Pierwszy dzień w Paryżu zaczął się bardzo wcześnie. Samolot startował z Warszawy o 6.35, wiec pobudka, jak się pewnie domyślacie, była bladym, a tak naprawdę ciemnym świtem. Wczesne wstawanie wydaje się jednak niezbyt wygórowaną ceną za pobyt w tym pięknym mieście.
Pogoda w Paryżu, zupełnie na przekór prognozom, zaskoczyła pozytywnie. Przywitało nas piękne słońce. O ile lepiej ruszać w całodzienny tour, gdy masz w perspektywie spacer po słonecznym mieście…
Kiedy wysiadłyśmy z metra, zaczęły napływać ciemne chmury i widmo okropnej prognozy zawisło nad nami. Na szczęście nie trwało to długo i już niebawem znowu cieszyłyśmy się z pięknej pogody. A tak wyglądała nasz droga do hotelu. Oczywiście na nogach, czyli najszybszym środkiem transportu w centrum.
Pokoje jeszcze nie są gotowe, bo jesteśmy za wcześnie. Zostawiamy więc bagaże i zanim ruszymy na naszą „modową trasę”, idziemy jeszcze na małe co nieco. Lekka sałatka, soczek i kawka 🙂 .
W drodze do pierwszego showroom’u, chwila na pozowanie na tle bramy, która idealnie komponowała się z moją paryską stylizacją 😉 . Królują czerwone dodatki i czerwone usta…
Pierwszą firmą, którą idziemy zamawiać, jest UN_NAMABLE. Tak wybrałyśmy hotel, by było wszędzie blisko i rzeczywiście do showroom’u jest dosłownie kilka kroków. Do tej pory projektantka opierała się pokusie i z pełną premedytacją nie robiła niczego czarnego. Nie wiem jaki był impus do zmiany decyzji, ale z radością odnotowaliśmy obecność czerni w następnej, zimowej kolekcji. Tradycyjnie jest mnóstwo fakturalnych tkanin i efektownych fasonów. Miłośniczki tego wyrafinowanego i oryginalnego stylu, z pewnością, nie będą zawiedzione.
Wracamy na chwilę do hotelu, by się odświeżyć. Nie mogę się powstrzymać i cykam zdjęcia na lewo i prawo. Z resztą nie tylko ja…
Kolejny przystanek to showroom ALLUDE, naszej kaszmirowej firmy. Znajduje się na prestiżowej ulicy tuż przy Luwrze…
… ale zanim tam dojdziemy zaliczamy jeszcze cappuccino i maleńki deser 🙂 .
Od ilości fasonów i kolorów można dostać dosłownie zawrotu głowy. My musimy przebić się przez te wszystkie wieszaki i wybrać najfajniejsze modele. Kolory i rozmiary zostaną do decyzji w Warszawie…
Poszło nam bardzo sprawnie i dlatego możemy sobie pozwolić na mały spacer. Tym razem rezygnujemy z najbliższej atrakcji jaką jest Luwr. Mijamy go i idąc wzdłuż Sekwany, zmierzamy do katedry Notre Dame.
8 komentarzy
Kochana jesteś, że tak miło się tym Paryżem z nami dzielisz. Bardzo jest przyjemnie „wyjechać” wraz w tobą w świat – a przecież ty tam jesteś w pracy, wstajesz świtem, dzień spędzasz na nogach, musisz być skupiona, wieczorem padasz z nóg… dzięki, że ci się jeszcze chce zadawać sobie dodatkowy trud tutaj 🙂 I takie to wszystko przemyślane, wysmakowane, zaciekawiające!
Witaj Aldonko,
Kiedy robię relacje z moich modowych wyjazdów często jest już ciemna noc i rzeczywiście jestem mocno zmęczona, ale… z przyjemnością dzielę się z Wami na gorąco moimi wrażeniami. Miło myśleć, że ktoś czeka na wieści ode mnie. Dzięki blogowi jestem bardziej uważna i więcej rzeczy zapamiętuję, by potem opisać je na stronie. Po kilku dniach nie pamięta się o zmęczeniu, a relacja zostaje, nie tylko dla Was.
Buziaczki, SIWA
Desery, makroniki, Paryż w tle, nic tylko zazdrościć 😉
Witaj Pati,
Mam nadzieję, ze kiedyś wybierzemy się razem na takie makaroniki, desery i Paryż w tle…
Buziaki, SIWA
Wiosna w Paryżu! Ale fajnie. Mieszkałam kiedyś tuż obok Sain Germain de Pres, przy Rue Bonaparte. Dobrze wspominam… to był początek grudnia, ale pogoda jak na twoich pięknych zdjęciach – i tak ciepło, że paryżanie wylegli ma miasto w T-shirtach. Gratuluję pierwszego kontraktu i bycia zauważoną! Zacznę kupować w Bon Prix, który ma dobrą niemiecką jakość i dobre ceny – jeśli można się tam będzie ubrać tak jak Siwa! Paryżanki już cię naśladują, widzę: wiosna w czerni 🙂
Witaj Aldonko,
Wiosna w Paryżu kapryśna niczym nastolatka 🙂 . Jednego dnia słoneczko, a drugiego deszcz i niestety dość chłodno…ale i tak było super 🙂 .
O współpracy z Bon Prix napiszę już niebawem, bo to bardzo ciekawa i miła dla mnie historia. Pomału zaczynam wierzyć, że mogę zostać królową łowów w sieciówkach i to na dokładkę w sieci 🙂
Buziaki, SIWA
Ah jak pięknie w Paryżu a Pani Agiusia się tam komponuje jakby to było jej miejsce na ziemi. Pięknie i światowo. Bużka bawcie się dalej dobrze. Czekam na relacje. D.
Witaj Dorotko,
Marzy mi się wypad do Paryża na dłużej. Owszem, dwa dni też są super, ale to stanowczo za mało… Rozsmakowałam się w tym mieście. Tym razem, oprócz modowych powinności, udało mi się zajrzeć ponownie do katedry Notre Dame, a drugiego dnia do Muzeum Pabla Picassa… ale o tym dopiero może napiszę jutro, bo teraz podpieram się już nosem 😉
Buziaki, SIWA