Po całym zamieszaniu i podnieceniu, które towarzyszyło zaproszeniu do tv, gdy emocje już opadły, okazało się, że jestem całkiem bez energii. Krótko mówiąc, trochę siadło na zaprawie… Dlatego potrzebowałam znacznie więcej czasu żeby zabrać się za kolejny wpis. Pogoda zresztą też mi nie sprzyjała, ale jak widzicie, spięłam się i postanowiłam nie poddawać się marazmowi.
Wierne Silverowiczki z pewnością zauważyły prawidłowość, że jak co roku, o tej porze, marzę o kolorze… Tęsknię za słońcem, zielenią drzew i błękitem nieba. Choć jestem wielką fanką czerni i szarości, zazwyczaj na początku lutego dochodzę do wniosku, że potrzebuję odrobinę koloru. Sięgam wtedy po soczystą zieleń, która o tej porze roku może się tylko kojarzyć z przebiśniegami, ale jakże mile cieszy oko i ożywia stylizację.
W dzisiejszej stylizacji rolę „ożywiacza” pełnią zielona czapka i mitenki oraz bijące po oczach białe dodatki w towarzystwie rąbka koszuli… To moje stylowe przebiśniegi, które mam nadzieję będą zapowiedzią pięknej i radosnej wiosny. Czapka i mitenki powstały z przerobionego wielofunkcyjnego golfu. Wystąpił dwukrotnie na blogu. Super się sprawdził dwa lata temu z szarością oraz w podobnym zestawieniu z granatem w lutym zeszłego roku. Muszę przyznać, że ze szczególną przyjemnością obejrzałam tą pierwszą. Będę musiała koniecznie stworzyć jakąś nową wariację tego look’a…
Kiedy postanowiłam zrobić stylizację z zielenią, miałam mały kłopot gdzie zrobić sesję. Nie chciałam powtarzać miejscówki sprzed roku, choć trzeba przyznać, że wyjątkowo pasowała do mojej soczystej zieleni . W ostatniej chwili przypomniałam sobie, że w okolicy Muzeum Narodowego jest swoisty zielony azyl. Nie mam pojęcia cóż to za roślina wije się za mną, ale jest zielona przez cały rok i chwała jej za to, bo dzięki niej mam fantastyczne tło.
Białe dodatki pojawiają się w moich stylizacjach ostatnio bardzo często, ale robią dobrą robotę. Nie ma co się ich bać, trzeba śmiało sięgać po kontrastowe zestawienia. Są świeże i takie nieoczywiste.
Niech Was nie zmyli soczysta zieleń za moimi plecami. W dniu sesji było naprawdę chłodno, żeby nie powiedzieć, że zimno. Wełniany płaszcz ZARA, kaszmirowy golf ALLUDE i koszula RUNDHOLZ, to aż trzy warstwy. Wydawałoby się, że to dużo, ale ja dorzuciłam jeszcze bomberkę CALVIN KLEIN jako podpinkę do płaszcza i dopiero w takiej cebulce było mi wystarczajaco ciepło.
Pomysł z zakładaniem kurtki pod płaszcz nie jest wcale nowatorski, ale założenie kurtki na płaszcz już nie jest takie oczywiste. Inspiracją do moich eksperymentów z bomberką była japońska firma sacai, która skradła moje serce. Szczególnie polecam Wam kolekcję jesień-zima 2019, bo pełna jest prawdziwych smaczków. Projektantka bawi się formami, tworząc z basic’owych i klasycznych fasonów zaskakujące zestawienia, łączy ekstrawagancko dzianinę z tkaninami. Jej projekty są bardzo oryginalne i szalenie inspirujące.
Tak więc pod wpływem japońskiej projektantki Chitose Abe postanowiłam odwrócić kolejność nakładanych warsw i stworzyć zupełnie nową, zaskakującą stylizację.
Wyszło całkiem fajnie. Szkoda tylko, że ściągacze w bomberce były takie ścisłe. Ledwo udało mi się przez nie przecisnąć rękawy płaszcza i swetra.
Pokusiłam się jeszcze o dodatkowe zdjęcia, by zobaczyć, jak stylizacja wygląda bez bijących po oczach, białych elementów.
