Z każdej strony słyszymy slogany, że każda z nas jest wyjątkowa, że mamy prawo się realizować, rozwijać i zasługujemy na to co najlepsze. Wszystko pięknie, ładnie, ale jednocześnie podprogowo wtłaczany jest nam przekaz, by się nie wychylać i zbytnio nie wyróżniać, szczególnie strojem. Tworzone są wzorce, w jaki sposób powinna się „odpowiednio” do wieku ubierać każda z nas. Niektóre redakcje, tworząc takie zestawienia, dochodzą nawet do kategorii 70+. Jak pogodzić tak skrajne informacje? Jak w tym wszystkim ma się odnaleźć kobieta? Ratunek, na odnalezienie się w tym chaosie, widzę w poznaniu własnego ciała (przede wszystkim jego zalet), sprecyzowaniu naszych potrzeb i prawdziwej samoakceptacji.
Własne ciało znamy doskonale. Problem w tym, że większość z nas skupia się na swoich niedoskonałościach i trwoni czas na porównywanie się z innymi kobietami. Warto jednak spojrzeć na siebie bardziej przychylnym okiem i dostrzec to, co można, a nawet należy podkreślić. Kiedy skupimy się na zaletach i dobrze je wyeksponujemy, dobierając odpowiednie fasony oraz rozmiary, mamy szansę poczuć się dobrze we własnej skórze, a to już prosta droga do samoakceptacji.
Pozwalam sobie na takie „mądrości”, bo sama przeszłam taką drogę i z ręką na sercu, mogę ją polecić każdej kobiecie. Nie ma nic przyjemniejszego, jak dobre samopoczucie. Ono jest podstawą każdej udanej stylizacji… Daje ten charakterystyczny błysk w oku, który jest najwspanialszym dodatkiem.
Często słyszy się, że kobiety wcale nie ubierają się dla facetów, tylko dla innych kobiet. Nie jest to najlepsza motywacja, choć przyznam, że miło zobaczyć poruszenie damskiej części widowni na nasz widok 🙂 . Niemniej jednak, zawsze warto ubierać się dla siebie i podobać samej sobie. Kiedy tak jest, z pewnością inni dostrzegą nas, nawet w największym tłumie. Tak właśnie działa czar samozadowolenia…
Przychodzi taki moment w życiu, że kobiety doświadczają uczucia „bycia przeźroczystą”. Niektórym to nawet odpowiada, bo mogą schować się w tłumie, ale te z nas, które nie chcą się na to godzić, mogą za sprawą swojego wizerunku sprawić, że nikt nie przejdzie obok nich obojętnie. Nie chodzi tu wcale o jakieś szaleństwo form czy niekontrolowaną ekstrawagancję. Wystarczy odrobina oryginalności, odzwierciedlającej naszą osobowość i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki stajemy się wyjątkowo „widzialne”. Co zabawne, ten proces jest odwracalny, bo jeśli tylko przyjdzie nam ochota, możemy strojem wtopić się w tło i stać się na nowo „przeźroczyste”. Wszystko zależy od naszego nastroju.
W dzisiejszej stylizacji rzucałam się w oczy. Mimo, że moda na spodnie z niskim krokiem nie jest już praktycznie żadną sensacją, cały czas wzbudzają one skrajne reakcje. Rozpiętość gigantyczna. Od zachwytów po pukanie się w czoło, ale nie ma mowy o obojętności 😉
Do luźnych gaci RUNDHOLZ pasują idealnie wygodne poduszkowce, czyli klapki H&M. Prezentowałam je już w zeszłym roku przy okazji wpisu o ulubionych fasonach.
Ten „żelazny” zestaw toreb zna doskonale każda Silverowiczka 🙂 . Dobrze wybrany fason, z dobrej jakości skóry, służy latami i nigdy się nie nudzi.
W stylizacji, oprócz luźnych gaci, wykorzystałam jeszcze bardzo oryginalny kardigan IVAN GRUNDAHL. Asymetryczne cięcia, zwisające po bokach tasiemki i nietypowe zapięcie na haftki, wszystko to sprawia, że całość wygląda bardzo nowocześnie.
Takie ciuchy, designerskich firm często są drogie, ale warto od czasu do czasu zainwestować choć w jedną oryginalną rzecz. Można na jej bazie stworzyć wiele ciekawych stylizacji. Można również obserwować swojego ulubionego projektanta i szukać ubrań w bardzo podobnym stylu w wersji sieciówkowej. To trudne zadanie, ale wcale nie z serii tych niemożliwych do zrealizowania. Najlepszym przykładem może być T-shirt, który mam na sobie. Kupiłam go w Veromoda lata temu. Nie wiem, czy zwróciłabym na niego uwagę, gdyby nie fakt, że w jednej z kolekcji Rundholz’a były właśnie bluzeczki w literki. Nie załapałam się wtedy na żaden egzemplarz, więc kiedy zobaczyłam je w sieciówkowym wydaniu, bardzo się ucieszyłam i oczywiście kupiłam… Nie jest tak dobrej jakości jak pierwowzór, wyraźnie widać na nim ząb czasu, ale nadal go bardzo lubię i oszczędnie noszę.
