Trendy przychodzą i odchodzą, taka ich uroda. Czasem ich życie jest bardzo krótkie, ale zdarzają się takie, które trwają dłużej i jeśli tylko wpasują się w nasze upodobania, warto w nie zainwestować. Moda na mocne kolory od kilku sezonów dominuje w letnich kolekcjach. Niekwestionowanym hitem tego lata jest orange. Pojawia się na pokazach praktycznie wszystkich projektantów. Ulica bardzo szybko podchwyciła ten trend i w tej chwili, od Nowego Jorku, przez Mediolan aż po Paryż, możemy zobaczyć stylizacje bijące blaskiem wszystkich odcieni pomarańczy.
W zeszłym roku, w ramach współpracy z bonprix, weszłam w posiadanie pomarańczowego żakietu. Spodobał mi się kolor i naturalny skład materiału, z którego został uszyty. Muszę przyznać, że nawet przez chwilę nie podejrzewałam, że stanie się jednym z moich ulubionych. Kiedy go zakładam, słucham mnóstwo komplementów na temat swojego stroju. W oczach pytających o pochodzenie tego cuda, zawsze widzę prawdziwe zaskoczenie. To był fantastyczny wybór. Żakiet prałam wielokrotnie w pralce i nic nie stracił na urodzie… Po takim wstępie, nie zdziwi Was zatem, że kiedy na stronie bonprix wypatrzyłam tą pomarańczową sukienkę, zamówiłam ją bez wahania i kupiłam. Tym razem nie jest to barterowy prezent, bo kolejna współpraca będzie dopiero ewentualnie w lipcu. Oprócz koloru, dużą zachętą i obietnicą przyjemności noszenia był fakt, że jest uszyta ze 100% wiskozy. Wielokrotnie polecałam Wam na lato ten materiał i dzianinę. Wiskoza oddycha, przyjemnie chłodzi i ślizga się po ciele… Tak też jest w przypadku tej sukienki. O przyleganiu do ciała nie ma mowy. Uszyta z gigantycznej ilości materiału przypomina raczej spadochron, w którym można ukryć się w upalny, letni dzień.
Sukienka jest rozkloszowana od samej góry. Chciałam jej nadać bardziej miejski sznyt, a przy okazji dodać coś od siebie, co sprawi, że będzie wyglądać wyjątkowo. W pierwszym odruchu sięgnęłam po szelkę, by ją trochę zebrać w talii, ale potem przypomniałam sobie o fajniejszym patencie, którego dawno nie stosowałam…
Kamizelka H&M to prawdziwy gadżetowy skarb, który mam w szafie już ponad 7 lat. Zazwyczaj noszę go z obszernymi koszulami, aby zmniejszyć ich objętość w górnych partiach. O jaki efekt chodzi, możecie zobaczyć w archiwalnym wpisie z 2017 roku. Notabene, oglądając tę stylizację, przypomniałam sobie, że mam w szafie super błyszczącą ramoneskę 😜. Będzie musiała poczekać na jakiś chłodniejszy moment lata…
Zakładając kamizelkę, stworzyłam zupełnie nowy fason… Rozkloszowana sukienka na ramiączkach zamieniła się prawie w grecką tunikę. Prawie, bo materiału w dolnych partiach jest naprawdę dużo, co raczej się nie zdarza w posągowych, greckich kreacjach. Dopóki grzecznie stoję, bez problemu podszywam się pod jakąś grecką boginię 😉
W tej sukience trudno jednak spokojnie ustać. Kiedy ma się tyle materiału do dyspozycji, taneczny krok i wszelkie wygibasy są naturalną koleją rzeczy.
Ciężko mi było wybrać najfajniejsze fotki. Sukienka tak ładnie się prezentuje w ruchu, że żal było odrzucać jakiekolwiek… Wrzucam zatem jeszcze klika, mając nadzieję, że i Wam przypadną do gustu.
W wersji podstawowej sukienka odkrywa znacznie więcej i bardzo dobrze sprawdza się w takie upalne dni jak dziś. Z shopperem tworzy stylizacje bardziej na luzie. Tamtą z nerką LaBoba i kamizelka możemy uznać za wersję wieczorową 🙂 .
Kiedy zobaczyłam ten kapelusik w C&A, nie mogłam sobie odmówić przyjemności posiadania tego zabawnego gadżetu, który fantastycznie łączy wiele letnich kolorów w mojej szafie.
15 komentarzy
Bardzo piękna i lekka kreacja na lato. Można się nią inspirować.
Dziękuję Agnieszko za miły komentarz.
Pozdrawiam
SIWA
Zjadło mi coś komentarz 🙁 Szkoda, bo był długi… chlip, chlip…
Pięknie, Kwiatuszku! 🙂 Orgia, feeria, burza barw – jak wielka radość życia. Gdzieś mam bardzo pomarańczowy T-shirt, muszę poszukać… do tych szafirowych i zielonych portek z ZARA o dziwo inne mocne barwy też dobrze idą.
A ponieważ często tu są różne „myki”, jak można coś zrobić z ciuchami (patrz: kardigan do góry nogami!), napiszę o jednym, który mi się przypomniał.
Z czasów studenckich. W drugiej połowie lat 70. bardzo modne były luźne, bawełniane sukienki, przywożone z Indii. Mnie w tak luźnych akurat nie jest dobrze – ale ten prosty „myk” sprawia, że materiał inaczej się układa. Otóż mokrą po praniu cieniutką suknię skręcało się w sznur, a następnie… suszyło w pończosze 😉 Po wysuszeniu powstawał efekt kreszu, plisowania, które na ciele się trochę wygładzało – ale w sumie wystarczało do kolejnego prania. Gniotłam tak również spódnice do ziemi, teraz czasem gniotę „w sznur” niektóre bawełniane bluzki. Znacie ten patent, spróbujecie? 🙂 Jest wtedy trochę tak jakby się miało dwie sukienki. Myk sprawdza się na tkaninach cienkich, gładkich albo w drobny print.
