Z MAKIEM ZE SMAKIEM

Ursynów, sypialnia Warszawy, pełna bloków. Wsród nich można jednak odnaleźć wspaniałe oazy kwiatów. Mnie zauroczyły maki, które bez żadnych kompleksów wyrosły sobie w pobliżu stacji metra. Kolor i rozmiar, nie dawał przejść obojętnie. Krzyczały do mnie z daleka…

 

Kiedy je tak podziwiałam, poczułam ogromną chęć na kolor i już następnego dnia wyciągnęłam z szafy czerwony sweterek C&A. Jego kolor jest bardzo intensywny i podobnie jak maki, na zdjęciu robi się wręcz odblaskowy.

Połączyłam go z moimi ukochanymi luźnymi gaciami RUNDHOLZ. Mam do nich ogromny sentyment, bo były pierwszymi tego typu spodniami w mojej szafie. Od nich zaczęła się, tak naprawdę, moja miłość do spodni z niskim krokiem. Drżę na samą myśl, że mogą się w końcu rozpaść, ale póki co, noszę…

Srebrna torebka PARFOIS, zakupiona do komunijnej stylizacji, teraz bardzo mi się przydała. Pasuje fajnie do look’a. Na słońcu wydaje się dużo jaśniejsza, ale w cieniu idealnie komponuje się z szarością spodni.

Dzięki temu, że sweter jest cieniutki i ma w sobie sporo elastanu, mogłam go zsunąć z ramienia. Zrobiło się mniej grzecznie i odrobinę sexy ;).

Ważnym dodatkiem stylizacji są buty, a dokładniej makowe sandały. Mają bardzo oryginalny fason i choć mam je już kilka lat, nie tracą nic na swojej atrakcyjności. Mam z nimi takie samo zmartwienie, jak  ze spodniami. Od czasu do czasu, oglądam je z każdej strony i zastanawiam, jak długo jeszcze będą mi służyć. Są bowiem rzeczy w szafie, które ciężko jest zastąpić.

Na zdjęciu powyżej bardzo dobrze widać fakturę i prążki na spodniach. Materiał, z którego są uszyte jest genialny. Wiskoza to najlepsze włókno na lato. Jest oddychająca i jednocześnie chłodna, nie lepi się do ciała. Same zalety, szczególnie przy wyższych temperaturach.

Lustrzanki PARFOIS, poraz kolejny, udowodniły, że niczym kameleon, są w stanie dopasować się do każdej stylizacji. Te przydymione oprawki pasują do szarości, beżów i wszystkich burasków w mojej szafie:).

A teraz kilka zdjęć, na których zmniejszyłam objętościowo sweter, zawiązując z przodu supełek. To wersja dla tych, które lubią i mogą podkreślić talię. Po lunchu lub dobrej kolacji, proces można odwrócić:).

Jeszcze jeden mały detal. Przy spodniach jest szelka, którą można przypinać i odpinać, w zależności od upodobań. Niby nic, a robi różnicę. Uwielbiam takie smaczki, a RUNDHOLZ jest w tym naprawdę niezły.

I tak dotarłyśmy do końca makowego i mam nadzieję, energetycznego wpisu. Ciekawa jestem, czy i na Was tak podziała moc koloru, że sięgniecie po makowe kreacje z Waszych szaf. Macie? Nosicie? Dajcie znać w komentarzach. Jestem pełna energii i chętnie na nie odpiszę:).
Do następnego razu,
SIWA

Możesz także polubić

10 komentarzy

  1. Podpisuję się pod wszystkim: piękna Ty, piękne szarości i czerwienie, które jeszcze piękniej podkreślają szarości, no i wybitny supełek. Mnie, tak jak Koleżankę Dorotę, jedynie okazjonalnie wzywa czerwień. Wtedy pakuję niezbędnik do czerwonej torebki albo maluję usta na czerwono, bo niestety ostatni element mojej garderoby w tym pięknym kolorze, zaginął mi po studniówce:)Ale chyba dużo czerwieni noszę w sobie i teraz myślę, że gdybym mogła określić siebie jako kolor wybrałabym… CZERWONY!!!! ale odkrycie… ;)odkryłam też ostatnio czerwień w innym kontekście i muszę przyznać, że mnie zainspirowała totalnie, ale o tym opowiem Ci osobiście 🙂
    ściskam gorąco i ogniście
    p

    1. Witaj Pati,
      Dziękuję za taki piękny komentarz, aż jestem cała w pąsach, czerwonych oczywiście. Nie mogę się doczekać i palę się z niecierpliwości do czerwoności, by poznać tę tajemniczą inspirację. Chyba zaraz chwycę za telefon :).
      Buziaczki, SIWA

  2. Świetne. I znowu świetne… i jeszcze to energetyczne graffiti w tle. Powiedz, skąd się bierze takie czadowe buciki?! Co do luźnych gaci – mam poważne podejrzenie, że jak się raz zacznie je nosić, to już się nie da przestać. Powrót do skinny jeans, jeszcze bez elastanu! – musi być jak wbicie się w kostium kąpielowy po pływaniu nago…

