SZALOWE ŻYCIE, CZYLI JAK NOSIĆ SZAL?

Kiedyś, wcale nie tak dawno temu, nie mogłam się obejść latem bez szala. Teraz trochę się zmieniło. Wprawdzie nadal noszę szale, ale już nie do każdej stylizacji. Nie oznacza to, że przestałam je lubić. Lubię, lubię bardzo. Kolekcja, którą zgromadziłam przez lata jest dość pokaźna i stale się powiększa. Na szczęście już nie tak szybko, bo trudno mnie czymś zaskoczyć i tak łatwo nie ulegam kolejnym pokusom. Zauważyłam tylko ostatnio, że kiedy jest mi gorąco, cokolwiek mam na szyi, okropnie mi przeszkadza i mnie drażni. Muszę natychmiast to zdjąć… i włożyć do torby, bo rozstać tak do końca się nie potrafię. Trochę szkoda, a nuż się ochłodzi :)?

Dzisiejszym bohaterem wpisu jest cieniutki i delikatny szal KATE SPADE, który dostałam w prezencie na 1 urodziny bloga od Czytelniczki Silverowiczki. Przy okazji jeszcze raz dziękuję za wielką niespodziankę, chyba powinnam napisać big suprise ;). Zestawienie black&white i paseczki w jednym. Czego można chcieć więcej…

Zdjęcia do wpisu zrobiłam znacznie wcześniej, ale pomimo kapryśnego lata, jakoś ciągle temat szala nie pasował :). Teraz pogoda diametralnie się zmieniła i wpis o szalach jak znalazł i na miejscu… W sumie, w internecie jest wiele porad, jak je nosić , ale… co tam, nie chcę być gorsza.

1.

Dwa sposoby, 1 i 2 – minimalistyczne, z męskim zacięciem, całkowicie maskujące dekolt. Pierwszy zawiązany jak klasyczny fular, drugi na zakładkę.

2.

3.

Trzeci sposób bardzo często stosuję, gdy chcę nadać stylizacji sportowego charakteru. Szal wyciągnięty na plecy imituje kaptur.

4.

Warianty czwarty i piąty to klasyczne „obwarzanki” . Szal owijamy wokół szyi i jeszcze dodatkowo wokół niego samego. W 4. dwa razy, a w 5. tylko raz wokół szyi i to jest chyba najczęściej noszona przeze mnie wersja.

5.

6.

Do tej wersji potrzebny jest kabriolet i dość długa szyja ;).

7.

Kolejny, „męski” sposób noszenia. Szal złożony na pół i przełożony luźno przez pętelkę z przodu. „Żelazna” klasyka, ale czasem się przydaje.

8.

A to jest zdecydowanie najbardziej „kobieca” wersja. Nie byłabym sobą gdybym nie wstawiła zdjęcia z kokardą. Przyznam, że jeszcze nigdy nie miałam stylizacji z tak zawiązanym szalem, ale bardzo mi się podoba. Może zaszaleję kiedyś z trochę mniejszym i węższym egzemplarzem.

9.

10.

11.

9, 10 i 11 można nazwać oczywistą oczywistością, ale dla porządku musiały się tu znaleźć.

12.

Szal może się sprawdzić także jako opaska na włosy, szczególnie gdy mają swój gorszy dzień. Nie macie chyba żadnych wątpliwości, że u mnie rządzi wariant nr 13! Mam przedziwną słabość do kokardek i choć wiem, że z kokardą na głowie, wyglądam trochę jak skrzyżowanie sprzątaczki z gwiazdą filmową z lat 30, wcale mi to nie przeszkadza. Cały dzień śmigałam w takiej stylizacji i może przez grzeczność, ale nikt się jakoś krzywo mi nie przyglądał ani nie krytykował :).

13.

