Nie od dziś wiadomo, że jestem wielką fanką czerni. Wielokrotnie przekonywałam Was, że to najpiękniejszy kolor na świecie… Nigdy nie kojarzył mi się ze smutkiem ani żałobą, które symbolizuje w naszej kulturze. Zawsze uważałam, że kobiety ubierające się na czarno wiodą radosne i kolorowe życie… Na takie postrzeganie czerni pozwalał mi oczywiście mój wrodzony optymizm… Niestety, ostatnie wydarzenia na świecie mocno nadwątliły moją pozytywną energię i sprawiły, że zaczęłam szukać pocieszenia i radości w mocnych kolorach. To taki odruch, który ma zachować moją wewnętrzną równowagę. Nie rezygnuję całkowicie z czerni, ale boję się w nią ubrać od stóp do głów, przeczuwając, że wprawi mnie to w gorszy nastrój. Mocne kolory, które pojawiły się w kolekcjach wiosenno-letnich, miały być zastrzykiem pozytywnej energii po miesiącach przygnębiającej pandemii, która jeszcze nie tak dawno, wydawała nam się najgorszym doświadczeniem współczesnego świata. Jak wiemy, ten problem nie zniknął, ale jakże zmieniła się nasza perspektywa i postrzeganie pandemii. W obliczu wojny i tragedii uchodźców, którzy zmuszeni są do ucieczki z okupowanej ojczyzny, wszystkie nasze zmartwienia i kłopoty wyraźnie bledną. Taka refleksja pewnie towarzyszy wielu z nas i sprawia, że zaczynamy trzeźwym okiem patrzeć na nasze życie. Jak nigdy wcześniej, czuję wdzięczność za najprostsze rzeczy.
Pisałam ostatnio, że tworząc stylizacje zaczęłam bazować głównie na zasobach swojej szafy i mocno zredukowałam zakupy nowych rzeczy. Teraz dodatkowo nie mam kompletnie nastroju na buszowanie po sklepach. Nawet gdy wejdę do którejś z ulubionych sieciówek, mam wrażenie, że wszystko co proponują na nowy sezon, mam już w swojej szafie… Zdarzają się jednak maleńkie wyjątki 🙂 Tak właśnie było w przypadku tej odblaskowo czerwonej torebki H&M. Pamiętacie historię kaszmirowego sweterka, kupionego okazjonalnie przez internet? Miał być czerwony, a okazał się pomarańczowo-czerwony ( tutaj znajdziecie jego historię i debiut na blogu). Kiedy zobaczyłam tą torebkę, natychmiast pomyślałam właśnie o nim. Wcześniej udało mi się dobrać do niego zaledwie jeden dodatek w postaci czapki z daszkiem. Teraz mam fajną torebkę, która jest dokładnie w tym samym kolorze.
W jednym z komentarzy, Pati namawiała mnie na niebiesko-żółtą stylizację. Pomimo mojej ogromnej sympatii dla Ukrainy, muszę się przyznać, że niestety nie przepadam za tym zestawieniem kolorystycznym. Za to niebieski jest u mnie na topie i noszę go bardzo często. Kurtka ZARA, którą kupiłam sobie na urodziny, była jedną z częściej noszonych przeze mnie w tym sezonie. Teraz w ofercie mają również piękną czerwoną i zieloną… To co wydawało się kaprysem i chwilowym zachwytem kolorem, jest teraz bazą moich stylizacji. Ucieczka w kolor jest dla mnie wybawieniem i jednocześnie zaskoczeniem. Widzę, że wpuszczenie go w większej ilości do szafy, spowodowało zmiany w moim stylu. Nie jest to może wielka rewolucja, ale jednak gołym okiem widać różnicę pomiędzy moimi aktualnymi wpisami i tymi z poprzednich lat…
Obserwuję z dużym zainteresowaniem, jak postrzegane są teraz w internecie blogerskie publikacje. Reakcje bywają bardzo różne… Jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że nie jestem związana żadnymi kontraktami, a blog nie jest źródłem moich dochodów. Widzę, jak wiele osób tłumaczy się z zamieszczania różnych materiałów dotyczących ciuchów i mody. Trochę mnie przerażają komentarze o próżności i bezduszności blogerów. W większości przypadków jest to po prostu ich praca. Jakoś ciężko mi sobie wyobrazić, że wszyscy nagle zamykają swoje biznesy i rezygnują z posad, bo wojna, bo nie wypada zajmować się modą, urodą i innymi przyjemnościami. To fakt, że trudno odnaleźć się w tej wojennej rzeczywistości, ale świat kręci się dalej i trzeba robić swoje…
Po przeczytaniu komentarzy pod ostatnim wpisem i po rozmowach w realu z Silverowiczkami, doszłam do wniosku, że będę pisać i zamieszczać kolejne publikacje. Optymizm, uśmiech i kilka słów o stylu są tym, co mogę Wam podarować od siebie w ten trudny czas. Jeśli choć jedna z Was poczuje się dzięki temu lepiej i na chwilę oderwie od ponurej rzeczywistości, to znaczy, że było warto.
