To chyba, zaraz po czarno-białym, najbardziej klasyczne zestawienie kolorystyczne. Jedni bardzo je lubią, drudzy unikają jak ognia. Mnie kojarzy się z Carmen, Hiszpanią i corridą. Chociaż ostatnio, byłam w Operze Narodowej na nowoczesnej inscenizacji, gdzie Carmelita śmigała w krótkiej sukience i koturnach, czym zdecydowanie odczarowała moje stereotypowe postrzeganie tej postaci. Niemniej jednak ogniste, hiszpańskie skojarzenia pozostały.
Energia czerwonego koloru jest nie do przecenienia. Szczególnie teraz, kiedy przedwiośnie ciągnie się niemiłosiernie i daje w kość nawet najbardziej pozytywnym osobom. W oczekiwaniu na cieplejsze dni, robię przegląd szafy i tęsknie spoglądam na jasne rzeczy. Zimowe stylizacje już mi się znudziły, a te, na które mam ochotę, wymagają gołych nóg. Ale jak tu zrzucić skarpety, gdy jest zaledwie kilka stopni ciepła? Ciężka sprawa.
Nie pozostało nic innego, tylko sięgnąć do własnego archiwum i zobaczyć, jak sobie radziłam z przesileniem wiosennym w poprzednich latach. Przeglądając stare wpisy, odkryłam ze zdziwieniem, że znacznie częściej nosiłam całe czarne stylizacje. Kiedyś spowita byłam w nią od stóp do głów, a teraz często łączę ją z kolorowymi dodatkami. Nie zawsze są to klasyczne zestawienia, jak te z rudym czy białym. Zdarza mi się nosić czerń z granatem lub brązem, które nie są już tak popularnym i oczywistym dopełnieniem.
Zawsze powtarzam swoim klientkom i Wam również, że jak nie wiecie w co się ubrać, wybierzcie czerń… Dziś sama skorzystałam z tej podpowiedzi. Warto mieć w szafie taki podręczny, awaryjny zestaw. Dobrze leżące spodnie, wygodna marynarka lub sweter, mogą wybawić nas z opresji. Pewnie myślicie, że mnie nie zdarzają się takie ubraniowe kryzysy… a jednak. Czasem stoję przed szafą i kompletnie mi nie idzie. Mam niby koncepcję, ale co nie założę, wydaje mi się beznadziejne. Wtedy sięgam po tzw. żelazne zestawy. Może nie osiągam efektu WOW , jadnak świadomość, że jest dobrze, wystarcza w zupełności.
W dzisiejszym look’u ilościowo przeważa czerń, ale nie jakościowo. Czerwień ma taką moc, że nawet, gdy stanowi dodatek, jest dominującym elementem stylizacji.
Nie posiadam w swojej kolekcji toreb czerwonego shoppera, ale nawet gdybym go miała, pewnie i tak nie sięgnęłabym po niego. Myślę, że użyłam wystarczająco dużo energetycznych dodatków. Czarna torba IVAN GRUNDAHL pasuje do każdej stylizacji .
Kiedy włożyłam ręce do kieszeni, ukryły się mitenki DONNY KARAN i czerwień zrobiła się mniej dominująca.
Niezbyt ładnie jest się chwalić, ale muszę przyznać, że kolekcja moich saszetek i maleńkich torebeczek robi się coraz bardziej okazała. Kto, tak jak ja, polubił funkcjonalność i urodę tego dodatku, nie będzie mógł się oprzeć kolejnym zakupom. O mojej słabości wiecie nie tylko Wy – Silverowiczki, ale także moje przyjaciółki i czasem zdarzają mi się niespodzianki w postaci kolejnejnego okazu
. Tak było właśnie z czerwoną saszetką VAGABOND. To był i jest nadal, wspaniały prezent.
Czerwone mokasyny ZARA to zdobycz z jesienno-zimowych wyprzedaży. Już je prezentowałam przy okazji walentynkowego wpisu. Kto nie widział, niech zerknie tutaj i podziwia je w zestawieniu, z równie energetyczną, sukienką.
Bardzo ładnie wyszło zdjęcie
dodatków, wykorzystanych w dzisiejszej stylizacji. Mitenki, które były mocnym akcentem w szaro-czarnej stylizacji, tutaj idealnie dopasowały się do saszetki i mokasynów. Powstało cudowne trio
.
A co skryło się pod płaszczem? Spodnie pewnie już rozpoznałyście. Męski fason, upolowany w TKmaxx, wspaniałe mi pasuje, choć musiałam mocno podwinąć nogawki
. Ostatnio, bardzo dobrze się czuję w takim fasonie i po latach śmigania w rurkach, z przyjemnością wracam do szerokich spodni. Sprzyja temu moda, ale mną kieruje przede wszystkim wygoda.
Dołożyłam do nich marynarkę RUNDHOLZ, która uszyta jest z podobnego materiału. Powstał super duet na miarę klasycznego garnituru, ale w mniej grzecznej wersji.