Samotna zieleń dzielnie sobie radzi, ale moim zdaniem dużo fajniej stylizacja wyglądała z białymi dodatkami. Tym bardziej, że wciśnięta pod sweter koszula zaokrągliła mnie mocno w okolicach brzucha 😉 .
Sprawdziłam także, co się stanie, gdy zrezygnujemy zupełnie z zieleni. Okazało się, że o ile stylizacja pozbawiona białych dodatków obroniła się bez problemu, tak ta wersja jest zdecydowanie najsłabsza. Przy tych z zielenią wydaje się banalna i jakaś taka szkolna 🙂 .
Kiedy chcemy sobie dodać energii i ożywić odrobinkę, najczęściej sięgamy po kolor czerwony. Okazuje się jednak, że równie dobrze możemy wybrać soczystą zieleń i z małym wsparciem kilku białych dodatków, stworzyć super świeżą, iście wiosenną stylizację, nawet w najzimniejszym miesiącu, w samym środku zimy…
Szeroki, promienny uśmiech w dużej mierze zawdzięczam osobom, które obserwowały mnie z budynku naprzeciwko. Pod koniec sesji zorientowałam się, że na kilku piętrach mam całkiem sporą widownię 🙂
Ciekawa jestem, która wersja spodobała się Wam najbardziej? Granatowo-białą wyeliminowałam. Może niesłusznie. Dajcie znać jakie są Wasze typy.
Przesyłam Wam mnóstwo gorących buziaków. Mogą się przydać, bo podobno nadciąga fala mrozów. Trzymajcie się cieplutko.
po pierwsze, bardzo cieszy mnie fakt, że z miejskich plenerów przerzuciłaś się na roślinki, które kocham nad życie. To coś zielonego, co pnie sie i płoży to Hedera nazywana zwyczajowo bluszczem. Wspanialy zielony akcent zimą na tle bieli śniegu.
Po drugie SACAI- Twoja ispiracja, a mój zachwyt. Właśnie kończę robić sweter na drutach zainspirowany tą kolekcją, który mam zamiar nosić na kurtce, bo w sumie czemu mam chować takie piękne dzieło pod nią.
Po trzecie, nic mnie nie obchodzi, że moje gabaryty nie są odpowiednie do noszenia swetra na wierzchu, ale co tam, w moim wieku mogę pozwolić sobie na wszystko i tak nikt nie zwraca na mnie uwagi. Liczy sie dobra zabawa i dobre samopoczucie oraz satysfakcja z samodzielnie wykonanego i zakończonego dzieła.
Po czwarte, uwielbiam białe akcenty. Kocham ten kolor i przyznaję się, że w moim rankingu przebija nawet elegancką czerń. Biel jest romantyczna, zwiewna i ulotna, i to jest w niej urocze.
Po piąte, wszystkie stylizacje są ciekawe, a Ty jak zwykle wyglądasz rewelacyjnie, tylko pozazdrościć. Buziaki.
Witaj Joanno,
Po pierwsze, dziękuję serdecznie za taki obszerny komentarz, który niezbicie świadczy o tym, że bardzo wnikliwie analizujesz moje stylizacje.
Po drugie, bardzo się cieszę, że udało mi się Ciebie zarazić fascynacją do firmy SACAI. Podziwiam nieustająco Twoje dziewiarskie umiejętności i mam nadzieję, że dasz się namówić na fotki ze swoim dziełem, zainspirowanym właśnie jej projektem.
Po trzecie, moje blogerskie serce rośnie, kiedy czytam, że zamierzasz nosić sweter tak jak masz ochotę i Tobie się podoba. Zasada, że ubieramy się dla siebie i nikomu nic do tego, przyświeca wszystkim moim stylizacjom, nawet tym nie do końca udanym 🙂
Po czwarte, dziękuję Ci za każdą wskazówkę, uwagę i pytania, które skłaniają mnie do refleksji, a tym samym mają ogromny wpływ na rozwój mojego bloga.