Oprócz pięknego szala, w dzisiejszej stylizacji udział wzięły: okulary OSCAR DE LA RENTA oraz długi żakiet ANNETTE GÖRTZ. Okulary świetnie znacie z wielu, wcześniejszych stylizacji, a na surducik przyjdzie jeszcze czas. Zaprezentuję go bliżej w którejś z jesiennych stylizacji…
Mam nadzieję, że dzisiejszy wpis spodobał się Wam i będzie takim miejscem, do którego będziecie zaglądać, by przypomnieć sobie, jak nosić szale. Taka szalona, to znaczy szalowa baza danych :).
Do następnego razu,
SIWA

Możesz także polubić

10 komentarzy

  1. Boże dlaczego dopiero teraz tu trafiłam. Jestem zachwycona Twoimi stylizacjami. A już stylizacja pt. połączenie rudego z granatem – po prostu mnie zatkało. Pięknie łączysz kolory ale i formy, do tego tak dobierasz dodatki że czapki z głów. Świetne zdjęcia. Oj pachnie tu perfekcjonizmem, oj pachnie ….. Ale BRAWO. No i co równie ważne: wreszcie blog dla kobiet w rozkwicie a nie młodych dziewcząt – szukałam tego.

    1. Witaj Anetko,
      Witam Cię serdecznie na moim blogu. Cieszę się, że znalazłaś tu coś dla Siebie i mam nadzieję, że będziesz do mnie zaglądać:). Zapraszam serdecznie do czytania, oglądania i komentowania.
      Pozdrawiam, SIWA
      P.S. Dziękuję za całą furę komplementów…

  2. Agusiu, nie chce mi się kopać w internecie za poradami w sprawie noszenia szali – zdecydowanie wolę zajrzeć do ciebie 🙂 Niesamowite, na ile sposobów można „ograć” taki ładny pas materiału. Zaraz sobie zamotam coś a la’ „fałszywy kaptur”. A ty uważaj ze stylizacją nr 6 i kabrioletem – pamietaj o nieszczęsnej Isadorze Duncan!!

    1. Witaj Aldonko,
      Miło słyszeć, że spodobał Ci się wpis i mam nadzieję, że z przyjemnością będziesz jeszcze do niego zaglądać. Wersja „kabrioletowa” raczej mi nie grozi, bo po prostu… nie mam kabrioletu, a szal też nie z tych super długich. Zresztą ja gustuję w „precelkach”, które w ogóle nie są niebezpieczne :).
      buziak, SIWA

  3. Szałowa ta szalowa baza danych. 8 i 13 to moje ulubione stylizacje. Chyba zaraziłam się od Ciebie kokardami 🙂 Co do spotkania motywacyjnego, jestem za, jednak obawiam się że potrzeba rekonwalescencji po takim spotkaniu, nie wpłynęłaby dobrze na motywację do pracy 🙂
    PS idę szukać szala na kokardę
    p

    1. Witaj Pati,
      Nie wiedziałam, że to zaraźliwe, ale może ostatnio szaleje „kokardkowy” wirus? Mam nadzieję, że uda Ci się zawiązać jakąś piękną i stylową. Do kokardek najlepsze są szale długie i wąskie. Spotkanie motywacyjne rzeczywiście może odnieść odwrotny skutek, chyba że… warunkiem spotkania będzie duża ilość wpisów przygotowanych na stronę zanim do niego dojdzie :).
      P.S. Biore się do opisywania zrobionych już letnich stylizacji, bo boję się, że nie zdążę przed nadejściem jesieni;).
      Buziaki, SIWA

  4. Agusiu, szale uwielbiam, duże mniejsze i całkiem małe bandanki. Moja bajka to zdecydowanie 3 ale 4 i 5 też. W 12 wyglądasz zniewalająco i do tej wersji konieczny kabriolet. Buziaki D.

    1. Witaj Dorotko,
      Jak miło usłyszeć, że nie tylko ja jestem taka szalona, upsss, znaczy się szalowa :). Kabriolet przydałby się tak czy siak, ale grunt, że mamy już szale. Od czegoś trzeba przecież zacząć.
      Buziaki, SIWA