Z saszetką …
Z rozpiętą marynarką…
Sweter w paski pochodzi z męskiej kolekcji H&M. Na zdjęciach tego praktycznie nie widać, ale jest granatowo-czerwony
. To taki odcień granatu, który z powodzeniem może zastępować czerń…
Wielką zaletą tego sweterka, oprócz paseczków oczywiście, jest skład. Rzadko się zdarza, żeby w sieciówce kupić wyrób ze 100% wełny merino, o krepowym (gładkim) splocie. Takie rzeczy nie mechacą się i są praktycznie nie do zniszczenia… Polecam takie zakupy.
Nie wiem, czy zwróciłyście na to uwagę, ale mam mały kryzys związany z włosami. Noszę je prawie cały czas związane w samurajski supełek. Wielu osobom właśnie w takiej fryzurze bardzo się podobam i uważają, że jest dla mnie korzystna. Szukam ciągle sposobu na noszenie włosów w wersji rozpuszczonej, ale koniec końców i tak ląduję z cebulką na czubku głowy.
9 komentarzy
Pozwól, że dodam od siebie jeszcze jeden mały czerwony dodatek-
i …CMOK….oczywiście 
Witaj Ewuniu,
. Dziękuję.
Z przyjemnością powiększam moją kolekcję czerwonych dodatków
Buziaki, SIWA
Ago, droga Ago,
czerwień w Twoim zestawie rozgrzała dziś nawet aurę na zewnątrz! Przynajmniej u mnie. Czerwone buciki, są jednak zbyt odważnym posunięciem, jak na moje ograniczone zasoby pewności siebie
Ps. Jeszcze moment prywaty: Pati i Psychofanko- kocham czytać Wasze komentarze mimo, że „nie znam gości” (jaka mawiał mój dziadek). Macie niesamowitą lekkość pióra i super dowcip! Powalacie mnie każdym wpisem

Pozdrawiam WSZYSTKIE fanki Siwej!
Witaj Sabo,
Energia czerwieni jest naprawdę wielka. Ja za każdym razem przekonuję się o tym i dużo częściej sięgam po czerwone dodatki, a nawet pozwalam sobie na śmiałe czerwone stylizacje, gdzie króluje ten kolor. Wiem, że stosujesz czerwone akcesoria i trochę zaskoczyła mnie informacja, że brak Ci pewności siebie, by wskoczyć w czerwone buciki…. No cóż, nic na siłę. Może przyjdzie taki moment, gdy pozwolisz sobie na tą ekstrawagancję.
Ja też przesyłam pozdrowienia dla wszystkich Silverowiczek, tych które piszą komentarze i tych które jeszcze się nie ośmieliły. Mam to szczęście, że moje Czytelniczki mają lekkość pióra, poczucie humoru i dystans do siebie. Cieszę się, że oprócz stylizacji, blog jest miejscem, gdzie w pewnym sensie, poznajemy się wzajemnie. Wszystkie komentarze czytam dokładnie i staram się na każdy odpowiedzieć z takim samym zaangażowaniem.
Buziaki, SIWA
Sabo – Big Cmok dla Ciebie
Mój kryzys z włosami jest dużo bardziej utrwalony, zaryzykuję nawet twierdzenie, że jestem z nimi w długotrwałym konflikcie. I włosy i ja potrzebujemy istotnej zmiany i czuję, że zbliża się ten moment. Paradoksalnie to co jest przedmiotem moich utrapień, ma szansę dodać mi energii. Może zrobię czerwone włosy
Witaj Pati,
Jesteśmy zatem w jednej ekipie, chociaż ja, nie mam na myśli aż takich radykalnych zmian. Czerwień we włosach? W Twoim wydaniu może to być bardzo udany projekt. Będę czekać z niecierpliwością na wieści, czy został wprowadzony w życie, a może zaskoczy mnie świątecznie???
Buziaczki, SIWA
Witaj Agusiu, na wstępie przeprosiny. Nie wiem jak to się stało, że przeoczyłam poprzedni wpis. Chyba i mnie oczekiwanie na wiosnę zdecydowani szkodzi, bo straciłam czujność w rzeczach priorytetowych /hi hi/. Dzisiejsza stylizacja – bardzo energetyczna i piękna, stylowa i z pazurem. Mnie się wydaje, że w Twoim wypadku zawsze jest efekt wow. Co do fryzury to ja jestem jedną z tych którym najbardziej podobasz się w supełku na głowie. To jesteś cała Ty, ale szukaj może coś odkryjesz i wtedy zakocham się w Tobie z wiosną od nowa. Buziaki D.
Witaj Dorotko,
. Jego brak natychmiast więc został zauważony. Mam świadomość,że mój blog jest tylko jakąś rozrywką, dodatkiem w Waszym życiu i ważniejsze jest to, co dzieje się w realu. Przeprosiny oczywiście przyjęte, ale w moim mniemaniu niepotrzebne. Oprócz Twoich fantastycznych komentarzy, wsparcie w sprawie supełka na głowie jest bezcenne. Eksperymentuję teraz z rozpuszczonymi włosami i być może niebawem pojawi się wpis, gdzie pokażę Wam efekty moich fryzurowych zmagań. Czy będzie to powód do zakochania się na nowo? Zobaczymy…
To prawda, że jestem przyzwyczajona, że pierwszy komentarz pod wpisem jest od Ciebie
Buziaczki, SIWA