BLACK ⚫️ & ⚪️ WHITE & TROCHĘ SZAROŚCI :)

Ambitny plan kilku wpisów w tygodniu, dawno odszedł w zapomnienie i nie ma to nic wspólnego z wiekiem ani lukami w pamięci. Największy wpływ na moją aktywność na blogu ma życie w realu. Muszę przyznać, że czasem trudno jest mi pogodzić kilka ról jednocześnie. Wymagało to ode mnie ustanowienia hierarchii, tak, by nie pogubić się i nie stracić z oczu najważniejszych dla mnie spraw. Nadrzędną rzeczą jest oczywiście moja rodzina. Obiecałam sobie, że nigdy praca ani żadna moja pasja nie mogą odbywać się jej kosztem.

Sama wiem, jak fajnie jest, gdy zaglądamy na swoją ulubioną stronę, a tam czeka na nas blogerka z nową i oryginalną stylizacją. Jednak w moim życiu dzieje się teraz tyle, że muszę się naprawdę sprężać, by pojawił się chociaż jeden wpis w tygodniu. Wiele osób powtarza mi, że nie muszę się z tego tłumaczyć, bo blog jest moim dodatkowym zajęciem, ale ja mam taką wewnętrzną potrzebę. Czuję Waszą sympatię i zaufanie, którym mnie obdarzyłyście i nie chcę Was zawieść. Odpowiedzialność i chęć sprostania oczekiwaniom, przeplata się więc z malutkim lenistwem niczym kratka na moim płaszczu.

Przesilenie wiosenne także mi nie służy, zmęczona po zimie, czekam na przypływ energii. Może przyjdzie z wyższymi temperaturami i słoneczkiem w tle? Potrzeba jest ogromna, bo przydałoby się częściej pisać i na dokładkę czeka mnie zmiana na wiosenno-letnią szafę. Odwlekam tą czynność w czasie, mając świadomość, że nie da się jej uniknąć… Zanim to nastąpi, robię przegląd okryć wierzchnich i wyciągam wszystkie po kolei. Dzisiaj padło na kraciasty płaszcz ZARA.

Zauważyłam, że często, gdy pojawia się w mojej szafie nowy płaszcz lub kurtka, „zajeżdżam” tą rzecz, nosząc ją na okrągło. Kraciasty płaszczyk eksploatowałam bardzo intensywnie dwa sezony temu, a teraz udało mi się go założyć zaledwie kilka razy. Muszę koniecznie przemyśleć, które okrycia zostaną ze mną na dłużej, a które powinny trafić w „dobre ręce”. Ten z pewnością mnie nie opuści, bo czarno-biała krata jest jednym z moich ulubionych wzorów…

Torby z dzisiejszej stylizacji to moje ukochane dodatki. Kto śledzi bloga, nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Bardzo często mi towarzyszą w stylizacjach, czym z pewnością, łamię wszystkie blogerskie zasady, nie pokazując się ciągle z nową torebką.  Trudno, jak widać, jestem stała w uczuciach. Bazowe rzeczy wymieniam dopiero wtedy, gdy znajdę coś lepszej jakości i bardziej funkcjonalne.

Patrząc wstecz na stylizacje, w których występował płaszcz, rzuca się w oczy, że zawsze były to czyste zestawienia black&white. Dziś pozwoliłam sobie na odrobinę szaleństwa i dodałam szary sweter H&M .

W tym szaleństwie, puściłam się nawet w tany…

Saszetka VAGABOND w ręku czyni sportowy i wygodny look odrobinę bardziej eleganckim.

Moim odwiecznym problemem są zbyt krótkie rękawy w płaszczach. Radzę sobie z nim, zakładając swetry, które mocno wystają spod spodu i stanowią tzw. przedłużki. Do tego celu można także użyć mitenek.

Małe poprawki i wersja zapięta, w której oprócz Was, nikt mnie raczej nie zobaczy. Nie wiem dlaczego, ale prawie zawsze chodzę w rozpiętych okryciach. To chyba wrodzona nonszalancja

Jeszcze kilka ujęć z płaszczem…

Pod płaszczem, oprócz swetra H&M, chowały się do tej pory spodnie RUNDHOLZ. Są dość szerokie i na dokładkę krótkie. Do takiego fasonu najlepiej wygląda sweter zebrany w talii.

Sweter H&M to klasyczne „pudełeczko”, czyli krótki i szeroki fason. Wykorzystałam dużą agrafkę, by spiąć go lekko z przodu. Taki zabieg sprawił, że zrobił się dopasowany, ale nie obcisły. Na plecach nadal jest totalny luz.

