SZARA OLIWKA – WERSJA JESIENNA

Była już stylizacja pod tym tytułem, ale wybitnie zimowa. Teraz postanowiłam zrobić coś  jesiennego, dużo lżejszego. Szara i czarna oliwka perfekcyjnie do siebie pasują:).

Przez wyjazd do Paryża moje pisanie na blogu trochę ucierpiało. Najpierw się do niego szykowałam, a potem zabierałam dość długo do spisania relacji. Jednym słowem, najwyższy czas zacząć, nadrabiać zaległości. Dzisiejsza stylizacja jest jedną z kilku, które zrobiłam zanim się jeszcze mocno ochłodziło. Boję się, że wkrótce całkiem stracą na aktualności. W ostateczności nie pozostanie nic innego, jak potraktować je jako tzw. środek i wyobrazić sobie jeszcze dodatkowe okrycie wierzchnie :).

Kiedyś, gdy byłam blondynką i jeszcze wcześniej – szatynką, dużo częściej nosiłam ten zestaw kolorystyczny. Teraz, jako siwa, noszę głównie wszystkie odcienie szarości i granat, oczywiście tuż zaraz po czerni. Nachodzi mnie jednak czasem ochota i mam smaka na oliwkę, która w mojej szafie ma swoje zasłużone miejsce.

Oliwkowe elementy stylizacji to: kardigan z tasiemki, jedwabny top-kamizelka i T-shirt. Zacznijmy jednak od żakietu i spodni RUNDHOLZ. Jak widzicie i pewnie poznajecie, to zgrany „paryski duecik”. Cóż, nie da się ukryć, noszę ten awangardowy „garnitur” bardzo często. Zmieniając kolory w środku, staram się, by za każdym razem wyglądał trochę inaczej. Kolor robi tu wielką różnicę.

Taliowany żakiet nie jest oczywiście dobry dla wszystkich. Jednak większości kobiet potrafi optycznie poprawić sylwetkę. Głównym warunkiem jest dobrze dobrany rozmiar. Nie wspominam o dobrym kroju, bo to oczywista oczywistość. Ach i przyda się odrobina elastanu w materiale, który pozwoli na złapanie oddechu i swobodę ruchów :).

Torebka GIGI NEW YORK jest przeze mnie tak eksploatowana, że wymaga już małej renowacji. W to maleńkie coś wpycham mnóstwo rzeczy, a potem się martwię, że zaraz pourywają mi się paski. Można ją nosić przez ramię na długim pasku albo skorzystać z krótkiej wersji, biorąc do ręki lub na ramię. Oryginalnie torebka miała tylko długi pasek, który był moim zdaniem za wąski. Odcięłam go, bo był przyszyty na stałe i doczepiłam dwa, od zupełnie innych toreb. Teraz nie wyobrażam sobie, by mogła wyglądać inaczej. Rockowo wyglądający łańcuszek również dopięłam :).

Pasko-szelki RUNDHOLZ, to moja ostatnia, największa miłość gadżetowa. Pewnie się powtarzam, ale muszę to podkreślić, że pasują prawie do wszystkich moich stylizacji. Dziś mam je w wersji na krzyż.

Męskie mokasyny VAGABOND też są ulubione. Niestety widać po nich, że często je noszę. Po kilku latach, będę musiała niebawem rozważyć kupno kolejnej pary. Może będzie jakaś promocja na dziale męskim?…

A teraz kolej na oliwkowy środek. Pod spodem mam T-shirt H&M, który kupiłam na letniej przecenie, w bardzo dobrej cenie. Czasami nie mogę się nadziwić, że zostają takie super ciuchy!!! T-shirt jest długi, „kiszkowaty”, ale ma możliwość ściągniecia i skrócenia go troczkiem z przodu. Niestety w tej stylizacji nie mógł zabłysnąć w pełnej krasie. Takie wąskie topy i T-shirty świetnie sprawdzają się pod rozkloszowane lub szersze „góry”. Na wierzchu założyłam top – kamizelkę RUNDHOLZ. Uszyta jest z lekko przeźroczystego jedwabiu. Ma jeszcze jedną, dodatkową zaletę, że można ją nosić tył na przód, czyli właśnie tak, jak założyłam ją teraz. Guziczki oryginalnie są z przodu :). Nie mogłam się oprzeć i musiałam obowiązkowo dołożyć szelki. Bez nich już nic nie wygląda tak perfekcyjnie…

Oliwkowy kardigan OUI kupiłam kilka lat temu w TKmaxxxie. Miałam taką ostrą fazę na ten kolor, że weszłam nawet w posiadanie oliwkowej torby i dwóch par butów.

