Pamiętacie to zdjęcie? Było moją inspiracją do pierwszej brązowo-granatowej stylizacji, która pojawiła się na blogu. Dzisiaj, znowu sięgam po to zestawienie i muszę przyznać, że ten look jeszcze lepiej wpasował się w kolorystykę. Duże znaczenie ma tło, które udało mi się znaleźć w samym centrum miasta. Kiedyś bardzo stresowałam się przechodniami i czułam lekko spięta, gdy ktoś przyglądał się mojej sesji. Teraz, jak widać na zdjęciach, bawią mnie ich reakcje i bardzo często właśnie dzięki gapiom, uśmiech pojawia się na mojej twarzy.
Granatowy zestaw toreb nie raz zabłysnął na blogu, ale w nowej scenerii zdecydowanie zyskał na urodzie. Okulary RESERVED, choć są brązowe, stanowią rozjaśniający i ożywiający element stylizacji.
W poprzednim wpisie o trendach wspomniałam o większej świadomości i odpowiedzialności podczas zakupów. Zdarzają się jednak nietrafione zakupy, prezenty lub rzeczy dobrej jakości, z którymi ciężko się rozstać, zalegające w naszych szafach. Różne są sposoby na pozbycie się nienoszonych ciuchów. Ja najczęściej oddaję je w dobre ręce, a te założone raz lub wcale, staram się sprzedać, by pozyskać środki na upatrzony, nowy „obiekt westchnień”. W taki właśnie sposób, „wymieniłam” 3 zalegające swetry na granatowy płaszcz ZARA. W sklepie stacjonarnym największym rozmiarem był L, ale na stronie można było zamówić dużo większy, bo XXL. Lubię płaszcze z ZARY, bo są całkiem dobrej jakości, dobrze się noszą i w składzie mają ponad 50% wełny. Jak się pewnie domyślacie, takiego jeszcze nie miałam i był mi bardzo potrzebny… 😜 To moje najczęstsze wytłumaczenie zakupu kolejnego płaszcza, ale cóż ja mogę poradzić, kiedy mam straszną słabość do okryć wierzchnich. Niestety prawda jest taka, że nie tylko do nich…
Zazwyczaj kolejność jest taka, że w szafie pojawia się płaszcz i dopiero potem do niego dobiera sie pasujące szale lub chusty. W tym przypadku było odwrotnie. Chusta towarzyszyła ostatnio prawie wszystkim moim granatowym stylizacjom, a jej kolor stał się swoistym próbnikiem. Kiedy zobaczyłam ten płaszcz w sklepie, od razu wiedziałam, że będzie to duet idealny. Udało mi się także dobrać do tego zestawu czapkę C&A z męskiej kolekcji. Skład, jak na sieciówkę, ekskluzywny, bo 100% wełny merino.
Pod płaszczem ukryła się wełniana, czekoladowa marynarka MAX MARA. Wcześniej, pokazywałam ją w stylizacji z beżem. Kto ciekawy powinien zajrzeć do wpisu o brązie. Znajdziecie tam więcej informacji o marynarce i fascynacji projektantów brązem.
Marynarka jest bardzo dopasowana, co wymusiło na mnie założenie cienkiego środka. Niestety odkryłam, że nie mam żadnego brązowego, małego, do figury. Po chwili zastanowienia zajrzałam do szafy obok, czyli do zasobów męża . Wśród wszechobecnej szarości i czerni, znalazłam ten lekko melanżowy, brązowy sweterek w serek…
… ale obiecałam sobie, że muszę naprawić obecną sytuację i wejść w posiadanie podobnego. Niestety, nie jest łatwo trafić na ładną, brązową dzianinę. Takich w odcieniu gorzkiej czekolady praktycznie nie ma, a jeśli nawet się zdarzą, to marna jakość i akrylowy skład zdecydowanie zniechęcają do zakupu. Nie pozostało mi nic innego, jak kupić super wełnę, w super brązowym kolorze i rozpocząć projekt PULLOVER.
