POŻEGNANIE LISTOPADA

Czasem zdarza się ciepły i piękny listopad. Nie ma wtedy najmniejszego problemu z sesjami zdjęciowymi. Każdego dnia można wyruszyć w plener i jedynym wyzwaniem jest stworzenie fajnej stylizacji. W tym roku, niestety listopad raczej z serii tych burych i ponurych…

Dlatego nie powinno Was zbytnio dziwić, że tak ochoczo postanowiłam pożegnać się z listopadem. Wykorzystałam do tego rzadkie w tym miesiącu tzw. okienko pogodowe. Kiedy zobaczyłam piękne słoneczko o poranku, postanowiłam wybrać się na sesję do jednego z warszawskich parków. Po drodze znalazłam jednak miejsce, które mnie zauroczyło i moim zdaniem, idealnie dopasowało się do stylizacji. Jestem pewna, że ta zmiana wyszła zdjęciom tylko na dobre.

Trzy kolory użyte w stylizacji, czarny, rudy i chłodny beż, znajdują odbicie w scenerii. Mam ogromną satysfakcję, kiedy uda mi się znaleźć takie idealne miejsce. Odkąd wyruszyłam ze statywem w miasto, bez względu na to w jaki sposób się po nim przemieszczam, oczy mam szeroko otwarte i prawdę mówiąc, nie umiem już na nie patrzeć inaczej, jak na potencjalny plener do kolejnej stylizacji. Czasem zdarza się nawet tak, że super miejscówka jest natchnieniem do nowego zestawienia kolorystycznego lub dobrym pretekstem do  zaprezentowania koloru, który rzadko wychyla nosa z szafy 😉 .  Tym razem był to dobry traf, ale sadzę, że miejscówka pojawi sie jeszcze wielokrotnie na blogu. Zauważyłyście podobieństwo do „mojej” bramy? Łódzkie klimaty, stare kamienice, pałacyki, bramy… Mam do tego ewidentnie słabość.

Oprócz super miejsca, miałam do dyspozycji super dodatki. Ruda torba jest po prostu fantastyczna. Kolor, faktura i gabaryty, stawiają ją na wysokiej pozycji w rankingu jesiennych dodatków. Oczywiście saszetka VAGABOND może czuć się bezpiecznie, jej pozycja jest absolutnie niezagrożona. Chyba powinnam napisać do tej firmy, bo tak lansuję ten produkt, że trudno uwierzyć, że robię to bezinteresownie. Jestem święcie przekonana, że przyczyniłam się do zwiększenia sprzedaży saszetki 🙂 . Osobiście znam pięć osób, które pod wpływem bloga, weszły w jej posiadanie. Okulary mają bardzo oryginalny kształt i jak na wyrób no name, są naprawdę ładnie i solidnie wykonane. Sięgnęłam po nie, bo są dokładnie w tym samym kolorze co płaszcz.

W słoneczny dzień jest ogromna pokusa sięgnięcia po jasne kolory i ja jej również uległam. W mojej szafie najjaśniejszy płaszcz to ten oversize’owy model ZARA. Najczęściej noszę go z jasnymi swetrami i czarnymi spodniami. Tym razem, chciałam przełamać ten schemat i dlatego przewrotnie założyłam spodnie w jasną kratę. Jak widać, wykorzystałam najprostszy sposób na idealną stylizację. Wystarczy do wzorzystych spodni (może być też szal) dołożyć elementy w kolorach zawartych w kratce i mamy pewność, że otrzymamy spójną stylizację. Pozostaje tylko dopilnować, by wszystkie części garderoby tworzyły równie zgrany zestaw pod względem proporcji.

Saszetka oprócz swoich podstawowych funkcji, pełni również rolę „zbieracza” płaszcza. Bardzo często noszę rozpięte okrycia i dzięki niej poły nie rozchodzą się na boki, a szal zawsze jest na swoim miejscu.

Niech Was nie zmyli słoneczna pogoda. Owszem, wyglada super na zdjęciach, ale wierzcie mi, że rozbieranie na zimnym wietrze stawia mnie w szeregu osób obarczonych dużym ryzykiem zawodowym. Nie ma jednak innego sposobu, by ujawnić, co znajduje się w środku…

Najpierw nieśmiało zarzuciłam płaszcz na ramiona…

Potem, odważnie zrzuciłam go z ramion 🙂

Bardzo spodobało mi się zestawienie tuniki IVAN GRUNDAHL z kamizelą H&M, które wykorzystałam w poprzednim wpisie, dlatego z przyjemnością odkryłam, że będzie idealnie pasować do kraciastych spodni. Zdarza się, że jakieś rozwiązania tak przypadną nam do gustu, że przez jakiś czas bardzo intensywnie z nich korzystamy. Mnie przytrafia się to bardzo często…

