Pomimo wielkich planów, nie udało mi się jeszcze zrobić zamiany szafy na jesienno-zimową. Zamiast weekendowych porządków wybrałam czytanie („Gdzie śpiewają raki” Delia Owens), oglądanie serialu („Lucyfer”) i spotkanie z przyjaciółką… czyli same przyjemności. W związku z tym nadal balansuję pomiędzy dwoma sezonami. Wyciągam tylko z szafy kolejne, coraz grubsze kurtki i płaszcze. Na szczęście cieplejsze rzeczy mam popakowane kolorystycznie. W pierwszej kolejności dokopałam się do czekoladowych zasobów i tak powstała monochromatyczna stylizacja w różnych odcieniach brązu.
Jest jakiś magiczny urok w tego rodzaju look’ach. Pamiętacie moją radość, jak spełniłam swoje marzenie o całej białej stylizacji? Bardzo miło wspominam ten wpis i chętnie do niego wracam. Po wielu latach udało mi się zebrać całkiem sporo ubrań i dodatków w brązie. Dzięki temu, pierwszy raz w życiu, bez trudu ubrałam się od stop do głów w tym kolorze.
Są takie miejsca, które kojarzą mi się z określoną kolorystyką. Kiedy pojawia się w mojej stylizacji brąz, rudy lub camel, nogi same mnie niosą w stronę Centrum Nauki Kopernik… Jedna ze ścian budynku stworzona jest wprost do prezentowania takich stylizacji.
Z wielką przyjemnością obserwuję ogromne powodzenie jakim cieszy się ostatnio dzianina. Wybór w tej chwili jest przeogromny i oczywiście rozpiętość cenowa również. Można zapolować na sieciówkowe wersje premium ( sama na oku mam jeden piękny, niebieski sweter) albo zainwestować w wysokiej jakości produkt w sprawdzonym miejscu, jak np. EMboutique. Jest jeszcze jeden sposób na wyjątkową dzianinę – można zrobić ją samemu… Czasem nie mogę się nadziwić, że czekoladowy sweterek w dzisiejszej stylizacji jest dziełem moich rąk i nie chodzi wcale o fakt, że go zrobiłam, tylko, że znalazłam na to tzw. wolny czas… Ostatnio jakoś mocno mi go brakuje.
Nie wiem skąd wziął się pomysł zestawiania w stylizacjach kompletnie niepasujących do siebie fasonów, wzorów i kolorów. Przyznaję, że nigdy nie byłam zwolenniczką takiego sposobu ubierania. Męczy mnie taki stylowy chaos. Za to bardzo lubię, gdy wszystko do siebie pasuje i tworzy spójną całość. Monochromatyczne stylizacje, oparte na jednym kolorze są dla mnie kwintesencją harmonii. Nie można ich popsuć! Nawet nie musimy się specjalnie starać by wszystkie elementy były w jednej tonacji. Śmiem twierdzić, że różnorodność w odcieniach i fakturach tylko podnosi wartość takiej stylizacji, bez względu na jej kolor.
Czekoladowy płaszcz i mokasyny H&M kupiłam za jednym zamachem, stąd taka zgodność kolorystyczna. Pasuje do nich malutka torebeczka z second handu, choć pasek od niej bardziej jest w koniakowym odcieniu shoppera H&M, spodni ZARA i okularów RESERVED.
Mimo całkiem ciepłego swetra i płaszcza, nadal trzymam się formuły, że dopóki tylko się da, będę unikać noszenia skarpetek… Muszę jednak uczciwie przyznać, że stylizacja wyglądałaby zdecydowanie lepiej, gdyby się pojawiły.
