NIEBIESKI MUST HAVE SEZONU

W trendach na wiosnę 2018 są kolory, które bardzo mi się podobają. Cherry Tomato – mocny i odważny odcień czerwieni. Sailor Blue – klasyczny granat, który teraz powraca w chwale. Little Boy Blue – niebieski, jak niebo w piękny, bezchmurny dzień. Harbor Mist –  szarość w idealnym, środkowym odcieniu, która pięknie pasuje do całej palety. Nie będę miała problemu z prezentowaniem ich na stronie, bo w mojej szafie jest sporo rzeczy właśnie w takiej kolorystyce. Oprócz tych, które widzicie poniżej, oczywiście mamy jeszcze biel, czerń, ciepły beż, czyli bardzo klasycznie oraz limonkę, fuksję i łososiowy. Każda z nas znajdzie coś dla siebie.

Palety są małą podpowiedzią, w którą stronę podążać aby być trendy, ale nie powinny nas ograniczać. Zawsze wybierajcie takie kolory, jakie Wam się podobają i pasują. Myślę, że najbardziej trendy jest uśmiech i dobre samopoczucie, bo to one sprawiają, że każda stylizacja jest udana.

Dzisiaj postawiłam na niebieski i czarny. Piękne, czyste niebo było moją inspiracją.

Dżinsowy płaszczyk PULL&BEAR kupiłam za namową Córci i choć rzadko go noszę, to klasyczny fason gwarantuje mu miejsce w szafie na dłuższy czas. Występował kilkakrotnie na stronie. Przynajmniej dwa, trzy razy w sezonie pozwalam mu się „przewietrzyć” 🙂 .

 

Pod płaszcz założyłam dziurawy sweter i spodnie z wysokim stanem. Obie rzeczy są z H&M, co sprawia, że dzisiejszy look, zupełnie niechcący stał się wyjątkowo „siecówkowy”.

Sweter jest już Wam dobrze znany, ale spodnie pojawiły się dziś po raz pierwszy. Zasługują na uwagę, nie tylko z powodu ładnego koloru i fasonu, ale przede wszystkim dlatego, że są uszyte z wyjątkowego materiału. Lyocell to włókno celulozowe III generacji. Zamiennie używa się nazwy Tencel, która jest nazwą handlową. Jest to materiał, który właściwościami przewyższa najlepsze gatunki bawełny. Niezwykle wytrzymały, higieniczny, nie rozciąga się, nie kurczy w wodzie i doskonale barwi. Do tego jego produkcja jest najbardziej ekologiczna z wszystkich, ponieważ w trakcie wyeliminowano wszelkie toksyczne substancje, zastępując je organicznymi.

Spodnie kupiłam w zeszłym roku, ale znalazłam na stronie H&M, że są jeszcze dostępne w rozmiarze 44 ( moje to 40 ). Kto zainteresowany, zapraszam tutaj. Bardzo lubię taki fason. Szerokie w udach i zwężające się ku dołowi nogawki są optymalne dla mojej sylwetki. Materiał jest miękki i przewiewny. Sądzę, że jeszcze nie raz zawitają na stronie w sezonie wiosenno-letnim.

Do dzisiejszej stylizacji dobrałam błękitny szal. Nie byłabym sobą, gdybym nie spróbowała pokazać Wam kilku możliwości noszenia. Od luźnego, po coraz bardziej zawinięty wokół szyi.

Zapomniałam napisać, że spodnie są w gumę, czyli krótko mówiąc, są mega wygodne. Mają jeszcze pasek z tego samego materiału, którym można dodatkowo podkreślić talię. Ja, tym razem nie korzystałam z tego wariantu, ale uwieczniłam na zdjęciach sweter włożony za pas, by pokazać efekt wydłużających się nóg.

Dziury w swetrze wielokrotnie przyciągały uwagę pasażerów w metrze czy przechodniów na ulicy. Odnoszę wrażenie, że już nie szokują, jak kiedyś, ale nadal zdarza się, że ktoś patrzy z politowaniem, a nawet współczuciem, że chodzę w podartych ubraniach.

Kiedy obrabiałam zdjęcia do dzisiejszego wpisu, przeszło mi do głowy, że stylizacja jest tylko pozornie grzeczna i klasyczna. Eleganckie ( jak na mnie ) spodnie połączyłam z prostym, czarnym swetrem, w dziury, a na nogi założyłam klasyczne wprawdzie mokasyny, ale z męskiej kolekcji. Takie małe kontrasty, ale sprawiają, że look ma swój charakter.

Jeszcze krótki rzut okiem z bliska na dodatki.

Na koniec zdjęcie portretowe, które jest niezbitym dowodem, że niebo tego dnia było wyjątkowo bezchmurne i niebieskie, jak mój piękny szal i spodnie…

Niebieski, indigo, granat, coraz więcej rzeczy w mojej szafie jest właśnie w tych kolorach. Jeszcze kilka lat temu było to nie do pomyślenia, ale jak widać można odczarować swoje, największe uprzedzenia. Szczególnie granat miał u mnie przechlapane. Kojarzył mi się ze szkolnymi akademiami i mundurkiem, a teraz jest jednym z moich ulubionych kolorów. Często zastępuje mi czerń, kiedy chcę osiągnąć łagodniejszy kontrast w stylizacji.
Bardzo mnie cieszy popularność niebieskich odcieni w wiosennych trendach. A Wy, na który kolor stawiacie w tym sezonie ? Czekam na Wasze komentarze.
Do następnego razu,
SIWA

