BLACK&WHITE NA CODZIEŃ I OD ŚWIĘTA

Często jestem pytana o to, jaki jest klucz do tworzenia udanych stylizacji. Zanim zaczynam jakiekolwiek wywody na temat stylu, dobierania kolorów itp, mówię i zawsze mocno podkreślam, że najpierw trzeba pokochać siebie. Nie ma takiego ciucha, make up-u czy stylizacyjnych sztuczek, które zakryłyby brak samoakceptacji… Nie ma to nic wspólnego z amerykańskim modelem bezkrytycznego zadowolenia z siebie 😜. Chodzi o obiektywne, na ile się da, spojrzenie na swoje ciało, jego zalety i wady. Znajomość obu daje nam ogromne pole do popisu, by pokazać w pełnej krasie wszelkie atuty, a skrzętnie ukryć niedoskonałości. To oczywiście dopiero początek, ale nie można przeskoczyć tego etapu… Bez tego uniwersalnego klucza, nie uda się otworzyć drzwi do dobrego stylu, który będzie idealny tylko dla nas.

Każdy wiek ma swoje przywileje. W dojrzałym najpiękniejsze jest, że większość z nas skupia się już bardziej na swoich potrzebach niż na zaspokajaniu oczekiwań innych. Wiemy dobrze co lubimy, z czym i w czym nam dobrze. Z moich obserwacji wynika, że najtrudniej tylko wyłączyć nam wewnętrznego krytyka. Wymagamy od siebie bardzo dużo i często trwonimy czas na roztrząsanie naszych niedoskonałości zamiast skupić się na mocnych stronach. Byłoby wspaniale, gdybyśmy traktowały się tak, jak miałby to robić nasz wymarzony partner… Bo przecież ktoś taki ma nas kochać takimi jakimi jesteśmy, akceptować w każdej wersji, rozpieszczać, doceniać, wspierać…. Tak wiem, zdarza się to bardzo rzadko w męskim wydaniu, ale my znamy się doskonale i mamy w związku z tym przewagę (przynajmniej teoretycznie), a tym samym dużo większe szanse na zadowolenie samych siebie i wprawienie w dobry nastrój.  Jest jeszcze jedna ważna rzecz, na którą warto zwrócić uwagę. Sposób w jaki siebie postrzegamy i traktujemy ma ogromny wpływ, jak widzą nas inni. Przypomina to trochę samospełniającą się przepowiednię, ale naprawdę działa.

Znacie moją miłość do płaszczy. Rozlewa się po mojej szafie niczym rzeka podczas powodzi. Nie jestem już w stanie nad tym zapanować. Muszę chyba znowu zrobić „przebiórkę”, bo miejsce na okrycia skończyło się definitywnie. W dzisiejszym wpisie, zgodnie z obietnicą, pojawił się w końcu mój nowy płaszcz w kratę C&A.

Wiele razy widzę zdziwienie na twarzy pytających, gdy zdradzam skąd są noszone przeze mnie rzeczy. Mam oczywiście sporo markowych ciuchów wspaniałej jakości z EMboutique, głównie RUNDHOLZ’a, kaszmirów z ALLUDE czy piekną torbę IVAN GRUNDAHL. Jednak pozostałą część mojej garderoby stanowią rzeczy z sieciówek. Staram się zawsze wybierać z ich oferty najlepszą jakość, która choć trochę zbliżałaby się do jakości moich butikowych ciuchów. Nowy płaszcz w kratę C&A ma w swoim składzie wełnę, ale nie jest ona wymieniona na pierwszym miejscu. Wiadomo co to oznacza, ale jest to jedyna wada, bo jak zaraz się przekonacie zdecydowanie więcej ma zalet.

Swój egzemplarz kupiłam jeszcze jesienią, a teraz płaszcz jest dostępny na przecenie w dobrej cenie. Zostały w sumie duże rozmiary 42 i 44, ale muszę przyznać, że namawiałabym raczej do szukania w stacjonarnym sklepie jeszcze większych, bo wtedy prezentują się i noszą dużo lepiej. W moim przypadku wygrał największy dostępny, czyli 48 🙂 .

Płaszcz ma podszewkę i tu przy okazji muszę przyznać Dorotce rację, że jest to duży atut. Bez trudu wcisnęłam gruby sweter w rękawy. Poślizg zdecydowanie się przydał 😉 . Jeśli chodzi o długość, rzadko jestem zadowolona. Tutaj też chętnie dodałabym kilka centymetrów, ale i tak nie jest źle. Myślę, że idealnie będzie leżał na sylwetce między 165-175 cm. wzrostu.

