Po publikacji artykułu w „Claudii”, dostałam od Was mnóstwo gratulacji i pozytywnych recenzji mojego występu. Za wszystkie bardzo serdecznie dziękuję. Strasznie miłe uczucie być dostrzeżonym i docenionym, a jeszcze na dokładkę, fajnie się to zbiegło z jubileuszem bloga. Zobaczymy, może to dopiero początek mojej medialnej kariery?
Teraz, jako znana blogerka, nie mogę sobie pozwolić, by osiąść na laurach, tylko ze zdwojoną energią zabieram się do roboty.
W dzisiejszej stylizacji króluje czerń, którą lekko udało mi się rozbić topem w drobną krateczkę oraz szarymi dodatkami.
Duża kolekcja okularów (nie tylko tych przeciwsłonecznych) jest dla mnie wielkim ułatwieniem w zestawianiu stylizacji. Potrafi mi jednak przysporzyć również mnóstwa kłopotu, bo nie mam za wiele miejsca do jej przechowywania. Ideałem, by było ułożyć je ładnie w szufladzie lub nawet dwóch i mieć łatwy do nich dostęp. Tymczasem, u mnie składowane są po dwie pary w jednym etui, w specjalnym koszyczku. Teoretycznie to dobra metoda, bo okulary są zabezpieczone, ale czasami o tych, których często nie noszę, zdarza mi się zapomnieć. Do dzisiejszego look’a dobrałam szare lustrzanki QUAY. Dzięki temu, że zrobiłam przegląd moich okularowych zasobów, przypomniałam sobie o nich i obiecałam nie chować zbyt głęboko. Pewnie zauważyłyście, że większość wybranych przeze mnie modeli, ma lekko „koci” kształt. Nie jest to żaden przypadek. Odkąd usłyszałam od zaprzyjaźnionego optyka, że nawet lekko uniesiona do góry oprawka otwiera oko, wybieram tylko takie. Coś w tym jest i nie zamierzam eksperymentować w tej dziedzinie, bo lekko opadające powieki już wystarczą 😁.
Jeśli szara kratka i okulary, to oczywiście z szafy wyciągnięty został skórzany shopper. Uwielbiam tę torbę, pomieści wszystkie moje blogerskie skarby, a nawet jeszcze zakupy😁. Jest to wspaniały przykład, że super rzeczy można wypatrzeć wszędzie. Wystarczy kierować się zasadą: piękny, prosty fason + jakość materiału i wykonania = super rzecz. Tego shoppera wypatrzyłam kilka lat temu w osiedlowym sklepiku. Najpierw przyciągnął moją uwagę fason i obłędny kolor, a kiedy odkryłam, że jest ze skóry, kupiłam bez wahania. Służy mi już długo, a wygląda nadal fantastycznie. Jej wielką zaletą jest brak podszewki. Początkowo trochę mi to przeszkadzało, ale odkąd zastosowałam patent z kosmetyczką, jest torbą idealną. Polecam wszystkim kobietom, które lubią dobierać torebki do stylizacji i przez to często je zmieniają, inwestycję w dość dużą kosmetyczkę, najlepiej z kilkoma kieszonkami w środku. Wkładamy do niej wszystkie niezbędne rzeczy, które bez względu na okoliczności, muszą nam towarzyszyć. Na rynku istnieją również specjalne organizery do torebek. Jeden nawet zakupiłam, ale zdecydowanie lepiej sprawdza mi się w tej roli kosmetyczka. To naprawdę świetny patent, bo nie trzeba się martwić, czy przełożyło się wszystko do nowej torebki. Jest tylko jeden warunek. Trzeba wkładać rzeczy w tą samą przegródkę kosmetyczki 😜.