Możesz także polubić

10 komentarzy

  1. Cześć Aga ,fajnie że pokazałaś miks granatu z indygo z odrobiną czarnego
    w dodatkach to naprawdę świetne kolory szczególnie wiosną,latem kiedy
    możemy pochwalić się delikatną opalenizną granat np.połączony z bielą to taki standard ,uwielbiam nosić błękitne długie koszule pasują niemal do wszystkiego , w szafie mam kilka ciuchów w tym szlachetnym odcieniu
    jakim jest grant i czasami lubię nosić go z biżuterią w kolorze starego srebra
    jednym słowem jest bardzo twarzowy pozdrawiam

    1. Witaj Jolu,
      Wiosna wybuchła Nam prosto w twarz i nie było zbyt wiele czasu by zdobyć opaleniznę. Tęsknym okiem spoglądam na jasne kolory w szafie, ale jestem taka blada, że zlewam się z nimi. Muszę się chyba udać na kilka krótkich sesji do solarium, bo żle się czuję w wersji bladzioszek 🙂 . Jeśli chodzi o granat to zyskał miano następcy czerni, z czym nie do końca się zgadzam, ale rzeczywiście zazwyczaj godnie ją zastępuje. Z ładną biżuterią wygląda elegancko i odrobinę mniej formalnie. Ładny odcień granatu, podobnie jak czerń, łączy się praktycznie ze wszystkimi kolorami, dlatego jest taki uniwersalny. Te dwa kolory wyglądają też super w duecie.
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam Cię serdecznie, SIWA

  2. Uwielbiam granat, szare niebieskości, kolor „niebowy” i Ciebie w każdym odcieniu niebieskiego i nie tylko. Ja osobiście na złoto ( z bielą) stawiam w tym roku 🙂

    1. Witaj Pati,
      Biały i złoty tworzą wspaniały duet. Troszkę opalenizny i jest to duet doskonały. W moim wydaniu biały śmiga ze srebrem, kolor włosów zobowiązuje i pasuje 🙂
      Buziaki, SIWA

  3. Kocham niemal całą gamę niebieskiego – od marynarskiej granatu po baby blue – no to mam go pół szafy 🙂 Nie lubię tylko zimnego, płaskiego niebieskiego, jak czasem na wiejskich sztachetach – gdzie zresztą pasuje, ale na mnie już nie… Lyocell znam od 7 lat, kiedy to po raz pierwszy pojawił się w sesji pisma, w którym pracowałam. Zachwyciłyśmy się wszystkie, że wyglada jak dżins, a leje się jak jedwab i jest bardzo miły w dotyku… W wodzie robi się sztywny jak deska, a pózniej znów jest bardzo miły. Nie wiedziałam tylko, że to takie naturalne cudo!

    1. Witaj Aldonko,
      Moja kolekcja niebieskiego z granatem rośnie z dnia na dzień. Od kilku lat dokładam do szafy kolejne rzeczy i bardzo się cieszę, że będę miała okazję polansować tą kolorystykę na stronie, zgodnie z wiosenno-letnimi trendami. Lyocell jako materiał stawiam w szeregu z wiskozą, bo sposób wytwarzania jest bardzo podobny i walory również. Kiedy podejdziemy do tego bardziej ekologicznie, wiskoza staje się „złą siostrą”, która wymaga chemicznej ( trującej ) obróbki i dużej ilości wody. Wybierając Lyocell jesteśmy zdecydowanie eko…
      Buziaki, SIWA

  4. Chaberku, Blawatku, pięknie wyglądasz, kolor obłędny faktycznie dokładnie taki jak niebo. Uwielbiam granat, mam też kilka koszul w kolorze błękitnym, a z chabrem nie miałam jeszcze przyjemności ale w tej sytuacji…. kto wie. Bardzo to ładnie wszystko wygląda i mam wrażenie że okulary nowe? Buziaki w kolorze blue. D.

    1. Witaj Dorotko,
      Jestem zakochana w chaberkowym kolorze 🙂 . Podoba mi się prawie wszystko, co przypomina bezchmurne, błękitne niebo. Do szczęścia brakuje mi jedynie opalenizny, bo z nią wszelkie niebieskości i błękity wyglądają dużo lepiej. Okulary rzeczywiście wyglądają bardzo atrakcyjnie w dzisiejszym zestawieniu, ale nie są nowe… To tylko dowód, że nawet dodatki potrzebują odpowiedniej oprawy, by się ładnie zaprezentować. Oczywiście kupiłam je , jak większość z mojej kolekcji, w TKmaxxie 🙂 . Teraz mam na oku kolejną parę i biję się z myślami, czy to nie będzie już przesada. Przestałam liczyć, która by to była para…
      Buziaki, SIWA

  5. Ja niechec do granatu mialam kilkadziesiat lat, zreszta smieszne, bo nosilam go tylko w 1 i ostatniej klasie szkoly, ale jakos zle mi sie kojarzyl, przelamala to torba Coccinelle granatowa kupiona bo czarnej nie bylo – i od tego czasu polubilam granat, torbe nosilam do stanu nieuzywalnosci – przez kilka lat, nadal nie lubie niebieskiego wcale, wiec raczej turkus czy szary do tego, nie niebieski.

    1. Witaj Ewo,
      Każda z nas ma pewnie na koncie jakieś małe uprzedzenia odnośnie kolorów lub wzorów. Kiedy przypadek zrządzi, że je odczarujemy, dziwimy się, że tak długo trwały i zupełnie niepotrzebnie 🙂 . Ja przeszłam fazę zachwytu turkusem, gdy miałam czarne włosy. Teraz poszłam w stronę niebieskiego i łączę go z resztą mojej szafy, która tonie w szarościach we wszystkich odcieniach, czerni i bieli. Dużo miejsca zajmują też tzw. burasy, czyli bliżej nieokreślone kolory, które można swobodnie podciągnąć pod szarości.
      Pozdrawiam, SIWA