Kardigan, jak to kardigan, można założyć grzecznie…

Można mu doszyć zapasowy guzik i nonszalancko, krzywo go zapinać…

Można go także założyć do góry nogami…

… i nosić rozpięty…

… lub zapięty…

… albo zapięty i zrzucony z ramion.

Szeroki, „pudełkowy” kardigan w szpic daje tyle możliwości, że wystarczy tylko puścić wodze fantazji. Najlepiej się układa, gdy jest cieńszy lub luźniej robiony. Mam nadzieję, że trochę pokombinujecie i ze zdziwieniem odkryjecie kolejne wcielenia Waszych „grzecznych” kardiganów :).

Bardzo fajnie kardigany wyglądają także założone na dopasowane żakiety lub kurtki. Tworzą coś na kształt szala z bardzo długimi rękawami, które są teraz bardzo modne. Po co więc kupować sweter czy bluzę na jeden sezon, kiedy wystarczy założyć nasz wysłużony (lekko „znudzony”) kardigan i być very trendy:).

Jeszcze tylko zbliżenie na okulary do pary, czyli czarne, cieniowane od OSCAR’a DE LA RENTA.

To już koniec wpisu, w którym garść oliwek przyprawiła czarną stylizację. Cieszę się, że udało mi się przy okazji pokazać, jak fajnie się można pobawić formą. Dzianina daje duże pole do popisu naszej kreatywności. Trzeba się tylko odważyć. Do dzieła Moje Drogie. Efekt końcowy to wielka niewiadoma, ale zabawa murowana!!!

Jak zwykle czekam na Wasze komentarze. Dajcie znać, jak zakończyły się Wasze „kardiganowe” eksperymenty:).
Powodzenia i do następnego razu,
SIWA

Możesz także polubić

10 komentarzy

      1. Właśnie zrzucam z ramion lubzapięty kardigan, którym dzisiaj rozsławiłam imię Twe wśród chicagowskiej bohemy Dziewczyny, jesteście cudowne XOXO ❤️

        1. Witaj Ewuniu,
          Dwa komentarze do tego samego wpisu? Jestem pod wrażeniem :). Najbardziej mnie cieszy, że wcieliłaś silverhair”owe triki w życie, a sława wśród chicagowskiej bohemy jest dla mnie bardzo miłym dodatkiem.
          Buziak, SIWA w lubzapiętym kardiganie 🙂

  1. Pierwsze zdjęcie „lub zapięty”, mistrzostwo świata. Muszę nabyć kardigan, który tak można „lubzapiąć”:) Buziaki gorące, bo już są dni kiedy wymiękam z gołą stopą, ale sezonowe buciki jeszcze w szafie 🙂 W przyszłym tygodniu ma być cieplutko
    p

    1. Witaj Pati,
      Hej, jak fajnie przeczytać, że zainspirowałam Cię moim”lubzapiętym” kardiganem. Trochę ciężko śmigać już z gołą stopą, ale bronię się przed tym, jak długo się da. Założenie skarpety oznacza definitywne pogodzenie się z jesienią, a ja nie dopuszczam do siebie tej myśli, że już nadeszła. Ciągle walczę o lżejsze stylizacje, bo na ciężkie i zimowe będzie mnóstwo czasu. Też śledzę prognozę pogody i bardzo mnie ucieszyła perspektywa „jesiennych upałów” :). Będę mogła wrzucić na stronę look’i, które nie pasują do teraźniejszej aury.
      Buziaczki, SIWA

  2. Bardzo inspirujące. Jak wiesz, mam teraz w szafie pełno „oliwek”! Idę pokombinować. Na pewno da się też coś założyć do góry nogami 🙂 Tylko już chyba wyjdź z tej bramy, Agusiu, bo jesień, ciemno i detali za dobrze nie widzę…

    1. Witaj Aldonko,
      Jeśli założyłaś choć jeden sweter(kardigan) do góry nogami, uważam, że odniosłam sukces:). Z bramy niebawem będę się musiała przenieść do wnętrz, bo robi się coraz chłodniej i ciemniej, co słusznie zauważyłaś. To już za chwilę…
      Buziaki,SIWA