To już moja tradycja, że gdy tylko pojawią się u mnie na osiedlu przebiśniegi, ogłaszam koniec zimy… Ktoś może mi zarzucić, że czepiam się tego faktu, jak tonący brzytwy, ale jestem już zmęczona szaro-burą aurą i brakiem słońca. Może i nie mamy jeszcze wiosny, a w kalendarzu daty bezwzględnie wyznaczają jej początek dopiero za miesiąc… Cieszę się jednak z przedwiośnia. Już sama zmiana światła i wydłużające się dni poprawiają mi nastrój.
Niezawodnym sposobem na poprawę nastroju jest również ubieranie się w kolorowe ciuchy. Od kilku sezonów mamy mocny trend na mocne kolory. Pisałam o nim w październiku. Obejrzałam ostatnio w internecie relacje z Fashion Week w Nowym Jorku, Kopenhadze i Paryżu. Wszędzie, bez wyjątku, pełno było koloru. Odważni stawiali na total look’i, ale zdecydowana większość miksowała kolory lub wykorzystywała je w postaci wyrazistych dodatków.
U nas w EMboutique też pojawiło się sporo koloru za sprawą nowej, wiosenno-letniej kolekcjiRUNDHOLZ.
Trudno było oprzeć się pokusie i nie przymierzyć kilku fajnych fasonów w super kolorach…
… choć i tak dalsza część wieszaka jest dla mnie bardziej atrakcyjna. Żaden szałowy kolor, nie jest w stanie zachwiać moją miłością do zestawienia black&white 🙂 .
Kiedy wystawiłyśmy nowe rzeczy do butiku i ubrałyśmy w nie manekiny, znowu zapragnęłam koloru, jego energii, która bije mocnym blaskiem. Wskoczyłam następnego dnia w swój niebieski golf oraz kurtkę ZARA i natychmiast zrozumiałam, dlaczego tak bardzo chciałam je mieć. Są dokładnie w tym samym odcieniu niebieskiego, co cudeńka od Rundholz’a! Przypadek? Nie sądzę.
W niebieskiej kurtce i zielonych dodatkach już występowałam na blogu, ale wrzuciłam to zdjęcie, ponieważ chciałam Wam tylko pokazać, że jak zacznie się patrzeć i myśleć kolorowo, zauważa się wokół mnóstwo wesołych, wielobarwnych miejsc…
Inspiracją do dzisiejszej stylizacji było zdjęcie z przebiśniegami, a więc króluje w niej zieleń z czernią i odrobiną bieli (początkowo niedostrzegalnej 🙂 )
O tej porze roku bardzo trudno znaleźć lepsze miejsce do zielonej stylizacji. Na szczęście, mam sprawdzoną miejscówkę, gdzie bez względu na porę roku zawsze jest zielono i optymistycznie. Za każdym razem gdy ubiorę się w ten kolor, ciągnie mnie tam instynktownie… Pamiętacie stylizację z poprzedniego roku? Przemyciłam w niej odrobinę zieleni w dominującym towarzystwie granatu…
Moda na pikowania cały czas się rozkręca. Płaszcze, kurtki, kamizelki, a ostatnio widziałam nawet sukienki i szorty. Nie wiem skąd u mnie taka słabość, ale stałam się wielką fanką pikowanych okryć. Podczas pobytu w Düsseldorfie, kupiłam sobie dwie rzeczy. Jedną z nich była właśnie ta zielona kurtka PRIMARK. Urzekł mnie przede wszystkim jej piękny, optymistyczny kolor. Fasonem przypomina trochę moją niebieską, ale jest znacznie dłuższa i obszerniejsza. Myślałam, że sięgnę po nią znacznie później, bo zima i te sprawy… Zima na szczęście niemrawa i dzięki temu mogłam się w nią ubrać już teraz. Super!
W tej „kermitowej” kurtce łączą się ze sobą najważniejsze trendy kolejnego sezonu, a więc wspomniane przeze mnie wcześniej, żywe kolory i pikowania, ale także bardzo mocno obecny trend oversize. Przerysowane formy pojawiają się teraz praktycznie w kolekcji każdego projektanta. Kto się obawia gigantycznych ubrań, powinien zwrócić uwagę, by tak jak w tej kurtce, rękawy nie były zbyt szerokie i długie. Reszta może wtedy odstawać i przybierać ogromne rozmiary, bez żadnych skutków ubocznych dla sylwetki.
