Często w swoich wpisach powołuję się na trendy, bo przecież nie ma takiej możliwości, by prowadzić modowego bloga bez używania tego słowa. Odmieniane jest także przez wszystkie możliwe przypadki w magazynach modowych, na FB czy Instagramie. Ale czym tak naprawdę są te trendy i jak z nich korzystać?
Czym są trendy ?
Według „Słownika języka polskiego” są to istniejące w danym momencie kierunki rozwoju w jakiejś dziedzinie. Trendy oznaczają zmiany w stylu i smaku. W powszechnym rozumieniu kojarzą się ze zjawiskiem, które jest ulotne, nieprzewidywalne oraz krótkotrwałe.
Ostatnio, zauważyłam jednak, że cykl życia trendów w modzie uległ znacznej zmianie. Zdecydowanie się wydłużył, z sześciu miesięcy do około pięciu lat, a więc prawie dziesięciokrotnie. Wersja, gdy co pół roku wszystko zmienia się o 180°, po prostu nie ma racji bytu, jest przeterminowana… Jesteśmy bardziej świadome modowo i ekologicznie. Staramy się dokonywać rozsądnych wyborów, kupować rzeczy na więcej niż jeden sezon. Z nienoszonymi ubraniami rozstajemy się bez żalu, oddając przyjaciółkom lub odsprzedając w komisach internetowych i stacjonarnych. Jest to teraz powód do dumy, a jeszcze nie tak dawno, było skrzętnie ukrywane i kojarzone raczej z kłopotami finansowymi niż filozofią ZERO WASTE .
Projektanci w końcu zrozumieli, że ważna jest dla nas ciągłość między sezonami. Dzięki temu mamy czas, by dojrzeć do proponowanych zmian. Oglądałam ostatnio magazyn z trendami na jesień-zimę 2017 i gołym okiem było widać, że z sezonu na sezon, przewijają się te same detale i podobne inspiracje. A wszystko po to, żeby z tego, co mamy w szafie, łatwiej było nam tworzyć nowe zestawy.
Zmieniło się także nasze podejście do pokazów mody. Do większości z nich, mamy dostęp na żywo i chcemy je oglądać nie jak pełnometrażowe filmy, ale jak ulubione seriale – wyczekiwanymi odcinkami, w których poznajemy kolejne odsłony tego samego trendu.
Jak korzystać z trendów?
Jeśli trendy oznaczają istniejące w danym momencie kierunki rozwoju, to trzeba zwrócić uwagę na ich żywotność… To, że w danym momencie istnieje jakiś trend, nie musi wcale oznaczać, że ten kierunek będzie istotny jutro, za tydzień czy za rok. Niektóre z nich przemijają bardzo szybko, ale zdarzają się takie, które cieszą się ogromnym powodzeniem, stając się nowymi klasykami.
Dla mnie trendy dzielą się zasadniczo na cztery grupy, a głównym kryterium jest właśnie prognoza ich aktualności.
1. NA RAZ – TOP TRENDY
To chyba najbardziej ekstrawaganckie i niepraktyczne pomysły, jakie przychodzą projektantom do głowy. Czasem jednak mocno kuszą. Powstaje pytanie, po co inwestować w trendy do włożenia na raz? Dla fanu !!! Po to, by nie zapomnieć, że modą można i trzeba się bawić. Nie musimy za nie wcale płacić kroci. Wystarczy czasem sięgnąć do własnych zasobów i przerobić lub podrasować to, co mamy już w szafie. Świetnym pomysłem jest także wycieczka do second hand’u. W takim miejscu dużo łatwiej o modowe szaleństwo…
foto: GUCCI jesień-zima 2019/2020
Przyznam, że rzadko kupuję coś na raz. Jeśli już mi się zdarzy, są to zazwyczaj ciuchy i dodatki na odjazdową imprezę lub sylwestrowy wieczór. Zbieram jednak te „skarby”, bo czasem udaje mi się je wykorzystać więcej niż jeden raz . Tak było np. z lakierowaną kurtką. Miała być błyszczącym elementem mojej stylizacji na pokazie zimowej kolekcji ANNETTE GÖRTZ w 2017 roku. W tej roli sprawdziła się znakomicie. Choć myślałam, że jest wybitnie wieczorowa, udało mi się, parę miesięcy później, stworzyć wiosennego look’a, w którym zaprezentowała się w świetle dziennym.