Wersja bez płaszcza i szala była najtrudniejsza do zrealizowania, ale jakoś dałam radę. Zadziwiałam przechodniów swoim lekkim strojem. Patrzyli na mnie z przerażeniem i dopiero zapewnienia, że to tylko chwilowe, że mam płaszcz, który zaraz założę, trochę ich uspakajał. Jedna pani zapytała mnie o czapkę i przyznam, że z wielką dumą, pochwaliłam się swoim własnoręcznym wyrobem. Była pod wrażeniem 🙂

Skórzane mitenki RESERVED, kolczyki z beżowymi zawieszkami, czapka HAND MADE BY SILVERHAIR, gigantyczny szal kaszmirowy ALLUDE, to mój idealny zestaw super dodatków na dziś.

Jednak najważniejszym, prawdziwym super dodatkiem, bez wątpienia jest uśmiech. To on najlepiej podkręca każdą stylizację, dlatego tak bardzo nie lubię maseczek. Przeszkadzają nie tylko w oddychaniu, ale także zakrywają nasz największy atut.

Moje Drogie, żegnamy listopad i witamy grudzień. Liczę, że będzie mroźny i słoneczny, bo bez słońca więdnę niczym kwiatki bez wody, no i dużo łatwiej byłoby mi robić kolejne sesje. Staram się korzystać ze wszystkich podpowiedzi i własnych patentów na polubienie jesieni. Muszę się pochwalić, że idzie mi całkiem dobrze 🙂 .

Życzę Wam dużo powodów do radości,
przesyłam gorące, rozgrzewające  buziaczki
i do zobaczenia niebawem…
SIWA

Możesz także polubić

18 komentarzy

  1. Przyznaję się ,że pod wpływem pomysłów i inspiracji Agnieszki zostałam szczęśliwą posiadaczką najsłynniejszej saszetki VAGABOND 🙂 Dziękuję za kolejne modowe podpowiedzi i życzę szczęśliwego Nowego Roku !!!
    Pozdrawiam serdecznie
    Aneta

    1. Witaj Anetko,
      Cieszę się, że w końcu napisałaś komentarz i ujawniłaś się na blogu. Mam nadzieję, że to dopiero pierwszy krok i ośmielona, zaczniesz pisać częściej. Saszetka powinna nosić imię SIWA. Dla polskich klientek byłoby odniesienie do blogerki- wielkiej wielbicielki i propagatorki, a dla dla reszty świata miłe skojarzenie z buddyzmem 😉 . Cieszę się, że znajdujesz u mnie modowe podpowiedzi, to miód na moje blogerskie serce.
      Buziaczki,
      SIWA

    1. Witaj Julio,
      Bardzo bym chciała żeby była właśnie taka kolejność pór roku. Niestety pomiędzy jesienią a wiosną jest ta nieszczęsna bezśniegowa zima… Trzeba przetrwać. Oby do wiosny 🙂
      Pozdrawiam,
      SIWA

    1. Bardzo dziękuję, szczególnie za tą nutkę charakteru 🙂
      Pozdrawiam serdecznie,
      SIWA

  2. To okienko zdjęciowe jest szalenie stylowe, a look z zarzuconym płaszczem (choć niepraktyczny jak kiedyś wspomniałaś) urzekająco pasujący do okoliczności i tła. Czy to tylko mylne wrażenie, czy to jakiś kolczykowy miks?

    1. Witaj Pati,
      Okienko pogodowe, ze słońcem w tle, dało dużo tej stylizacji. Miejsce sesji, znalezione całkiem przez przypadek, też miało swoje zasługi. Wersja z zarzuconym płaszczem nieustająco mi się podoba. Zawsze mam lekkie obiekcje z jej pokazywaniem, bo rzeczywiście nadaje się tylko do zdjęć. Praktyczność w skali od 1 do 10, bliska zeru 🙂 Kolczyki, które tak Cię zaintrygowały, wystąpiły już na blogu wpis o ulubionych fasonach). To bardzo fajny fason, w którym można zdejmować kremową zawieszkę i otrzymać klasyczne złote koła. Taki patent można samemu zastosować, wieszając na kolczykach różne zawieszki.
      Buziaczki,
      SIWA

  3. Nie ma to jak pożegnać listopad tak dobrą stylizacją! Wszystko do siebie idealnie pasuje. Bardzo podoba mi się połączenie tego jasnego płaszcza z brązowym swetrem i czarnymi dodatkami, efekt finalny zachwycający.