Nie wiem, czy podjęłabym się takiego wyzwania, jak zrobienie swetra, gdyby nie Joasia. Moja nowa koleżanka w pracy jest mistrzynią dziergania na drutach… To właśnie dzięki niej i pod jej okiem, robię swój pierwszy w życiu sweter. Wcześniej, mimo że zrobiłam furę czapek i szali, nie miałam odwagi zmierzyć się z takim projektem. Fajnie, gdy w naszym otoczeniu znajdują się osoby, które nas inspirują i pomagają wspiąć się na nasze wyżyny, udawadniając nam, że jesteśmy w stanie osiągnąć więcej niż nam się wydaje… Dziękuję Asiu za Twoje wsparcie. Myślę, że wpis, w którym zaprezentuję moje dzieło, będzie hitem .
Spodnie typu paper bag, które ostatnio często noszę, są teraz bardzo modne. W poprzedniej szaro-beżowej stylizacji miałam również taki fason. Jest bardzo wygodny i traktuję go jako specyficzną odmianę, moich ulubionych, luźnych gaci. Być może dlatego nie rozpisywałam się na ich temat. W komentarzach zostało mi to wytknięte i słusznie, bo te spodnie zdecydowanie zasługują na to, by poświęcić im więcej uwagi.
Nazwa paper bag, w dosłownym tłumaczeniu, oznacza papierową torbę. Ten fason wyróżnia się wysokim stanem i charakterystycznym marszczeniem w talii, które przypomina właśnie zgniecioną papierową torbę. Swoją popularność zawdzięcza faktowi, że pasuje praktycznie na każdą sylwetkę i ma duże możliwości w tuszowaniu niedoskonałości naszej figury. Szerokie biodra, płaskie pośladki czy brak talii, to tylko kilka z nich. Trzeba tylko wiedzieć, po które sięgnąć, bo występują w różnych odsłonach i wariantach. Czym zatem się kierować przy wyborze? Po pierwsze, ważne jest, by dobrze dobrać rozmiar. Za duże dodadzą niepotrzebnych centymetrów, a zbyt obcisłe wiadomo, jaki dają efekt, podkreślają wszystko, co chcemy skrzętnie ukryć… Druga rzecz, na którą musimy zwrócić uwagę, to długość nogawek. Ja nie mam za bardzo wyboru, bo większość spodni jest dla mnie za krótka, ale wybierając dłuższe nogawki, możemy optycznie wydłużyć nogi. Spektakularny efekt osiągniecie zakładając do nich szpilki, ale jest to raczej wariant na wielkie wyjście. Trzecią, ale równie ważną sprawą jest fason. Spodnie z wysokim stanem pojawiają się w wielu wariantach – mamy cały arsenał możliwości. Możemy wybierać między dopasowanymi, ze zwężającymi się nogawkami, przez te całkiem proste aż do rozkloszowanych. Warunki dyktuje nasza figura.
Dla mnie największą zaletą spodni typu paper bag jest fakt, że „robią” mi talię, ale noszę je także w wersji zupełnie zakrytej. Nie ściągam ich wtedy w pasie, za to przewrotnie zsuwam niżej na biodra. Tak właśnie zrobiłam przy okazji rudo-granatowej stylizacji. To tylko dowód, że ten fason jest bardzo uniwersalny i praktyczny.
Niezbyt często sięgam po kolorystykę użytą w dzisiejszej stylizacji. Jednak oglądając zdjęcia i opisując tego look’a stwierdzam, że jest to jeden z ładniejszych i bardziej malowniczych wpisów. Jak wspomniałam na początku, ważnym elementem jest tło, które spięło wszystko w całość, tworząc fajną i spójną kompozycję.
Mam nadzieję, że Wy również miałyście przyjemność podczas czytania i oglądania. Dajcie znać, czy podoba się Wam zestawienie granatu z brązem. Nosicie, łączycie? Chętnie dowiem się także, jaką macie opinię o spodniach typu paper bag. Zdecydowanie jest o czym pisać i co komentować. Czekam z niecierpliwością…
Do następnego razu,
SIWA
Aguś, mnie tak podoba się to kolorystyczne połączenie, że włączyłam je w wyposażenie… mieszkania 😀 O spodniach paper bag (nie miałam pojęcia, że tak nazywa się ten fason) też jestem jak najlepszego zdania, uważam jednak że trudno o takie naprawdę super, które „robią robotę”, przynajmniej dla mojej figury, bo szukam luzu w udach a to nie zawsze się przy moich gabarytach uda. W ostatnim czasie wypatrzyłam jeszcze jeden fason, o którego nazwę zapytam Cię przy spotkaniu, będzie mi może łatwiej nabyć, bo póki co, nieskutecznie szukam 🙂
Wtaj Pati,
Połączenie warte zastosowania we wszystkich sferach życia. Widziałam… Wyszło pięknie i stylowo. Jak dla mnie bomba 🙂
Buziaczki, SIWA
Cieszę się, że byłam inspiracją. To bardzo miłe uczucie, kiedy wiesz, że sprawiasz radość, bo ludzie ci dziękują. Życzę ci, aby ten wpis że sweterm własnej roboty rzeczywiście okazał się hitem. Wymienianie się ciuchami to super pomysł na bycie eko i jednocześnie nie rezygnowanie z nowości w szafie. Ja nie lubię monotonnosci w żadnej postaci, więc jestem na tak w 100% z tego typu praktykami, a dla tych niecierpliwych, więcej wiary w swoje możliwości.
