BŁĘKITNY SZAL. CZY MOŻNA SIĘ DOBRZE UBRAĆ W SIECIÓWKACH?

 

Jeżdżąc metrem do pracy, z przyjemnością obserwuję ludzi, z którymi jestem w wagonie. Szczególnie przyglądam się dojrzałym kobietom, ich stylizacjom, fryzurom. Oczywiście, moją uwagę najczęściej przykuwają oryginalnie ubrane osoby i wiek nie ma tu nic do rzeczy.
Ostatnio widziałam kobietę, na oko w moim wieku, może trochę starszą, w ciężkich, wysokich glanach. Stała na peronie z córką, która była ubrana zgodnie ze wszystkimi młodzieżowymi modami ( obcisłe, wywinięte dżinsy, przykrótkie skarpetki, wystające z markowych, białych adidasów i do tego bomberka). Strój tej kobiety był bardzo prosty, ale te buty dawały do myślenia. Widać było gołym okiem, że nie jest to „grzeczna dziewczynka” i ma w sobie to coś. Rodzaj buntu, a może odwagi, żeby wyróżnić się w tłumie. Glany, które miała na nogach były nie tylko wielkie i ciężkie, ale na dokładkę przecierane na czerwono! Nie było więc takiej możliwości by przeoczyć ich właścicielkę:). Żałuję bardzo, że nie poprosiłam jej o możliwość zrobienia zdjęcia. Rzadko zdarzają się takie okazje…
Dlaczego Wam o tym piszę? Chciałam w ten sposób pokazać, że wystarczy jeden element, by stworzyć fajną stylizację. Może być on bardzo ekstrawagancki, jak te glany, ale także banalny i prosty, jak mój błękitny szal.

Kupiłam go wiele lat temu. Nie pamiętam dokładnie gdzie, ale z całą pewnością w jakieś sieciówce. Urzekł mnie wtedy jego kolor i nosiłam go prawie do wszystkiego. Potem został przechwycony przez moją Córcię, która wrzuciła go do szuflady z szalami. Zapomniany bidulek, spędził tam dobrych kilka lat!!! Niedawno, przy okazji odgruzowywania szafy i robienia miejsca na nowe zakupy, szal wrócił do mnie i przypomniało mi się, jak bardzo go lubiłam. Z przyjemnością znowu go założyłam i stwierdziłam, że zasłużył sobie na stylizację. W ten sposób szal stał się początkiem całkiem nowego look’a…

Do niego dobrałam błękitne dżinsy DIESEL. Nie są dokładnie w tym samym kolorze, ale na tyle zbliżonym, że razem wyglądają fajnie. W tej stylizacji postawiłam na połączenie z szarością, bo właśnie w takim zestawieniu najczęściej nosiłam mój błękitny szal. Muszę przyznać, że nadal mi się podoba i aż żal, że tak długo leżał na dnie szuflady…

Szare elementy stylizacji to: płaszcz C&A ( dobrze znany z wielu wpisów np. „Nie trzeba wiele, wystarczą pastele”), obszerny sweter H&M oraz buty ALDO wraz ze skórzanym shopperem z osiedlowego sklepiku.

Zbliżenie na dodatki.

A tak prezentuje się stylizacja z tyłu.

Przy okazji tego wpisu, chciałabym poruszyć temat zakupów w tzw. sieciówkach. Patrząc na zdjęcia, nie powinnyście mieć żadnych wątpliwości, że mogą być całkiem udane. Dzisiejsza stylizacja jest po prostu mixem rzeczy kupionych w bardzo popularnych sklepach. Często słyszę, że nie da się dobrze ubrać w sieciówkach. Najczęstszym zarzutem jest słaba jakość i oczywiście trudno się z tym nie zgodzić, ale… zdarzają się wyjątki. Można bowiem znaleźć naprawdę fajne fasony i to na dokładkę z dobrych materiałów. Trzeba tylko dokładnie czytać metki ze składem. Prawie każda sieć ma również linię premium, czyli trochę droższą wersję, lepszej jakości. Warto im się bliżej przyjrzeć, bo są w nich czasami prawdziwe perełki.