Największym atutem i czymś, co definitywnie przesądziło o kupnie płaszcza, były dodatkowe boczne kieszonki. Najczęściej zdarzają się w kurtkach, w płaszczach raczej rzadko. Bezcenna jest możliwość wepchnięcia rąk do kieszeni na wygodnej wysokości, szczególnie gdy zapomni się rękawiczek 🙂 .

Wzór kraty ma zdecydowaną przewagę białego, co sprawia, że płaszcz kwalifikuje się raczej do grupy jasnych okryć. Zauważyłam, że coraz częściej noszę bardzo ciemne stylizacje z jaśniejszymi, mocno kontrastującymi płaszczami lub kurtkami. Jest to bardzo prosty sposób na ożywienie szaro-burej rzeczywistości i wyróżnienie się w tłumie… 🙂

Pod płaszczem skryła się bardzo prosta, ale jakże wygodna i zarazem elegancka stylizacja. Troszkę możecie być zawiedzione, bo niestety zdjęcia są dość ciemne i niewiele widać szczegółów czarnych elementów look’a.

Podstawą są wygodne i cieplutkie, dzianinowe spodnie GABI LAUTON. Uszyte w gumę, mają kieszenie i lekko zwężone zaszewkami nogawki, czyli fason idealny, ponadczasowy. Nikogo pewnie nie zaskoczy więc fakt, że mają ponad 20 lat. Firmy Gabi Lauton niestety już nie ma na rynku, ale jej rzeczy są i służyć będą jeszcze latami. To najlepszy dowód na to, że warto inwestować w rzeczy dobrej jakości.

Do wygodnych spodni dodałam równie wygodne buty TAMARIS. Noszę je naprawdę często, bo nie tylko są bardzo trendy, ale przede wszystkim są lekkie jak piórko. Przy moim trybie życia i pracy, kiedy praktycznie jestem cały czas na nogach, jest to kluczowa sprawa. Ten fason pasuje praktycznie do każdej mojej stylizacji, w której występuje czerń…

Najprostsze stylizacje są najbardziej eleganckie. Wszystko w myśl zasady, im mniej tym lepiej. Bardzo klasyczny sweter z półgolfem stanowi idealny duet ze spodniami. Nazywam to ekskluzywnym dresem, który pomimo lekko sportowego charakteru, bez trudu sprawdziłby się w teatralnych czy nawet operowych warunkach.

Ponieważ spodnie ze swetrem są dość szerokie, postanowiłam skorzystać z magicznej agrafki. Zebrałam nią sweter, co nadało sylwetce lekkości i poprawiło proporcje, dzięki lekko podkreślonej talii. Wiem, że wielu z Was spodobał się ten patent i podobnie, jak ja, chętnie z niego korzystacie. Bardzo się z tego cieszę.

Mam dla Was małą niespodziankę. Zrobiłam jeszcze wersję sportową dzisiejszej stylizacji.

Ważnym elementem obu stylizacji są okulary. Ostatnio noszę raczej duże i okrągłe, ale postanowiłam spróbować czegoś innego i zainwestowałam w te małe, kanciaste, super modne MANGO. Okazało się, że są bardzo efektowne i na dokładkę fotogeniczne, więc pewnie pojawią się jeszcze na stronie wiele razy.

Tak naprawdę zmieniłam w tej wersji tylko dwa elementy, ale kiedy patrzy się na zdjęcia, widać niesamowitą metamorfozę płaszcza i spodni. Kompletnie zmienił się ich charakter, stały się dużo bardziej luzackie.

Wiele razy korciło mnie, by spróbować założyć do płaszcza typową sportową bluzę z kapturem. Cieszę się, że w końcu to zrobiłam, bo okazało się, że bardzo fajnie razem wyglądają, a ja czuję się w takiej wersji doskonale. Oczywiście nie jest to stylizacja do pracy, ale na weekendowy spacer w sam raz. W dzisiejszym look’u wykorzystałam mój wakacyjny zakup w H&M z męskiej kolekcji.

Drugim zmienionym elementem są buty GEOX, które kupiłam w TKmaxx. Miałam kiedyś bardzo podobne, ale zanosiłam je na śmierć. Te nowe są raczej za lekkie na zimową aurę i zdecydowanie częściej będę je nosić na gołą stopę wiosną i latem. Już nie mogę się doczekać…

Saszetka VAGABOND pasuje i do sportowego, i do eleganckiego look’a. To mój stylowy MUST HAVE 🙂 .

W tej odsłonie spodnie wyglądają zupełnie jak dresowe. Wszystko zależy od dodatków, to one nadają charakter nie tylko stylizacji, ale także rzeczom. Uwielbiam takie ciuchy, bo dają praktycznie nieograniczoną liczbę kombinacji i tylko od nas zależy, jak je wykorzystamy.

