Minęło zaledwie kilka dni, a ja Was znowu atakuję tym samym zestawieniem kolorystycznym. Kiedy pisałam ostatnio, że często noszę siwe z bielą, to była szczera prawda. Teraz patrząc za okno, mam wrażenie, że szanse na taką stylizację zmalały do kilku %. Niestety… Nieuchronnie nadchodzi fala czerni, która pochłonie nas na kilka dobrych miesięcy :).
Dzisiejsza stylizacja bazuje na spodniach i szalu ZARY z poprzedniego wpisu. Tym razem jako okrycie wierzchnie wykorzystałam kardigan upolowany ( dosłownie) w TKmaxxie. Kiedy go kupiłam był dużo większy, ale pomyłkowo wyprałam go z bawełnianymi rzeczami. Dobrze, że miał rozmiar XXXL, bo kiedy skulił się tak gdzieś o trzy rozmiary, nadal nadaje się do noszenia. Co prawda, zrobił się bardzo ciepły i teraz w mojej szafie funkcjonuje na prawach płaszczyka. W pomieszczeniu nie da się w nim wysiedzieć, nawet podczas zimy stulecia :).
Kardigan podbił moje serce przede wszystkim kolorem, ale także długimi rękawami i kieszeniami, które uwielbiam. Większość mam powypychanych, trochę mało elegancko, ale cóż ja mogę na to poradzić. „Mam ręce w kieszeniach, a kieszenie jak ocean…”
Wyrobiony na rękawie warkocz ożywia monotonię gładkiego, grzecznego kardigana. Niestety nie mogę podać nazwy firmy, która go wyprodukowała, bo metka na tyle była nieprzyjazna, że musiałam się jej pozbyć. Nie ma nic gorszego niż ostra, syntetyczna metka, która wgryza nam się w szyję niczym wampir.
Wiem, że to wygląda na szaleństwo i chyba nim jest , ale uwielbiam idealnie dobrane kolorystycznie stylizacje. Oczywiście, nie zawsze jest to możliwe, jednak uważam, że warto o to zawalczyć. Monochromatyczne look’i są „czyste” i pełne harmonii. Mogą być bardzo proste, a jednocześnie efektowne i eleganckie. Odnoszę wrażenie, że gdy stylizacja jest właśnie taka, osoba która ją nosi, jest bardziej widoczna i nie gubi się w przeładowanej i bogatej formie.
Szalem i jego urodą zachwycałam się w poprzednim wpisie . Zrobiłam sporo zdjęć, gdzie w ruchu próbowałam pokazać jego miękkość i to, jak ładnie się układa. Są rzeczy, których nie da się jednak do końca zaprezentować tak, jak wyglądają na żywo, w realu. Musicie uwierzyć na słowo.
Dobieranie podobnych kolorów jest dość proste, gdy rzeczy są zrobione w melanżach, a więc nie do końca wiadomo, który jest to kolor ;). Gdy przyjrzycie się zdjęciu poniżej, zobaczycie, że kolory nie są identyczne. Szal jest bliżej jasnej szarości z melanżu kardigana, a spodnie podchodzą pod ciemniejszy odcień. Razem wyglądają super, bo nie chodzi o perfekcję, tylko zachowanie tej samej tonacji. Ja jestem bardzo zadowolona.
Łączeniu podobnych kolorów, pomaga również różna struktura i faktura materiałów, które tworzą stylizację. Fajnie, gdy się nie powtarzają, wtedy możemy osiągnąć bardzo ciekawy efekt, bo ten sam kolor zupełnie inaczej wygląda np. w dzianinie i tkaninie.
Bez szala czy z szalem?
Pod kardiganem ukryła się duża i dość szeroka koszula RUNDHOLZ’a. Dużo lepiej wygląda z wąskimi spodniami, a te są odrobinę za szerokie w udach, by puścić ją samopas. Dlatego sięgnęłam po niezawodny sposób na poprawę proporcji sylwetki, czyli podkreśloną talię. Nie chodzi tu wcale o ściągnięcie się na maksa paskiem czy jak w tym przypadku szelką ANNETTE GÖRTZ. Wystarczy tylko odrobinę zebrać koszulę w pasie. Czasem już sam graficzny rysunek paska na koszuli potrafi zdziałać cuda, czyli zrobić talię tam, gdzie jej nie ma, przynajmniej optycznie :).
Szelka jest wielofunkcyjna i dzisiaj zamieniła się w pasek.
Tak wygląda z bliska ↑, a tak z daleka ↓.
Trampkami POST EXCHANGE już kilka razy się zachwycałam i nie będę przynudzać na ich temat. Kto śledzi moje wpisy, wie na pewno, że są w pierwszej trójce najczęściej noszonych ostatnio przeze mnie butów. Z żalem będę musiała je niedługo schować do szafy i wyczekiwać cieplejszych dni, kiedy znowu będzie okazja, by je założyć. Ach te kokardki…
No i tak niepostrzeżenie dotarłyśmy do końca wpisu. Bezbłędnie można to poznać po tym, że fruwam w radosnym podskoku z burzą siwych loków:).
Cieszę się, że udało mi się dokończyć dzisiaj rano ten wpis, bo od dzisiejszego popołudnia zamierzam rozpocząć obchody moich 43 urodzin! Przez to, że wypadają w niedzielę, mam super okazję do długiego świętowania. Dziś przyjeżdża do mnie Mama, zostaje do jutra, więc rodzinnie będziemy świętować 2 dni, a w poniedziałek jeszcze obchody tej radosnej rocznicy w pracy! Mogę się Wam pochwalić, że w tym roku zostałam obsypana prezentami przez swoich bliskich i to przed czasem. Nikt nie mógł się doczekać ich wręczenia, łącznie z moimi Dzieciaczkami, Mężem i przyjaciółką Asią. Dziękuję Wam Kochani. Wszystkie są wspaniałe i trafione!!! Nie wiem, jak długo będą trwały te obchody 🙂 , ale obiecuję Wam, że postaram się gdzieś w kole wtorku wrzucić coś nowego na stronę.
Do nastepnego razu,
SIWA
8 komentarzy
Może i jesteś Siwa, ale to wszystko ściema: młoda jesteś i śliczna! Całusy urodzinowe 🙂
Dziękuję Aldonko, Buziaki SIWA
Agusiu, dziewczynko nasza śliczna bardzo mocno całuję, ściskam i ślę same ciepłe myśli w Twoją stronę. Wszystkiego naj naj naj i dzięki że jesteś. D
Dziękuję Dorotko, Buziak SIWA
Piękna czterdziestoletnia, życzę aby czas sprzyjał Ci jak dotychczas, przynajmniej przez kolejne 43. Całuję i świętuję z Tobą
p
Dziękuję Pati, Buziak SIWA
Serdeczności Urodzinowe przesyłam i szczęścia winszuję. Cmok ❤️
Dziękuję Ewuniu, CMOK SIWA