2. NA SEZON – MUST HAVE
Najmocniejsze tendencje sezonu, fasony i akcesoria, które oglądamy na okrągło w magazynach, na blogach i intagramach. Termin przydatności takich trendów do noszenia jest dość krótki, bo zaledwie sześć miesięcy. Dlatego należy bardzo czujnie je wybierać i absolutnie powściągać swoje zapędy inwestycyjne we wszystkie ekstrawaganckie desenie czy kolory.
Dobrym przykładem może być wzorzysta puchówka. Na punkcie puchówek oszalała większość z nas. To numer jeden na liście bestsellerów ostatnich kilku sezonów. Teraz na wybiegach można naliczyć dziesiątki modeli w przeróżne wzory. Dominują wśród nich kwiaty, kraty i abstrakcyjne plamy, charakterystyczne dla lat 80-tych. Z mojego doświadczenia, fasony w takie wyraziste desenie i na dokładkę w mocnym kolorze, szybko się nudzą, lepiej nie wydawać na nie fortuny. Dużo lepiej zainwestować w czarną, idealnie dopasowaną do naszej sylwetki i tylko dokładać do niej super modne akcesoria, w odjechanej formie lub kolorze. Ja mam swoją puchówkę RUNDHOLZ ponad 10 lat. Oryginalny, graficzny fason nie stracił przez ten czas na aktualności i myślę, że kurtka będzie mi służyć jeszcze bardzo długo… Można zobaczyć ją tutaj w akcji.
3. NA ROK – MODOWY KOMPROMIS
Czy jest możliwy kompromis między modnie a rozsądnie? Oczywiście, że tak… W tej grupie są trendy, które nie mają zbyt wiele wspólnego z żelazną klasyką, ale są na tyle mocne, że będą aktualne co najmniej przez cały rok, a czasem dłużej. Po prostu stylizujemy je inaczej w zimowym i letnim sezonie.
Jako przykład może nam posłużyć trend na logomanię. Na wybiegach znajdziemy obok fasonów z jednym graficznym logotypem, propozycje, na których pełni on rolę nadruku. Zdarzają się także total look’i, gdzie logo jest obecne naprawdę od stóp do głów… Czy to oznacza, że my też musimy się tak ubierać? Oczywiście, nic z tych rzeczy. Spokojnie wystarczy torebka, pasek, buty czy nawet prosty T-shirt.
Nie bez przyczyny wskazałam właśnie ten trend. Mam ogromną słabość do graficznych wzorów i napisów, szczególnie w wersji black&white. Ostatnio w mojej szafie pojawiła się sukienka z logo DKNY, która świetnie sprawdziła się zarówno w letniej , jak i jesiennej wersji.
4. NA ZAWSZE – NAJLEPSZE
Istnieje pogląd, że za modą trudno nadążyć, ale to nie jest do końca prawda. Wystarczy wyselekcjonować trendy, które wytrzymają próbę czasu. To wcale nie musi oznaczać nudnej klasyki. Niektóre trendy są jak bumerang, powracają w kolejnych odsłonach, ale nigdy się nie nudzą. Wspaniałym przykładem jest krata. Wariacje na jej temat trwają już od dłuższego czasu i wszystko wskazuje na to, że jeszcze wiele sezonów spędzimy z tym deseniem.
Ja sama jestem mocno zafiksowana na jej punkcie i sięgam po nią bardzo często. Niebawem pojawi się wpis z moim nowym płaszczem w czarno-białą kratę, bo poprzedni, który dobrze mi służył przez dwa zimowe sezony, dostał swoje drugie życie i cieszy teraz inną właścicielkę . Tej jesieni zrobiłam bardzo udaną stylizację z lekkim płaszczykiem, która, jak na razie, jest moją ulubioną kraciastą.