Małe torebeczki z regulowanym, odpinanym paskiem świetnie się sprawdzają w roli podkreślacza tali. Oczywiście tylko wtedy, gdy jest taka potrzeba 😉
W dzisiejszej, monochromatycznej stylizacji bardzo mocnym akcentem są moje siwe włosy. Z każdym dniem robią się coraz jaśniejsze i wyraźnie kontrastują z czekoladowym brązem. Udało mi się je ostatnio troszkę zapuścić. Boję się wspomnieć o projekcie, który kiedyś chodził mi po głowie, bo kiedy tylko pisałam na blogu o zapuszczaniu włosów, natychmiast pojawiał się nowy projekt pt. wizyta u fryzjera 😉 i kończyłam z włosami skróconymi do ramion… Może tym razem będzie inaczej? Zobaczymy…
Podczas sesji w plenerze jestem zazwyczaj w okularach przeciwsłonecznych. Jest to ogromne ułatwienie, bo nawet ja nie jestem w stanie dostrzec, na którym zdjęciu przymknęłam oko lub krzywo patrzę w obiektyw aparatu. W ten sposób oszczędzam naprawdę mnóstwo czasu i nie muszę cykać powtórek. Przy dobrych wiatrach, cała sesja zajmuje mi maksymalnie około 20-30 minut.
Rzadko to robię, ale dzisiaj wrzucam zdjęcie w okularach optycznych Albert I’mStein. One przecież też muszą pasować do stylizacji 🙂 Wiadomo, diabeł tkwi w szczegółach.
Jest jedna rzecz, która z pewnością wyróżnia mój blog spośród tysięcy innych. Praktycznie wszystkie zaprezentowane stylizacje (z małymi wyjątkami) są moimi codziennymi stylizacjami. W tych ciuchach spędzam całe dnie w pracy, na wyjazdach służbowych, na wakacjach… Nigdy nie przebieram się za blogerkę do zdjęć. Zdjęcia mają pokazywać mój styl i pomysły, którymi chcę się z Wami podzielić. Wszystkie są sprawdzone w praktyce, w realnym życiu.
Mam nadzieję, że dobrze się bawiłyście czytając dzisiejszy wpis i nawet jeśli nie przepadacie za brązem, to skusicie się na kawałeczek słodkiej czekolady w jesienny dzień. Tak po prostu, na poprawę nastroju. A może spróbujecie stworzyć monochromatyczną stylizację w swoim ulubionym kolorze i napiszecie mi, jak Wam poszło?
Tymczasem przesyłam buziaczki
i do następnego razu,
SIWA
Piękna ta różnorodna zawartość czekolady w czekoladzie, ale najpiękniej wyglądają w tym zestawie Twoje naturalnie siwe, coraz dłuższe włosy. Super!
Mimo, że prawie każdy element dzisiejszej stylizacji znamy już z wcześniejszych wpisów, to Twoja pomysłowość daje im za każdym razem nowe tchnienie. Brawo, o to chodzi!
Okulary od Alberta- odjazdowe! Ale hit:)
Pozdrawiam, ściskam
Witaj Sabo,
Włosy są z każdym dniem jaśniejsze i tym samym są coraz bardziej widoczne w każdej stylizacji. Musiałam troszkę podciąć końcówki, ale cały czas kusi mnie wizja długowłosej blogerki. Zobaczymy jak długo wytrzymam? W szafie osiągnęłam masę krytyczną. Nowe rzeczy pojawiają się raczej na miejsce wysłużonych. Staram się korzystać z bogatych zasobów, ale od czasu do czasu skuszę się na jakieś nowości. Szczególnie kuszą mnie dodatki 🙂
Buziaczki,
SIWA
Piękna Pani, doceniam Twoje starania i każdy odcień jest smakowity i bardzo twarzowy. A Twoje uśmiechy, okulary…tak! Widać ze świetnie czujesz się ze sobą ❤️
Witaj Pati,
Wszystkie rodzaje czekolady uwielbiam i odcienie też 😉 . Skłaniam się ostatnio bardziej w stronę gorzkiej odmiany, ale nie pogardzę innymi. Żal mi tylko czekoladowej opalenizny, która niestety znika z każdym dniem… Szkoda, że nie ma możliwości wyboru koloru skóry. Ja chętnie zostałabym mulatką 🙂
Buziaczki,
SIWA
Może właśnie dlatego kobiety lubią brąz bo właśnie kojarzy się z czekoladą.
