Mam nadzieję, że to ostatnia, tej wiosny, stylizacja w skarpetkach. Postanowiłam, że jeśli już muszą się pojawić, niech będą chociaż odjazdowe i warte tego, by o nich pisać 😜.
Z wielką przyjemnością i zaciekawieniem, przyglądam się osobom w metrze, które noszą zabawne, kolorowe skarpety. Szczególnie podobają mi się te u mężczyzn, założone do garnituru lub innego formalnego stroju. Taki detal sprawia, że w bezdusznym, korporacyjnym stroju można przemycić odrobinę swojej osobowości.
Ja nie mam tego problemu. W pracy mogę swobodnie wyrażać strojem zarówno swoją osobowość, jak i wszystkie moje nastroje 😋.
Wraz z nadejściem ciepłych dni, coraz częściej towarzyszy mi zestaw black&white. Czasem dorzucę trochę koloru, ale najbardziej lubię czystą wersję. Dzisiaj właśnie taką Wam prezentuję i po mojej minie widać, że czuję się w niej fantastycznie.
Męski płaszcz ZARA ma ugruntowaną pozycję w mojej szafie. Jest spełnieniem marzeń o dużym, oversize’owym czarnym odkryciu i choć wisi na wieszakach sporo innych, sięgam po niego w ciemno. Czy to oznacza, że powinnam się pozbyć pozostałych? Sama nie wiem. Może przejdzie mi ta fascynacja i odczaruję starsze okazy… Jak będzie? Pewnie przekonam się o tym dopiero jesienią…
Saszetka VAGABOND, oprócz funkcji podręcznej torebki, sprawdza się jako element zbierający i trzymający razem poły płaszcza. W moim przypadku jest to bardzo przydatne, bo nie zapinam praktycznie żadnego okrycia. Wydaje mi się, że rozpięte płaszcze wyglądają na dłuższe, a przy moim wzroście każdy centymetr jest bezcenny.
Tradycyjnie jeszcze saszetka jako kopertówka… czyli wersja bardziej elegancka.
Płaszcz prezentuje się w każdej wersji korzystnie. Mnie najbardziej podoba się z podciągniętymi rękawami i zarzucony na ramiona.
A teraz nadszedł czas, by zająć się tytułowymi skarpetkami. Te z dzisiejszego wpisu kupiłam w majtkowo-rajstopowym sklepiena moim osiedlu. Nie miałam na nie specjalnego pomysłu, ale bardzo spodobał mi się wzór. Leżały już dość długo w szufladzie i czekały na swoje pięć minut. Początkowo, miałam założyć do dzisiejszej stylizacji czarne stopki, ale pomyślałam, że może lepiej będzie, jak wykorzystam któryś z moich czarno-białych, skarpetowych skarbów. Oprócz tych wzorzystych, mam bowiem jeszcze w zanadrzu parę w paski i w kropki .
Wybrałam te w romby, bo idealnie łączyły spodnie RUNDHOLZ z butami Smerfetki. Tak zabawnie nazywam białe buty zakładane do czarnych spodni bądź rajstop. W tym przypadku jest to dość przewrotne, bo białe sneakers’y pochodzą z męskiej kolekcji ALDO. Dużo lepiej by pasowało określenie buty Lalusia, ale po pierwsze – nie rymuje się ze skarpetkami i popsułoby mi to tytuł wpisu, a po drugie – zdecydowanie bliżej mi do Smerfetki .
Bardzo podobną stylizację przedstawiłam Wam dwa lata temu. Wystąpiły w niej te same buty i sweter. Grzeczne spodnie z lampasem, zastąpiłam dzisiaj luźnymi gaciami i dołożyłam odjazdowe skarpety. W sumie stylizacja składa się z tej samej liczby elementów, ale niektóre są w wersjach poprawionych. Mam tu głównie na myśli płaszcz i saszetkę. Moim zdaniem te z dzisiejszego look’a są dużo lepsze…
Sweter H&M jest w mojej szafie już ponad dwa lata. Jak widać, zdarzają się wspaniałe zakupy w sieciówce. Dobra bawełna czy wiskoza, przetrwają wiele prań i to nawet w białym wydaniu.