Po piąte, jak wiadomo, kocham czerń miłością absolutną, ale biel ma u mnie ostatnio wysokie notowania i już nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła zrealizować moje marzenie o stylizacji w bieli od stóp do głów. Wszystkie elementy są przygotowane…
Buziaczki,
SIWA
Mnie by wystarczył ten żywy zielony element plus uśmiech – wkładanie dość opiętej kurtki na luźny płaszcz wydaje mi się dziwne. To takie coś „tylko do zdjęcia”, jak się mówiło w redakcji – nie do chodzenia. Mam chyba coś z ustawieniem monitora, bo biel dodatków rozsiewa blask zupełnie fluorescencyjny, a twoja buzia jest jak po powrocie z Karaibów. Głód kolorów w lutym, o tak, potwierdzam!! 🙂 Codziennie rozglądam się za czerwienią, kobaltem, szafire…. Wszystko co najcieplejsze mam teraz czarne, szare lub siwe 😉
Witaj Aldonko,
W Twoim przypadku takim ożywiaczem jest kobalt lub curacao. Pięknie do Ciebie pasuje i do Twoich czarnych, szarych lub siwych ciepłych ciuszków. Zieleń też by się sprawdziła, ale nie ma co mącić w dobrze ułożonej szafie. Założenie bomberki na płaszcz zrealizowałam trochę spontanicznie. Chodziło o pokazanie pomysłu, który chodził mi po głowie po obejrzeniu kolekcji SACAI. Oczywiście powinna być większa, bez takiego efektu obciśnięcia, ale to zdecydowanie jest projekt do noszenia, nie tylko do zdjęcia. Nie mogę kupować za każdym razem nowej rzeczy pasującej do wymyślonej przeze mnie stylizacji. Mój budżet, jak na razie jest mocno ograniczony. Może po moim debiucie w TVN sytuacja się zmieni i będzie mnie stać na większy rozmach 🙂 . Z Twoim monitorem wszystko ok. Tak wyszły zdjęcia. Białe dodatki świeciły wielką mocą. Ponieważ zdjęcia robię sobie sama, samowyzwalaczem, nie mam możliwości fokusowania. Nad karaibską opalenizną pracuję, co drugi-trzeci dzień smarując się chusteczką samoopalającą. Nie cierpię siebie w wersji bladzioszka, a to jest najzdrowsza znana mi forma zdobycia koloru na buzi w środku zimy.
Buziaczki,
SIWA
Ja jestem fanką dwóch odzień wierzchnich i oczywiście krótsze na wierzchu!!! dlatego bomberka na płaszczu jest super. Zieleń, tę ciemną, też biorę :), nabyłam ostatnio sweterek w pięknym, nasyconym, głębokim zielonym…
Myślę, że śnieżna zima ma swój urok ale w zaciszu zamiejskim, bo w mieście błoto, plucha i zawierucha ujmuje czaru, choć przyznaję że miejscami i w mieście jest pięknie, ale tylko przez moment
Witaj Pati,
Wiedziałam, że będziesz zachwycona tym pomysłem 🙂 . Ta wersja powstała na dużym spontanie i troszkę ciągnie się w rekawach, ale po dopracowaniu może być naprawdę odważnym i efektownym look’iem. Mam nadzieję, że jeśli spróbujesz, dasz mi znać. Bardzo jestem ciekawa, co z tego wyszło 🙂 . Musisz mi także zdradzić więcej szczegółów odnośnie zielonego seterka… Może i ja się na niego skuszę?
Zima w dużym mieście jest mocno przereklamowana. Szczególnie jest upierdliwa i niewdzięczna dla tych, którzy poruszają się na nogach. Termin przydatności śniegu w Warszawie jest bardzo krótki, bielutki i piękny jest tylko przez chwilę… Chyba powinnyśmy pojechać do Saby, u niej musi być pięknie i bajkowo 🙂
Buziaczki,
SIWA
Zapraszam w Bory Tuch.Tu każda pora roku jest piękna:)
Droga Sabo,
Będę musiała się do Ciebie wybrać. W Twoim Tucholskim Borze na pewno jest pięknie o każdej porze 🙂
Ach, rewelacyjna stylizacja: taka ożywcza i młodzieńcza!
Na zdjęciu w zbliżeniu widać moc tych kolorów i Ciebie emanująca zakaźnym optymizmem. Pomysł z bamberką na płaszczu- bomba! Być może, gdyby miała jakieś przeszyci, znikłby efekt obciskania, ale i tak jest nowatorsko.