Pięknie. Jak bombonierka czekoladek: gorzkie, mleczne, karmelowe. Nie przepadam za brązami, próba była podjęta, jednak nie zadomowiły się w szafie na długo. Twój pomysł, na Tobie, bardzo mi się jednak podoba – jest nowoczesny, fajnie kontrastuje z jasnymi włosami, wygląda to atrakcyjnie i lekko, zero nudnego urzędnika państwowego, który się z brązami kojarzy – a okulary Albert I’m Stein to po prostu czad! Czy te mokasyny H&M są wygodne?? Zastanawiałam się nad nimi. Szafirowy sweter ma świetny skład (brawo! Żadne tam młode poliestry!)… ale nie jest dla mnie; nie sądziłam że to powiem, jednak tego żwawego niebieskiego mam już w szafie dość. Za to dzięki Tobie wyciągnę teraz gruby brązowoszary wielki sweter H&M z soldów, z poprzedniego sezonu…inspiracja jest i nie zawaham się jej użyć 🙂
Piękne zestawienie brązów. Ja nigdy nie odważyłam się na więcej niż brązowe buty, spodnie i torebka. Ha, ha! Ja też nie wiem, co stało się z tym czasem, który miałam w studenckich latach na produkowanie wełnianych sweterków. Wtedy takie umiejętności dawały jakaś oryginalność.Twoj sweterek jest bardzo ładny i ma taka ciekawa supełkową fakturę. Jeżeli chodzi o Twoje stylòwki, a może Twój styl, to moim zdaniem zdecydowanie wyróżniasz się na tle innych blogów. Lubię tu zaglądać, bo jest różnorodnie i niebanalnie. Inne blogerki prezentują dosyć podobne do siebie stylizacje, utrzymane w jednym stylu. A przecież nie chodzi o to aby wszyscy na ulicy wyglądali podobnie. Pozdrawiam!
Czytałam kiedyś, że niby brązowy kolor postarza. Twój wpis świadczy, że nic podobnego. Powiedziałabym – dodaje elegancji i nieco… powagi, a możę raczej… dostojności. Wyglądasz bardzo dobrze. Lubię brąz, pasuje mi do … włosów, ale mam niewiele ubrań w tym kolorze. Czas to chyba zmienić.
Bardzo podobał mi się Twój strój z dzisiejszego wpisu, ale jeszcze bardziej słowa, o tym, że nie „przebierasz się za blogerkę”, tylko robisz sobie zdjęcia w codziennej stylizacji. O to właśnie chodzi, żeby się nie przebierać tylko ubierać, czuć się dobrze w swoich „ubiorach”, cieszyć się. Ja niestety, patrzę w swojej pracy na koleżanki, które już straciły radość z tego powodu, myślę, że dużo tracą. A takie jeszcze ładne kobiety są…
To kiedyś był mój ulubiony kolor zanim pokochalam szary, wygląda tak dobrze, że może poszukam co mam w szafie i ponoszę – czekolada to czekolada!
Witaj Ewo,
Szary i brąz wcale się nie wykluczają. Może powinnam zrobić jakąś fajną stylizację, by pokazać, że można je śmiało ze sobą łączyć.
