Szczerze mówiąc, nie jestem fanką garniturów. Głównie kojarzą mi się z korporacyjnym dress code’m, czyli niczym innym jak firmowym mundurkiem. Jednak przeglądając letnie wydania babskich gazet, ciągle napotykałam zdjęcia, z których jasno wynikało, że nie musi to być tylko obowiązkowy strój do pracy, ale także z powodzeniem fajna, letnia stylizacja. Rozmyślając o tym, nagle doznałam olśnienia, że gdzieś na dnie mojej, przepastnej szafy, powinien być bawełniany, letni garnitur. Rozpoczęłam poszukiwania…
No i znalazłam. Najpierw namierzyłam spodnie, bo nosiłam je dużo częściej i można powiedzieć, że były pod ręką, to znaczy na półce z beżami. Trochę więcej czasu zajęło mi znalezienie marynarki. Wisiała bidulka pod szarą skórzaną kurtką, którą z przyjemnością również „odkurzyłam”. I tak po latach, spotkała się marynarka ze spodniami, tworząc klasyczny, letni garnitur…
Teraz najwyższy czas, by zdradzić markę i wiek tej przepięknej pary. Był to jeden, z moich pierwszych zakupów w E.M.cashmere. Garnitur TONI GARD ma około 20 lat!!! Szok i niedowierzanie. Myślę, że to wspaniały przykład klasyki, w którą warto zainwestować i cieszyć się nią długi czas.
Lekko taliowana, jednorzędowa marynarka jest chyba najbardziej klasycznym fasonem na świecie. Jedyne co sprawiało, że przez ostatnie kilka lat przewisiała w głębi szafy, to fakt, że ma wszyte poduszki. Można było je w sumie łatwo usunąć, ale doszłam do wniosku, że może to popsuć całą konstrukcję i zrezygnowałam z tego pomysłu. Teraz na nowo wchodzą „poduchy” i okazało się, że była to dobra strategia.
Jeśli chodzi o spodnie, to od początku miałam z nimi mały problem. Były na mnie za długie, by nosić je z płaskimi butami i za krótkie, by ładnie się prezentowały z obcasami. Dlatego zawsze noszę je podwinięte. W ten sposób poprawiły się proporcje, a przede wszystkim poważne, garniturowe spodnie nabrały luzu i nonszalancji.
Do beżowego garnituru dobrałam srebrzysto-szare dodatki. Ulubione wsuwane tenisówki ALDO ( z męskiej kolekcji na lato 2015 ) oraz ukochany, skórzany shopper z osiedlowego sklepiku.
Męski T-shirt H&M w rozmiarze XXXL już dobrze znacie. Ślicznie wyglądał w świeżej, szaro-białej stylizacji. Kto ciekawy może zajrzeć → tutaj.
Gdy złapie się trochę opalenizny, łatwiej wystawić seksowne ramię. Nie jest to w żadnym wypadku wersja obowiązkowa, bo równie dobrze T-shirt prezentuje się na ramieniu ;).
Duży, męski T-shirt ma tę przewagę na damskimi fasonami, że rzeczywiście jest obszerny, a rękawy czasami potrafią osiągnąć nawet długość 3/4, co jest bezcenne w walce z „pelikanami”.
Jeszcze obowiązkowo musiałam wypróbować wersję z supełkiem. Świetnie się sprawdzi gdy nie zakładamy marynarki.
12 komentarzy
Wyglądasz bosko, jak zwykle. Spodnie są świetne. Podwijanie rękawów i nogawek też. Co do garniturów – dla mnie zawsze jest jakiś problem z marynarką. Za szerokie, za wysokie ramiona, za długie poły, za sztywny przód… ta też mi „nie pasuje”, szczególnie na pierwszych zdjęciach. Ale nie jest moja. A taka laska jak ty potrafi ją doskonale „ograć”.