Coraz lepiej radzę sobie z wyszukiwaniem nowych miejscówek do sesji. Poniżej możecie zobaczyć alternatywę do niebieskiego tła. Tyle koloru naraz jeszcze nigdy nie pojawiło się na blogu… Zabawne, bo to ta sama stylizacja, a prezentuje się jakby inaczej…
Myślę, że każdy ma prawo do swojego sposobu na radzenie sobie ze stresem i utratą poczucia bezpieczeństwa. Podobno w miłości i na wojnie wszelkie chwyty są dozwolone. Ja wypowiedziałam wojnę swojej czarnej rozpaczy i chwyciłam się mocnych kolorów. W ten sposób pomagam sobie. Pisząc nadal bloga staram się Wam pomóc, poprawić nastrój i wywołać choć przez chwilę uśmiech na Waszych twarzach. Wpłacam również datki na konta organizacji specjalizujących się w pomocy uchodźcom (nie tylko z Ukrainy) i stołuję jak najczęściej w miejscach, w których wiem, że pracują osoby zza wschodniej granicy. Taki jest mój wkład w pomoc Ukraińcom. Mało to czy dużo? Nie wiem, ale na tyle mnie stać materialnie, a przede wszystkim mentalnie. Nie oceniajmy surowo innych. Niech każdy da z siebie tyle ile może…
Do następnego razu,
SIWA
13 komentarzy
Odważne, bardzo wyraziste połączenie – kolorów, faktur i formy! Stylizacja, która idealnie wpisuje się pierwsze wiosenne trendy; zdecydowanie inspiruje do tworzenia podobnych zestawień w swojej garderobie. 🙂
Warto dzielić się dobrą energią z innymi, zwłaszcza w obliczu tak trudnych czasów. Optymizmu nigdy zbyt wiele!
Oczywiście, że stylizuj, zdjęciuj i pisz.
Świetny efekt wizualny z tym rożnym tłem!
Czerwona torebka na tak. Mam nawet dwie z lumpeksu.
Dziś widziałam sporo krokusów. I forsycje będą niedługo kwitły.
pozdrawiam słonecznie
Witaj Agnieszko,
Będę się starała dalej prowadzić bloga. Cieszę się, że spodobał Ci się pomysł ze zmianą tła. Dla mnie to było bardzo zaskakujące, że ta sama stylizacja prezentuje się inaczej na różnym tle… Torebka jest super. Mam nadzieję, że będzie mi długo i dobrze służyć. Dawno nie byłam w żadnym lumpeksie. Jestem teraz mocno pochłonięta życiem osobistym, ale liczę, że już niebawem sytuacja się unormuje i będę mogła powrócić do bardziej beztroskiej,blogowej rzeczywistości. Pogoda piękna, krokusy i inne wiosenne kwiaty wprawiają w dużo lepszy nastrój. Będzie dobrze… Musi być 🙂
Buziaczki,
SIWA
Ja też lepiej się czuję, gdy zaglądam na Twój blog.