Odnośnie zimy (będę pewnie w mniejszości)- kocham❤️ śnieżną zimę radością siedmiolatka. Co więcej- uwielbiam odśnieżać, wiec się polecam 😉
Gorąco ściskam
Witaj Sabo,
Okazuje się, że jest kilka kolorów, które swoją energią mogą konkurować z czerwienią. U mnie status „ożywiacza” otrzymała jakiś czas temu właśnie soczysta, szmaragdowa zieleń. Czerwienią powinnam się też zająć, bo czeka kolejny sweter ukończony jeszcze pod koniec zeszłego roku 🙂 . Pomysł z zakładaniem bomberki na płaszcz przyszedł mi do głowy spontanicznie, więc nie była za dobrze dobrana do jego gabarytów. Chodziło o pokazanie idei, a ta jest zdecydowanie warta wypróbowania. Można także zastąpić ją kamizelą, wtedy problem rękawów odpada.
Wiem, że u Ciebie zima to zupełnie inna bajka. U nas zupełnie nie przypomina to bajki. W drodze do pracy, na Nowym Świecie, moje buty z protektorem ślizgają się jak łyżwy. Piękne granitowe płyty zasypane śniegiem wymagają raczej specjalistycznego sprzętu himalaistycznego 😉 . Całe szczęście, ja nie muszę niczego odśnieżać, no może czasem siebie, gdy zasypie mnie po wyjściu z metra.
Buziaczki,
SIWA
Masz rację Agusiu, że mimo tego, że lubię zimę chyba głównie z powodu swetrów kurtek itp. Rundholza to też marzy mi się już wiosna i coraz częściej myślę o tym co czeka w pudłach na pawlaczu. Ta zieleń którą prezentujesz bardzo energetyczna -z granatem i kolorem Twoich włosów -wygląda ożywczo. Podoba mi się wersja z płaszczem na wierzchu bardziej ale w Twoim wydaniu każda wersja jest interesująca. Ściskam i…oby do wiosny. D.
Witaj Dorotko,
Ja też lubię Rundholz’ową koncepcję ubierania się na cebulkę z wystającymi spod siebie warstwami. Chętnie jednak sięgnęłabym już po te cieńsze i w towarzystwie słoneczka. Wiosna przyjdzie, to pewne, ale w tym roku czekam na nią z większą niecierpliwością. Chętnie poszłabym do parku, posiedziała na ławce, powygrzewała się w słońcu, napiła kawki. Teraz nawet nie ma takiego miejsca, gdzie można by było posiedzieć sobie spokojnie. Kawiarnie i restauracje, nawet te w parkach, pozamykane na cztery spusty…. Dlatego marzę o swojej wersji pod chmurką. Tylko do tego potrzebna jest zdecydowanie bardziej wiosenna aura.
Buziaczki,
SIWA
By continuing to browse this site, you agree to our use of cookies.
12 komentarzy
Cześć Siwa,
po pierwsze, bardzo cieszy mnie fakt, że z miejskich plenerów przerzuciłaś się na roślinki, które kocham nad życie. To coś zielonego, co pnie sie i płoży to Hedera nazywana zwyczajowo bluszczem. Wspanialy zielony akcent zimą na tle bieli śniegu.
Po drugie SACAI- Twoja ispiracja, a mój zachwyt. Właśnie kończę robić sweter na drutach zainspirowany tą kolekcją, który mam zamiar nosić na kurtce, bo w sumie czemu mam chować takie piękne dzieło pod nią.
Po trzecie, nic mnie nie obchodzi, że moje gabaryty nie są odpowiednie do noszenia swetra na wierzchu, ale co tam, w moim wieku mogę pozwolić sobie na wszystko i tak nikt nie zwraca na mnie uwagi. Liczy sie dobra zabawa i dobre samopoczucie oraz satysfakcja z samodzielnie wykonanego i zakończonego dzieła.
Po czwarte, uwielbiam białe akcenty. Kocham ten kolor i przyznaję się, że w moim rankingu przebija nawet elegancką czerń. Biel jest romantyczna, zwiewna i ulotna, i to jest w niej urocze.