Pozdrawiam czekoladowo,
SIWA
tego swetra zazdraszczam 😉
Witaj Moni,
Nie ma co zazdraszczać. Trzeba wziąć druty do rąk i dziergać… Żmudna to robota, ale jak się troszkę złapie wprawy, to nawet można przy tym pomedytować i się odstresować. Polecam, choć ostrzegam, że dzierganie wciąga 🙂
Buziaczki,
SIWA
Dzień dobry czekoladowej Pani. Stylizacja tak ciepła w kolorystyce, że nawet filiżanka gorącej czekolady niepotrzebna. Brąz…”używałam” jakieś 30 lat wyłącznie. Miałam rude włosy, brązy i rudości gościły w mojej szafie we wszystkim od apaszek po buty, torby itp. uwielbiam. Dziś przekierowałam się na czerń i szarości bo i włosy zrobiły się szare, ale sentyment pozostał. Stylizacje monochromatyczne są najfajniejsze. Spójne, nie ma bałaganu, wszystko jest takie łagodne. Bardzo mi się podoba, a okulary /jak zwykle czaderskie i bardzo oryginalne/ szałowe, zwłaszcza te optyczne są boskie. Uściski D.
Witaj Dorotko,
Wiem, że byłaś wielką fanką słodkiej czekolady. Teraz szary z czarnym króluje i dobrze. Może jednak w szafie coś pozostało i dasz się namówić na połączenie z szarością? Monochromatyczne stylizacje zawsze będą robiły wrażenie… To klasyka gatunku, a przy zachowaniu jednego koloru można trochę zaszaleć z formą.
Buziaczki,
SIWA
By continuing to browse this site, you agree to our use of cookies.
14 komentarzy
Piękna ta różnorodna zawartość czekolady w czekoladzie, ale najpiękniej wyglądają w tym zestawie Twoje naturalnie siwe, coraz dłuższe włosy. Super!
Mimo, że prawie każdy element dzisiejszej stylizacji znamy już z wcześniejszych wpisów, to Twoja pomysłowość daje im za każdym razem nowe tchnienie. Brawo, o to chodzi!
Okulary od Alberta- odjazdowe! Ale hit:)
Pozdrawiam, ściskam
Witaj Sabo,
Włosy są z każdym dniem jaśniejsze i tym samym są coraz bardziej widoczne w każdej stylizacji. Musiałam troszkę podciąć końcówki, ale cały czas kusi mnie wizja długowłosej blogerki. Zobaczymy jak długo wytrzymam? W szafie osiągnęłam masę krytyczną. Nowe rzeczy pojawiają się raczej na miejsce wysłużonych. Staram się korzystać z bogatych zasobów, ale od czasu do czasu skuszę się na jakieś nowości. Szczególnie kuszą mnie dodatki 🙂
Buziaczki,
SIWA
Piękna Pani, doceniam Twoje starania i każdy odcień jest smakowity i bardzo twarzowy. A Twoje uśmiechy, okulary…tak! Widać ze świetnie czujesz się ze sobą ❤️
Witaj Pati,
Wszystkie rodzaje czekolady uwielbiam i odcienie też 😉 . Skłaniam się ostatnio bardziej w stronę gorzkiej odmiany, ale nie pogardzę innymi. Żal mi tylko czekoladowej opalenizny, która niestety znika z każdym dniem… Szkoda, że nie ma możliwości wyboru koloru skóry. Ja chętnie zostałabym mulatką 🙂
Buziaczki,
SIWA
Może właśnie dlatego kobiety lubią brąz bo właśnie kojarzy się z czekoladą.
