ADEKWATNIE DO PORY JESIENNE KOLORY

Wcale się nie zapowiadało, ale przyszła złota, polska jesień. Taką jej odsłonę bardzo lubię i z przyjemnością wypuściłam się na miasto w poszukiwaniu idealnej miejscówki na typowo jesienną sesję. Kilka miejsc było wyjątkowo urokliwych, ale nie dało się ich wykorzystać ze względu na kręcących się tłumnie spacerowiczów.


Kiedy byłam już bliska rezygnacji, znalazłam taką piękną ścianę, porośniętą kolorowymi liśćmi, która stała się tłem do dzisiejszej stylizacji.

Jesienne kolory stanowią niewielki ułamek mojej szafy, ale w niej są i właśnie o tej porze roku najchętniej po nie sięgam. Rudy płaszczyk ZARA nadaje się do noszenia tak naprawdę tylko przy takiej ładnej pogodzie jak teraz. Później, zimową porą, staje się zbyt lekki i ewentualnie awansuje na coś w rodzaju ciepłego, długiego żakietu.

Z wykorzystanych dzisiaj dodatków, kojarzycie z pewnością okulary RESERVED i szal ZARA. Jeśli chodzi o torebkę, to jest to jeden z bardziej popularnych fasonów wśród młodych fashionistek i klasycznych dam, czyli model Le Pliage firmy LONGCHAMP. Pożyczyłam ją od Córci, bo żadna z moich torebek nie pasowała tak idealnie do stylizacji…

Torebka okazała się być praktycznie w tym samym kolorze co spodnie C&A. Wcześniej miałyście okazję zobaczyć je w kilku stylizacjach na blogu (np. tej), ale były wtedy w pięknym piaskowym odcieniu beżu… Nie wiem czym je zachlapałam, ale odbarwiły się w kilku miejscach i nie wyglądało to zbyt elegancko. Kupiłam je za grosze i teoretycznie nie powinnam rozpaczać, ale naprawdę bardzo je lubiłam i często nosiłam. Przez chwilę rozważałam dodanie jeszcze kilku artystycznych plam, ale obawiałam się końcowego efektu… Znacznie lepszym pomysłem i obciążonym mniejszym ryzykiem wydało mi się ich ufarbowanie. I to był strzał w dziesiątkę!!! Wykorzystałam do tego barwnik do tkanin aksamitna czerń SIMPLICOL, który kupiłam w Rossmannie. Nie będę się zbytnio rozpisywać na temat instrukcji użycia, kto się zaciekawi, wszystkie informacje znajdzie na stronie drogerii. Najważniejsze, że metoda opiera się na wykorzystaniu pralki, co jest szalenie wygodne. Beżowe spodnie pomimo, że były z bawełny nie zamieniły się w czarny egzemplarz, tylko przybrały nieoczywisty kolor. Trudno określić jednoznacznie jaki. W zależności od światła raz bliżej mu do przyszarzałego granatu, raz do butelkowej zieleni… Mistrzem w takiej kolorystyce jest Rundholz i muszę przyznać, że po wyciągnięciu spodni z pralki, przez chwilę poczułam się jak kreatorka mody 😉 . Farbowanie ubrań bardzo mi się spodobało. Uważam, że jest to genialny sposób na odświeżenie ulubionych, czarnych, spranych ciuszków. Ja przy okazji podrasowałam stare dżinsy. Wyszło rewelacyjnie.

 

Spodnie musiały być uszyte syntetycznymi nićmi, bo nie złapały ani grama koloru. W takim zestawieniu nie razi absolutnie jasne przeszycie.

Duże szale są bardzo efektowne i aż kusi by z nich korzystać. Szczególnie jesienią są bardzo fajnym dopełnieniem stylizacji. Z powodzeniem mogą nawet zastąpić okrycie wierzchnie. Puszczone luźno wzdłuż sylwetki  ładnie ją wyciągają optycznie, a zarzucone na ramiona mogą je mocniej wyeksponować. Pamiętajcie, że trzeba rozsądnie dobierać ich rozmiary i grubość. Im większy biust czy krótsza szyja, tym cieńszy i węższy powinien być szal.

Jeszcze kilka słów o przykrótkich, szerokich fasonach spodni. Uważam, że zawsze lepiej pokazać w nich talię, nawet tylko odrobinę, wkładając sweter za pasek z przodu. W ten sposób unikamy efektu optycznego skrócenia nóg. No chyba, że ktoś ma rzeczywiście nieproporcjonalnie długie nogi w stosunku do tułowia, wtedy obowiązkowo wyciąga sweter na wierzch 😉

Bardzo jestem zadowolona z tej stylizacji. Udało mi się uratować jedne z moich ulubionych spodni i pokazać, że jest na to prosty sposób. Znalazłam też fantastyczną, nową miejscówkę, którą chętnie jeszcze nieraz wykorzystam. Ciekawa jestem, jak będzie się prezentować w innych porach roku.

