LADY IN BLACK

Witajcie Kochane Silverowiczki…
Po energetycznej i karmelkowej stylizacji, nadszedł, zgodnie z obietnicą, czas na monochromatyczną, pogrążoną w czerni… Miała być tylko odrobinę lżejsza, bardziej wiosenna, ale pogoda sprawiła mi psikusa i zamiast po zwiewne szaty, musiałam sięgnąć do szafy po cieplejsze egzemplarze.

Nie jest łatwo zrobić zdjęcia czarnej stylizacji. Wszystko ma tendencję do zlewania się w całość. Mam nadzieję, że uda się Wam dostrzec moje próby połączenia różnych faktur i grubości materiałów. Taki zabieg jest wręcz niezbędny, gdy chcemy by look nie był nudny.

Przed wiatrem i chłodem strzegł mnie płaszcz ZARA. W jego składzie jest sporo wełny i mimo, że nie ma żadnego ocieplenia, sprawdził się w tej roli doskonale. Przypominam, że kupiłam go na dziale męskim i z premedytacją wybrałam największy dostępny rozmiar, tak by był naprawdę oversize’owy 🙂

Nie wiem czemu tak jest, ale najfajniejsze fotki z płaszczem wychodzą wtedy, kiedy zarzucam go nonszalancko na ramiona…

Pod płaszczem ukrył się cieniutki, wełniany golf TheOtherStories. Większość zimowych swetrów mam już schowane na półkę z jesienno-zimowymi ciuszkami. Są jednak takie egzemplarze, które mają u mnie status całorocznych. Wiem, że golf nie kojarzy się z wiosną, a tym bardziej z latem, ale właśnie ten luźny fason noszę w chłodniejsze letnie dni i wieczory. Bardzo lubię jego przylegający golf, cienką fakturę, która lekko obleka sylwetkę, ale nigdzie jej nie obciska. Czasem łączę go z szortami na wakacjach, bo lubię takie przełamania i nieoczywiste zestawienia. W ogóle większość udanych stylizacji, to te, które oprócz fajnej kompozycji, mają  jakiś element zaskoczenia.

W mojej są to poszarpane dżinsy VANS oraz długi, siateczkowy top RESERVED, który nieśmiało wystaje spod swetra. Ostatnio wąskie spodnie popadły u mnie w niełaskę. Do tych mam jednak słabość, bo sprawiają, że moje nogi wyglądają w nich jak patyczki. To męski model, który idealnie pasuje na moją sylwetkę, w której biodra są prawie równe z talią.

Taką linię, gdzie mamy wąski „dół” i szeroką, luźną „górę”, polecam wszystkim kobietom o sylwetce „jabłuszka”. Obcisłe spodnie podkreślają nogi, które są ich największym atutem, a w luźniejszym swetrze lub tunice mogą ukryć brzuszek, biust i ramiona. Długość i szerokość góry determinuje przede wszystkim wielkość biustu. To on narzuca również grubość tkaniny. Im większy biust, tym bardziej powinno się unikać grubych, sztywnych materiałów, które będą mocno odstawać i tworzyć tzw. namiocik. Nie mogą być także za cienkie, bo zaczynają oblepiać sylwetkę i podkreślają to, co chcemy ukryć. Z tego wywodu niezbicie wynika, że, jak zwykle, najlepszy jest tzw. złoty środek.

Przyznam się Wam, że wyjątkowo opornie mi szło robienie zdjęć do dzisiejszego wpisu. Kilka „moich” ulubionych miejsc, w których pewnie zrobiłabym bez trudu fajne ujęcia, są teraz poza moim zasięgiem. Nawet moja ukochana brama zamknięta jest na cztery spusty. Przez chwilę chciałam się nawet poddać i odpuścić sobie tego look’a. Było blisko… Na szczęście, przełamałam się i cyknęłam kilka fotek. To bardzo pozytywny znak 🙂 . Nie jest łatwo pokonać własne lenistwo, a tym bardziej teraz, w czasach zarazy, które mocno zaburzają nie tylko harmonogram życia, ale także jego dynamikę.

 

„Elegancja to podstawa” twierdził Karl Lagerfeld i miał rację. Mnie elegancja przede wszystkim kojarzy się z czernią. Nawet w tej prostej, lekko sportowej stylizacji czuję się elegancko i efektownie, niczym gwiazda filmowa… a na niektórych zdjęciach, odkryłam ze zdziwieniem, że przypominam autora przytaczanej przeze mnie sentencji. Oprócz podobieństw w wyglądzie, łączy nas jeszcze uwielbienie dla zestawienia black&white… Jest duże prawdopodobieństwo, że właśnie taka będzie kolejna moja stylizacja 🙂

Często styliści różnej maści odradzają kobietom po 40 noszenie czerni, a już szczególnie w wersji od stóp do głów… Na siłę każą im zakładać pastelowe garsonki lub sukienki w kwiaty, by je odmłodzić… Jakże się mylą… Nie znam kobiety, która źle wygląda w czerni. Trzeba tylko dobrze dobrać fason, rozmiar, odpowiednie dodatki i każda z nas może być LADY IN BLACK… bez względu na wiek. Elegancja to podstawa, a jej podstawą jest czerń. Koniec i kropka.