Witaj Joasiu,
Fantastyczny to moment, kiedy dowiadujesz się, że jesteś dla kogoś inspiracją. Wiem coś o tym i uwielbiam komentarze, w których się o tym dowiaduję. Ale nawet najbardziej zadufana w sobie blogerka także potrzebuje inspiracji 🙂 . Kochana, dla mnie jesteś szalenie inspirującą osobą… Dzierganie na drutach to tylko wycinek Twoich możliwości. Myślę, że wszystkim Silverowiczkom spadną kapcie, gdy dowiedzą się, że piszesz ikony. Tak właśnie, dzięki Tobie wiem, że są pisane, a nie malowane… Joasiu, jeszcze raz serdecznie Ci dziękuję… Nasze rozmowy o wszystkim są dla mnie bardzo cenne, bo dzięki nim myślę o blogu, modzie, ciuchach w trochę inny, mniej szablonowy sposób. Wymiana ciuchami jest korzystna dla wszystkich, nawet środowiska 🙂 . Uwielbiam swój nowy granatowy płaszcz, noszę go naprawdę często i mam nadzieję, że swetry są dla nowych właścicielek taką samą pociechą… No a już mój nowy, wydziergany sweter, to dopiero będzie szaleństwo. Coś czuję, że to będzie wielka bezwarunkowa miłość, bez względu na efekt końcowy. Włożyłam w niego tyle serca 😉
Buziaki, SIWA
Agusiu, czekolada…. czekolada z rodzynkami i winogronami. Takie mam skojarzenie patrząc na te kolory. Granat winogron i ta nieoczywista brązo-rudośc spodni kapitalna. Świecące brązem noski butów, płaszcz, szal, torebki – no wszystko wow. Brązy towarzyszyły mi przez całą młodość. Byłam ruda i automatycznie sięgałam po taką kolorystykę, rudości z granatem też. Teraz spoglądam na takie zestawienia z sentymentem. Bardzo apetyczne połączenie. Podoba mi się. Buziaki D.
Ps. Co do robienia na drutach – to kiedyś owszem nawet sukienki, ale kto wie może do tego wrócę. Boję się tylko o… brak cierpliwości która przy dzierganiu jest niezbędna.
Witaj Dorotko,
Zawsze smakowała mi czekolada… szczególnie z rodzynkami i orzechami laskowymi. Teraz, ze słodyczy najbardziej lubię śledzie, jednak słabość do czekoladowego brązu pozostała 🙂 . Cieszę się, że, mimo iż nie nosisz teraz tego zestawienia, podoba Ci się stylizacja. A co do robienia na drutach, stało się dla mnie swoistą formą medytacji i dzięki niemu nie podjadam wieczorami podczas oglądania tv. Jedyne co mnie martwi, to konkurencja, którą robi pisaniu na blogu 😉 … Oczywiście masz rację, że potrzeba cierpliwości, ale potrzeba jej coraz mniej w miarę szkolenia swoich umiejętności. Ciekawa jestem, czy dasz się skusić do powrotu do dziergania.
Buziaczki, SIWA
By continuing to browse this site, you agree to our use of cookies.