Tradycyjnie już, założyłam kardigan do góry nogami. Ten fason jest wprost do tego stworzony. Tak naprawdę nie wiadomo, która wersja jest lepsza.
Jeśli zastanawiacie się skąd u mnie taka fantastyczna opalenizna, muszę się przyznać, że jest to stylizacja z początku września zeszłego roku. Zdarza się czasem, że z różnych względów, nie zdążę opracować na czas niektórych sesji. Ta była na tyle udana i na dokładkę pasująca do wciąż kapryśnej wiosny, że postanowiłam z niej skorzystać.
Mam nadzieję, że większość Silverowiczek, za moim przykładem, złapała przysłowiowy luz w gaciach i bez trudu podkreśla strojem swoją wyjątkowość. To takie moje blogerskie marzenie 🙂
Buziaki i do następnego razu,
SIWA
Stylizacja dla mnie jest perfekcyjna. Nie zmieniłabym w niej nawet najdrobniejszego szczegółu: frędzla, klapka, kroku ani literki. Jej charakterek i rasowość podkreślają Twoje srebrne włosy i ta zaskakująca opalenizna;)
Przy okazji potwierdzam, ze skarby można czasami wykopać w sieciówkach. Chyba każda z nas tego doświadczyła. Właśnie z Veromada, sprzed wielu lat, pochodziły moje pierwsze gatki z niskim krokiem. Jak na tę firmę były wyjątkowo oryginalnie uszyte. Szkoda, że nie powtórzyli już tej serii.
Pasuje mi więc stwierdzenie (i tej wersji będę się trzymać), ze ciekawe fasony noszą oryginalne osoby z wyjątkowym wnętrzem 😉
Pozdrawiam, ściskam
Witaj Sabo,
Stylizacja jest z serii charakterystycznych, zdecydowanie w stylu Siwej 😉 . Są takie look’i, które chętnie „poprawiam”, zmieniając niektóre elementy. W tym przypadku, rzeczywiście nie ma za bardzo co poprawiać. Mogę spokojnie wpisać tę stylizację do katalogu „żelazne zestawy” i sięgać po nią w chwilach lenistwa.
Bardzo podoba mi się Twoje stwierdzenie i ja również zamierzam się trzymać tej wersji 🙂
Buziaczki,
SIWA
Ja również mam w nosie co kto myśli o moim kroku 🙂 kiedyś przeczytałam, że takie podejście do mody, tj. uwielbienie oversize świadczy o dużej ekspresji „nosiciela”, którego strój nie może w żadnej mierze ograniczać. To wyjaśnienie, jako osobie nad wyraz pragmatycznej bardzo mi pasuje, dlatego będę się go trzymać i powielać. Stylizacja jest dość prosta, ale w szczegółach widoczna jest precyzja i koncepcja. Uwielbiam taki look, bo niby to tak przypadkowo ale w gruncie rzeczy szczegółowo, choć perfekcja nie rzuca się w oczy, to jest widoczna dla tych co mają widzieć. Podkręciłaś stylizację detalami, tłem i każdym frędzlem
Witaj Pati,
Jak Cię znam Kochana, to masz w nosie opinie nie tylko o Twoim kroku, ale także całej masie innych spraw 🙂 . O żadnych ograniczeniach w ekspresji, w Twoim przypadku, nie ma mowy. Wiem, że bardzo wnikliwie analizujesz moje stylizacje i perfekcyjnie wybierasz te rozwiązania, które do Ciebie pasują. Mam trochę wyrzuty sumienia, ze wciągam Cię w kolejne zakupy, ale jednocześnie mam nadzieję, że są wspaniałym dopełnieniem Twojej szafy i poprawiają Ci samopoczucie 😉
Buziaczki,
SIWA
Agusiu jestem luzaczką gaciową dzięki Tobie. Pierwsze luźne gacie mnie onieśmielały i wręcz przemykałam w nich bojąc się „oceny”. Dziś właściwie nie mam innych w szafie i za każdym razem zakładając je się uśmiecham. Nic już sobie też nie robię z „ocen” i komentarzy a wręcz zatwardziałe przeciwniczki takich spodni zdarza się że powiedzą: wiesz co nawet fajne te twoje gacie.. Samopoczucie jest najważniejsze bo ma wpływ na wszystko. Robi cały dzień. Do tego trzeba dojrzeć, trzeba się pozbyć tych wszystkich „zasad”, regułek i oczekiwań otoczenia. Mnie się zeszło ale efekt jest absolutnie fantastyczny. Wprawdzie już po 60-tce ale chyba nigdy nie czułam się tak dobrze w swojej skórze (no dobra tylko ubranej) i w swoich ciuchach jak teraz. Cieszę się i mam nadzieję że jeszcze długo będę się mogła bawić modą mając w nosie co kto myśli o kroku w moich gaciach. Stylizacja piękna, spokojna, elegancka ale z jakim pazurem. I o to chodzi. Uściski D.
