji. Za każdym razem, gdy robię zdjęcia na tle „pałacowej” windy, sama jestem pod wrażeniem jaki jest efekt końcowy. Mam wrażenie jakbym stała na tle jakiegoś gigantycznego obrazu z mocnym efektem głębi w bonusie… Ta miejscówka jest jedną z moich ulubionych. Bez zerkania w telefon mogę poprawiać stylizację, włosy i próbować różne pozy 😉

Wiem, że chwaliłam się jakiś czas temu swoim świadomym ograniczeniem ilości zakupów… No cóż… O ile całkiem nieźle idzie mi w branży odzieżowej, o tyle słabo sprawy się mają w obuwniczym wydaniu. Buty niestety cały czas są moją wielką słabością, a jeśli jeszcze trafi się okazja, by za całkiem niewielkie pieniądze kupić wygodne, skarpetkowe butki z zieloną podeszwą, to przepadłam z kretesem.

Te wygodne (jak kapcie) buty kupiłam w osiedlowym sklepiku przed wakacjami. Pasują idealnie do mojej pikowanej kurteczki PRIMARK. W zamyśle miały mi służyć na kempingu w chłodniejsze dni, ale ani razu ich wtedy nie założyłam. Przez cały urlop udało mi się chodzić w klapkach, nawet w duecie z wyżej wymienioną kurtką i równie zieloną czapką.

Dużo tej zieleni, ale wystarczy zdjąć kurtkę, wrzucić żakiet w kratkę do luźnych gaci RUNDHOLZ i całość jest bardziej stonowana. Czerń zaczyna dominować, a zieleń staje się po prostu mocnym kolorystycznym dodatkiem. Żałowałam, że nie wzięłam ze sobą na sesję czarnego T-shirtu, wtedy efekt byłby jeszcze mocniejszy.

Fanki mocnych kolorów kompletnie nie muszą się martwić, bo nadal są bardzo trendy i nie straszna im jesień ani nawet zima. Można je znaleźć we wszystkich kolekcjach, od topowych projektantów po sieciówkowe giganty. Można wybierać do woli. Swetry, kurtki czy T-shirty, noście śmiało jeśli lubicie 🙂 Kolor można także wpuścić w postaci dodatków, jak np. moja saszetka La Boba.

Moje Drogie Silverowiczki,
Obiecuję, że w ten weekend przestawię swoją szafę na tryb jesienno-zimowy i zrobię fajną stylizację, taką jesienną z prawdziwego zdarzenia. Postaram się Was czymś zaskoczyć, a może nawet samą siebie… Tymczasem trzymajmy się dzielnie, delikatnie i bez presji przywitajmy jesień, może coś fajnego nam przyniesie…

Do następnego razu,
SIWA

Możesz także polubić

9 komentarzy

  1. Ta zieleń jest inaczej zielona niż moja ulubiona. Ale ponieważ lansuje ją moja ulubiona Stylistka zerknęłam ostatnio na taką stronę gdzie się objawiła piękna koszula olbrzymka w tym odcieniu i … przepadałam z kretesem

    1. Witaj Pati,
      Jestem totalnie zakręcona w temacie zieleni. Podoba mi się w każdej wersji. Tak jak kiedyś omijałam ją szerokim łukiem, teraz jest pierwszym kolorem którego szukam zarówno w sklepach stacjonarnych, jak i internetowych. Ostatnio ja również przepadłam z kretesem i popełniłam pewien zielony zakup, ale nie zdradzę, co to było. Na pewno pojawi się na blogu i to całkiem niedługo.
      Buziaczki,
      SIWA

  2. U mnie na pogodę nie mogę narzekać: przelotny deszcz rekompensują chwile w słonku na hamaku i spacery z kotem. Cóż, jest jesień, zmiennie musi być;) Za oknem grzyby i … babie lato właśnie: ciągnące się w daleki świat nici pajęcze, a na nich goście podróżujący na gapę najdalej jak się da. Zdecydowanie więc w takie dni kolory poprawiają nasz humor, a Twój blog działa jak sesja terapeutyczna:) Brnijmy w to, co pozytywnie nas nakręca i nie dajmy się depresji!
    Pozdrawiam, ściskam

    1. Witaj Sabo,
      W pięknych okolicznościach przyrody każda pora roku jest bardziej atrakcyjna. W mieście aż tak fajnie jesienią nie jest. Masz rację, że nie należy się poddawać jesiennej chandrze. Każda z nas doskonale wie co poprawia nam nastrój… U mnie hamak zastępuje kanapa, na której wyleguję się wieczorami, otulam mięciutkim swetrem i rozmyślam na kolejnymi wpisami… Nie ma czasu na smuteczki 🙂
      Buziaczki,
      SIWA

  3. Oby jesień coś fajnego nam przyniosła, no właśnie! Pogoda na pewno nie poprawia nam nastroju, ale możemy poprawić go sami. Na przykład czytaniem Twoich tekstów. Wszystko jak zwykle super, stylizacja z żakietem nawet bardzo super. Czekam na następne.

    1. Witaj Joanno,
      Och ta jesień… Wiem, że narzekanie nic nie zmieni, więc nie będę ciągnęła tematu. Na poprawę nastroju każdy ma swoje patenty. Miło mi słyszeć, że blog jest dla Ciebie takim sposobem 🙂 Redaguję kolejny wpis i mam nadzieję, że też Ci się spodoba. Będzie już jesiennie…
      Buziaczki,
      SIWA

  4. Witaj Agusiu, no na Ciebie można zawsze liczyć…od razu uśmiech pojawia się na twarzy po obejrzeniu wpisu. To co za oknem pomińmy. Ale ta stylizacja wprawiła mnie w dobry humor. Buty kapitalne, Ty to jesteś absolutną mistrzynią w zdobywaniu takich smaczków. Wszystko razem pogodne, wesołe, optymistyczne. Takie powinno być. Kolor szaleńczo zielony…. nawet mnie zaraziłaś. Kupiłam sobie nad morzem ogromną chustę w kolorach takiej zieleni pomieszanej z chabrowym. Obłęd, pasuje do czerni i w ogóle do wszystkiego. Dzięki z inspirację. Całusy D.

    1. Witaj Dorotko,
      Cieszę się, że wprawiłam Cie w radosny nastrój. W tej zielonej kurteczce czuję się radosna niczym wiosna i bardzo dobrze sprawdza się przy aktualnej aurze 😉 Jestem bardzo ciekawa tej chusty. Mam nadzieję, że niebawem będę miała okazję zobaczyć to cudeńko.
      Buziaczki,
      SIWA