Pięknie. Jak bombonierka czekoladek: gorzkie, mleczne, karmelowe. Nie przepadam za brązami, próba była podjęta, jednak nie zadomowiły się w szafie na długo. Twój pomysł, na Tobie, bardzo mi się jednak podoba – jest nowoczesny, fajnie kontrastuje z jasnymi włosami, wygląda to atrakcyjnie i lekko, zero nudnego urzędnika państwowego, który się z brązami kojarzy – a okulary Albert I’m Stein to po prostu czad! Czy te mokasyny H&M są wygodne?? Zastanawiałam się nad nimi. Szafirowy sweter ma świetny skład (brawo! Żadne tam młode poliestry!)… ale nie jest dla mnie; nie sądziłam że to powiem, jednak tego żwawego niebieskiego mam już w szafie dość. Za to dzięki Tobie wyciągnę teraz gruby brązowoszary wielki sweter H&M z soldów, z poprzedniego sezonu…inspiracja jest i nie zawaham się jej użyć 🙂
Piękne zestawienie brązów. Ja nigdy nie odważyłam się na więcej niż brązowe buty, spodnie i torebka. Ha, ha! Ja też nie wiem, co stało się z tym czasem, który miałam w studenckich latach na produkowanie wełnianych sweterków. Wtedy takie umiejętności dawały jakaś oryginalność.Twoj sweterek jest bardzo ładny i ma taka ciekawa supełkową fakturę. Jeżeli chodzi o Twoje stylòwki, a może Twój styl, to moim zdaniem zdecydowanie wyróżniasz się na tle innych blogów. Lubię tu zaglądać, bo jest różnorodnie i niebanalnie. Inne blogerki prezentują dosyć podobne do siebie stylizacje, utrzymane w jednym stylu. A przecież nie chodzi o to aby wszyscy na ulicy wyglądali podobnie. Pozdrawiam!
Czytałam kiedyś, że niby brązowy kolor postarza. Twój wpis świadczy, że nic podobnego. Powiedziałabym – dodaje elegancji i nieco… powagi, a możę raczej… dostojności. Wyglądasz bardzo dobrze. Lubię brąz, pasuje mi do … włosów, ale mam niewiele ubrań w tym kolorze. Czas to chyba zmienić.
Bardzo podobał mi się Twój strój z dzisiejszego wpisu, ale jeszcze bardziej słowa, o tym, że nie „przebierasz się za blogerkę”, tylko robisz sobie zdjęcia w codziennej stylizacji. O to właśnie chodzi, żeby się nie przebierać tylko ubierać, czuć się dobrze w swoich „ubiorach”, cieszyć się. Ja niestety, patrzę w swojej pracy na koleżanki, które już straciły radość z tego powodu, myślę, że dużo tracą. A takie jeszcze ładne kobiety są…
To kiedyś był mój ulubiony kolor zanim pokochalam szary, wygląda tak dobrze, że może poszukam co mam w szafie i ponoszę – czekolada to czekolada!
Witaj Ewo,
Szary i brąz wcale się nie wykluczają. Może powinnam zrobić jakąś fajną stylizację, by pokazać, że można je śmiało ze sobą łączyć.
Pozdrawiam czekoladowo,
SIWA
tego swetra zazdraszczam 😉
Witaj Moni,
Nie ma co zazdraszczać. Trzeba wziąć druty do rąk i dziergać… Żmudna to robota, ale jak się troszkę złapie wprawy, to nawet można przy tym pomedytować i się odstresować. Polecam, choć ostrzegam, że dzierganie wciąga 🙂
Buziaczki,
SIWA
Dzień dobry czekoladowej Pani. Stylizacja tak ciepła w kolorystyce, że nawet filiżanka gorącej czekolady niepotrzebna. Brąz…”używałam” jakieś 30 lat wyłącznie. Miałam rude włosy, brązy i rudości gościły w mojej szafie we wszystkim od apaszek po buty, torby itp. uwielbiam. Dziś przekierowałam się na czerń i szarości bo i włosy zrobiły się szare, ale sentyment pozostał. Stylizacje monochromatyczne są najfajniejsze. Spójne, nie ma bałaganu, wszystko jest takie łagodne. Bardzo mi się podoba, a okulary /jak zwykle czaderskie i bardzo oryginalne/ szałowe, zwłaszcza te optyczne są boskie. Uściski D.
Witaj Dorotko,
Wiem, że byłaś wielką fanką słodkiej czekolady. Teraz szary z czarnym króluje i dobrze. Może jednak w szafie coś pozostało i dasz się namówić na połączenie z szarością? Monochromatyczne stylizacje zawsze będą robiły wrażenie… To klasyka gatunku, a przy zachowaniu jednego koloru można trochę zaszaleć z formą.
Buziaczki,
SIWA