Sesję do dzisiejszego wpisu zrobiłam bardzo blisko domu. Mam takie fajne przejście podziemne, gdzie praktycznie za każdym razem, gdy tam zaglądam, zmienia się graffiti. Dzięki temu mam ciągle nową scenerię i jakoś tak się składa, że zawsze znajdę taki fragment ściany, który pasuje do mojej stylizacji 😜.

A teraz, kiedy myślałyście, że to koniec niespodzianek, zobaczcie wersję totalnie sportową z czapeczką bejsbolową .

I tym sposobem dotarłyśmy do końca wpisu.

Tradycyjnie przesyłam Wam moc buziaków i podskok z przesłaniem, by nie przejmować się zbytnio przygotowaniami do świąt tylko cieszyć radosną atmosferą, która im towarzyszy…

Na koniec, chciałabym złożyć Wam życzenia, zdrowych i pogodnych Świąt Bożego Narodzenia. Mam nadzieję, że spędzicie je tak,  jak sobie wymarzyłyście, a Mikołaj odgadnie wszystkie Wasze marzenia o gwiazdkowych prezentach.

Trzymajcie się cieplutko
i do następnego razu,
SIWA

Możesz także polubić

7 komentarzy

  1. Fuj, fuj Siwa! „Ty (…) podobasz się mi” i w zestawie na elegancko, i na dresiarę (mój ulubiony zestaw w dni wolne od pracy). Luźny, wzorzysty płaszcz świetnie się zgrał z monochromatycznym total look’iem pod nim . Pięknie!
    Dołączam się z życzeniami na te Święta: zdrowia i chwili odpoczynku.

    Z niecierpliwością czekam juz na kolejny wpis 🙂

    1. Witaj Sabo,
      Chyba nie do końca zrozumiałam początek komentarza, ale domyślam się, że to jakiś tekst piosenki, pasujący do dresiary 😉 Od czasu do czasu pojawiam się w takim eksluzywnym dresiku, ale najbardziej lubię sweterki, które przypominają bluzy. Latem łatwiej mnie spotkać zakapturzoną i na dokładkę w czapce z daszkiem 🙂
      Dziękuję za komentarz i piękne życzenia. Już myślę o kolejnym wpisie. Może jeszcze w tym roku, może…
      Buziaki, SIWA

  2. To będzie cudowna atmosfera, która mam nadzieję wreszcie mnie otuli, jak Twój piękny płaszcz Ciebie. Przyłączam się do pochlebstw, komplementów oraz świątecznych życzeń, a Ty czem prędzej, przybieżaj do mnie 🙂 Pogadamy o modzie, swobodzie i niczym. Tymczasem wszystkim Twoim Czytelniczkom: życzę wielu ciepłych i zwyczajnie dobrych chwil wśród tych, których kochacie

    1. Witaj Pati,
      Za każdym razem jest fantastyczna, bo kiedy spotykają się kochający się ludzie, nie może być inaczej. Dziękuję za życzenia, cudowne święta i dobre chwile wśród tych, których kocham 🙂
      Buziaki, SIWA

  3. Uf udało się złapałam zasięg w leśnej głuszy. Mąż powiedział że muszę Cię bardzo kochać żeby latać w deszczu po ciemnym lesie i szukać sieci. Ale nie o tym. Płaszcz jest genialny ja na takie mówię szlafrokowy. Jest lużny z kieszeniami i można się w nim zatopić. No i ta struktura materiału lużno tkana powoduje że jest miziaty. Bardzo fajnie też się zaprezentował w wersji sportowej. A już czapeczka bejsbolowa to hit. Jesteś wysoka i takie płaszcze bardzo się zgrabnie na Tobie prezentują (jak wszystko zresztą). Agusiu życzę Ci wspaniałych owocnych w prezenty Świąt. A pozostsłe miłośniczki Silverowiczki serdecznie pozdrawiam Światecznie

    1. Witaj Dorotko,
      Mąż chyba ma rację 😉 , a ja się bardzo cieszę, że mimo takich trudności, udało Ci się w ciemnym lesie napisać taki uroczy komentarz. Czapeczka bejsbolowa wpadła mi do głowy w ostatniej chwili i ku memu zdziwieniu wyszło całkiem fajnie. Pewnie wiosną i latem częściej będzie gościć na blogu. Przyda się, gdy fryzura będzie niewyjściowa 🙂 .
      Dziękuję za życzenia w imieniu Silverowiczek i swoim oczywiście. Mam nadzieję, że wszystko Ci się udało i Twoje święta były jak z bajki.
      Buziaczki, SIWA