Po piąte, wszystkie stylizacje są ciekawe, a Ty jak zwykle wyglądasz rewelacyjnie, tylko pozazdrościć. Buziaki.
Witaj Joanno,
Po pierwsze, dziękuję serdecznie za taki obszerny komentarz, który niezbicie świadczy o tym, że bardzo wnikliwie analizujesz moje stylizacje.
Po drugie, bardzo się cieszę, że udało mi się Ciebie zarazić fascynacją do firmy SACAI. Podziwiam nieustająco Twoje dziewiarskie umiejętności i mam nadzieję, że dasz się namówić na fotki ze swoim dziełem, zainspirowanym właśnie jej projektem.
Po trzecie, moje blogerskie serce rośnie, kiedy czytam, że zamierzasz nosić sweter tak jak masz ochotę i Tobie się podoba. Zasada, że ubieramy się dla siebie i nikomu nic do tego, przyświeca wszystkim moim stylizacjom, nawet tym nie do końca udanym 🙂
Po czwarte, dziękuję Ci za każdą wskazówkę, uwagę i pytania, które skłaniają mnie do refleksji, a tym samym mają ogromny wpływ na rozwój mojego bloga.
Po piąte, jak wiadomo, kocham czerń miłością absolutną, ale biel ma u mnie ostatnio wysokie notowania i już nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła zrealizować moje marzenie o stylizacji w bieli od stóp do głów. Wszystkie elementy są przygotowane…
Buziaczki,
SIWA
Mnie by wystarczył ten żywy zielony element plus uśmiech – wkładanie dość opiętej kurtki na luźny płaszcz wydaje mi się dziwne. To takie coś „tylko do zdjęcia”, jak się mówiło w redakcji – nie do chodzenia. Mam chyba coś z ustawieniem monitora, bo biel dodatków rozsiewa blask zupełnie fluorescencyjny, a twoja buzia jest jak po powrocie z Karaibów. Głód kolorów w lutym, o tak, potwierdzam!! 🙂 Codziennie rozglądam się za czerwienią, kobaltem, szafire…. Wszystko co najcieplejsze mam teraz czarne, szare lub siwe 😉
Witaj Aldonko,
W Twoim przypadku takim ożywiaczem jest kobalt lub curacao. Pięknie do Ciebie pasuje i do Twoich czarnych, szarych lub siwych ciepłych ciuszków. Zieleń też by się sprawdziła, ale nie ma co mącić w dobrze ułożonej szafie. Założenie bomberki na płaszcz zrealizowałam trochę spontanicznie. Chodziło o pokazanie pomysłu, który chodził mi po głowie po obejrzeniu kolekcji SACAI. Oczywiście powinna być większa, bez takiego efektu obciśnięcia, ale to zdecydowanie jest projekt do noszenia, nie tylko do zdjęcia. Nie mogę kupować za każdym razem nowej rzeczy pasującej do wymyślonej przeze mnie stylizacji. Mój budżet, jak na razie jest mocno ograniczony. Może po moim debiucie w TVN sytuacja się zmieni i będzie mnie stać na większy rozmach 🙂 . Z Twoim monitorem wszystko ok. Tak wyszły zdjęcia. Białe dodatki świeciły wielką mocą. Ponieważ zdjęcia robię sobie sama, samowyzwalaczem, nie mam możliwości fokusowania. Nad karaibską opalenizną pracuję, co drugi-trzeci dzień smarując się chusteczką samoopalającą. Nie cierpię siebie w wersji bladzioszka, a to jest najzdrowsza znana mi forma zdobycia koloru na buzi w środku zimy.
Buziaczki,
SIWA
Ja jestem fanką dwóch odzień wierzchnich i oczywiście krótsze na wierzchu!!! dlatego bomberka na płaszczu jest super. Zieleń, tę ciemną, też biorę :), nabyłam ostatnio sweterek w pięknym, nasyconym, głębokim zielonym…
Myślę, że śnieżna zima ma swój urok ale w zaciszu zamiejskim, bo w mieście błoto, plucha i zawierucha ujmuje czaru, choć przyznaję że miejscami i w mieście jest pięknie, ale tylko przez moment
Witaj Pati,
Wiedziałam, że będziesz zachwycona tym pomysłem 🙂 . Ta wersja powstała na dużym spontanie i troszkę ciągnie się w rekawach, ale po dopracowaniu może być naprawdę odważnym i efektownym look’iem. Mam nadzieję, że jeśli spróbujesz, dasz mi znać. Bardzo jestem ciekawa, co z tego wyszło 🙂 . Musisz mi także zdradzić więcej szczegółów odnośnie zielonego seterka… Może i ja się na niego skuszę?