Oversizowy sweter z H&M jest w mojej szafie juz kilka sezonów. Po początkowej fascynacji i ekstremalnej eksploatacji, przeszedł do rezerw i stanowił raczej swobodny domowy strój. Jednak, od czasu do czasu, gdy mam ochotę na luz, zakładam go do pracy i trochę się w nim ukrywam. Są takie dni, kiedy ubranie ma być przede wszystkim bezpieczną i wygodną „maskownicą”, a dopiero na końcu stylizacją :).

Przydymione lustrzanki PARFOIS po raz kolejny świetnie się spisały.

Był taki czas, że nie było, w moim wydaniu, stylizacji bez szala. Na zdjęciu poniżej prezentuję Wam sposób wiązania, który był moim ulubionym. Taki precelek ze zwisającymi końcami ;).

Dżinsy DIESEL oryginalnie nie miały dziury na kolanie, jedynie lekkie przetarcia, ale podczas małych wygibasów i wygłupów z dzieciakami, zrobiłam idealne pęknięcie. Teraz trudno uwierzyć, że go tam nie było od nowości.

Nie byłabym sobą, gdybym do stylizacji nie dobrała kolorystycznie dodatków. Koraliki w szarości i mocnym niebieskim oraz moje ukochane okulary. Uwielbiam takie smaczki:).

Na koniec wrzucam zdjęcia z moim małym eksperymentem. Już od dłuższego czasu podobają mi się kobiety w turbanach. Próbuję różnych sposobów ich wiązania. Testuję w domu szersze i węższe, cieńsze i grubsze szale oraz chusty. Muszę przyznać, że nie jest to takie proste, na jakie wygląda i wymaga dużej wprawy. Błękitny szal świetnie się nadaje do roli turbana i myślę, że jeszcze mnie w nim zobaczycie w jakieś letniej stylizacji. To świetny pomysł na tzw. bad hair day;).

Mam nadzieję, że pokazałam Wam, że z powodzeniem można się dobrze ubrać w sieciówkach, praktycznie od stóp do głów. Ten wpis jest o tyle wyjątkowy na mojej stronie, ponieważ użyłam w nim samych popularnych i bardzo komercyjnych marek. Zazwyczaj łączę sieciowe ubrania z tymi bardziej wyszukanymi i awangardowymi, których nie zastąpią nawet „najlepsze” podróbki.  Mając swój styl i konsekwentnie budując swoją szafę, nie musicie się obawiać, bo nie dacie się łatwo złapać w sieć sieciówek. Będziecie z nich korzystać bardzo wybiórczo i kupować tylko to, co pasuje do Waszej koncepcji.

Taki długi wpis… Miałam jednak rację, że szal zasłużył na stylizację!
Podobała się Wam? Macie w swoich szafach takie sentymentalne rzeczy, do których powróciłyście po latach? Dajcie znać w komentarzach.

Do następnego razu,
SIWA

Zapraszam także do polubienia mojego fan page’a na Facebook’u 🙂  → tutaj

Możesz także polubić

10 komentarzy

  1. I got this website from my pal who shared with me regarding this
    website and now this time I am visiting this web page and reading very informative articles or reviews here.

  2. Aga, moja zdanie znasz:)Wplątane w tę sieć jesteśmy bez wyjątku, ale tylko niektóre potrafią wyczarować wyjątkowe stylizacje z komercyjnych marek. Dla mnie Ty jesteś Wyjątkowa 🙂
    Wyjątkowa jest też stylizacja, pod którą spóźniłam się z komentarze…
    Happy Easter! Gdzie jest wiosna?
    Jak to gdzie? W Tobie i na Tobie: pięknie, lekko i przyjemnie, poczułam powiew wiosennego wiatru, zerkając na te zdjęcia zazdrośnie. Jak można, w takich kiepskich okolicznościach przyrody, tak świetnie wyglądać 🙂
    Ściskam cieplutko, coraz cieplej…

