SIWA GRZYWA I TROCHĘ O TYM CO WYPADA

Dla niektórych majówka być może jeszcze trwa, ale niektórzy, tak jak ja, musieli 4 maja odmeldować się w pracy. Z przyjemnością złapałam tych kilka wolnych dni i postanowiłam poświęcić je na odpoczynek od wszystkiego… Okazało się, że dosłownie od wszystkiego, w tym również od bloga. Wzięłam oczywiście na wyjazd komputer. Przejechał się ze mną tam i z powrotem… Nie było takiej fizycznej możliwości, by wyciągnąć go z pokrowca i napisać choćby kilka linijek. Super towarzystwo i przepiękne okoliczności przyrody pochłonęły mnie bez reszty. Teraz, po powrocie do Warszawy, nie mam już żadnych wymówek. Wzięłam się do pracy, nadrabiam zaległości i prezentuję Wam dzisiaj stylizację, którą zrobiłam tuż przed długim weekendem.

Znacie powiedzenie, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło? Trudno byłoby mi znaleźć lepsze określenie na okoliczności towarzyszące wyborowi miejsca dzisiejszej sesji…

Otóż, wyobraźcie sobie, że w zeszły czwartek, pewnym krokiem, podążałam w kierunku podwórka z niebieskimi drzwiami. Przypomniałam sobie o nim i o tym, jak ładnie na tle tych drzwi zaprezentowała się jedna z niebieskich stylizacji. Chciałam jeszcze raz wykorzystać tą scenerię, ale spotkała mnie niemiła niespodzianka… Zamknięta na cztery spusty brama. W jednej chwili, cała moja koncepcja legła w gruzach. Byłam bardzo rozczarowana, bo nie miałam zbyt wiele czasu na szukanie kolejnej dobrej miejscówki. Postanowiłam pójść do „mojej, sprawdzonej bramy”, ale po drodze czekała na mnie, tym razem miła niespodzianka. Znalazłam te cudowne, siwe grzywy… i wtedy zamknięcie bramy uznałam po prostu za cudowny zbieg okoliczności. Siwa w towarzystwie dwóch siwków. Czy można wymarzyć sobie lepsze towarzystwo do sesji?

Co wypada, a co nie wypada?

Wiele razy słyszałam i czytałam o tym, że w pewnym wieku nie wypada tego albo tamtego nosić. Twórcy takich kategorycznych stwierdzeń, często gęsto, mają jeszcze w zanadrzu fantastyczne wskazówki, jak powinny ubierać się kobiety po 40, po 50, itd…  Nie uwzględniają one ogromnej różnorodności kobiet, ich dynamiki, temperamentów. O ile dla młodzieży proponowane są różne trendy i style, tak po czterdziestce, wszystkie kobiety nagle wrzucane są do jednego worka, w którym królują pastele, spódnice odpowiedniej długości, eleganckie pantofle albo bluzeczki w kwiatowe wzory… Włos mi się jeży, kiedy pomyślę, że są kobiety, które bezkrytycznie korzystają z takich wskazówek, zamiast kierować się własnym gustem i wygodą. Jedyne czego nie wypada dojrzałej kobiecie, to nie znać atutów swojej sylwetki i wizerunku, które warto podkreślać strojem. Wiek nie ma najmniejszego znaczenia. Jeśli ma się nogi jak Tina Turner, byłoby grzechem je zasłaniać. Wolę zgrabną dojrzałą kobietę w mini niż nastolatkę, która wepchnięta w modne szorty niepotrzebnie podkreśla wątpliwe walory swojej figury. To właśnie sylwetka potrafi być największym ograniczeniem w kreowaniu własnego stylu. Są elementy, nad którymi możemy popracować (waga, umięśnienie), ale są też takie, jak na przykład wzrost, z którymi nie jesteśmy już w stanie nic zrobić. Warto więc skupić się na swoich atutach i wybierać z mody co „nasze”. Ja uwielbiam modne teraz pikowane kurtki, białe sneakersy i szerokie spodnie, które są nieodzowną częścią tzw. młodzieżowej mody. I wiecie co? Kompletnie mi nie przeszkadza, że młode dziewczyny ubierają się tak jak ja 😉 .