Zima w dużym mieście jest mocno przereklamowana. Szczególnie jest upierdliwa i niewdzięczna dla tych, którzy poruszają się na nogach. Termin przydatności śniegu w Warszawie jest bardzo krótki, bielutki i piękny jest tylko przez chwilę… Chyba powinnyśmy pojechać do Saby, u niej musi być pięknie i bajkowo 🙂
Buziaczki,
SIWA
Zapraszam w Bory Tuch.Tu każda pora roku jest piękna:)
Droga Sabo,
Będę musiała się do Ciebie wybrać. W Twoim Tucholskim Borze na pewno jest pięknie o każdej porze 🙂
Ach, rewelacyjna stylizacja: taka ożywcza i młodzieńcza!
Na zdjęciu w zbliżeniu widać moc tych kolorów i Ciebie emanująca zakaźnym optymizmem. Pomysł z bamberką na płaszczu- bomba! Być może, gdyby miała jakieś przeszyci, znikłby efekt obciskania, ale i tak jest nowatorsko.
Odnośnie zimy (będę pewnie w mniejszości)- kocham❤️ śnieżną zimę radością siedmiolatka. Co więcej- uwielbiam odśnieżać, wiec się polecam 😉
Gorąco ściskam
Witaj Sabo,
Okazuje się, że jest kilka kolorów, które swoją energią mogą konkurować z czerwienią. U mnie status „ożywiacza” otrzymała jakiś czas temu właśnie soczysta, szmaragdowa zieleń. Czerwienią powinnam się też zająć, bo czeka kolejny sweter ukończony jeszcze pod koniec zeszłego roku 🙂 . Pomysł z zakładaniem bomberki na płaszcz przyszedł mi do głowy spontanicznie, więc nie była za dobrze dobrana do jego gabarytów. Chodziło o pokazanie idei, a ta jest zdecydowanie warta wypróbowania. Można także zastąpić ją kamizelą, wtedy problem rękawów odpada.
Wiem, że u Ciebie zima to zupełnie inna bajka. U nas zupełnie nie przypomina to bajki. W drodze do pracy, na Nowym Świecie, moje buty z protektorem ślizgają się jak łyżwy. Piękne granitowe płyty zasypane śniegiem wymagają raczej specjalistycznego sprzętu himalaistycznego 😉 . Całe szczęście, ja nie muszę niczego odśnieżać, no może czasem siebie, gdy zasypie mnie po wyjściu z metra.
Buziaczki,
SIWA
Masz rację Agusiu, że mimo tego, że lubię zimę chyba głównie z powodu swetrów kurtek itp. Rundholza to też marzy mi się już wiosna i coraz częściej myślę o tym co czeka w pudłach na pawlaczu. Ta zieleń którą prezentujesz bardzo energetyczna -z granatem i kolorem Twoich włosów -wygląda ożywczo. Podoba mi się wersja z płaszczem na wierzchu bardziej ale w Twoim wydaniu każda wersja jest interesująca. Ściskam i…oby do wiosny. D.
Witaj Dorotko,
Ja też lubię Rundholz’ową koncepcję ubierania się na cebulkę z wystającymi spod siebie warstwami. Chętnie jednak sięgnęłabym już po te cieńsze i w towarzystwie słoneczka. Wiosna przyjdzie, to pewne, ale w tym roku czekam na nią z większą niecierpliwością. Chętnie poszłabym do parku, posiedziała na ławce, powygrzewała się w słońcu, napiła kawki. Teraz nawet nie ma takiego miejsca, gdzie można by było posiedzieć sobie spokojnie. Kawiarnie i restauracje, nawet te w parkach, pozamykane na cztery spusty…. Dlatego marzę o swojej wersji pod chmurką. Tylko do tego potrzebna jest zdecydowanie bardziej wiosenna aura.
Buziaczki,
SIWA