Ściskam Was mocno i do nastepnego razu,
SIWA 💋💋💋

P.S. Jak zwykle marzę, że pod wpisem znajdę komentarze 😋

Możesz także polubić

14 komentarzy

  1. Ale fajnie! Karl Lagerfeld jak żywy 🙂 Bardzo wyrafinowany, minimalistyczny look. Dziękuję, że mnie rozgrzeszyłaś z zamiłowania do czerni – miałam z nią kłopot od czasu, gdy od kolegi z pracy (dziś bardzo sławnego dziennikarza i pisarza) usłyszałam, życzliwe zresztą, że „nie powinnam chodzić w czerni, bo wyglądam w niej na swoje lata”, a w tych kolorach, które czasem noszę (czyli w niebieskim, turkusowej zieleni, granacie i co tam wtedy się nosiło) – „najwyżej na 24” 🙂 Niesamowite, jak taka uwaga może się człowiekowi wydrukować w mózg. Miałam wtedy całe 31 lat. Jeszcze mu to kiedyś wypomnę 😉

    1. Witaj Aldonko,
      Chcesz być elegancka, wybierz czerń. Nie wiesz w co się ubrać, wybierz czerń. Nie wiesz…? Czerń jest odpowiedzią na każde modowe pytanie. Być może tylko panna młoda zignoruje urodę czerni, ale raczej tylko na ten jeden wyjątkowy dzień. Bardzo łatwo wpaść w pułapkę cudzych opinii. Na szczęście przychodzi taki czas, że mamy do nich dystans, a czasem na naszej drodze pojawi się ktoś, kto te wszystkie wdrukowane uwagi wymaże z mózgu, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Wszystko jedno… Czerń rządzi niepodzielnie i tylko od czasu do czasu zdradzamy ją, by za chwilę do niej powrócić, bo przecież chcemy być eleganckie albo znowu nie mamy pojęcia w co się ubrać 🙂
      Buziaczki,
      SIWA

  2. Wyglądasz świetnie! Mi się skojarzyłaś z Depeche Mode a nie z Karlem. Po 40-tce nie w czarnym? pffff 🙂 buziaki

    1. Witaj Kasiu,
      Nie byłam nigdy wielką fanką Depeche Mode, ale jest kilka utworów które bardzo lubię i przyznam, że te wszystkie porównania z gwiazdami są szalenie miłe. Nie wiem, jak można wygłaszać takie herezje, ale niestety większość stylistów odradza czarny kolor dojrzałym kobietom. Też uważam, że jest to niedorzeczne. Nigdy nie zrezygnuję z czerni!!! To mój szczęśliwy kolor i czuję się w nim najlepiej na świecie, a wiadomo, że grunt to dobre samopoczucie 🙂
      Buziaczki,
      SIWA

  3. Aga, wierzę Ci, ze żyjąc w tej dziwnej rzeczywistości, przy tylu różnych obostrzeniami i zakazach, z którymi teraz musimy się mierzyć i Ty możesz mieć gorsze chwile. Chyba każda z nas tak miewa…? Nie przejmuj się:) Będziemy próbowały Cię motywować, bo jesteś naszą odskocznią od codzienności. Tylko kobieta zrozumie kobietę 😉 :
    – przebieranki przed lustrem inspirowane Twoim blogiem mimo, ze nigdzie nie wychodzimy;
    – strojenie domu na święta, mimo, ze nikt nas nie odwiedzi;
    – dbanie o wygląd i kondycję, mimo, ze prawdopodobnie nikt tego nie dostrzeże;
    – czy chociażby ugotowanie czegoś nowego, innego, mimo, ze tylko z domownikami przyjdzie się nam dzielić-
    robimy to dla siebie, dla własnej przyjemności i dobrego samopoczucia, a co za tym idzie dobrego zdrowia psychicznego i cielesnego. Tak więc działaj i pisz bloga dalej – dla nas!