8 komentarzy
Coś pięknego
Dziękuję Dusiu, SIWA
Aguś, mnie tak podoba się to kolorystyczne połączenie, że włączyłam je w wyposażenie… mieszkania 😀 O spodniach paper bag (nie miałam pojęcia, że tak nazywa się ten fason) też jestem jak najlepszego zdania, uważam jednak że trudno o takie naprawdę super, które „robią robotę”, przynajmniej dla mojej figury, bo szukam luzu w udach a to nie zawsze się przy moich gabarytach uda. W ostatnim czasie wypatrzyłam jeszcze jeden fason, o którego nazwę zapytam Cię przy spotkaniu, będzie mi może łatwiej nabyć, bo póki co, nieskutecznie szukam 🙂
Wtaj Pati,
Połączenie warte zastosowania we wszystkich sferach życia. Widziałam… Wyszło pięknie i stylowo. Jak dla mnie bomba 🙂
Buziaczki, SIWA
Cieszę się, że byłam inspiracją. To bardzo miłe uczucie, kiedy wiesz, że sprawiasz radość, bo ludzie ci dziękują. Życzę ci, aby ten wpis że sweterm własnej roboty rzeczywiście okazał się hitem. Wymienianie się ciuchami to super pomysł na bycie eko i jednocześnie nie rezygnowanie z nowości w szafie. Ja nie lubię monotonnosci w żadnej postaci, więc jestem na tak w 100% z tego typu praktykami, a dla tych niecierpliwych, więcej wiary w swoje możliwości.
Witaj Joasiu,
Fantastyczny to moment, kiedy dowiadujesz się, że jesteś dla kogoś inspiracją. Wiem coś o tym i uwielbiam komentarze, w których się o tym dowiaduję. Ale nawet najbardziej zadufana w sobie blogerka także potrzebuje inspiracji 🙂 . Kochana, dla mnie jesteś szalenie inspirującą osobą… Dzierganie na drutach to tylko wycinek Twoich możliwości. Myślę, że wszystkim Silverowiczkom spadną kapcie, gdy dowiedzą się, że piszesz ikony. Tak właśnie, dzięki Tobie wiem, że są pisane, a nie malowane… Joasiu, jeszcze raz serdecznie Ci dziękuję… Nasze rozmowy o wszystkim są dla mnie bardzo cenne, bo dzięki nim myślę o blogu, modzie, ciuchach w trochę inny, mniej szablonowy sposób. Wymiana ciuchami jest korzystna dla wszystkich, nawet środowiska 🙂 . Uwielbiam swój nowy granatowy płaszcz, noszę go naprawdę często i mam nadzieję, że swetry są dla nowych właścicielek taką samą pociechą… No a już mój nowy, wydziergany sweter, to dopiero będzie szaleństwo. Coś czuję, że to będzie wielka bezwarunkowa miłość, bez względu na efekt końcowy. Włożyłam w niego tyle serca 😉
Buziaki, SIWA
Agusiu, czekolada…. czekolada z rodzynkami i winogronami. Takie mam skojarzenie patrząc na te kolory. Granat winogron i ta nieoczywista brązo-rudośc spodni kapitalna. Świecące brązem noski butów, płaszcz, szal, torebki – no wszystko wow. Brązy towarzyszyły mi przez całą młodość. Byłam ruda i automatycznie sięgałam po taką kolorystykę, rudości z granatem też. Teraz spoglądam na takie zestawienia z sentymentem. Bardzo apetyczne połączenie. Podoba mi się. Buziaki D.
Ps. Co do robienia na drutach – to kiedyś owszem nawet sukienki, ale kto wie może do tego wrócę. Boję się tylko o… brak cierpliwości która przy dzierganiu jest niezbędna.
Witaj Dorotko,
Zawsze smakowała mi czekolada… szczególnie z rodzynkami i orzechami laskowymi. Teraz, ze słodyczy najbardziej lubię śledzie, jednak słabość do czekoladowego brązu pozostała 🙂 . Cieszę się, że, mimo iż nie nosisz teraz tego zestawienia, podoba Ci się stylizacja. A co do robienia na drutach, stało się dla mnie swoistą formą medytacji i dzięki niemu nie podjadam wieczorami podczas oglądania tv. Jedyne co mnie martwi, to konkurencja, którą robi pisaniu na blogu 😉 … Oczywiście masz rację, że potrzeba cierpliwości, ale potrzeba jej coraz mniej w miarę szkolenia swoich umiejętności. Ciekawa jestem, czy dasz się skusić do powrotu do dziergania.
Buziaczki, SIWA