Dzisiaj to „zapodałaś” mocne zestawienie: intensywny czerwony i intensywny niebieski. Na takie modowe numery jestem za mało odważna, ale w Twoim wydaniu wygląda to bardzo dobrze. Jesteś jakaś taka dynamiczna, jakbyś chciała cos zmieniać, przerabiać,,, działać. Myślę, że jakby się człowiek ubrała w ciuchy w takich kolorach i poszedł na rozmowę w sprawie pracy, od razu byłby przyjęty…
Witaj Joanno,
Bardzo miło słyszeć, że blog poprawia Ci samopoczucie. To zabawne, że dopiero teraz myślę podobnie jak większość z Was, że jest to dość odważne zestawienie. Kiedy zakładałam sweter z kurtką, widziałam tylko fajny zestaw kolorów, dzięki któremu mogła Wam zaprezentować nowy dodatek w szafie. Nie wiem, czy to najlepszy pomysł by iść na rozmowę o pracę w takich mocnych kolorach, ale na pewno warto korzystać z energii, którą wyzwalają. W moim życiu osobistym teraz wiele się zmienia. Sytuacja jest naprawdę dynamiczna. Być może stąd odniosłaś takie wrażenie.
Buziaczki,
SIWA
Aguś oczywiście pisz, pisz, pisz. Promyk normalności, optymizmu, odrobiny radości. Kolory oszałamiające to prawda ale Tobie to pasuje jak nikomu. Poczułam się trochę rozweselona choć jakby wszystkiego było mało od tygodnia zdycham na covid. Niech to się już wszystko skończy please!!!
Witaj Dorotko,
Bardzo mnie zmartwiłaś tym covidem… Mam nadzieję, że czujesz się już lepiej. Kolorystyczna bomba miała na celu dodać energii i rozweselić. Super, że się udało. Teraz, gdy zawitała wiosna mam nadzieję, że będzie mi łatwiej zebrać się do pisania. Ja też bardzo bym chciała żeby te wszystkie negatywne rzeczy miały już swój koniec…
Buziaczki,
SIWA
Bardzo mi się podoba zestawienie właśnie czerwonego z niebieskim. Urzeka mnie takie połączenie.
Dziękuję Moniko,
Pozdrawiam,
SIWA
O, łał! Czerwień z niebieskim- zestawienie odważne, energetyczne i niepopularne. Sama nie zdecydowałaby się na tego typu połączenie kolorystyczne, ale to przecież cała nietuzinkowa Ty.
U mnie natomiast czerń ma się całkiem dobrze. Fakt, obecnie raczej z dodatkiem koloru: żółci, jeżyny, oliwki…
A w tym czasie jestem po Twojej stronie mocy! W drużynie Twoich czytelniczek. Prowadź bloga, dodawaj energii, wywołuj uśmiech. W ten sposób wzmacniasz nas i dajesz siły do pomagania innym:)
Trzymajmy się!
Witaj Sabo,
To zestawienie jest rzeczywiście jak kolorystyczna bomba pełna pozytywnej energii. Na żywo sweter i torebka są bardziej oranżowe, ale nie zmienia to faktu, że jest odważnie i nietuzinkowo. Kolory trzymają mnie po jaśniejszej stronie mocy i dodają energii. Ostatnio noszę się jasno i pastelowo… To zasługa pięknej pogody… Może uda się niebawem podzielić kolejną, tym razem bardziej wiosenną stylizacją.
Buziaczki,
SIWA
Wyglądasz szałowo w tych mocnych, ostrych kolorach. Coś w tym jest, czerń teraz nie pomaga – też mam ochotę wydobyć z szafy curacao blue, czerwień, pogodne jasne pastele. Jak śpiewał Wojciech Młynarski: „Róbmy swoje, może to coś da, kto wie?”. Pomaganie innym wymaga wytrwałości i sił. Ratujmy się, jak kto potrafi, żeby nam ich nie zabrakło 😉 Buziaki! Trzymajcie się, Drogie Silverowiczki.
Witaj Aldonko,
Kolory ratują mnie przed wpadnięciem w czarną dziurę pesymizmu. Ostatnio sięgnęłam też po pastelowe łagodności. One działają na mnie kojąco. Róbmy swoje i trzymajmy się. Razem można więcej!
Buziaczki,
SIWA