A jeszcze, zaraz, zaraz: gdzie jest ten osiedlowy sklepik?! Przecież ja mieszkam blisko… 🙂
Witaj Aldonko,
Z marynarkami zawsze jest problem, dlatego kiedyś wszyscy szyli je na miarę ;). Ale tak na poważnie. Ja też nie byłam zachwycona pierwszymi zdjęciami mojego letniego garnituru. Teraz już wiem nawet dlaczego. Rękawy są za szerokie, a marynarka za mało dopasowana w talii. Można by było to naprawić paskiem w talii. U Diora na jesień-zimę, wszystkie żakiety, marynary i płaszcze, przewiązane są w talli cieniutkim paskiem :).Jak wrócisz pokażę Ci osiedlowy sklepik. Ostatnio pytałam o „moją” torbę, ale nie ma, są trochę mniejsze wersje, w podobnym stylu. Trzeba zaglądać…
Buziak, SIWA
XOXO ❤️
Dziękuję Ewuniu. XOXO SIWA
Wróciłam! Uściskuję 🙂
Witaj Aldonko,
Ja również ściskam i ciesze się, że wróciłaś na stronę,
Buziak, SIWA
Napisze krotko☺ wszystko bym z Ciebie zdarla i z miejsca dokladnie tak samo sie ubrala. Tak bardzo mi sie podoba!!! Czasem widuje kobiety i mysle sobie „idalnie, tez tak chce!”, dokladnie tak samo jest z tym zestawem. 20 lat i nadal pieknie i modnie. To zapewne nie tylko zasluga jakosci garnituru ale i Twojej figury poza tym juz Ci kiedys pisalam, ze masz jakis cudowny dar „podnoszenia” kazdej stylizacji. Dziesiec inych pań w garniturze sprzed 20 lat mogloby co najwyzej ruszyc i sprzedawac garnki z wózka
Milego dnia
Witaj Aniu,
Taki komentarz to miód na moje serce. Ja też widuję fajnie ubrane kobitki i staram się potem odtworzyć ich stylizacje. Nie zawsze się to udaje, ale modyfikuję je, próbując dostosować do mojej figury. Czasem wychodzi, a czasem jest kompletna klapa. Nie należy się jednak zrażać, bo za którymś razem musi się udać, a poczucie, że się sobie podobamy, jest bezcenne i to chyba właśnie cały sekret „podnoszenia” stylizacji.
Buziaki, SIWA
Zacznę jak Koleżanka Dorota. Pięknie wyglądasz w pięknej opaleniźnie. A na żywo jeszcze lepiej. Ja garniturek mam, ale czarny i też nie jest oczywisty.
Przyznam że wytrzeszczyłam oczy, kiedy dotarło do mnie, że zakupiony 20 lat temu garniturek pasuje na Ciebie, a nawet rzekłabym jest luźny….ja nie mam takich rzeczy 🙁 dodam od siebie że jesteś jeszcze lepszą wersją siebie sprzed lat. Buziaki
p
Witaj Pati,
W opaleniźnie każdy wygląda dużo lepiej, ale to oczywista oczywistość. Widzisz się przecież codziennie w lustrze :). Twoja, śródziemnomorska pięknie się prezentuje… Co do figury i leciwego garnituru, to sama byłam zaskoczona, że jest na mnie dobry. W moich wspomnieniach, nosiłam go jako „szczuplaczek”. Tak już jest, że idealizujemy lata młodzieńcze. Z zachowaniem figury różnie u mnie bywało, ale gdy ma się tyle fajnych rzeczy w szafie łatwiej o motywację ;). Czy jestem teraz swoją lepszą wersją? Z całą pewnością, bo w końcu dobrze czuję się we własnej skórze, wiem w czym mi dobrze i bawię się modą, zupełnie nie przejmując się opiniami otoczenia. No chyba, że są pozytywne :).
Buziaki, SIWA
Łau ale pięknie wyglądasz przede wszystkim. Garnitur też super. Mam marynarki całkowicie „niekorporacyjne” bo rundholtzowe więc mięciutkie flaczkowate albo trochę gumowate ciągnące na suwaczki – są super jak chcę włożyć coś przy ciele, co mi się rzadko zdarza – to taka marynareczka jest w sam raz. Okulary boskie- przez Ciebie ostatnio chadzam do TKMaxx i gapię się na okulary a nuż się coś trafi, ale jakos się nie trafia – masz oko do fajnych rzeczy po prostu. Całuski D.
Witaj Dorotko,
Dziękuję za tak miły komentarz. Mam nadzieję, że palma mi nie odbije, no może tylko na głowie, gdy zrobię kucyka;). Na okularowe łowy do TKmaxxxa będzie się można wybrać dopiero w przyszłym roku, bo teraz juz same smętne resztki. Koniec letniego sezonu nadchodzi nieubłaganie… Teraz warto polować na fajne i oryginalne buty.
Całusy, SIWA