Moje Drogie Silverowiczki,
Dziękuję Wam za wspaniałe urodzinowe życzenia. Liczę bardzo, że wszystkie doczekają się spełnienia 🙂 .

Przesyłam Wam gorące buziaczki.
Do następnego razu,
SIWA

Możesz także polubić

15 komentarzy

  1. Przecudna sceneria a modelka ani tyci jej nie ustępuje. Cieplutko i czekoladowo bardzo stylowo ❤️

    1. Witaj Pati,
      To jest „nasza” stylizacja, nie tylko z racji uwielbienia dla czekolady, ale przede wszystkim fasonów stworzonych dla takich kobiet jak My
      Buziaczki
      SIWA

  2. Dzień dobry -Simplicol to była silna fascynacja na grupie RISK-Lovers, powstał nawet osobny wątek do wrzucania efektów farbowania wiskozy w pralce 🙂 Rossmann ma tylko dwa kolory, na Allegro można ich znaleźć dużo więcej. Zabawa jest przednia; odkryłam kolor jasnoszary, który tak naprawdę przypomina stalowo-gołębi błękit. Odmienił mi kilka „straconych już” bluzek. Ale wyobraź sobie, Agusiu, w pierwszej połowie lat 80. moja jeszcze-nie-szwagierka Magda, plastyczka, sama wymyśliła żeby kupować na Tamce w sklepie z farbami torebeczki farb do tkanin i używać ich do farbowania ubrań w pralce automatycznej. Wtedy nie każdy ją miał, na moje usilne prośby ufarbowała mi tak parę rzeczy, kompletnie je odmieniając. Miałam potem koszulkę z długim rękawem oliwkową zamiast bladoróżowej i bryczesy w kolorze rudej cegły, uszyte z białego prześcieradła. To były czasy!!
    Przybijam piątkę, Doroto 😉

    1. Witaj Aldonko,
      Doświadczenia z farbowaniem mogę Wam tylko pozazdrościć, ale cieszę się, że spróbowałam i odniosłam już na samym początku taki spektakularny efekt. Nie będę się obawiać kolejnych eksperymentów kolorystycznych.
      Buziaczki,
      SIWA

    1. Witaj,
      Butelkowa zieleń jest naprawdę piękna, a jesienią szczególnie…
      Pozdrawiam,
      SIWA

  3. No i znowu pomysłowa stylòwka w brązach, na które niewielu się odważy, ale Tobie w nich bardzo do twarzy. Jest Ci też do twarzy w siwych włosach, a na to odważy się jeszcze mniej;)Tak więc łamiesz stereotyp, że siwy postarza, a brąz jest mało twarzowy. Gratulacje! Zgadzam się z Twoim spostrzezeniem, że oryginalny strój i styl pozwalają niewidzialnym kobietom stać się bardziej widzialnymi. Pewnie więc warto nad tym popracować. Pozdrawiam serdecznie!

    1. Witaj Grażynko,
      Stereotypów jest cała masa, ale kiedy przestaniemy oglądać się na opinie innych, a zaczniemy kierować swoim gustem i upodobaniami, wszystko staje się prostsze. Lepiej czasem popełniać stylowe błędy i być widzialną niż stapiać się z poprawnym, stereotypowym tłumem.
      Buziaczki,
      SIWA

  4. Miejscówka rzeczywiście cudna. Stylizacja też. Szale uwielbiam, takie spodnie również, więc będę znowu od Ciebie „ściągać”. Z tym farbowaniem też muszę spróbować, ciekawe, czy się potem podczas prania nic się nie odbarwia…

    1. Witaj Joanno,
      Miejsce jest fantastyczne i tak jak pisałam, będę tam zaglądać jeszcze w inne pory roku. „Ściąganie” jest najwyższą formą uznania dla moich blogerskich wyczynów. Śmiało! Nie krępuj się 🙂 . A jeśli chodzi o farbowanie, to rzeczywiście, tak jak napisała Dorotka, do płukania podczas kolejnego prania dodałam ocet.
      Buziaczki,
      SIWA

  5. Ależ piękne miejsce i te kolory obłędne. Stylizacja też niczego sobie. Przypomniałam sobie swoją młodość i farbowanie ubrań, na gładko i w takie śmieszne wzorki, które robiło się ściskając materiał gumką recepturką. Wtedy niewiele było ubrań w sklepach więc się szalało i farbowało nawet zamszowe buty. I nawet taką torebkę miałam w kolorze taupe cokolwiek to znaczy ja mówiłam na nią kartoflana. Agusiu jesień jest w ostatnich dniach faktycznie piękna trzeba korzystać ile się da. Uściski D.

    1. Witaj Dorotko,
      Miejscówka rzeczywiście jest fantastyczna, a stylizacja jak na mnie dość zaskakująca… Niebawem wrócę na buraskowe i Rundholz’owe tory. Jego ciuchów nie trzeba farbować, bo jak tu poprawiać mistrza 🙂
      Buziaczki,
      SIWA