Dzisiejsza srebrna stylizacja ma być nie tylko stylową inspiracją, ale także pretekstem do poruszenia tematu wieku. Jestem zdania, że nic nas bardziej nie postarza, jak brak uśmiechu i dystansu do siebie oraz że najłatwiejszym i najbezpieczniejszym sposobem na odjęcie sobie lat, jest fajny ciuch i wyluzowana stylizacja.
Nie jest żadną tajemnicą, a napewno nie dla stałych czytelniczek, że jestem fanką „luźnych gaci”. Zauważyłam nawet pewną prawidłowość, że im więcej luzu w gaciach, tym bardziej wyluzowana ich właścicielka. Zdarzają się oczywiście wyjątki, ale one jak zwykle potwierdzają regułę;). Wiem, że spodnie z niskim krokiem są bardzo specyficzne i nie każda kobieta może pozwolić sobie na taki strój do pracy. Są jednak takie fasony, jak te od ANNETTE GÖRTZ, które są luźne, szerokie, mają lekko obniżony stan i świetnie się sprawdzą nawet w bardzo poprawnym, miejskim look’u.
Ja oczywiście stawiam na luz, bo mogę sobie na niego pozwolić w pracy. Zamiast poprawnej bluzki czy T-shirta, zakładam powyciągany sweter H&M i dokładam do tego szelkę ANNETTE GÖRTZ, która nie tylko jest ozdobą, ale także spełnia swoją podstawową funkcję, trzymając spodnie na miejscu.
Dodatki, czyli torba i buty, są w identycznym kolorze. O torbie pisałam już trochę w poprzednim wpisie, więc nie chcę się powtarzać. Jeśli chodzi o buty, to jest to jeden z moich ulubionych fasonów, tzw. slip-on’y, czyli wsuwane tenisówki. Te pochodzą z męskiej kolekcji ALDO , jeśli dobrze pamiętam sprzed dwóch lat. Kupiłam wtedy jeszcze drugą parę w granacie. Ciężko się było oprzeć pokusie wielkich wyprzedaży:).
Nie cierpię prasowania. Dla mnie to najgorsza kara, gdy trzeba sprawić, by bluzki i koszule, na rozpoczęcie lub zakończenie roku moich dzieci, były gładkie na blachę. To chyba tak naprawdę jedyne chwile, kiedy można mnie zobaczyć przy desce do prasowania;). Dlatego z przyjemnością noszę rzeczy od RUNDHOLZ’A lub ANNETTE GÖRTZ. Większość z nich ma wspaniałą, pogniecioną fakturę, której nie trzeba , a nawet nie powinno się prasować! Z innych firm też wybieram raczej rzeczy, których nie trzeba traktować żelazkiem. Te zaś, które wymagają specjalnej troski, perfekcyjnie rozwieszam po praniu i dzięki temu omijam szerokim łukiem deskę do prasowania. Dzisiaj przez chwilę się zawahałam czy nie odpalić żelazka i nie przeprasować odrobinę nogawek, ale doszłam do wniosku, że perfekcja jest nudna. W końcu spodnie są lniane i tak się pogniotą, więc po co się męczyć…
Zbliżenie na pogniecione nogawki;).
Slip-on’y w doborowym towarzystwie.
Zbliżenie na pojedynczą szelkę ANNETTE GÖRTZ.
A teraz kilka dynamicznych zdjęć, na których stylizacja żyje, a nie pozuje;).
Luz i swoboda stylizacji, mają niewątpliwie przełożenie na moje dobre samopoczucie. Kiedy nie muszę się martwić, czy coś odstaje albo czy jest pogniecione, mogę być sobą w najlepszej wersji. Do tego jeszcze tylko uśmiech i nic więcej nie trzeba. Znam mnóstwo osób, które właśnie pogodą ducha, poczuciem humoru i ogromnym dystansem do siebie, „podkręcają” swoje stylizacje i zawsze wyglądają super. Takie osoby na komplementy reagują po prostu dziękując. Jest jednak ogromna grupa kobiet, które wiecznie są niezadowolone z tego jak wyglądają. Te dla odmiany, na komplementy reagują zazwyczaj zaprzeczeniem, albo jeszcze gorzej, twierdząc, że są stare i nieatrakcyjne. Im szybciej przestaniemy sobie „dokładać” i przestaniemy się martwić naszymi kompleksami, wiekiem i co tam jeszcze jest w zanadrzu, tym lepiej będziemy wyglądać. Jasne, że każdej z nas zdarzają się tzw. „kryzysy urody”. Mnie również czasem dopadają i wtedy lubię sobie powtarzać powiedzonko, które usłyszałam od pewnej miłej i sympatycznej Dorotki: cyt. „Każdego dnia budzę się piękniejsza, ale dzisiaj, to już przesadziłam”…
4 komentarze
Wszystko prawda. Co post, jesteś ładniejsza! A to zdanie: „Kiedy nie muszę się martwić, czy coś odstaje albo jest pogniecione, mogę być sobą w najlepszej wersji” każda z nas powinna sobie napisać na lustrze 🙂
Witaj Aldonko,
Dziękuję za miły komentarz :). Wydaje mi się, że nie jestem z każdym postem ładniejsza, ale pewniejsza siebie. Jak nigdy wcześniej, dociera do mnie stara,prosta prawda: jeśli się lubisz i akceptujesz, podobasz się innym. Tylko tyle i aż tyle. Pewność siebie i dobre samopoczucie są najlepszymi kreacjami każdej kobiety. Bez tego żadna stylizacja się nie uda.
Cieszę się bardzo, że podejmiesz „pastelowe” wyzwanie! Trochę się bałam, że nikt nie przystąpi do rywalizacji. Na razie masz zwycięstwo w kieszeni, no chyba, że inne czytelniczki w skrytości szykują stylizacje ;). Podobnej, mniejszej torby nie widziałam, ale będę miła oczy szeroko otwarte. Jak coś wypatrzę, dam Ci znać.
Temat, jak zbudować sensowną szafę, jest bardzo kuszący, ale jednocześnie mam świadomość, że dość trudny i wymagający. Muszę to dobrze przemyśleć, bo tak naprawdę to temat na książkę;). Może jakaś seria wpisów? Zobaczymy…
Pozdrawiam Cię serdecznie,SIWA
Agusiu, po prostu kocham Cię i już D.
Witaj Dorotko,
Oj, aż się zaczerwieniłam. A i chyba nie trzeba być mocno bystrym żeby się zorientować, że z tą miłością, to vice versa:). Uwielbiam Twoje komentarze, zarówno na stronie, jak i w „realu”. Z resztą, kto by nie lubił, gdy słyszy tylko same przyjemne rzeczy na swój temat? Mam tylko nadzieję, że „sodówa” mi nie odbije!
Buziaki, SIWA