    A stylizacja? Fajnie wyglądasz w tej czerni, jak zawsze, kuzynko Adams’ów 🙂 No i czy Ty mrozoodporna jesteś jakaś? Na Pomorzu 8 st C, a Twoje gole kostki wywołują u mnie bolesne skręty stawów. O mamo, brrr! Zdrowia więc życzę :):):)

    Przesyłam całusy przez maseczkę, jeszcze przez chwilę, jeszcze troszeczkę…

    1. Witaj Sabo,
      Trochę czułam się przytłoczona tymi trudnościami, ale na szczęście udało mi się odbudować moją wewnętrzną motywację. Macie w tym swój wielki udział pisząc komentarze. Każdy z nich jest silnym motorem do działania. Już powstaje nowy wpis. Jeszcze tylko małe końcowe szlify i będzie kolejna dawka przyjemności. Mam nadzieję, że będzie powodem do kolejnych przebieranek w domowym zaciszu, by potem być gotową na świętowanie końca tego odosobnienia…
      Uwielbiam Adams’ów i chętnie zostanę choćby kuzynką 🙂 . Może takie pochodzenie daje odporność na niskie temperatury, a może po prostu prawdziwa niechęć do skarpetek? Wszystko jedno… Nadchodzą ciepłe dni i nawet prawdziwe zmarźlaki będą chodzić z gołymi nogami 🙂
      Buziaczki,
      SIWA

  4. Agnieszko cudownie,że nie rezygnujesz z nowych propozycji, mimo trudności. Każdy kolejny materiał, to ogromna dawka energii. Jesteś niczym witamina:)! Stylizacja bardzo moja, czerń nigdy nie była dla mnie smutna, a właśnie szlachetna. Jedyny mankament, to widoczność na tej barwie wszelkich najmniejszych nawet pyłków, nitek, itp. U mnie do czerni w garderobie, zawsze czerwień na ustach. Pozdrawiam serdecznie!

    1. Witaj Inko,
      Ja także się cieszę, że udaje mi się pokonać różne trudności, zewnętrzne i wewnętrzne też… Sięganie po czerń przychodzi mi w taki naturalny sposób, że gdyby nie piękne zestawienie z innymi kolorami ( szczególnie z bielą 😉 ) pewnie nosiłabym ją cały czas… Z tymi pyłkami i nitkami na czarnych rzeczach, to prawdziwa zakała. Na zdjęciach widać, że płaszcz, mimo moich zabiegów z klejącymi rolkami, nadal ma mnóstwo jasnych dodatków 🙁 . Ja też uważam, że do czerni nic lepiej nie pasuje niż czerwone usta. Moja była mało soczysta, następnym razem sięgnę po strażacki odcień 😉
      Buziaczki
      SIWA

  5. Twoje nogi to bardzo zgrabne patyczki i we wszystkim wyglądają elegancko. Zaś czerń w połączeniu ze srebrzystą bielą Twoich włosów daje efekt „WOW,” a kucyk a’la Karl, pierwsza klasa! Sprawdza się twierdzenie, że jak chcesz wyglądać elegancko ubierz się na czarno!
    Buziaki słoneczne i bezpieczne dla Ciebie i Twoich Czytelniczek wysyłam
    p

    1. Witaj Pati,
      Czerń jest zawsze elegancka i sprawdza się w każdej sytuacji. Ja sięgam po nią, gdy chcę wyglądać szałowo, ale także wtedy, gdy nie mam weny i nie wiem w co się ubrać. Wiem, pewnie wydaje się to nieprawdopodobne, ale i mnie się zdarzają takie dni. Sięgam po najprostsze czarne fasony i nie ma szans, by zaliczyć jakąś wpadkę. Porównanie z Karl’em szalenie nobilitujące, a efekt WOW zaskakujący 🙂
      Buziaczki
      SIWA

  6. Agusiu, jak pięknie, jednak czerń to jest to. A propos Lagerfelda, to chciałby tak wyglądać!!! Tobie w ogonku jest pięknie, chociaż moim ulubionym „fryzem” jest cebula. Super stylizacja, wszystko moje, moje. Patrząc na Ciebie od razu wykombinowałam, że zrobię sobie taką stylizację, ale z wielką lnianą koszulą Rundholtza i trampeczkami – oczywiście wszystko czarne.. Super. bardzo miły poranek. Uściski D.

    1. Witaj Dorotko,
      Jakże się cieszę, gdy słyszę, że stylizacja jest inspiracją do własnej wersji i miłym akcentem poranka. Wszystko czarne, a jakże wesołe. Czarny to mój szczęśliwy kolor 🙂 . Z cebulką mam chwilowo mały kłopot, bo przy mojej aktualnej długości włosów, wyłażą mi złośliwie z tyłu… ale popracuję nad fachowym podpięciem i pewnie niebawem wystąpię z cebulą na głowie.
      Buziaczki
      SIWA