To niesamowite, bo dotarło do mnie, że często piszę o swoich słabościach… Do butów, dodatków, szali, płaszczy, okularów…, a tak naprawdę powinnam napisać, że mam ogromną słabość do mody😋. Uwielbiam komponować stylizacje, oglądać modowe zdjęcia i katalogi, szperać po second handach, buszować na wyprzedażach, wyszukiwać „perełki” w sieciówkach i zachwycać się kunsztem oraz oryginalnością projektantów w moim butiku… Kocham ten moment, gdy dzięki dobrze dobranej stylizacji, kobiety wychodzą tanecznym krokiem z przymierzalni. To namacalny dowód, że moda jest czymś więcej niż ciuchy i dodatki. Dzięki niej możemy zaprezentować się światu, pokazać kim jesteśmy, w jakim jesteśmy nastroju, a nawet zdradzić nasz charakter. To prawdziwa sztuka kreacji. Im bardziej jesteśmy w zgodzie ze sobą, tym łatwiej nam wyrazić siebie i to nie tylko strojem. Kluczem do sukcesu jest samoakceptacja i dobre samopoczucie, ale to już wiecie, więc nie zanudzam i wracam do dzisiejszej stylizacji.
Kiedy myślę o mojej kolekcji butów, niestety mam podobne przemyślenia, jak w przypadku okularów. Ograniczenia lokalowe, a praktycznie brak miejsca na składowanie tylu okazów, sprawia, że mocno hamowane są moje zakupowe zapędy. Kupno kolejnej pary wymusza bowiem pozbycie się choć jednej z kolekcji, a czasem trudno znaleźć takiego „wygnańca” 😜 … Na szczęście klapki VAGABOND są już ze mną dłużej i nie spowodowały uszczerbku w obuwniczych zasobach. Bardzo lubię tą szwedzką firmę. Oczywiście za wyprodukowanie genialnej saszetki 😁, ale także za wspaniałą jakość, która idzie w parze z rozsądną ceną. To ostatnio wielka rzadkość. W ofercie tej firmy znajdziecie wiele super modnych fasonów, ale ja najbardziej cenię sobie klasyczne modele mokasynów, sztybletów czy sznurowanych oxfordek. Klapki są nie tylko ładne, ale przede wszystkim wygodne, a przy tak prostym fasonie, plecionka jest dodatkowym atutem.
Przy okazji dzisiejszego wpisu chciałam przemycić kilka słów na temat idealnej linii sylwetki. Moim zdaniem warto zaprzyjaźnić się z kształtem wrzeciona, bo jest sprzymierzeńcem wielu kobiet. Spodnie RUNDHOLZ, które mam dzisiaj na sobie, mają właśnie taki kształt. Tworzą optycznie rysunek kobiecej sylwetki, a moja (bez spodni) przypomina raczej prostą kolumnę😁. Luźne gacie, szerokie w udach i zwężające się na dole, potrafią zatuszować mocniejsze uda, „problematyczne” kolana, masywne łydki. To spodnie do zadań specjalnych. Ciekawe jest również to, że pomimo swojej obszerności sprawiają, że sylwetka wygląda lekko i smukło.
Kiedy mamy na sobie takie obszerne spodnie, dobrze jest założyć coś mniejszego i dopasowanego na górę. Zawiązany w talii kaszmirowy kardigan ALLUDE słabo pasuje do aktualnej pogody, ale do stylizacji idealnie.
Jeszcze lepiej się prezentuje, gdy podciągniemy rękawy…
8 komentarzy
Pięknie wyglądasz, zawsze Twoja radość na zdjęciach w jakiś sposób na mnie oddziałuje! Stylizacja w punkt, uwielbiam takie połączenia pod względem kolorów, faktur 🙂
Witaj Moniko,
Cieszę się, że nie tylko pomagam znaleźć swój styl, ale jeszcze pozytywnie oddziałuję na Was 🙂 . Stylizacja także jest z serii moich ulubionych. Tak więc, witaj w klubie.
Pozdrawiam,SIWA
Świetnie Ci w tym wrzecionie! Z resztą:) … Masz tak proporcjonalną sylwetkę, że w każdym kroju Ci doskonale.