Witaj Dorotko,
Do wszystkiego trzeba dojrzeć. Grunt, że się udało i jesteś wolna od tych „bezcennych ocen” 🙂 . Z przyjemnością obserwuję, jak kroczysz drogą wyzwolonej z regułek kobiety. Twoje stylizacje są perfekcyjne i mają to co uwielbiam, czyli dbałość o szczegóły. Tobie Kochana absolutnie nie grozi bycie „przeźroczystą”. Z takim luzem w gaciach, czeka Cię jeszcze mnóstwo zabawy modą.
Buziaczki,
SIWA
By continuing to browse this site, you agree to our use of cookies.
6 komentarzy
Stylizacja dla mnie jest perfekcyjna. Nie zmieniłabym w niej nawet najdrobniejszego szczegółu: frędzla, klapka, kroku ani literki. Jej charakterek i rasowość podkreślają Twoje srebrne włosy i ta zaskakująca opalenizna;)
Przy okazji potwierdzam, ze skarby można czasami wykopać w sieciówkach. Chyba każda z nas tego doświadczyła. Właśnie z Veromada, sprzed wielu lat, pochodziły moje pierwsze gatki z niskim krokiem. Jak na tę firmę były wyjątkowo oryginalnie uszyte. Szkoda, że nie powtórzyli już tej serii.
Pasuje mi więc stwierdzenie (i tej wersji będę się trzymać), ze ciekawe fasony noszą oryginalne osoby z wyjątkowym wnętrzem 😉
Pozdrawiam, ściskam
Witaj Sabo,
Stylizacja jest z serii charakterystycznych, zdecydowanie w stylu Siwej 😉 . Są takie look’i, które chętnie „poprawiam”, zmieniając niektóre elementy. W tym przypadku, rzeczywiście nie ma za bardzo co poprawiać. Mogę spokojnie wpisać tę stylizację do katalogu „żelazne zestawy” i sięgać po nią w chwilach lenistwa.
Bardzo podoba mi się Twoje stwierdzenie i ja również zamierzam się trzymać tej wersji 🙂
Buziaczki,
SIWA
Ja również mam w nosie co kto myśli o moim kroku 🙂 kiedyś przeczytałam, że takie podejście do mody, tj. uwielbienie oversize świadczy o dużej ekspresji „nosiciela”, którego strój nie może w żadnej mierze ograniczać. To wyjaśnienie, jako osobie nad wyraz pragmatycznej bardzo mi pasuje, dlatego będę się go trzymać i powielać. Stylizacja jest dość prosta, ale w szczegółach widoczna jest precyzja i koncepcja. Uwielbiam taki look, bo niby to tak przypadkowo ale w gruncie rzeczy szczegółowo, choć perfekcja nie rzuca się w oczy, to jest widoczna dla tych co mają widzieć. Podkręciłaś stylizację detalami, tłem i każdym frędzlem
Witaj Pati,
Jak Cię znam Kochana, to masz w nosie opinie nie tylko o Twoim kroku, ale także całej masie innych spraw 🙂 . O żadnych ograniczeniach w ekspresji, w Twoim przypadku, nie ma mowy. Wiem, że bardzo wnikliwie analizujesz moje stylizacje i perfekcyjnie wybierasz te rozwiązania, które do Ciebie pasują. Mam trochę wyrzuty sumienia, ze wciągam Cię w kolejne zakupy, ale jednocześnie mam nadzieję, że są wspaniałym dopełnieniem Twojej szafy i poprawiają Ci samopoczucie 😉
Buziaczki,
SIWA
Agusiu jestem luzaczką gaciową dzięki Tobie. Pierwsze luźne gacie mnie onieśmielały i wręcz przemykałam w nich bojąc się „oceny”. Dziś właściwie nie mam innych w szafie i za każdym razem zakładając je się uśmiecham. Nic już sobie też nie robię z „ocen” i komentarzy a wręcz zatwardziałe przeciwniczki takich spodni zdarza się że powiedzą: wiesz co nawet fajne te twoje gacie.. Samopoczucie jest najważniejsze bo ma wpływ na wszystko. Robi cały dzień. Do tego trzeba dojrzeć, trzeba się pozbyć tych wszystkich „zasad”, regułek i oczekiwań otoczenia. Mnie się zeszło ale efekt jest absolutnie fantastyczny. Wprawdzie już po 60-tce ale chyba nigdy nie czułam się tak dobrze w swojej skórze (no dobra tylko ubranej) i w swoich ciuchach jak teraz. Cieszę się i mam nadzieję że jeszcze długo będę się mogła bawić modą mając w nosie co kto myśli o kroku w moich gaciach. Stylizacja piękna, spokojna, elegancka ale z jakim pazurem. I o to chodzi. Uściski D.
Witaj Dorotko,
Do wszystkiego trzeba dojrzeć. Grunt, że się udało i jesteś wolna od tych „bezcennych ocen” 🙂 . Z przyjemnością obserwuję, jak kroczysz drogą wyzwolonej z regułek kobiety. Twoje stylizacje są perfekcyjne i mają to co uwielbiam, czyli dbałość o szczegóły. Tobie Kochana absolutnie nie grozi bycie „przeźroczystą”. Z takim luzem w gaciach, czeka Cię jeszcze mnóstwo zabawy modą.
Buziaczki,
SIWA