Uwielbiam spotkania „face to face” z moimi czytelniczkami. Niedawno rozmawiałam z jedną z nich ( Pati, pozdrawiam Cię serdecznie) i zostałam poproszona o stylizację, łączącą rudy z granatem. Chwilę to zajęło, ale udało mi się zabrać do roboty. Miłam w głowie masę pomysłów. W końcu postanowiłam, że zrobię dwie stylizacje, które ze sobą połączę. Idea jest prosta. Zewnętrzne rzeczy są praktycznie w tym samym zestawieniu. Natomiast bazy, to przeciwności, rudy na górze – granat na dole i odwrotnie. Może brzmi trochę zawile, ale gdy obejrzycie zdjęcia poniżej wszystko się wyjaśni.
A zatem… czas na rudy z granatem…
Ubieranie na cebulkę stało się już tzw. MUST HAVE sezonu. Pewnie stwierdzicie, że to przesada nosić dwa płaszcze, jeden na drugim. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że jestem zmarźluchem ( chyba napisałam poprawnie?) a rudy płaszczyk ZARY jest na tyle cienki, że może uchodzić za ciepły, długi żakiet. Granatowy ( atramentowy) RESERVED jest dużo grubszy i jest na podszewce, co zdecydowanie klasyfikuje go w okryciach wierzchnich. Z tym płaszczem, to była ciekawa historia. Dwa lata temu nie potrzebowałam już żadnego okrycia na zimę i nawet przez myśl mi nie przechodziło szukanie tej części garderoby. Jednak gdy zobaczyłam ten kolor, kompletnie oszalałam. Stałam przed wieszakiem i w duchu sobie powtarzałam, że nie potrzebuję płaszcza, nie potrzebuję, nie potrzebuję… No i niestety, nie wytrzymałam, przymierzyłam i kupiłam. Teraz bardzo się cieszę, że uległam pokusie, bo naprawdę go lubię i często noszę. Po jakimś czasie udało mi się dobrać do niego szal w czarno-atramentową kratę, z małymi białymi paskami. Jedyne czego żałuję, to tego, że płaszcz nie jest uszyty z dobrej jakości wełny, tylko z mieszanki różnych materiałów, które niestety mają tendencję do mechacenia.
Po zdjęciu wierzchniego płaszcza stylizacja zrobiła się bardziej ruda, choć nadal więcej jest elementów w granacie. Rudy pałszczyko – żakiet jest, jak na ZARĘ, bardzo dobrej jakości. Pochodzi z zeszłorocznej jesienno-zimowej kolekcji, uszyty jest z wełny i jak zapewniała doszyta metka, był wykańczany ręcznie. Jest na mnie dość luźny i być może przesadziłam biorąc go w rozmiarze L, ale chciałam mieć możliwość włożenia pod niego także grubszego swetra. Jest bardzo miękki i wygodny. Jako bazę założyłam granatowe chinosy z H&M oraz rudy golf ZARY, który odcieniem idealnie pasuje do płaszczyka.
Do atramentowego płaszcza udało mi się także dobrać buty i torebkę. Oczywiście nie stało się to w kilka dni. Prawdę mówiąc proces trwa cały czas, bo pomimo upływu czasu, nadal jestem zakochana w tym odcieniu granatu. Jak zobaczę cokolwiek w tym kolorze oglądam zawsze z ciekawością i jeśli nie jest to płaszcz 🙂 i nie kosztuje majątek, prawie zawsze ląduje w mojej szafie.
Buty udało mi się upolować w małym butiku w Düsseldorfie, do którego zawsze zaglądam podczas FASHION WEEK’u. Gruba podeszwa, to dobra izolacja i wygoda dla nóg. Dzięki temu, że czubki i piętki są z lakierowanej skóry, bardzo łatwo je wyczyścić, szczególnie w deszczowe dni.
Torba jest najnowszym nabytkiem w tym zestawieniu. To nieprawdopodobne, ale kolor jest identyczny z kolorem płaszcza. Takie cuda zdarzają się tylko w TKmaxxxie ;). Torba jest produktem francuskiej firmy PAUL & JOE SISTER. Nigdy wcześniej się z tą nazwą nie spotkałam, ale kolor, dobrej jakości skóra, staranne wykończenie i te dwa słodkie kociaki, skłoniły mnie do zakupu. Myślę, że będę miała z niej pożytek i koszty się zamortyzują:).
A OTO KOLEJNA ODSŁONA RUDO-GRANATOWEJ STYLIZACJI.
Jak już wcześniej wspomniałam, zewnętrzne rzeczy są te same. Jedyną różnicą jest dodany cienki pasek, którym zebrałam w talii rudy płaszczyk. Uważam, że dzięki temu znacznie poprawiły się proporcje.
Taka stylizacja świetnie sprawdziłaby się przy 15°C i słonecznej pogodzie. Niestety w tym roku październik nas nie rozpieszcza. Może na wiosnę będzie okazja pośmigać w samym rudym płaszczyku.