17 komentarzy
Skarpety i rajtuzy to dla mnie liga banitów, dlatego wbrew mało sprzyjającej aurze oraz pobłażliwym spojrzeniom przechodniów i współpracowników, dziarsko kroczę z gołą kostką a skarpety spokojne spoczywają na dnie szuflady, głęboko zapomniane. Ale przyznać muszę, że ze skarpet zdjęłaś trochę ich gatunkowy ciężar, jednak z klapkiem nadal bym nie założyła i nikt, nawet Ty! jeśli kiedykolwiek przyszłoby Ci to do głowy 🙂 tego nie zmieni 😀
Witaj Pati,
Biedne skarpety i rajtuzy… Niechciane, porzucone i zapomniane… Na chwilę chciałam nadać im inny status, ale tylko na chwilę, bo zaraz wróciły na swoje miejsce. Skarpety z klapkami? Raczej nie, choć nauczyłam się unikać radykalnych opinii… Na razie nie chodzi mi to po głowie, podobnie jak zestawienie skarpet z sandałami 🙂 .
Buziaki, SIWA
jak już się wydaje że wszystko było Ty wyskakujesz ze skarpetą 🙂 I co i nic.. super.
Witaj Kasiu,
Stwierdzenie, że wszystko już było jest chyba największą zmorą i obawą każdego blogera 🙂 . Temat skarpetek nie był przeze mnie, nawet przez chwilę, traktowany jako coś nowatorskiego. Raczej był zabawnym elementem stylizacji, który miał sprowokować dyskusję na ich temat. Mam nadzieję, że nadal będziesz zaglądać na bloga i że uda mi się jeszcze Ciebie czymś zaskoczyć 😉
Buziaki, SIWA
P.S. Poprawiłam Twoją skarpetę 😉
O,o,o! Ja tez mam biało-czarne skarpetki… w zeberkę. Wprowadziłam je do swojej szuflady kilka dni temu. Od tej chwili noszę je z uwielbieniem.
W Twoim zestawieniu black&white wypadają przezabawnie, w dodatku z uwielbianymi przeze mnie luźnymi gaciami. Stylizację tradycyjnie dopełniasz boskim uśmiechem 🙂 🙂
A’propos wpisu o zmianie fryzury: czekam z niecierpliwością, czym tym razem nas zaskoczysz 😉
Witaj Sabo,
Biało-czarna zebra? Takich skarpet jeszcze nie mam… To naturalny zestaw black&white. Niektórzy mają szczęście i występują całe życie w eleganckiej wersji… Mogłabym być zebrą… Tymczasem robię wśród starych znajomych za żyrafę 😉 Teraz znacznie bardziej identyfikuję się z Siwą. W końcu polubiłam swoja ksywkę. Nie chcę zdradzać zbyt wielu szczegółów odnośnie włosów… Powiem tylko, że nie ma żadnej spektakularnej zmiany długości. Bardziej dotyczy to sposobu układania 🙂 Czy Was zaskoczę? Nie wiem, ale z pewnością będę ciekawa Waszych opinii.
Buziaki, SIWA
Żyrafa?! Zdjęcia nie oddają wzrostu… Osobiście (oczywiście) uważam, ze Twój wzrost, to jedynie atut. I to duży 😉
Żyrafa, żyrafka… Tak to już jest, jak ma się 183cm. wzrostu i dość długą szyję 🙂 W sumie lubiłam swoją ksywkę, pasowała na studiach i jeszcze chwilę po nich, ale teraz znacznie bardziej lubię SIWĄ i tej wersji się trzymam. Zawsze wzrost uważałam za swój atut, choć zdarzały się chwile, gdy żałowałam, ze nie jestem filigranową kobietą. Nikomu wtedy nie przyszłoby do głowy, by prosić mnie o pomoc w popchnięciu samochodu 🙂 . Nie spotyka mnie to często, ale uzmysławia mi, że jestem postrzegana jako silna kobieta, która poradzi sobie wszędzie, nawet tam, gdzie nie dają rady faceci…
, a ja choć nie mam może postury filigranowej osóbki (170), to daję się postrzegać innym jako Papaj. Przerzucam bez problemu cięźary 40 kilogramowe nie do końca dlatego, ze muszę, ale czasem po prostu chcę zawstydzać mężczyzn.. Ich reakcja- bezcenna 😉
Witaj Siwa, Ja najbardziej lubię gdy coś co już było wiele razy widzę po raz kolejny, ale własnie w tym kolejnym jest „to coś”. I takie Twoje stylizacje, te klasyczne i te na cebulkę najbardzej lubię. Pewna doza szaleństwa również wskazana. Podrowienia Kasia
Witaj Kasiu,
W modzie było już wszystko, więc pozostaje nam tylko tworzyć nowe wersje starego, w które tchniemy odrobinę naszej osobowości, czyli to coś. Taka jest najprostsza definicja własnego stylu Bawmy się zatem razem…
Do następnego razu,
SIWA
Cebulo moja kochana, super super, super. Bardzo fajnie z jajem. Skarpetki czadowe, a buty smerfetki jeszcze lepsze. Obawiam się tylko, że pod koniec tygodnia przyjdzie nam się zmierzyć z kozaczkami bo idzie zimno. Ja już latam z gołymi kostkami ale ich koloryt jest tragiczny jakoś zsiniałam przez zimę. Twoje piękne pęciny czy w skarpetkach opadniętych czy jajecznych wyglądają bosko. Do następnego razu mam nadzieję już bardziej goło czego Tobie i sobie życzę. Twoja D.
