Szukanie swojego stylu może przebiegać na wiele sposobów. Metoda prób i błędów charakterystyczna jest dla wszystkich. Czy to w przypadku samodzielnych i niezależnych pomysłów, czy podczas prób kopiowania pomysłów podpatrzonych np. w internecie , choćby tych z mojej strony ;). Często widzimy kogoś na ulicy, w metrze, kto swoim stylem przykuwa naszą uwagę. Zdarza się również, że zauważymy na kimś rzecz, którą mamy w szafie i nie do końca mamy pomysł jak ją nosić. A tu proszę, gotowy zestaw inspiracyjny. Od razu możemy zauważyć słabe strony stylizacji (o ile są) i próbować, najpierw w myślach, a potem przed szafą stworzyć swoją własną autorską wizję.
Tak było z dżinsowym płaszczykiem, na kupno którego namówiła mnie Córka. Był tylko w rozmiarze M i na dodatek dość mocno dopasowany. Nie mogłam jednak wybrzydzać, ponieważ cena była bardzo korzystna (wyprzedaż -70%) i pozostawał tylko wybór między kupić – nie kupić. Miałam go już kilka razy na sobie, ale jeszcze nigdy nie byłam do końca zadowolona ze stylizacji, w których go wykorzystywałam. Aż tu nagle, szukając zdjęć ilustrujących dżinsowe przeróbki, trafiłam na stylizację ” z moim ” płaszczykiem! Nie jestem pewna na 100%, że jest identyczny, ale wygląda naprawdę podobnie.
W kopiowaniu czyjegoś stylu nie widzę niczego złego. Ważne jest jednak, by nie odbywało się to na zasadzie odwzorowania 1:1. Efekty takiego działania mogą być zadawalające tylko wtedy, gdy mamy identyczną figurę co nasz wzór. Musimy zatem pamiętać, by dostosować stylizację do własnej sylwetki. Czasami może się okazać, że nasza wersja jest daleka od wzoru, ale na tym właśnie polega zabawa modą. Modelki z wybiegu, „piękna pani z TV” czy dziewczyna na ulicy, to tylko punkt wyjścia. Potem jest miejsce na naszą kreatywność, by na końcu uzyskać efekt WOW :).
W oryginalnej wersji występuje biała koszula i buty na wysokim słupku. Koszula wydawała mi się zbyt „sztywna” stylowo do płaszczyka, a buty na obcasie do mojej pracy, to samobójstwo. Koszulę zamieniłam więc na ulubiony T-shirt z kotem, a obcasy na wygodne sztyblety ze szpicem. Mały problem sprawiły mi też spodnie. W mojej szafie brak czarnych kulotów i dlatego musiałam wybrać najkrótsze i najszersze jakie mam. Padło na czarne spodnie RUNDHOLZ’a, oczywiście z szelkami :). Myślę, że godnie zastąpiły pierwowzór. Wykorzystam tę stylizację pewnie jeszcze nie raz… Bardzo dobrze się w niej czuję. Prosto i z pazurem, tak jak lubię.