Drugą rzeczą, na którą się skusiłam podczas Fashion Weekendu, była kolejna para butów. Kupiłam je w bardzo dobrej cenie, na końcowej wyprzedaży. W tym przypadku, decydujące o kupnie było gigantyczne podobieństwo do butów Rundholz’a. Nie mogłam się oprzeć 🙂
Biały kolor w tej stylizacji to zaledwie kilka centymetrów T-shirtu wystającego spod swetra oraz oprawki okularów optycznych… ale choć są tak niewielkimi akcentami, mają bardzo dużą siłę przebicia, niczym moje ulubione przebiśniegi 😉
Bazą stylizacji jest bardzo wygodny garnitur ANNETTE GÖRTZ z poprzedniej zimy. Mam do niego ogromny sentyment. Za każdym razem, gdy go zakładam w całości, przypomina mi się mój pierwszy występ w tv. Czułam się w nim jak gwiazda filmowa i teraz też towarzyszyło mi to uczucie, tylko widzami stali się przechodnie na ulicy wraz z klientkami, które odwiedziły mnie tego dnia w butiku.
Nadchodzi wiosna… a wraz z nią zmiany. Najczęściej oznacza to zmiany w szafie. Nie wiem jak u Was, ale u mnie przemiana zimowej szafy w letnią jest ogromnym przedsięwzięciem. Zauważyłam, że ostatnio ubieram się dużo prościej, używam zdecydowanie mniej biżuterii i ciągnie mnie w stronę minimalizmu. Noszę się z pomysłem na wiosenne odchudzenie szafy, co wydaje się znacznie łatwiejszym zadaniem od zgubienia kilku nadprogramowych kilogramów. Ale czy mi się to uda? Jakie będą tego efekty? Zobaczymy… Moja wiosenno-letnia szafa, jak dobrze wiecie, zdominowana jest przez black&white i tego nie pozbędę się za żadne skarby, ale na resztę szafy będę musiała spojrzeć bardziej krytycznym okiem 😉 . Bardzo podoba mi się pomysł łączenia klasycznej czerni i bieli z mocnymi kolorami, tak jak w dzisiejszej stylizacji. Kiedyś byłam bardzo sceptyczna, a może nawet obawiałam się zdecydowanych kolorów. Teraz mam wrażenie, że jestem dużo odważniejsza. Bawię się nimi i korzystam z ich energii, szczególnie gdy wokół jeszcze szaro, buro i ponuro.
A Wy, jak szykujecie się do wiosny? Macie ochotę na mocne kolory? Wpuścicie je do swojej wiosennej szafy? Dajcie koniecznie znać w komentarzach. Czekam na nie zawsze niecierpliwie, tak samo jak na wiosnę 🙂
Do następnego razu,
SIWA
Nadchodzącą wiosnę czarno widzę… przyznam że skala obaw jakie odczuwam na każdym niemal gruncie jest zaskakująca. Zatem uważam że próba odczarowania rzeczywistości kolorem, jest jak najbardziej na czasie i podejmuję wyzwanie. A dodam klasycznie i na czasie (przypadek?)
Więc chodź, pomaluj mój świat
NA ŻÓŁTO I NA NIEBIESKO
Super kurtka, no i ta torba – boska! Kolorowy powiew radości i nadziei…
Pozdrawiam gorąco.
Witaj Sabo,
Staram się rozgonić kolorami czarne myśli. Radość i nadzieja są teraz w cenie.
Buziaczki,
SIWA
Podoba mi się u Ciebie ten luz. I taka modowa pewność siebie. Zazdroszczę.
U mnie bazie. Kwiatków na razie żadnych nie widziałam.
Tak, trzeba kolorów. Szafir, kobalt, ciemna zieleń. Lubię połączenie zielonego z niebieskim, jak na Twoim szaliku.
Po dłuższym czasie pozbywania się czerni z szafy, wracam do niej. Ale nie monochromatycznie, to by wyszło straszno i mroczno.
Też jakoś biżuteria mi teraz nie podchodzi. Prostota lepsza. Kolczyki wkrętki i tyle. Zegarka i obrączki nie wliczam, to mi nie biżuteria.