Witaj Dorotko,
Cebulka nadal króluje, ale już chyba w kolejnym wpisie zaprezentuję się w wersji rozpuszczonej i bardziej awangardowej 😉 . Jak wiesz, nie przepadam za skarpetami i nawet trochę obawiałam się, że jak wrzucę tą stylizację będzie już na nią za ciepło… A tu z pomocą przyszła pogoda i proszę, mamy małe ochłodzenie. Może obejdzie się jednak bez kozaczków 🙂 . Mam już zrobione dwie stylówy z gołymi pęcinkami, które podobnie jak Twoje, lekko sinawe i bladziutkie. Trochę je potraktowałam chusteczką samoopalającą, ale o efekcie wow nie ma mowy 🙂 . Na piękną opaleniznę przyjdzie nam jeszcze poczekać…
Buziaki, SIWA
Witaj Aga black&white tego nie przebije nic to magia , w takim wcieleniu człowiek czuje się bosko ,ponadczasowo , czegóż chcieć więcej ,
skarpety są ok , widać że masz poczucie humoru , dystans , doskonale
czujesz modę wybierając z niej elementy pasujące do Ciebie, tutaj jest
autentyczność i nic na siłę sporo się nauczyłam zaglądając do Twojego
bloga ,stałam się odważniejsza w doborze garderoby kocham minimalizm
z nutą nonszalancji tego nauczyłam się dzięki Tobie , jest fajnie każdego
dnia pozdrawiam ,
Witaj Jolu,
Black&white to prawdziwa potęga braku koloru, a najlepsze w tym zestawieniu jest to, że zawsze wygląda efektownie i elegancko, nawet w wersji sportowej. Cieszę się, słysząc, że czerpiesz z bloga odwagę, by kreować swój własny styl. Tak trzymaj! Humor i dystans do siebie są bardzo w tym pomocne… W końcu ma to być przyjemność i dobra zabawa.
Buziaki, SIWA
Kiedy widzę zebrę zawsze mam wątpliwości czy jest biała w czarne paski czy czarna w białe. Kiedy patrzę na Ciebie zawsze mam pewność- Jesteś The Best! A dziś mam to nawet czarno na białym….:) Ale….żeby skarpetki dopasować do wzoru na podłodze a sweterek do ścian!?!… no, to już mistrzostwo jest w ekstraklasie!!! :))) Cmok ❤️
Witaj Ewuniu,
Cha, cha, chi, chi… Ja też się zawsze nad tym zastanawiam i nadal mam wątpliwości 🙂 . Nie mam za to żadnych wątpliwości, że zestaw black&white zawsze jest dobrym pomysłem i gwarantuje piękne fotki. Kontrast, wyrazistość a jednocześnie równowaga. Klasa sama w sobie… Uwielbiam 🙂
Doceniam bardzo Twoją wnikliwość obserwacji. Lubię, kiedy wszystko tworzy ładną kompozycję. Czasem może jestem w tym zbyt pedantyczna, ale to silniejsze ode mnie. Wiem, że nie wszyscy zwracają uwagę na takie detale. Tym bardziej cieszę się, że nie jestem sama w tej ekstraklasie 🙂
Cmok, SIWA