Spodnie RUNDHOLZ, jak na tego projektanta przystało, są bardzo oryginalne. Jedna nogawka jest troszkę szersza i ma naszyty z boku materiał, a kieszeń jest tylko z jednej strony. Na zdjęciu poniżej, starałam się zaprezentować wszystkie niuanse…

Do dzisiejszego look’a założyłam sportowe buty VAGABOND. Dostałam je w spadku od osoby, która nie była z nich zadowolona. Ja zupełnie na odwrót, jestem zachwycona i muszę przyznać, że są to buty na długie wyprawy… Mega wygodne.

Duże okulary RESERVED pasują do całości jak ulał.

Na koniec, wrzucam dwa radosne podskoki do wyboru. Są takie momenty, że pisanie wpisu zabiera mi mnóstwo czasu, po prostu nie idzie, albo idzie jak po grudzie. Dlatego cieszę się, że udało mi się pokonać brak weny i chwilowy (mam nadzieję) spadek energii. Byle do wiosny…
Do następnego razu,
SIWA

Możesz także polubić

10 komentarzy

  1. Choć agrafka została przypadkową bohaterką wpisu, to uważam że w pełni zasłużenie. Pokochałam ten patencik na równi z rękawkowym, moim faworytem 🙂

    1. Witaj Pati,
      Też uważam, że agrafka w pełni zasłużenie dostała wspaniałe recenzje. Jest naprawdę praktycznym i efektownym gadżetem. Cieszę się, że znalazłaś kolejny patencik 🙂
      Buziaczki, SIWA

  2. A toś wymyśliła z tą agrafką!!! Padłam nieboszczykiem i jak widzę nie ja jedna 🙂 Pozwolisz, że skradnę ten pomysł? Mam piękną podłużną broszkę po prababci i zupełnie nie wiedziałam jak jej nowocześnie używać…do teraz 🙂 No i jak tu Cię nie kochać? A kto kocha ten poczeka. Kto się ze mną zgadza- palec pod budkę. Cmok ❤️

    1. Witaj Ewuniu,
      Bardzo się cieszę, kiedy słyszę, że jestem inspiracją 🙂 . Kradnij, kradnij, śmiało… Patent z agrafką, jest jak najbardziej do kopiowania i używania. Tym bardziej, że ten pomysł zmodyfikowałaś i teraz jest Twój. Dobrze słyszeć, że mogę liczyć na Twoją (Waszą ?) wyrozumiałość… Kamień z serca… Taka deklaracja motywuje mnie bardziej niż moje, wewnętrzne poganianie.
      Buziaczki,
      SIWA

  3. Witaj Aga,
    I wybacz, że w dzisiejszej stylizacji zoom zastosowałam głównie na agrafkę. Mam juz pomysł, jak zrobić sobie podobną ;). Fajny patent, dzięki za podpowiedź.

    1. Witaj Sabo,
      Nie tylko Ty skupiłaś się na agrafce 🙂 . Nawet aparat w telefonie łaskawym okiem na nią spojrzał i cyknął ładne ujęcie… Trzymam kciuki za Twoją, autorską wersję. Do zbierania swetrów używam jeszcze szeleczki, ale agrafka jest do tego znacznie lepsza. Nie zagniata i nie wyciąga swetrów.
      Buziaki,
      SIWA

  4. Witaj Aga no stęskniłam się za moją ulubioną blogerką i ja ostatnio bywam
    zakręcona niczym dwa słoiki , ale dziś dla odprężenia włączyłam kompa by złożyć Ci wizytę nie zawodzisz kochana jak zawsze jest fantastycznie nadrabiając zaległości ucieszyłam się bardzo bo podsunęłaś mi mega pomysł
    na stylizację kraciastego płaszcza mam podobny w biało-czarną kratę , a patent z agrafką na spięcie swetra mistrzostwo świata w swej prostocie nie
    wpadłam bym za nic , muszę sobie gdzieś taką kupić , cóż wiosna jak zwykle
    kaprysi rany zaklinam niech w końcu będzie ciepełko pozdrawiam buziaki

    1. Witaj Jolu,
      Cieszę się, że wstrzeliłam się z kraciastym płaszczem 🙂 . Patent z agrafką jest wyjątkowo prosty, ale właśnie w tym tkwi jego moc. Każdy może zrobić sobie swoją autorską agrafkę. Wystarczy najprostszy egzemplarz z pasmanterii i kawałek włóczki w ulubionym kolorze. U mnie jest to czerń oczywiście 🙂 . Czekanie na wiosnę zawsze pochłania dużo mojej energii i tylko wychodzące zza chmur, od czasu do czasu, słoneczko ładuje mi akumulatory… Jak co roku, damy radę, ale czemu to musi tyle trwać 😉 ?
      Buziaki,
      SIWA