Spodnie są obłędne. Koszulka z falbanką -trochę mniej w moim guście;)
Top- jeśli jest z lnu, lub wiskozy- lubię właśnie, kiedy ma krój luźnego trapezu. Jeśli dżersejowy – wolę raczej nieco bliżej ciała, ale nie taki wyciskacz soków:)
Pozdrawiam
Witaj Sabo,
Dziękuję Kochana za komplementy. To prawda, że na sylwetkę nie mogę narzekać 🙂 , ale kiedy spodnie robią ze mnie kobietę o ponętnych kształtach, na dodatek z wcięciem w talii, to ja taki fason uwielbiam. Wrzeciono robi dobrą robotę dla większości kobiet i warto się z nim zaprzyjaźnić. Dla mnie falbanki są nęcące bo robią mi kuperkek, który maskuje płaską pupę.Trapez to zdecydowanie topowy kształt dla topów, a wyciskaczom soków mówię stanowcze nie, no chyba, że skryją się pod dopasowanym żakietem lub swetrem.
Buziaczki,
SIWA
Agusiu temat wrzecionka to ja!!! To najlepszy fason dla mnie a Rundholzowe gacie są idealne w tym fasonie. Mam cała kolekcję i zawsze jest dobrze, reszta to tylko kwestia doboru górki. Bluzeczka o takim kształcie trochę dzwoneczka jest idealna masz absolutną rację. Myki z szelką kapitalne natomiast buciki mają zdecydowanie efekt wow. To stylizacja z gatunku moich ulubionych. Uściski D.
Witaj Dorotko,
Kiedy odkryje się moc wrzeciona, nie można się jej oprzeć. Bardzo się cieszę, że korzystasz i masz wspaniałą kolekcję Rundholzowych gaci. Ten projektant, choć wiele osób zarzuca mu „niekobiecy” styl, potrafi swoimi projektami fantastycznie podkreślać, a nawet tworzyć kobiecą sylwetkę. Ważny jest tylko dobrze dobrany fason i rozmiar. Topy, T-shirty i żakiety też potrafią zdziałać cuda, o czym wielokrotnie przekonują się Panie w naszym butiku. Szczególnie mile są zaskoczone te, które nie mają wcale sylwetki modelki 🙂 . To moim zdaniem jest najlepsza rekomendacja dla tego projektanta, że tworzy ubrania dla wszystkich kobiet. Klapeczki, które wywołały efekt wow, upolowane były w zeszłym roku w TKmaxx. Trochę musiałam je naoliwić (dosłownie), bo lekko skrzypiała plecionka. Teraz chodzą wyśmienicie 😉
Buziaczki,
SIWA
Bezdyskusyjnie jesteś na topie 🙂 a top o tym kroju powoduje, że kiedy najdzie nas ochota możemy zjeść i zachować talię. Podobają mi się te falbankowe „dupeczki” Rundholza, zarówno tu jak i w żakieciku z prymusowego wpisu. Wrzeciono to krój dla mnie, prawda? ale muszę powiedzieć, że niełatwo zdobyć takie dobrze skrojone „wrzeciono” 😀
Witaj Pati,
Te topy i T-shirty mają właśnie tą fantastyczną zdolność maskowania okolic brzuszka. Falbankowe „dupeczki”, to fajny kobiecy element w tym dość awangardowym stylu i przy mojej płaskiej dupce robią fajny kuperek 😉 Krój wrzeciona jest jak najbardziej dla Ciebie Kochana, bo zakryje, to co skrzętnie chcesz ukryć, a podkreśli Twoje wspaniałe wcięcie w talii i pęcinki, których na pewno nie musisz się wstydzić 🙂 To prawda, że nie jest łatwo upolować super wrzeciono, ale warto szukać… „Kręć się, kręć wrzeciono…” Już chyba wiem skąd u mnie taka miłość do tego kształtu. Mam to we krwi 🙂
Buziaczki,
SIWA