Ponieważ jest na młodzieżowo, praktycznie wszystkie rzeczy pochodzą z sieciówek. Najbardziej ekskluzywne są spodnie COS i torebeczka PIERRE CARDIN. Nowością w tym zestawieniu jest bawełniany sweter TCHIBO, który zakupiłam jako kolorową implikację do kurtki PRIMARK. Do tej pory sweterek sprawdzał się w charakterze szaliczka, ale dzisiaj dostał swoje pięć minut i miał szansę zaprezentować się w pełnej krasie.

W szerokich nogawkach podoba mi się jak kładą się na butach…

Lubię też, gdy szerokie nogawki wystają spod płaszczy i długich kurtek…

Podoba mi się taka linia.

Skąd czerpać inspiracje?

Często piszę Wam, że zainspirować można się wszystkim. Przyrodą, niebem, zdjęciami w internecie, współpasażerką w metrze, a nawet kafelkami na stacji… Mnie zdarza się odkrywać różne ciekawe zestawienia kolorystyczne w najmniej oczekiwanych momentach. Nagle mam olśnienie i dociera do mnie, że jeszcze nigdy nie połączyłam tak danych kolorów. Dowód? Bardzo proszę. Pasek, który mam dzisiaj na sobie. Kupiłam go w second handzie za dwa złote. Spodobały mi się paseczki, a tak naprawdę zestawienie ich kolorów i mimo że był lekko uszkodzony, postanowiłam zabrać go ze sobą do domu. Ten niewielki dodatek stał się inspiracją do stworzenia całej stylizacji, w której zestawiłam trzy kolory: oliwkowy, niebieski, biały, a do tego założyłam srebrną biżuterię, pasującą do klamerki przy pasku. Żadnego przypadku 🙂

Jestem bardzo zadowolona za każdym razem, gdy uda mi się stworzyć oryginalną stylizację. Nie musi składać się wcale z nowych ciuchów. Wystarczy nowe zestawienie kolorów, złamanie jakiegoś własnego schematu. Czasem mogą nam w tym pomóc inni, a czasem wystarczy maleńki paseczek, który podpowie coś, co do tej pory nie przyszło nam do głowy…

 

Przy okazji takiego doborowego, siwego towarzystwa podczas sesji, chciałabym wspomnieć jeszcze o presji społecznej, której bardzo często poddawane są kobiety z siwymi włosami. Przyznam się szczerze, że kilka lat temu ze zdziwieniem odkryłam wyniki badań dotyczących postrzegania takich kobiet. Wiele opinii jest krzywdzących i stereotypowych. Najczęściej uważane są za zaniedbane, leniwe, mniej pewne siebie, nieatrakcyjne i stare… Lista jest długa i smutna… A przecież natura rzadko się myli… Daje nam raczej spójny wizerunek. Do włosów dostajemy pasujący kolor oczu i ich oprawę, odcień skóry, który potem pasuje do naszej siwizny… Kiedy dbamy o włosy i dobierzemy do nich odpowiednie produkty, bez względu na ich kolor, możemy czuć się dobrze i atrakcyjnie. Nie każda kobieta gotowa jest na „siwą grzywę”… Nie każda dobrze się będzie w niej czuła… Nie każda „siwa grzywa” ma piękny srebrzysty odcień… Nie ważne… Ważne jest to, by mieć wybór i kiedy już tą „siwą grzywę” się ma, nosić ją dumnie z podniesioną głową.

Moje Drogie Silverowiczki,
Mam nadzieję, że to już ostatnia „kurtkowa” i tak zabudowana stylizacja tej wiosny. Zdjęcia do dzisiejszego wpisu robiłam jeszcze przed długim weekendem i choć nie widać tego wcale, to było naprawdę chłodno i wietrznie. Teraz powoli robi się cieplej i przymierzam się do bardziej rozgogolonej wersji.
Liczę, że zajęte odpoczywaniem nawet nie zauważyłyście małego poślizgu w publikacji wpisu. 🙂
Zamiast podskoku, zamieszczam zdjęcie z podziękowaniami dla  mojego siwego pomocnika.

