Pogoda w marcu zawsze jest kapryśna. Raz podwiewa chłodnym wiatrem i siąpi kapuśniaczkiem, raz grzeje mocno pierwszymi promieniami wiosennego słońca. Żeby to jeszcze zmieniało się z dnia na dzień, byłoby super… Zmiana jednej aury w drugą trwa czasem zaledwie kilka minut i trzeba być naprawdę dobrze przygotowanym do takich ekstremalnych przeskoków. Oprócz składanej parasolki, która jest teraz nieodzownym gadżetem, przyda nam się także kaszmirowy szal…
Większości z nas, kojarzy się jako typowy zimowy dodatek. Prawda jest taka, że kaszmirowy szal jest całoroczny. Zawdzięcza to głównie strukturze nitki kaszmirowej i jej właściwościom. Sprężynka, która znajduje się we wnętrzu włosa, w zależności od temperatury powietrza, zatrzymuje lub odprowadza ciepło. Perfekcyjne rozwiązanie.
Jeśli rozpatrujecie zakup kaszmirowego szala, podpowiadam, że najlepiej zainwestować w kolory najbardziej zbliżone do naturalnego ubarwienia kóz kaszmirskich. Wszystkie odcienie szarości i beżowo-brązowe buraski są najlepsze. Niepoddawane prawie żadnej obróbce chemicznej, zachowują wszystkie swoje właściwości, a oprócz tego mają mniejszą tendencję do mechacenia, co niestety zdarza się w przypadku kolorowych wyrobów.
Szal można nosić na wiele sposobów…
… nawet w ręku .
Płaszcz BonPrix wystąpił na blogu na samym początku jesiennego sezonu, w towarzystwie gołych stóp, pozbawionych skarpet oraz z jaśniejszym środkiem. Wprawdzie także z kaszmirowym szalem, ale prezentował się wtedy bardziej wiosennie niż w dzisiejszej stylizacji. Tak to już jest, że gdy kończy się lato, długo wydaje się, że jest jeszcze całkiem ciepło i za wcześnie na zakrycie nóg, a zupełnie odwrotnie jest na początku wiosny. Ciągle zwlekamy ze zrzuceniem skarpet w obawie, że zmarzniemy, a co gorsze, przeziębimy się.
Płaszcz najczęściej noszę rozpięty i kompletnie ignoruję fakt, że jest do niego pasek. To wersja dla fanek podkreślonej talii i klasycznego wizerunku. Mnie najbardziej podoba się, gdy nonszalancko spada z ramion i łapie oversize’owe klimaty. Nie bez przyczyny wybrałam przecież największy dostępny rozmiar.
Jednak dla porządku, wersja z paskiem musi być.
Moja klasyczna i jednocześnie najbardziej elegancka wersja ogranicza się do postawionego kołnierza i małej torebeczki w ręku.
Pamiętacie, jak dobierałam kolorystykę stylizacji bazując na kolorach, które były na szalu? Podobnym „wzornikiem” może być także płaszcz, a szczególnie taki w kratę. Jest to niezawodny sposób na udanego look’a. Poszczególne elementy nie muszą być dokładnie w kolorach o tym samym natężeniu. W mojej kratce brąz, czerń oraz szarość są zdecydowanie w jaśniejszych odcieniach niż reszta stylizacji, ale to wystarczy, by spiąć ją w zgrabną całość.
Brąz wkrada się do mojej szafy niepostrzeżenie. Odkąd nie traktuję go po macoszemu, tylko jako pełnoprawny kolor, raz na jakiś czas dokładam kolejne zdobycze. Ten moherowy sweter H&M, oczywiście nie był żadnym planowanym zakupem. Przecież na wyprzedaży nikt nie wie, co się wydarzy … Mnie trafił się czekoladowy egzemplarz w warkocze, z 3/4 rękawem.
Połączenie czerni z brązem nie jest zbyt oczywiste, ale dość korzystne. Mniejszy kontrast z bladą (pozimową) cerą jest największym atutem. Tęsknię za opalenizną, bo z nią wszystko wygląda znacznie lepiej …
Dzisiejsza stylizacja jest bardzo klasyczna. Takie elementy jak cygaretki (SARAH PACINI), mokasyny (TKmaxx) czy płaszcz w kratę (BonPrix) determinują jej charakter. Wystarczy jednak płaszcz zamienić na puchowy bezrękawnik (ORSAY) i mamy wersję sportową.
Jest to raczej tzw. sportowa elegancja, ale takie przełamanie dobrze robi „żelaznej klasyce”. Całość jest bardziej na luzie, z odrobiną ekstrawagancji.
Na koniec moja ulubiona wersja. Płaszcz puszczony samopas (pas w torbie), kołnierz postawiony i wysoko podciągnięte rękawy. Oto cała ja.
Z rozbawieniem odkryłam, jak proporcjonalnie podzieliłam ilość elementów w każdym kolorze. W czerni spodnie, duża torba i okulary. W brązie sweter, torebeczka i mokasyny. Z szarością łączy się płaszcz, szal i włosy. Prawdziwa równowaga zachowana i to wszystko zupełnie intuicyjnie. Muszę się sama pochwalić. Brawo ja !!!
6 komentarzy
Ale fajne masz kolczyki, a Saba ukuła świetną rymowankę :)A ja mam fajny szal (też)
Witaj Pati,
Tak, kolczyki są super i przy okazji jeszcze raz za nie dziękuję. Bardzo lubię rymowanki i mnie również spodobały się „czekoladowe endorfiny na końcówkę zimy” 🙂 . A kaszmirowy szal powinien być w szafie każdej kobiety. Jest bezcenny i niezastąpiony. Wie o tym każda właścicielka tego luksusowego dodatku.
Buziaczki, SIWA
Moimi faworytami dzisiejszej stylizacji są………: brązowe buty i ta maleńka torebusia- słodziak 🙂 Takie czekoladowe endorfiny na ostatnie dni zimy.
Baaaardzo fajny zestaw!
Pozdrawiam
Ps. Faktycznie, leciutki kaszmirowy szal jest cudownym wynalazkiem na niemal każdą pogodę. Wiem, bo taki wygrałam 🙂 🙂
Witaj Sabo,
Czekoladowe endorfiny, jak najbardziej wskazane. Przesilenie wiosenne dla mnie jest zawsze trudne. Nie mam zbyt dużej cierpliwości, a z czekaniem na wiosnę jest jeszcze gorzej… Na osłodę mam kaszmirowe otulenie szalem 😉
Buziaki, SIWA
Witaj Agusiu, pięknie, pięknie, wszystko! Całuję i też czekam na wiosnę. D.
Witaj Dorotko,
Kiedy ma się w zanadrzu tyle fajnych wiosenno-letnich ciuszków, czekanie na wiosnę ciągnie się niemiłosiernie 😉 . Damy radę. Jeszcze tylko momencik…
Buziaki, SIWA