To istne szaleństwo, ale kolejna para kulotów trafiła do mojej szafy! Jestem tym faktem lekko zszokowana, bo jeszcze nie tak dawno uważałam, że to trudny fason i raczej nie dla mnie…
Jeden z pierwszych wpisów na stronie był poświęcony właśnie temu fasonowi. Wtedy traktowałam to jako nowinkę i sprawdzenie, jak odnajdę się w kulotach. Zamieściłam nawet wskazówki, na co zwrócić uwagę przy wyborze optymalnego modelu. Do wszystkich się zastosowałam, kupując te z H&M 🙂 .
Pisałam już kilkakrotnie o tym, że kuloty uwielbiają towarzystwo wyższych butów. Ostatnio do beżowych założyłam rude na grubym słupku, ale dzisiaj mam prawdziwe obcasy. Wyciągnęłam z szafy sztyblety od ANNETTE GÖRTZ, które mają już ponad 10 lat. Po stopniu zużycia, od razu można stwierdzić, że nie noszę ich zbyt często.
Mam sporą kolekcję butów ( to jedna z moich słabości ) i dość często je zmieniam, w zależności od tego, które pasują mi do danej stylizacji. To sprawia, że prawie wszystkie są w dobrej kondycji i długo mi służą. Choć, zdarzyło mi się kilka razy w życiu „zajechać” kilka par…
O urodzie torby IVAN GRUNDAHL nie mogę się już rozpisywać, bo Was poprostu zanudzę. Ja uwielbiam ją, ona to wie… 😉
Z kolei saszetka VAGABOND, to niekwestionowana królowa moich dodatków. Chyba powinnam zwrócić się do tej firmy z prośbą o naliczanie procentu ze sprzedaży tego modelu 🙂 . Z tego, co wiem, kilka osób udało mi się zarazić saszetkomanią.
Trencz H&M był jedną z fajniejszych niespodzianek na letnich wyprzedażach. Zawsze było mi trochę szkoda kasy na inwestowanie w klasyczny płaszcz, ale gdy nadarzyła się super okazja, grzechem było nie skorzystać. Teraz bardzo się cieszę, bo okazało się, że noszę go dużo częściej niż podejrzewałam.
Więcej o płaszczu pisałam tutaj.
Żeby móc pozwolić sobie na taki cienki płaszcz, musiałam założyć pod spód coś naprawdę ciepłego. Wyciągnęłam z szafy gruby, zimowy sweter ZARA, który dobrze mi służy już trzeci sezon.
To fantastyczny fason, tzw. „pudełko”, z trochę dłuższym tylem, zasłaniającym pupę. Rozporki po bokach pozwalają na swobodne trzymanie rąk w kieszeniach, a także na kombinowanie ze sposobami noszenia.
Puszczony luźno świetnie maskuje brzuch, boczki i pupę. Idealna maskownica tylko pod warunkiem, że sweter jest luźniejszy i szerszy niż spodnie w biodrach.
Tym z Was, które nie lubią pokazywać swoich pęcinek, polecam do kulotów dopasowane kozaki. Nie będzie wtedy tego odcięcia w kostce, a jednolity kolor wchodzący pod nogawki wyszczupli je optycznie.
Sweter można włożyć z przodu w spodnie. Pokazujemy tylko kawałek brzucha, a w zamian automatycznie wydłużają nam się nogi ( oczywiście tylko optycznie 🙂 ).
Pupa nadal jest zasłonięta przed wścibskimi obserwatorami 🙂 , a sweter opadający na biodra, lekko je tuszuje. Efekt będzie tym większy, im mocniejszy będzie kolorystyczny kontrast między swetrem a spodniami.
Znalazłam jeszcze jeden sposób, który przypadnie do gustu fankom podkreślania talii. Wyciągnęłam pasek ze spodni i zawiązałam go na swetrze.
Taki prosty zabieg sprawił, że sweter zmienił swój kształt i zrobił się rozkloszowany na dole. Zyskał zupełnie inną linię. Pasek kontrastujący ze swetrem tworzy bardzo wyraźny rysunek talii, która wydaje się duża węższa niż w rzeczywistości.
Wiecie już pewnie dobrze, że jak zacznę kombinować, to nic mnie nie powstrzyma. To cała ja. Tym razem zawiązałam sobie pasek na głowie jako opaskę, oczywiście z moją, ulubioną kokardką.
Ponieważ dawno nie chodziłam na obcasach, zabezpieczyłam się i wzięłam ze sobą mokasyny ALDO. To był bardzo dobry ruch, bo po kilku godzinach, z przyjemnością, zamieniłam eleganckie sztyblety na równie eleganckie, ale płaskie mokasyny 🙂 .