Do następnego razu,
SIWA

P.S. Jeśli znajdziecie chwilkę czasu, napiszcie coś o swoich niespodziewanych inspiracjach. A może macie doświadczenie w zmaganiach z presją w swoim otoczeniu odnośnie stroju, koloru włosów? Podzielcie się nim. Może być wsparciem i wspaniałą inspiracją dla innych kobiet, które nie radzą sobie w takich sytuacjach.

 

Siwe konie stojące na betonie są częścią muralu – reklamy firmy Old Spice. Kolegę ze ściany obok z pewnością kojarzycie 🙂

 

 

Możesz także polubić

18 komentarzy

  1. Świetny artykuł o siwych grzywach:) To dzięki Tobie próbuję nie ukrywać się ze swoją siwizną. Oczywiście jestem w tej chwili na takim etapie , jak Ty sprzed kilku lat – stosuję zabieg z jasnymi pasemkami w odrostach. W czasie, kiedy natura robi swoje, ja ostrożnie się z nią oswajam. Wcale nie czuje się zaniedbana, zakompleksiona, słaba czy nieatrakcyjna- wręcz przeciwnie. Decyzja o zaakceptowaniu naturalnych procesów dodała mi mocy i pewności siebie. Nigdy wcześniej nie czułam się taka silna!

    Pozdrawiam wszystkie naturalne i wewnętrznie piękne dziewczyny!
    Ściskam

    Ps. Domyślałam się, że byłaś kiedyś brunetką. Stąd ten cudowny: srebrny, zimny odcień tak do Ciebie pasuje:)

    1. Witaj Sabo,
      Siwa grzywa dodaje mocy!!! Kto ją poczuje, ten z niej już nigdy nie zrezygnuje. Nie ma na świecie takiej osoby, która przekonałaby mnie w tej chwili do farbowania włosów… To najlepszy dowód, że decyzja była słuszna. Nigdy wcześniej, w żadnym kolorze, nie czułam się tak dobrze. Okres przejściowy, choć nie najłatwiejszy, jest niezbędny. Tak jak napisałaś, daje czas na oswojenie się z nowym kolorytem, nie tylko na głowie, ale czasem również w szafie. Trzymam kciuki za Twoją metamorfozę. Jestem przekonana, że będzie super 🙂
      Buziaczki,
      SIWA ( głęboko ukryta brunetka 😉 )

  2. Świetny tekst.
    Osobiście chciałam ci podziękować. Byłaś moja inspiracją do zaakceptowania mojej siwizny i tego że to tylko kolor włosów. To że mam siwe włosy nie determinuje mojego stylu ubierania się czy życia. Dziękuję

    1. Witaj Wioletto,
      Siwe włosy są piękne!!! Siwe, zadbane włosy są wspaniałą ozdobą kobiety, niczym aureola rozświetlają twarz. Siwe włosy są naturalną koleją rzeczy, a z niewiadomych dla mnie przyczyn traktowane są, w najlepszym przypadku jako ekstrawagancja, a w najgorszym jako zaniedbanie. Odnoszę czasami wrażenie, że w świecie, w którym rzekomo nie ma już tematów tabu, a wszystkie granice zostały przekroczone, temat dojrzałości i starości nie istnieje. Ich oznaki traktowane są jak defekt, coś co trzeba ukryć, z czym trzeba walczyć… Tylko dlaczego i po co? Zaakceptowanie siebie, zmian zachodzących w naszym wyglądzie, traktowanie siebie z czułością i wyrozumiałością, jest o wiele łatwiejsze i przyjemniejsze. Wyzwala nas z frustracji i najgorszego (moim zdaniem) koszmaru porównywania się z innymi. Cieszę się, że byłam inspiracją do wejścia na taką pozytywną ścieżkę akceptacji. Tą drogą podążają osoby, które są wdzięczne za to co mają i korzystają z tego najlepiej jak się da.
      Pozdrawiam serdecznie
      SIWA