pozdrawiam słonecznie, u mnie świeci, właśnie wróciłam z malutkiego spaceru
Witaj Agnieszko,
Nie ma czego zazdrościć, trzeba sobie tylko troszkę odpuścić… Jeśli podoba się nam nasza stylizacja i dobrze się w niej czujemy, wyglądamy na pewne siebie. To cały sekret. Nigdy nie uda nam się zadowolić wszystkich wokół, ale siebie zawsze można, a nawet trzeba. Z kolorami i czernią, zawsze kieruję się swoim nastrojem. Czasem jestem mroczna, w czerni od stóp do głów, a czasem zakładam kolor, żeby rozproszyć szaro-burą rzeczywistość i poprawić sobie nastrój. Robię to raczej intuicyjnie i nie zastanawiam zbyt wiele nad tym, czy innym się spodoba. Liczy się głównie moje dobre samopoczucie. W dzisiejszych czasach jest bezcenne… Słońce w moim przypadku działa cuda. Dzięki niemu mam zupełnie inne ruchy i wstępuje we mnie energia. Mam nadzieję, że słoneczna pogoda zostanie z nami na dłużej i wkrótce zawita już na dobre wiosna. Oby jak najszybciej 🙂
Buziaczki,
SIWA
Kolory są ze mną od zawsze, im jestem starsza tym więcej… Wiosnę widzę nie tylko w Twoim stroju, ale też na twarzy. Bardzo jesteś w tym poście wiosenna! Ja czuję wiosnę podobnie jak Ty, dużo wcześniej. Obok garażu, z którego wyjeżdżam samochodem do pracy, rosną gęste zarośla. Gdy otwieram bramę, mniej więcej w lutym, czasami w marcu, pewnego poranka słyszę głośny śpiew ptaków, wtedy zaczyna się moja wiosna, W tym roku też się już zaczęła. Ale w mojej szafie wiosny jeszcze nie widać…
Witaj Joanno,
Wiosny wypatruję zawsze z niecierpliwością. Te przebiśniegi na drodze do pracy są taką małą obietnicą i ślicznym symbolem, że natura zaraz się przebudzi i będzie piękniej. Wiem, że każda pora roku ma swoje uroki, ale choć usilnie staram się znaleźć jasną stronę zimy, nijak mi to nie wychodzi. Najchętniej zakopuję się pod kocykiem, z książką i dobrym drineczkiem… Zazdroszczę niedźwiedziom ich zimowego snu. Też chciałabym obudzić się już wiosenny poranek i wskoczyć w lżejsze ciuszki, bez znienawidzonych skarpetek 🙂 . Kolory pojawiły się nie tak dawno w mojej szafie, ale dzięki nim jeszcze lepiej prezentują się wszystkie stylizacje black&white. Łączenie czarno-białych ciuszków z odrobiną mocnego koloru, to będzie mój sposób na ten wiosenno-letni sezon. Teraz trenuję takie zestawienia z zimowymi ubraniami. Wiadomo, trening czyni mistrza 😉
Buziaczki,
SIWA
Ależ się zrobiło faktycznie wiosennie. Byłam, widziałam kolekcję wiosenną Rundholtza… jest zachwycająca. Piękne szalone kolory, fasony i tkaniny jak zwykle. No ja się chyba nie odważę, /no może jakaś chusteczka szafirowa na przykład, do czarnej reszty…czemu nie/, ale popatrzeć bardzo miło. Najbardziej mnie zachwyciła stylizacja szafirowa jest po prostu obłędna. A w połączeniu z zielenią boska. Ale zdecydowanie wolę się pozachwycać tym szaleństwem kolorystycznym na Tobie. Czarno białe nowości są również zachwycające…na szczęście. Trzeba nam koloru i płynącej z patrzenia na nie radości, zdecydowanie. Oby wiosna przyszła już szybciutko czego sobie i wszystkim Silverkom życzę. Uściski D.
Witaj Dorotko,
Wiesz doskonale, że jestem fanką black&white… Kolory wprawdzie coraz śmielej poczynają sobie w mojej szafie, ale jest to raczej mój sposób na zaklinanie rzeczywistości. Zima na szczęście odchodzi i jak znam siebie, wskoczę zaraz w biało-czarne stylizacje, które tylko będę ewentualnie lekko podkręcać kolorowymi dodatkami. Kiedy wejdę ponownie w posiadanie opalenizny, może pozwolę sobie na jakieś kolorowe szaleństwo. Niech no tylko przyjdzie wiosna… Najbardziej marzę o zrzuceniu skarpet 🙂
Buziaczki,
SIWA
By continuing to browse this site, you agree to our use of cookies.
9 komentarzy
Nadchodzącą wiosnę czarno widzę… przyznam że skala obaw jakie odczuwam na każdym niemal gruncie jest zaskakująca. Zatem uważam że próba odczarowania rzeczywistości kolorem, jest jak najbardziej na czasie i podejmuję wyzwanie. A dodam klasycznie i na czasie (przypadek?)
Więc chodź, pomaluj mój świat
NA ŻÓŁTO I NA NIEBIESKO
Super kurtka, no i ta torba – boska! Kolorowy powiew radości i nadziei…
Pozdrawiam gorąco.
Witaj Sabo,
Staram się rozgonić kolorami czarne myśli. Radość i nadzieja są teraz w cenie.
Buziaczki,
SIWA
Podoba mi się u Ciebie ten luz. I taka modowa pewność siebie. Zazdroszczę.
U mnie bazie. Kwiatków na razie żadnych nie widziałam.
Tak, trzeba kolorów. Szafir, kobalt, ciemna zieleń. Lubię połączenie zielonego z niebieskim, jak na Twoim szaliku.
Po dłuższym czasie pozbywania się czerni z szafy, wracam do niej. Ale nie monochromatycznie, to by wyszło straszno i mroczno.