Teoretycznie była to niewielka zmiana. W praktyce jest to wersja dla wyższych kobiet, bo przy płaskich butach zdecydowanie skraca się sylwetka, nawet z włożonym za pasek swetrem…
Pod ostatnim wpisem, pojawiło się sporo komentarzy, w których poruszony został temat skarpetek. Najkrócej rzecz ujmując, uwielbiam gołe stopy, a konieczność założenia skarpet albo rajstop, to niedogodność, która sprawia, że jeszcze bardziej nie lubię zimy 🙂 . Jest wiele trendów skarpetkowych. Niechcący, moimi opadającymi, wpisałam się w jeden z nich. Nie był to efekt zamierzony i podobnie jest w przypadku dzisiejszej stylizacji. Jednak coś w tym jest, bo kiedyś nerwowo bym je podciągała, a teraz kompletnie się tym nie przejmuję. Chyba po prostu oswoiłam się z widokiem przykrótkich skarpetek i już mnie tak nie rażą. Kto wie, może jeszcze je polubię?
Do dzisiejszej stylizacji pomalowałam usta pomadką w kolorze wina. Wyznaję zasadę, że im mocniej podkreślone są usta, tym delikatniej maluję oczy. Dlatego mam tylko starannie wytuszowane rzęsy i lekko podkreślone brwi.
I tak dotarłyśmy do końca wpisu. Czy podzielacie moją fascynację kulotami? Ja traktuję je jako bliskie znajome moich ukochanych luźnych gaci, które notabene, pojawią się w kolejnym wpisie… 🙂
Na koniec podskok w obcasach i buziaki dla wszystkich moich Silverowiczek.
Do następnego razu,
SIWA
15 komentarzy
Zacznę od wariacji na temat paska, której jestem fanką. Bardzo często próbuję zawiązać tak piękną kokardę jak Twoja i stwierdzam, że kurs u Ciebie jest obowiązkowy, bo ewidentnie mi nie idzie. Kuloty bardzo lubię, ale jestem w tym uwielbieniu odosobniona wśród domowników, którzy są mężczyznami i moimi recenzentami na co dzień. Krótko mówiąc nie wzbudzam w nich takiego aplauzu jak w innych fasonach, ale pewnie dlatego że wygody i komfortu jaki dają kuloty, mężczyźni mogą nam zazdrościć
p
Witaj Pati,
Masz jak w banku, szkolenie z wiązania kokardek 🙂 . Tak, kuloty i luźne gacie nie należą raczej do fasonów lubianych przez facetów. Zdarzają się czasem wyjątki, ale potwierdzają tę regułę 🙂 . Myślę, że mężczyźni zmieniliby szybko zdanie, gdyby przyszło im spędzić choć jeden dzień w tym stroju, w którym chcą nas oglądać… Niech żyje komfort i wygoda!!!
Buziaczki, SIWA
Ja sie dolaczam do grupy posiadaczek saszetki Vagabond. Kuloty i oversized swetry to bardzo doby zestaw.
Pozdrawiam 🙂
Witaj Karola,
Ty chyba, podobnie jak ja, jesteś fanką firmy VAGABOND i nie tylko saszetka od nich jest w Twojej szafie 🙂 . Tak czy siak, witaj w klubie saszetkowych wielbicielek.
Buziaki, SIWA
Hurrra! Coś o kulotach! Pokochałam je jakiś czas temu i trochę posmutniałam, gdy pisałaś, że to raczej nie Twój fason. Ucieszyłam jednak, kiedy radośnie serwujesz nam kolejną z nimi stylizację. W kwestii skarpetek- podoba mi się takie nieśmiałe zerkanie z botków:) Co innego męskie owłosione nogi… Brrr… Podzielam opinię Aldony: gołe, lub w podkolanówkach. W Twoim nieoczywistym „free-stylu” są jak najbardziej dopuszczalne:)
Moje ulubione elementy dzisiejszego zestawienia: czarna, duża torba i sztyblety na obcasie.
Moja ulubiona stylizacja: z kokardką we włosach 🙂 Od razu widać niesforną duszę! No, i ta w mokasynach, ze swetrem wsuniętym za pas.
Koloty – osobiście, wolę takie z grubszych materiałów: sztruks, wełna.
Dodatkowy plus za elementy w naszej ukochanej czerni.
Cała Ty -suuuper!
Pozdrawiam Wszystkich,
Saba
Witaj Sabo,
Kuloty – moja najnowsza fascynacja modowa. Z coraz wiekszą przyjemnością noszę szerokie spodnie i nie ma już znaczenia, czy są dłuższe, czy krótsze. Napisałaś, że lubisz kuloty uszyte z grubszych materiałów. Moje kraciaste pochodzą z zimowej kolekcji H&M i są dość ciepłe. Materiał jest miękki i ładnie się układa, co sprawia, że wyglądają na dużo lżejsze. Sztruksowych jeszcze nigdzie nie widziałam, ale teraz będę miała oczy szeroko otwarte 🙂 .
Moją ulubioną wersję stylizacji łatwo rozpoznać po najszerszym uśmiechu. Kokardka rządzi 😉 .