W tej grupie trendów, a tak naprawdę kanonów mody, znajdziemy sporo pozycji, które od lat królują w naszych szafach. Super sweter, wełniany płaszcz, tweedowa marynarka, sztyblety, kaszmirowy szal… Można długo wyliczać. Są to rzeczy, które najczęściej określamy mianem ponadczasowych i dlatego warto w nie inwestować, jak w żadne inne.
Podsumowując, trendy to nic innego, jak drogowskazy, a nie żadne modowe nakazy. Wybierajmy z nich to, co pasuje do nas, naszej osobowości, charakteru, pracy i szeroko pojętego stylu. Im jesteśmy bardziej dojrzałe, tym częściej powinnyśmy skłaniać się jednak do długofalowych trendów i uznanych kanonów mody. Czasem oczywiście można zaszaleć, ale trzeba wtedy uważać, bo bardzo łatwo wpaść w pułapkę „młodzieżowego” look’a, który zamiast nas odmłodzić, podkreśli tylko nasz wiek. Dzieje się tak nie dlatego, że źle wyglądamy w tych fasonach, ale przez to, że większość tych rzeczy jest niestety kiepskiej jakości. A nic tak nie dodaje lat, jak tandetne ciuchy… Więc bez względu na to, czy korci Was jakiś super trend, czy szukajcie rzeczy na lata, koniecznie wybierzcie wersję w najlepszym możliwym wydaniu… dostępnym dla waszej kieszeni…
Mam nadzieję, że dzisiejszy wpis (bez stylizacji) był dla Was ciekawy. Oczywiście nie znalazły się w nim wszystkie trendy na sezon zimowy, a jedynie te subiektywnie przeze mnie wybrane, będące tłem do moich wywodów. Internet zawalony jest całą masą zdjęć i zestawień najmodniejszych wzorów, kolorów, fasonów i dodatków. Mnie jednak bardziej zależało na czymś innym. Chciałam Wam pokazać, jak odnajduję się w gąszczu trendów, by uniknąć spektakularnych, modowych błędów .
Niezmiennie, czekam na Wasze komentarze.
Do następnego razu,
SIWA
P.S. Małe opóźnienia w pisaniu wyniknęły z powodu weekendowych obchodów 27 jubileuszu EMboutique. Tyle się działo, że zabrakło czasu i siły trochę też, na pstrykanie większej ilości fotek. W tym roku udało mi się zrobić zdjęcie z Dorotką przy toaście i składaniu życzeń. Dziękuję za wszystkie… Aldonko, mam nadzieję, że w przyszłym roku nie umknie nam możliwość udokumentowania wspólnego świętowania. Ale ze mnie gapa. Sorki…
8 komentarzy
Zgadzam się z Wami, że ubrania z wybiegów nie nadają się na ulicę 🙂 Trendy brzmią bez „er” jak tędy 😉 i wskazują nam kierunek, ale drogę wybieramy sobie same i idziemy nią po swojemu odziane, czasami w płaszcze darowane 🙂 cmokam Was urodzinowo, bo wyglądacie szałowo
p
Witaj Pati,
Z przyjemnością obserwuję jak nie tylko płaszcze mają swoje stylowe, nowe życie. Muszę także dodać, że mimo Twojej deklaracji o niezależności, zawsze zgodne z trendami 🙂
Buziaki, SIWA
Trendy dla mnie, to (jak napisałaś we wstępie) zjawisko krótkotrwałe. Na pewno inspirują i warto je znać, jednak nie kopiować. Moda zataczała koło wielokrotnie. Niedawno inspirowała się latami 80’tymi- najbardziej tandetnymi jak dla mnie, choć wspominam je z wieeelkim sentymentem. Czerpie też z lat 70’tych: dzianiny, dżins, krata, szerokie spodnie i romantyczne suknie. Z tych, chyba więcej biorę dla siebie…