Też jakoś biżuteria mi teraz nie podchodzi. Prostota lepsza. Kolczyki wkrętki i tyle. Zegarka i obrączki nie wliczam, to mi nie biżuteria.
pozdrawiam słonecznie, u mnie świeci, właśnie wróciłam z malutkiego spaceru
Witaj Agnieszko,
Nie ma czego zazdrościć, trzeba sobie tylko troszkę odpuścić… Jeśli podoba się nam nasza stylizacja i dobrze się w niej czujemy, wyglądamy na pewne siebie. To cały sekret. Nigdy nie uda nam się zadowolić wszystkich wokół, ale siebie zawsze można, a nawet trzeba. Z kolorami i czernią, zawsze kieruję się swoim nastrojem. Czasem jestem mroczna, w czerni od stóp do głów, a czasem zakładam kolor, żeby rozproszyć szaro-burą rzeczywistość i poprawić sobie nastrój. Robię to raczej intuicyjnie i nie zastanawiam zbyt wiele nad tym, czy innym się spodoba. Liczy się głównie moje dobre samopoczucie. W dzisiejszych czasach jest bezcenne… Słońce w moim przypadku działa cuda. Dzięki niemu mam zupełnie inne ruchy i wstępuje we mnie energia. Mam nadzieję, że słoneczna pogoda zostanie z nami na dłużej i wkrótce zawita już na dobre wiosna. Oby jak najszybciej 🙂
Buziaczki,
SIWA
Kolory są ze mną od zawsze, im jestem starsza tym więcej… Wiosnę widzę nie tylko w Twoim stroju, ale też na twarzy. Bardzo jesteś w tym poście wiosenna! Ja czuję wiosnę podobnie jak Ty, dużo wcześniej. Obok garażu, z którego wyjeżdżam samochodem do pracy, rosną gęste zarośla. Gdy otwieram bramę, mniej więcej w lutym, czasami w marcu, pewnego poranka słyszę głośny śpiew ptaków, wtedy zaczyna się moja wiosna, W tym roku też się już zaczęła. Ale w mojej szafie wiosny jeszcze nie widać…
Witaj Joanno,
Wiosny wypatruję zawsze z niecierpliwością. Te przebiśniegi na drodze do pracy są taką małą obietnicą i ślicznym symbolem, że natura zaraz się przebudzi i będzie piękniej. Wiem, że każda pora roku ma swoje uroki, ale choć usilnie staram się znaleźć jasną stronę zimy, nijak mi to nie wychodzi. Najchętniej zakopuję się pod kocykiem, z książką i dobrym drineczkiem… Zazdroszczę niedźwiedziom ich zimowego snu. Też chciałabym obudzić się już wiosenny poranek i wskoczyć w lżejsze ciuszki, bez znienawidzonych skarpetek 🙂 . Kolory pojawiły się nie tak dawno w mojej szafie, ale dzięki nim jeszcze lepiej prezentują się wszystkie stylizacje black&white. Łączenie czarno-białych ciuszków z odrobiną mocnego koloru, to będzie mój sposób na ten wiosenno-letni sezon. Teraz trenuję takie zestawienia z zimowymi ubraniami. Wiadomo, trening czyni mistrza 😉
Buziaczki,
SIWA
Ależ się zrobiło faktycznie wiosennie. Byłam, widziałam kolekcję wiosenną Rundholtza… jest zachwycająca. Piękne szalone kolory, fasony i tkaniny jak zwykle. No ja się chyba nie odważę, /no może jakaś chusteczka szafirowa na przykład, do czarnej reszty…czemu nie/, ale popatrzeć bardzo miło. Najbardziej mnie zachwyciła stylizacja szafirowa jest po prostu obłędna. A w połączeniu z zielenią boska. Ale zdecydowanie wolę się pozachwycać tym szaleństwem kolorystycznym na Tobie. Czarno białe nowości są również zachwycające…na szczęście. Trzeba nam koloru i płynącej z patrzenia na nie radości, zdecydowanie. Oby wiosna przyszła już szybciutko czego sobie i wszystkim Silverkom życzę. Uściski D.
Witaj Dorotko,
Wiesz doskonale, że jestem fanką black&white… Kolory wprawdzie coraz śmielej poczynają sobie w mojej szafie, ale jest to raczej mój sposób na zaklinanie rzeczywistości. Zima na szczęście odchodzi i jak znam siebie, wskoczę zaraz w biało-czarne stylizacje, które tylko będę ewentualnie lekko podkręcać kolorowymi dodatkami. Kiedy wejdę ponownie w posiadanie opalenizny, może pozwolę sobie na jakieś kolorowe szaleństwo. Niech no tylko przyjdzie wiosna… Najbardziej marzę o zrzuceniu skarpet 🙂
Buziaczki,
SIWA