Witaj Aldonko,
Nie ma co chlipać, komentarz się odnalazł 🙂 . Bardzo Ci dziękuję za podsunięcie pomysłu na wersję gniecioną. Wypróbuję go z miłą chęcią, bo nie cierpię prasowania, a przy tej sukience spędziłam sporo czasu z żelazkiem w ręku…
Pomarańcz, szafir, szmaragd i spółka… Wszystko do siebie pasuje. Polecam zabawę wesołymi kolorami. Na lato jak znalazł.
Buziaczki,
SIWA
Cieszy mnie, że teraz w sklepach jest taki szeroki wachlarz kolorystyczny. Pamiętam czasy, kiedy tak nie było. Wszystko było grzeczne i stonowane, a jeżeli jakiś mocniejszy kolor się pojawił, to najwyżej jeden. Bohater modowego sezonu. Teraz miłośnicy koloru mają w czym wybierać!:)
Twoja sukienka to absolutne wakacyjne marzenie! A jak pięknie będzie się prezentować w parze z opalenizną! Zestaw z kamizelką rewelacyjny! kamizelka też chyba taka niebanalna- jak sukienka i stylistka:)
Słonecznie pozdrawiam!
Witaj Grażynko,
Ja też się bardzo cieszę, że kolorowe szaleństwo trwa w najlepsze. Polecam zabawę kolorami wszystkim kobietom. Lato jest do tego najwspanialsza porą roku. Opalenizna oczywiście jest do koloru mile widziana. Nie bez kozery większość cuchów w mocnych kolorów pokazywana jest na ciemnoskórych modelkach… Warto (oprócz koloru) wybrać również fajne i niebanalne dodatki, które sprawią, że najprostsza stylizacja nabierze naszego niepowtarzalnego sznytu. Dlatego zawsze polecam mądre inwestowanie w dodatki. Potrafią odmienić i podkręcić różne fasony, dokładnie tak jak zrobiła to moja „stara” kamizelka 🙂
Buziaczki,
SIWA
Świetna stylizacja. Sama lubię takie energetyczne kolory. W pastelach również czuję się dobrze, jednak w tym roku postawiłam na color blocking. Przekonałam się równeiż ostatnio do spódnic maxi. Wydawało mi się, ze do mnie nie pasują ale któregoś dnia przymierzyłam jedna z nich w przymierzalni i okazało się, ze bardzo dobrze na mnie leży:
https://kobietapuszysta.pl/pomysly-jak-nosic-sandaly-damskie/
Najczęściej zestawiam ją z wygodnymi sandalkami.
Witaj Leno,
Energetyczne kolory sprawdzają się fantastyczne nie tylko latem (choć z wakacyjną opalenizną prezentują się najlepiej). Mnie również podoba się color blocking. Jest super stylową zabawą i cieszę się, że nie tylko ja na niego stawiam. Co do długich spódnic, to muszę przyznać, że dla mnie są zawsze w modzie 🙂 . Zwiewne, luźno opływające nogi, wymuszają w przedziwny sposób inny sposób chodzenia, bardziej dostojny, kobiecy… Wydaje mi się, że każda kobieta, która lubi spódnice i sukienki, jest w stanie znaleźć dobry dla siebie fason. Czy założymy do nich sandały, czy klapki, jest już drugorzędną sprawą. Dobrze jest próbować i nie zakładać z góry, że coś jest nie dla nas.
Pozdrawiam serdecznie,
SIWA
Aguniu prawie dostałam oczopląsu oglądając Ciebie kręcąca się we wszystkie strony. Kolor cudowny,sukienka super i oczywiście wspaniałe się prezentujesz we wszystkich ujęciach. Lubię pomarancz i może tez coś sobie zakupie w tym kolorze.
Całuski ❤️
Witaj Joluniu,
Kolor i sukienka musiały zrobić naprawdę duże wrażenie skoro skłoniły Cie do napisania komentarza 🙂 . Dziękuję za piękne słowa. Postaram się w najbliższym czasie, pomóc Ci znaleźć równie fajną, letnią, oranżową kreację.
Buziaczki
SIWA
Zachwycająca: sukienka, kamizelką, wszystkie dodatki a przede wszystkim Twoja radość z zabawy modą, zachwycające wszystko. Uściski D.
Aga, dzięki za ten zwiewny, kolorowy i lekki do czytania wpis. Moje serce się raduje i czytając, i oglądając zdjęcia. Od dziś stawiam na orange. Buziaki
Witaj Joanno,
Cieszę się bardzo, że masz frajdę z czytania i oglądania bloga. Duża w tym Twoja zasługa, że rozwija się właśnie w takim kierunku. Równie bardzo cieszy mnie fakt, że podzielasz moje kolorowe szaleństwo. Dobrze, że stawiasz na orange, bo jest dla Ciebie wyjątkowo twarzowy 🙂
Buziaczki,
SIWA
Witaj Dorotko,
Wiem, że nie jesteś „sukienkowa”, ale umiesz docenić wszelkie zestawienia, które świadczą o zaawansowanym bziku na punkcie detali. Niektórzy tak mają i świetnie się przy tym bawią 🙂
Buziaczki,
SIWA