    1. Witaj Pati,
      W sieci sieciówek jest całkiem fajnie. Można sobie pozwolić na modowe eksperymenty i nawet jeśli nie będą udane, pożegnanie ich z szafy odbywa się wtedy bezboleśnie. Ja w sieciówkach, szczególnie lubię sezonowe przeceny, a najbardziej te końcowe :). Sporo rzeczy w mojej szafie nabyłam w cenie nie przekraczającej 30,-PLN. Czasami zainwestuję więcej, ale i tak są to bardzo korzystne zakupy.
      Kiedy przygotowywałam wpis Happy Easter, wiosna była znacznie bliżej niż teraz. Prawdziwy paradoks. Myślałam, że już na początku maja, o złej pogodzie i zimnie nie będę wspominać ani słowem, a tu jest dużo gorzej. No cóż, ale za to jaki temat do dyskusji;). Mam nadzieję, że sprawdzą się prognozy i wraz ze słońcem, wszystkie będziemy miały okazje świetnie wyglądać w jasnych, wiosennych stylizacjach.
      Ściskam mocno,
      SIWA

  3. Ale, ale. Temat: „Czy można dobrze się ubrać w sieciówce?” to temat rzeka – nie wykręcisz nam się tutaj tym jednym wpisem! 🙂 Poprosimy o liczne przykłady 🙂 Wszak ubieramy się w dużej mierze w sieciówkach…

    1. Witaj Aldonko,
      Zgadza się, że temat sieciówek to temat rzeka. Większość moich wpisów to prawdziwy mix sieciówkowych rzeczy z moimi skarbami z E.M.cashmere. Staram się bardzo dokładnie opisywać skąd są ubrania wykorzystane w stylizacjach. Jestem fanką dobrych i tanich zakupów, jak większość z nas. Myślę, że zatem jeszcze nie raz poruszę ten temat :).
      Pozdrawiam, SIWA

  4. Dzięki za przesunięcie terminu rozwiązania konkursu. Nie tracę nadziei na udział! 🙂 A tu tymczasem leje równo… Torba jeśt świetna – zdradzisz, co ona za jedna? Rozglądam się za podobną, ciut mniejszą. Najbardziej wiosenna stylizacja na twoim blogu, Agnieszko, to były pastele z tą torbą… nie mogę się doczekać, kiedy wszystko na mnie będzie jasne i rozjaśnione słońcem na bezchmurnym niebie 🙂 Pół roku już chodzę w puchówce!!

    1. Aldonko,
      Pogoda płata nam figla i nie ma co ukrywać, że w puchówce pastelowa stylizacja raczej dużo straci na atrakcyjności ;). Poczekam, nie martw się. Jeszcze wyjdzie słońce i zrobisz swoją boską stylizację. Jeśli chodzi o torbę, jest to najlepszy przykład, że można kupić coś fajnego, niedrogiego, bez logo jakiejkolwiek firmy. Oczywiście ktoś ją uszył, ale niestety się nie podpisał, dlatego trudno mi coś więcej zdradzić na jej temat. Widziałam za to bardzo dużo szarych torebek w TKmaxxie. Wszystkie odcienie i rozmiary. Może powinnaś pomyśleć o małej wyprawie na łowy?
      Pozdrawiam, SIWA

  5. „Torba z osiedlowego sklepiku” rządzi! Szal świetny – nosiłabym 🙂 Oczywiście, że mam takie rzeczy, które po latach wróciły do łask: najczęściej obcisłe dżinsy, które świetnie leżały, dopóki nie zmienił mi się rozmiar… a gdy zmiana nastapi w drugą stronę (to taka prawdziwa „dobra zmiana”!), wracają trumfajnie do szafy – i znowu są hitem sezonu 😉 Jedne takie czekają na ocieplenie stosunków na dworze, z nimi chciałam zrobić zdjęcie pastelowej stylizacji do twojego konkursu… :)))

    1. Witaj Aldonko,
      Wiem, że uwielbiasz niebieski. Dlatego szal mógł spokojnie skraść Twoje serce ;). Przy bliższym poznaniu jeszcze bardziej by Ci się spodobał. Jest naprawdę miękki i zwiewny, czyli taki, jaki powinien być idealny, letni szal. Jeśli chodzi o torbę, to robi furorę, nie tylko na osiedlu :). Łatwo zrobić rzeczom mały come back, kiedy figura załapie się na prawdziwą „dobrą zmianę”. Już nie mogę się doczekać Twojej pastelowej stylizacji. Chyba ze względu na podłą pogodę, przesunę o dwa tygodnie termin rozwiązania konkursu. Do tego czasu, powinno już być zdecydowanie cieplej i łatwiej o lekką, wiosenną stylizację.
      Pozdrawiam, SIWA