Buziaki, SIWA
Witaj Aga , obejrzałam sobie zaległe wpisy ,oba bez pudła rewelacja
dziś ucieszyło mnie ,że zdecydowałaś się na kolejną stylizację gdzie
kuloty grają pierwsze skrzypce , uwielbiam je no i zastępują mi spódnice
choć te ostatnio polubiłam w wersji midi , wracając do kulotów to super patent moim
zdaniem można je nosić z mniej lub bardziej obszerną górą to już indywidualny wybór ,zależy od sylwetki ja najczęściej ubieram do nich płaskie
obuwie typu oxfordy, plus kryjące rajstopki itp. Pozdrawiam buziaki
Witaj Jolu,
Cieszę się, że podzielasz moją fascynację kulotami. Rzeczywiście, spokojnie mogą zastąpić spódnice, a jak spódnica, to pasują do niej rajstopki 🙂 . Przypomniałaś mi teraz, że miałam zrobić wpis z oxfordkami. Muszę coś fajnego wymyślić. Może kolejne wcielenie kulotów?
Pozdrawiam Cię serdecznie, SIWA
A jeszcze: dałam ci cynk na czerwoną saszetkę Vagabond, pamiętasz? 🙂 Donoszę uprzejmie, że teraz czerwonych nie ma, są czarne oraz, w bardzo ładnym odcieniu, niebieskie „ink”. Pasowałaby taka do twojej kolekcji :))))
Witaj Aldonko,
Jeszcze raz dziękuję za podpowiedź. Uwielbiam moje saszetki w każdym kolorze. Na tą niebieską pewnie się nie skuszę, bo mam w swojej kolekcji fajną, małą torebeczkę w tym samym kolorze. Bardziej nęci mnie czerwony shopper pasujący do saszetki 😉
Buziaki, SIWA
Bardzo elegancko to wszystko wygląda – a ty jesteś śliczna. Za to kawałkom gołej łydki nad skarpetką nadal mowię nieeee, stanowczo, nie 🙂 To już eleganckie nie jest. No trudno. Zgadzam się w tym przypadku z Włochami. Mój nauczyciel włoskiego, native, Sycylijczyk wychowany w Rzymie, mówił: „W Polsce nie da się kupić męskich skarpetek!”. Gdy protestowaliśmy, wyjaśniał, że WSZYSTKIE są za krótkie. Włosi noszą tylko calzi, męskie podkolanówki, i takie każdy włoski prawdziwy facet ma w szufladzie z bielizną, pojawiają się nawet w piosence… albo mokasyny na bosą stopę, albo calzi. Jestem #teamcalzi 🙂 W Polsce mój znajomy Włoch powinien kupować skarpety wojskowe. Ty nie masz „nóżek jak sarenka”, w sensie że owłosione – ale jednak, albo gołe, albo gładka czarna noga w czymś… opadającym skarpetkom mowię NIE. Sorki 🙂
A ja jako uważna Silverowiczka mam wrażenie, że Aga czerwona torebusię Vagabond posiada, czyż nie?
Witaj Aldonko,
Moda na opadające skarpetki pewnie szybko przeminie, a eleganckie, męskie podkolanówki będą miały się dobrze 🙂 . Klasyczna elegancja zawsze jest w modzie. Przyznam, że jestem zaskoczona tym skarpetkowym zamieszaniem, ale to tylko niezbity dowód, jak pięknie się różnimy w odbieraniu trendów. Najchętniej chodziłabym cały rok z gołymi nogami, ale w naszej strefie klimatycznej, jest to raczej niemożliwe. Jeszcze bardziej od skarpet, nienawidzę rajstop. To zimowa ostateczność, której unikam jak ognia. W sumie, z dwojga złego, wolę już opadające skarpetki 🙂
Buziaki, SIWA
Dzień dobry Agusiu, kapitalna stylizacja, i choć kompletnie nie dla mnie te kuloty bo jak wiesz wzrościk i tusza nie koniecznie – to uważam że super to wygląda, wszystkie wersje, nawet obcasiki za którymi jak wiesz nie przepadam, pięknie grają. Najpiękniejszy jednak ze wszystkiego jest Twój radosny, pogodny sposób pokazywania tych stylizacji, uśmiech i radość bijąca ze zdjęć, która powoduje od rana uśmiech na twarzy. I żeby tak się uśmiechać o 8.30 rano do ekranu komputera??? Taka to sytuacja, której jesteś sprawczynią. Buziaki D.
Witaj Dorotko,
Wiem, że kuloty nie są z Twojej bajki, ale praktycznie wszystkie rady, które ich dotyczą, odnoszą się również do luźnych gaci. Za to następny wpis powinien przypaść Ci bardziej do gustu, bo wystąpią w nim fasony i kolorystyka rodem z Twojej szafy… Cieszę się, że udzielił Ci się mój radosny nastrój. Staram się uśmiechać podczas robienia zdjęć, ponieważ uważam, że jest to jeden z ważniejszych elementów każdej stylizacji. Jak mawia moja Babcia: ” grunt to dobre samopoczucie”. Nic dodać, nic ująć.
P.S. Masz rację, czerwona saszetka Vagabond występuje w mojej szafie. Najpierw dostałam cynk od Aldonki, że dostępne jest takie cudo, a potem długo do niej wzdychałam… i dostałam ją w prezencie od mojej przyjaciółki Asi. Przy okazji, jeszcze raz dziękuję (Aldonce)za cynk, (Asi) za prezent i Tobie za wnikliwe obserwowanie strony:)
Buziaki, SIWA