  3. SUPER TEKST ,DODAŁ MI SKRZYDEŁ OLŚNIENIE MASZ 100% RACJI SAME SIĘ OGRANICZAMY CO WYPADA NIE WYPADA , JESZCZE NIE TAK DAWNO ZANIM
    PRZEKROCZYŁAM 50 PLUS , MIAŁAM KOLOKWIALNIE MÓWIĄC W DE…OPINIE W TEMACIE UBIORU , NAGLE COŚ SIĘ PRZEKRĘCIŁO O 180 STOPNI BLOKADA ZACZĘŁAM UBIERAĆ SIĘ ZACHOWAWCZO ,ALE GDZIEŚ Z TYŁU GŁOWY ZAPALA SIĘ CZERWONA LAMPKA BY NIE ROBIĆ SIEBIE NOBLIWEJ PANIUSI ,PRAWDĘ MÓWIĄC CZUŁAM SIĘ BARDZIEJ PRZEBRANA NIŻ UBRANA , SIEDZĄC W KORPO
    MARZYŁAM TYLKO BY ZRZUCIĆ TO Z SIEBIE, W SUMIE MAM JESZCZE MŁODY WYGLĄD ,SZCZUPŁĄ WYSPORTOWANĄ SYLWETKĘ ,SIWA JESTEŚ ANIOŁEM ,DZIĘKI POTRZEBNY BYŁ TAKI KOPNIAK , NADROBIŁAM ZALEGŁOŚCI CZYTAJĄC WSZYSTKIE WPISY , CÓŻ OSTATNIO RZADZIEJ ZAGLĄDAŁAM STYLIZACJE SUPER POZDRAWIAM CIEPŁO I CZEKAM NA TWOJE HI ”ROZGOGOLONE”STYLÓWKI

    1. Witaj Jolu,
      Bardzo się cieszę, kiedy czytam takie komentarze. Tak naprawdę blog właśnie po to powstał żeby dodać odwagi dojrzałym kobietom. Jesteśmy pokoleniem, które ma wdrukowane mnóstwo blokad, zakazów i nakazów. Dobrze jest, gdy przychodzi taki moment olśnienia, w którym zdajemy sobie sprawę, że nic nie musimy, a wszystko możemy. Nigdy nie jest na to za późno… Jeśli dodałam Ci skrzydeł, to fantastycznie. Korzystaj ze swojej szczupłej i wysportowanej sylwetki, podkreśl swoim stylem swój młodzieńczy wygląd i nie daj się wbić w czyjeś ramy. Nie ma nic lepszego niż dobre samopoczucie, wtedy wygląda się jak milion dolarów, nawet w ubraniach z sieciówki. Bycie sobą to przede wszystkim cudowna wolność i przywilej, z którego warto korzystać. Nie mamy wpływu na to,jak nas odbierają i oceniają inni. Mamy jednak ogromny wpływ na swoje odczucia i jeśli możemy sprawić, że dobrze poczujemy się we własnej skórze, róbmy to, nie oglądając się na innych.
      Na rozgogolone stylówki trzeba będzie jeszcze poczekać, bo aura nie sprzyja 😉
      Buziaczki,
      SIWA

      1. No trochę Wam dziewczyny zazdroszczę. Jestem siwa, ale jeszcze działam w konspiracji:) i to nie z powodu, że się tej siwizny wstydzę, ale jakoś nie mogę się odnaleźć w jasnym odcieniu włosów. Patrzę w lustro i troche to nie ja:(. Ale bardzo mnie kusi, żeby rzucić farbowanie.To byłoby takie wygodne! Zazdroszczę więc i pozdrawiam!