W drugiej odsłonie bazą są elastyczne rurki z H&M oraz długi, kaszmirowy top z golfem ALLUDE. Bez szala i torebki zrobiło się bardzo rudo, chyba nawet za rudo. Tutaj lepiej sprawdziłyby się sztyblety z pierwszej wersji i oczywiście okulary.
Miałam poprzestać na przeciwieństwach w stylizacjach, ale ogromnie mnie kusiło, by dodać sweter z H&M, który ma fajną fakturę i idealny kolor. Świetnie się wywiązuje ze swojej podstawowej funkcji i równie dobrze prezentuje się jako szal.
Rude sztyblety będą zawsze modne. Z resztą, nie tylko rude. „Żelazna klasyka” ma się dobrze bez względu na wszystkie zawirowania w modowych trendach. Z lekko zaokrąglonymi noskami , z dobrej skóry, będą służyły nam latami i pasowały do wielu stylizacji. Moje pochodzą z firmy GEOX i mają oddychające podeszwy, co przy kilku godzinach spędzonych w pracy jest ogromnym komfortem.
Jak na szaloną perfekcjonistkę przystało, dostosowałam do stylizacji także make-up’y. Do granatowego golfu użyłam granatowego, metalicznego linera od SEPHOR’y. Wybrałam wariant wodoodporny, ponieważ nie odciska się na (upsss!) opadającej powiece i nawet na koniec długiego dnia jest na swoim miejscu.
Do rudego golfu z kolei, użyłam linera INGLOTA nr 22 w kolorze starego złota ( na zdjęciu poniżej).
Mam wielką słabość do starej biżuterii. Kolczyki, które wykorzystałam w stylizacji kupiłam w maleńkim sklepiku w podziemiach przy tzw. rotundzie, tuż przy wejściu od strony dawnego hotelu Forum. Kolczyki są nowe, ale stylizowane i wykonane techniką, którą posługiwano się onegdaj. Do kolczyków jest jeszcze zawieszka, ale noszę je raczej oddzielnie, bo nie przepadam za tzw. „komplecikami”.
8 komentarzy
Twój francuski szyk… porywa mnie w mig!!!
Wiedziałam, że będzie pięknie, ale mam faworyta, który przerósł moje oczekiwanie: „karmelowa smukła brzoza” z dodatkiem granatu, mmmmrrraau…..
to stylizacja godna paryżanki
Doczekać się nie mogę, by o taki pasek wzbogadzić garderobę 😉
Tymczasem czekam na szlachetną szarość i myślę nad wyzwaniem
P.
Pati,
Jak nie piszesz, to nie piszesz, ale jak napiszesz, to zwala z nóg 🙂 .
Karmelowa smukła brzoza bardzo mi się spodobała, bo rymuje się z koza,
jak w moim ulubionym powiedzonku. Wysoka jak brzoza a… 😉
Nad szarością intensywnie pracuję, a czarno-rudą stylizację muszę jeszcze tylko opisać…
Pozdrawiam i dziękuję za taki wspaniały komentarz,
SIWA
Cudowne, nigdy nie lubilam rudego (chyba że na wlosach ) a tu proszę bardzo. Genialne połączenie !!!! Pozdrawiam
Dziękuję Basiu i pozdrawiam serdecznie,
SIWA
Już się nie mogę doczekać 🙂 Znając trochę twoją ulubioną kolorystykę – stawiałabym na szarości. Biel To dla ciebie żadne wyzwanie, o czerni napisałaś, a czerwień to się chyba jednak nie da 😉 A więc… grafit i szare melanże plus rudy?
Aldonko,
Jest tylko jedno słowo, które ciśnie mi się na usta – WRÓŻKA. Nic więcej nie dodam 🙂
Pozdrawiam, SIWA
Super jest! Dzięki za inspirację 🙂 Błękity, niebieskości i granaty to „moje” kolory – ale uświadomiłam sobie własnie, że rudego też mam w szafie całkiem sporo. I że jakoś nigdy, dziwna rzecz, nie pomyslałam, żeby te dwa kolory założyć razem. A to jest kapitalne zestawienie. Dzięki, Agnieszko!
Witaj Aldonko,
Cieszę się, że znalazłaś inspirację i mam nadzieję, że wykorzystasz cały potencjał swojej szafy, by połączyć niebieskości z rudym. Jest jeszcze jedno nieoczywiste zestawienie kolorystyczne z rudym, ale nie chcę zdradzać wszystkich moich pomysłów na stylizacje. Trochę się obawiam, że ze swoimi zdolnościami, zaraz zgadniesz o co mi chodzi:). Mogę tylko zdradzić, że mam w przygotowaniach czarną stylizację z rudymi dodatkami, ale nie jest to zbyt wyszukane połączenie, choć bardzo eleganckie.
Pozdrawiam Cię serdecznie,
SIWA