    1. Witaj Michalino,
      Jakże się cieszę, gdy słyszę, że doceniona jest moja dbałość o najdrobniejsze szczegóły stylizacji. Bardzo lubię, kiedy wszystko do siebie pasuje i tworzy harmonijną całość. To chyba jeden z najbardziej charakterystycznych elementów mojego stylu. Mam nadzieję, że stylizacja, którą przywitam grudzień również Ci się spodoba 🙂
      Pozdrawiam,
      SIWA

  4. Cóż, nie rozpaczam, ze mamy jesień, ale energetyzującymi promieniami słonecznymi (szczególnie po deszczowych dniach) absolutnie nie pogardzę:)
    A napewno dużo milej znosi się tę porę roku będąc otulonym w wełnę i kaszmir:)
    Jednak to, co przychodzili mi ostatnio do głowy zaglądając na Twojego bloga, to pochwała użytkowania tych samych ciuchów, dodatków przez lata… Albo wymiana z koleżankami…
    Cieszy mnie bardzo, ze nie napędzasz za wszelką cenę bezmyślnych zakupów co sezon nowych ubrań, a stwarzasz kreacje z tego, co widzieliśmy juz niekiedy we wcześniejszych wpisach (niezniszczalne torebki, swetry, buty). Bezapelacyjnie pomaga w tym wysoka jakość i ponadczasowe formy Twoich wyborów.
    Jestem z Tobą, ściskam

    1. Witaj Sabo,
      Każdy słoneczny, jesienny dzień jest dla mnie bezcenny. Kiedy świeci słońce, łapię zupełnie inne ruchy, jestem bardziej kreatywna i zrobienie sesji (nawet przy kilku stopniach) nie stanowi dla mnie żadnego problemu. Z racji wykonywanego przeze mnie zawodu i mojej blogerskiej pasji, ciuchy są bardzo ważnym elementem mojego życia. Moja szafa jest wypchana po brzegi, ale są w niej naprawdę wartościowe rzeczy (z małymi wyjątkami) i nie mam tu wcale na myśli ich ceny. Niektóre były oczywiście drogie, ale sporo jest też takich, które kupiłam za przysłowiowe grosze. Mam także kilka wspaniałych skarbów, które dostałam w prezencie lub wymieniłam się z przyjaciółkami. Kiedy kupujemy świadomie rzeczy, dobrze dobrane do naszej sylwetki i stylu, służą nam wtedy latami. Zawsze namawiam do zakupów najlepszej jakości, na jaką nas stać, bo warto. Wiem, że może to kiepsko zabrzmieć, ale przywiązuję się do rzeczy… Z niektórymi czasem trudno mi się nawet rozstać. Mimo tego, co sezon robię remanent i tym nienoszonym daję drugie życie. Z pewnymi rozstaję się, bo znajduję bardziej zbliżone do mojego ideału (fasonu bądź koloru). Uwielbiam kiedy trafi mi się rzecz, która fajnie wpasowuje się w moją szafę i daje nowe możliwości pokazania tych bardziej archiwalnych egzemplarzy. Tak było np. ostatnio z gigantyczną kamizelką 🙂 Cieszę się, że podzielasz moje podejście do mody, stylu i ciuchów…
      Buziaczki,
      SIWA

    1. Jesień, gdy świeci słońce nie jest taka straszna, a każda stylizacja wygląda wtedy o niebo lepiej 🙂
      Pozdrawiam,
      SIWA

  5. Widzę, że idzie Ci Agusiu całkiem nieźle oswajanie jesieni. Takie piękne stylizacje tylko w tym pomagają. Faktycznie ilość mixów jakie można jesienią właśnie stworzyć jest nieograniczona. Kolory, faktury, dodatki – właśnie jesienią jest z czym poszaleć. A uśmiech – to najbardziej luksusowy, a zarazem najtańszy dodatek bez którego ani rusz. Uściski D.

    1. Witaj Dorotko,
      Robię co w mojej mocy… Aby Was nie zanudzić, a siebie pobudzić, staram się tworzyć nowe zestawienia. Mam naprawdę pokaźną kolekcję płaszczy i dzianin, a to sprawia, że ilość kombinacji jest ogromna. Jedyne, co doskwiera mi tej jesieni, to maleńka ilość słońca. Bez niego siada mi energia, dlatego każdy dzień, który choć troszkę jest mniej pochmurny i gości w nim słońce łapię w swoich sesjach. Dużo łatwiej o kreatywność w takie dni, no i fotki prezentują się dużo lepiej 🙂 . Uśmiech jest nieodzowny. On zdecydowanie podkręca każdą stylizację.
      Buziaczki,
      SIWA