        1. Witaj Grażynko,
          Decyzja o wyjściu z konspiracji nie jest łatwa. Jak się domyślam, farbujesz włosy na ciemny kolor i dla Ciebie byłaby to drastyczna zmiana. Drugim kolorem, w którym czułam się fantastycznie i bardzo do mnie pasował, była czerń. Niestety musiałam się z nią pożegnać, bo odrosty pojawiały się bardzo szybko i włosy rosły mi w powietrzu już po kilku dniach 😉 . Wtedy zdecydowałam, że zostanę platynową blondynką z ciemniejszymi odrostami, poprzeplatanymi siwymi pasmami. Byłam nią przez ponad dwa lata. Potem robiłam już tylko balejaż, następnie coraz delikatniejsze refleksy i w końcu doszłam do momentu, kiedy miałam najwięcej swojej siwizny… Blond końcówki ścinałam sukcesywnie i dopiero po kilku miesiącach mogłam zobaczyć efekt końcowy. Jak widzisz, nie był to szybki proces. Teraz jest więcej możliwości i dobry fryzjer może pomóc osiągnąć naturalny kolor w znacznie krótszym czasie. Jest wiele zalet rezygnacji z farbowania włosów, oprócz oczywistych korzyści finansowych i wygody. Przede wszystkim włosy są w lepszej kondycji, są mocniejsze i bardziej błyszczące. No i kwestia czasu… Zamiast siedzieć na fryzjerskim fotelu, możemy robić dużo fajniejszych i ciekawszych rzeczy.
          Jeśli rzeczywiście będziesz na taką zmianę gotowa, podjęcie decyzji nie będzie trudne. Nic na siłę. Nie trzeba mieć siwych włosów żeby być Silverowiczką 🙂 . Wystarczy otwarty umysł i pozytywne nastawienie do siebie. W różnorodności tkwi ogromna siła. Blog ma służyć wszystkim kobietom, które chcą się bawić modą i czerpać przyjemność z kreowania własnego stylu.
          Buziaczki,
          SIWA

  4. Ha, ale niespodzianka, takiego tła jeszcze nie było. Super Siwe grzywy u Siwej to połączenie w punkt. Nie posiadam wprawdzie tak pięknej „grzywy” jak Ty, ale zdecydowanie zainspirowana Tobą jakiś czas temu przestałam farbować włosy. Są mysie, szarobeżowe z pasmami i smugami siwizny. Mnie się podobają. Ale co ja się nasłuchałam o tym że postarzają, że to zaniedbanie właśnie, że jak można sobie dodawać lat itp, itd. Nic sobie z tego nie robię, tylko nie rozumiem. No cóż nie pierwsza i nie ostatnia pewnie rzecz której nie rozumiem w podejściu kobiet do pewnych tematów. zaznaczam że mam 64 lata i cóż dziwnego w tym że mam siwe włosy?. Uważam że lepiej mieć siwe włosy, i być zadowoloną i pogodzoną z tym faktem niż być sfrustrowaną i niezadowoloną ufarbowaną. Na pewno też nie należy się przejmować tym co inni chcieliby byśmy miały na sobie. Bardzo często ubierając się w coś awangardowego jak to u Rundholtza myślę oj może to przesada…ale zaraz włącza mi się guzik z napisem „Aga by tak nie uważała”. I idę w świat zadowolona w gaciach z krokiem poniżej normy i mam gdzieś co kto powie. Stylówka Super. Całusy. D.

      1. Kocham Cię Siostrzyczko i dziękuję, za serduszko. Wiem, że masz mnóstwo spraw na głowie i brak Ci czasu na pisanie długich komentarzy, ale nawet taki mały znak sprawił mi ogromną przyjemność.
        Buziaczki
        SIWA Siostra

    1. Witaj Dorotko,
      Wiedziałam, że tło rozbije bank w przypadku tej stylizacji. Siwe konie są piękne i nawet w wersji ściennej, dowodzą jak pięknie potrafią się prezentować naturalne siwe grzywy… Decyzja o niefarbowaniu włosów, w moim przypadku, była najlepszą, jaką mogłam podjąć. Żaden z kolorów, a farbowałam włosy praktycznie na każdy, nie był tak oryginalny 🙂 . W jednej chwili stałam się awangardowa i wyjątkowa. Siwe włosy towarzyszyły mi od lat młodzieńczych. Jak to mówią, gena nie wydłubiesz 😉 . Coś, co było wielką wadą, przekształciło się w największą zaletę. Wolność wyboru koloru włosów, stylu ubierania i w ogóle stylu życia jest podstawą dobrego samopoczucia… A ono po prostu jest bezcenne 🙂
      Buziaczki,
      SIWA