Może z wiekiem rozsądek podpowiada, ze nie należy juz bardzo szaleć i eksperymentować, choć siedzący we mnie smarkacz kusi czasem ogromnie. Dziś stawiam na rzeczy w dobrym gatunku, w oryginalnej, choć nie dziwacznej formie, sprawdzonych dla mojej urody kolorach, a dzikość chowam w sercu:) Ujawnia się tylko na koncertach ;););)
Mam pokusę zainwestować w Rundholz’a, czy Annette Gortz, a może nawet odwiedzić EMboutique 😉 ,na jego kolejne urodziny. Hmmm, kto wie…
Póki co – niech butik istnieje i ma się dobrze jak najdłużej! Żebym zdążyła dojechać 🙂
Pozdrawiam
Witaj Sabo,
Są trendy, które powinny się nazywać modowe błędy. Lata 80-te zdecydowanie dodałabym do tej grupy. Całe szczęście, że moda jest teraz na tyle demokratyczna, że pozwala nam na swobodny wybór inspiracji. Praktycznie do każdej stylizacji można dorobić nazwę i odpowiednią filozofię… O szaleństwo coraz trudniej, bo to raczej przywilej młodości… ale czasem zdarza mi się modowa fascynacja, która bardziej pasuje mojej 16-letniej Córce. No cóż, czasami człowiek musi, inaczej się udusi.
Inwestycja w RUNDHOLZ’a czy ANNETTE GORTZ to moim zdaniem najlepsza modowa inwestycja, a jubileusz z kolei najlepszy pretekst, by mnie odwiedzić 🙂
Buziaki, SIWA
Witaj Agusiu, ale się naczytałam. Zgadzam się całkowicie, że trendy są do inspiracji i wyłapywania szczegółów które nas zainteresują i posłużą do stworzenia stylizacji. „Małpowanie” jest szkodliwe zdecydowanie. Od lat staram się tak komponować garderobę, żeby co roku dodając jakieś elementy wszystko było spójne i jak to mówi moja ulubiona Stylistka „pasowało do szafy”. Wtedy nie ma mowy o tym, że nie ma się w co ubrać, bo wszystko do wszystkiego pasuje, a można grać elementami, szalami i innymi dodatkami. To samo dotyczy kolorów, jak są spójne to można się ubierać po ciemku. Takim genialnym projektantem jest Rundholtz – co roku kolekcje są w zbliżonym stylu, różnią się tylko elementami graficznymi i odcieniami. Od lat dodaję nowe elementy i okazuje się, że pasują do zeszłorocznych, a nawet tych sprzed wielu sezonów. Nie ukrywam, że bardzo mi to ułatwia EMbutique w którym można wręcz stracić głowę do kolejnych kolekcji.
Ps. Jubileusz był fantastyczny, atmosfera jak zawsze cudowna. Głowa jak zawsze stracona. Dziękuję….Uściski D.
Witaj Dorotko,
Tak, RUNDHOLZ jest geniuszem. Dzięki jego projektom można właśnie, tak jak Ty to robisz, stworzyć bardzo spójną stylowo szafę, a wtedy spokojnie możemy ubierać się nawet z zamkniętymi oczami. Najsłabszym ogniwem są tylko ceny, ale gdy weźmiemy pod uwagę ponadczasowy styl i jak długo korzystamy z tych rzeczy, jest to najlepsza modowa inwestycja, która obroni się bez względu na to, co w danym momencie jest trendy…
Buziaki, SIWA
P.S. Głowa być może stracona, ale zakupy bardzo udane. Pasują do szafy… 😉
Mam wrażenie, że ubrania z wybiegów nie nadają się na ulice 🙂
Witaj Agnieszko,
Ubrania z wybiegów trudno nosić po ulicach. Odwzorowanie takiej stylizacji, jeden do jednego, najczęściej kończy się katastrofą. Trzeba „przetłumaczyć” trendy na język swojego stylu i wtedy jest szansa na sukces 🙂
Pozdrawiam, SIWA