Całkiem niedawno był wpis „Silver Black”, w którym opisałam moją miłość (z wzajemnością mam nadzieję) do połączenia srebrzysto-szarego z czernią. Nie wiem czy Wy też tak macie, ale ja czasami, jak wejdę w jakiś kolor albo fason, to wyjść z niego nie mogę… Stąd kolejna stylizacja SilverBlack, choć w zupełnie innej odsłonie.
Tym razem nie ma dodatkowego koloru w postaci białej koszuli. Samo srebro z czernią. Jak widać, dwustronna kamizela jest bardzo ważnym elementem mojej garderoby. Szczególnie, gdy nie pada i jest w miarę ciepło. Podobnie sprawy się mają z kaszmirową czapką ALLUDE i torebką GIGI NEW YORK. Bardzo często je noszę i używam do wielu stylizacji. Uważam, że posiadanie rzeczy ma wtedy sens, gdy się je naprawdę lubi i często z nich korzysta. Po tym z resztą najłatwiej poznać co jest naszą najlepszą inwestycją w szafie;).
Pod kamizelą ukrył się srebrny kardigan upolowany w TKmaxxxie. Nie ma żadnych zapięć, więc skorzystałam z dyżurnej agrafki. Sweter, gdy go kupiłam był ogromny, ale w jakimś amoku, rok temu wrzuciłam go do pralki razem z bawełnianymi bluzami dzieci. Wiadomo , jak się to skończyło. Na szczęście był na tyle duży, że po skurczeniu (a tak naprawdę sfilcowaniu) nadawał się jeszcze do noszenia. Zrobił się grubszy i dużo bardziej cieplejszy.
Dokładnie w tym samym odcieniu srebrnej szarości jest sukienka H&M z elastycznej bawełny. Ten wymyślny supełek w talii robi świetną robotę. Po pierwsze zastępuje pasek i podkreśla talię. Po drugie przymarszczenia materiału dobrze tuszują brzuch. Jak pewnie zauważyłyście, sukienkę założyłam na wąskie spodnie ANNETTE GÖRTZ. Skorzystałam z faktu, że tego typu dzianinowa sukienka równie dobrze sprawdza się jako tunika. Z kryjącymi, grubymi rajstopami i kozakami byłaby oczywiście bardziej kobiecą wersją, choć srebrne perły i czarne korale też dodają stylizacji kobiecości.
Kardigan jest tak ciepły, że brak rękawów w sukience jest atutem. Asymetryczny dół przypomina trochę ogon syrenki i robi sylwetkę klepsydry, której zdecydowanie nie posiadam. Jest to tylko dowód na to, że ubraniem można sobie „podrasować” sylwetkę. Przynajmniej optycznie :).
Małe zbliżenie na szczegóły stylizacji.
Cóż byłaby warta stylizacja, gdybym nie dopasowała do niej makijażu? Srebrny liner plus mocno wytuszowane rzęsy i podkreślone brwi. Usta pociągnięte balsamem podkreślającym naturalny kolor. Make-up jest delikatny i subtelny, ale jednocześnie podkreślający kolorystykę stylizacji.
Silver & Black to kolory, które kojarzą mi się nieodzownie z zimą. Nadchodzi wielkimi krokami, więc nie pozostaje nic innego, jak żegnać się pomału z jesienią i powitać nadchodzącą zimę. Wiem, że w kalendarzu zostało jeszcze trochę czasu, ale za oknem ziąb i pierwszy śnieg już mamy zaliczony… Nie jest to moja ulubiona pora roku i najchętniej bym ją przespała. Skupię się jednak na robieniu kolejnych ciepłych stylizacji i jakoś tę zimę, mam nadzieję razem, przetrwamy.
Pozdrawiam Was cieplutko i do następnego razu,
SIWA
7 komentarzy
Spróbuję – jest mała czarna i idą Święta 🙂 Uściski!
A inne Czytelniczki tutaj – jak sobie radzą z perłami w sznurkach długich lub wręcz przeciwnie? Lubicie, nosicie? A może tak jak ja, zakłądacie… i zaraz zdejmujecie?
Wyobraź sobie: ja nawet MAM długi sznur pereł. Kupiłam go kiedyś w nieistniejącym już sklepie Antyk w Słupsku. Lubię go, trzymam, zakłądam czasem po czym… zdejmuję. No jakoś nie. Mam też potrójny sznurek drobnych perełek z ozdobnym, broszowym zapięciem, który nosiła moja mama, gdy była dwa razy młodsza niż ja dzisiaj. Być może oba są jeszcze przedwojenne, poniemieckie.
Witaj Aldonko,
Posiadanie to pierwszy krok do noszenia. Próbuj, próbuj i jeszcze raz próbuj. Któregoś dnia okaże się, że pasują :). Zazdroszczę Ci tego potrójnego, bo z małą czarną byłby to iście Chanel’owski zestaw. Może się jednak skusisz.
Pozdrawiam Cię serdecznie, SIWA
Jesteś w tym zestawie cała rozświetlona, zgrabna i wyglądasz nieprzyzwoicie młodo. Nawet perełki i kokardki w tych kolorach, z logo Diesel, czyli niezbyt słodkie, jestem w stanie zaakceptować… 😉
Witaj Aldonko,
Nie wierzę… Może się jadnak dasz kiedyś namówić na założenie sznura pereł;)?
Podobno prawdziwe nie przynoszą szczęścia, ale moje dają mi czasem dużo radości.
Podobnie, jak czytanie komentarzy pod moimi wpisami.
Bardzo Ci za nie dziękuję i do następnego razu, SIWA
Szarość to również moja miłość, więc też bywam monotonna w tej kwestii.Wszystko co szare, jest piękne. Nawet moje szare miasto :D. Dla mnie z czernią… na pewno duet doskonały.
Witaj Pati,
Miłość do szarego i tysięcy jego odcieni może być dla niektórych zupełnie niezrozumiała. Jednak my dziewczyny z Łodzi szarość mamy we krwi i dobrze wiemy, że jest pięknym tłem do kolorowego i bujnego życia, które prowadzimy :).
Pozdrawiam Cię serdecznie i moje ukochane miasto… SIWA