    1. Witaj Aldonko,
      Oj, buty to stara historia, z miejscem akcji w Dusseldorfie… Gdybym wtedy wiedziała, że tak je polubię, kupiłabym sobie dwie pary. Przekonałam się, że warto inwestować nie tylko w klasyki. Czasem oryginalny fason, ale dość prosty, może nam bardzo długo służyć i wcale się nie znudzić. Nie jest żadną tajemnicą, że uwielbiam luźne gacie. Rzeczywiście, potem tak już jest, że człowiek zakładając obcisłe rurki, czuje się, jakby wkładał piankę do nurkowania na mokre ciało… Masakra;)
      Pozdrawiam, wyluzowana SIWA

  3. Witaj Makowa Panienko, piękne te maki i ta czerwień. Super się łączy z Twoimi szarościami i spodni i włosów. Z czerwonym to jest tak, u mnie oczywiście, że co jakiś czas coś mnie wzywa do tego koloru /na krótko i raczej jednorazowo/ ale jednak. Od paru lat mam dyżurną czerwona torbę na takie okazje. Jest to ogromny worek ściągany górą z grubej mięsistej skóry. Najpierw miał wokoło frędzle /wtedy był na nie szał/ ale jak to z takimi elementami szybko się nudzą. Ponieważ torba jest bardzo szlachetna i piękna nie chciałam się jej pozbywać więc – skalpelem powycinałam frędzle – i teraz to jest dopiero extra wór. Noszę kiedy cała reszta jest w jednym kolorze i bardzo ascetyczna i wtedy torba robi za biżuterię. Pozdrawiam D.
    A Psychofankę podejrzewałam o pobyt w Hiszpanii, albo Italii. A to USA.

    1. Witaj Dorotko,
      Tak, z kolorem czerwonym można, od czasu do czasu, poromansować. Dla mnie najlepiej sprawdza się w dodatkach, bo stanowi wtedy wspaniały kontrapunkt stylizacji. Trochę pozazdrościłam Ci tego czerwonego wora. U mnie na stanie tylko maleńka torebusia, a przydałaby się jakaś większa. Brawo za kreatywność. Mnie też zdarza się „poprawianie” i często okazuje się, że niektóre elementy były całkiem zbędne;).
      Pozdrawiam, SIWA

  4. Och, Makowa Panienko, mind-blowing!!! Srebrne szarości z czerwienią,to jest to!….co tygrysy lubią najbardziej…. oprócz czerni, oczywiście, ale czerń to podobno nie kolor a styl, więc zdrady nie ma, prawda? Mam w garderobie kilka sztuk takich energetycznych dodatków, głównie w postaci butów, szalików i korali. Teraz rozważam zakup czerwonej torebki, ale jakoś nie mogę się zdecydować. Najwyraźniej tracę fantazję :))) Na szczęście odkryłam Ciebie i jeśli zaprezentujesz jeszcze kilka takich uroczych stylizacji to będę gotowa nie tylko na torebkę, ale wręcz na wymianę całej garderoby :)Szkoda tylko, ze w tym kraju-raju w jakim przyszło mi żyć, najpiękniejsze dla mnie odcienie czerwieni pojawiają się w sklepach w sezonie zimowym. Na domiar złego wtedy wszyscy w nich łażą a skoro wszyscy, to znaczy, że ja NIE!!! Latem zaś upolować coś oryginalnego to sztuka nad sztukami. Cóż….przyjadę na zakupy do Europy i jak na psychofankę przystało, wpadnę do Ciebie z bukietem …..stokrotek Tymczasem….Cmok ❤️

    1. Och!!! Psychofanko,
      Nie ma mowy o żadnej zdradzie! Czarny to czarny, zupełnie poza konkurencją! Inne kolory są tylko po to, by od czasu do czasu je założyć, a potem jeszcze bardziej docenić urodę czerni :). Cóż to za kraj – raj, gdzie nosi się czerwień zimą? Może ogłosimy konkurs i będziemy zgadywać, a może sama kiedyś zdradzisz…? Świetnie Cię rozumiem. Ja też tak mam, że jak wszyscy coś robią, to momentalnie przechodzi mi na to ochota. Nadal mam coś w sobie z buntowniczki ( przynajmniej z wyboru 🙂 ). Już nie mogę się doczekać tego bukietu ze stokrotek…To kiedy przyjeżdżasz 😉 ?
      Pozdrawiam Cie serdecznie,
      SIWA

      1. Tajemnica żadna a zagadka zbyt prosta Raj-wątpliwy. Kraj-dziwny. A zimą nawet renifery z czerwonymi nosami latają Słowem-banał, czyli USA. A mnie wciąż tęskno do kraju tego, gdzie kruszynę chleba….Ostatnio byłam w marcu, więc pewnie nie wcześniej niż jesienią spodziewaj się tych stokrotek. Sercem z Tobą. Z Wami. Cmok ❤️

        1. Droga Psychofanko,
          Nie mogłam się doczekać wiosny, to teraz nie będę mogła się doczekać jesieni… Tylko Kochana,skąd Ty weźmiesz wtedy stokrotki? 🙂
          Buziaki, SIWA