Co zrobić ze zdjęciami letniej stylizacji, kiedy lato odeszło definitywnie? Pierwsza moja myśl, to odłożyć na bok i poczekać na cieplejsze wiosenne dni, mając „gotowca”. Potem rzuciłam okiem na prognozę pogody na najbliższy weekend i proszę jaka niespodzianka! Ma być ponad 20°C, więc śmiało biorę się do opisywania stylizacji i nie pozostaje mi nic innego, jak zdążyć przed końcem tygodnia:).
Przy okazji wpisu, dotyczącego kulotów, pisałam o powrocie szerokich spodni. Większość z nas dopiero całkiem niedawno poczuła się w „rurkach”, jak we własnej skórze, a tu prawdziwa rewolta. Z każdej strony bombardują szerokimi „pantalonami”. No cóż, można oczywiście zignorować trend, ale ja z ciekawości postanowiłam spróbować i zmierzyć się z nim. Od razu muszę podkreślić, że jest to wymarzony fason dla kobiet z talią i cięższymi nogami, które są skrzętnie ukryte w szerokich nogawkach.
W stylizacji wykorzystałam cieniutkie i bardzo szerokie spodnie ze starej kolekcji H&M oraz „dziurawy” sweter z przepastnych zasobów mojej szafy (metka niestety wypruta – nazwa firmy w związku z tym zapomniana:). Spodnie są tak obszerne, że praktycznie, gdy stoję prosto i się nie ruszam, wyglądają jak spódnica. Na zdjęciu po lewej mam je założone nisko na biodrach, tak że zasłaniają adidasy. Bardzo ważnym elementem jest wzór. Przy tak szerokim fasonie, pasy ratują sytuację, wyciągając znacznie sylwetkę. Mnie osobiście najbardziej podoba się dłuższa wersja i w niej czułam się najlepiej.
Małe zbliżenie na szczegóły stylizacji.
spodnie w pasy H&M ; adidasy ALDO ; okulary VALENTINO
Po zdjęciu swetra, zdecydowanie zmieniły się proporcje i nie wiem czy się ze mną zgodzicie, ale teraz znacznie lepiej prezentuje się krótsza wersja, odsłaniająca adidasy. Przy niżej opuszczonych spodniach, tułów wydaje się nieproporcjonalnie długi w stosunku do dołu.
Poniżej moja najnowsza zdobycz z TKmaxxx’a. Kolejne przeciwsłoneczne okulary, tym razem VALENTINO, przerobione na optyczne. Są ogromne i mają fajny punkowy akcent, w postaci zatopionych srebrnych ćwieków. Mam nadzieję, że na jakiś czas szaleństwo „oprawkowe” mnie opuści. Te i niebieskie, znane Wam z moich innych wpisów, powinny pasować do wszystkich moich jesienno-zimowych stylizacji.
Pokusiłam się również o zrobienie wersji z pantoflami na obcasie. Wygląda całkiem nieźle. Można spokojnie pójść tak na kolację z facetem lub drinka z przyjaciółką, albo odwrotnie;). Fajnie wyglądałby do tego długi kardigan, bo wieczory już są bardzo chłodne.
Przy okazji tego wpisu, chciałabym się Wam pochwalić moją „nową – starą” fryzurą. Nową, bo włosy mam świeżo po kuracji keratynowej, a starą, ponieważ tylko lekko wyrównałam i podcięłam końcówki. Wiecie jak to jest, gdy się jest prosto od fryzjera… Człowiek ma wrażenie, że jest bardziej zadbany i odstawiony, nawet jeśli inni tego nie są w stanie dostrzec.
W dzisiejszej stylizacji wykorzystałam „stare” ubrania i „nowe” dodatki. Fajnie jest, gdy udaje nam się ze starych rzeczy stworzyć nową jakość. Spodnie i sweter z przed kilku lat w połączeniu ze sportowymi butami (tzw. modnymi sneakers’ami) tworzą fajny, nowoczesny i przede wszystkim wygodny look na co dzień. Dlatego warto mieć w szafie rzeczy dobrej jakości i w klasycznych kolorach. Bez względu na panujące mody i trendy, taka rzecz, wyciągnięta z szafy zawsze się obroni.
Mam nadzieję, że i Wy macie swoje ulubione „stare” ciuchy, które za każdym razem mogą wyglądać jak „nowe”. Namawiam Was do odkopania w szafach zapomnianych skarbów i nadania im nowego życia. Dobrej zabawy…
Do następnego razu, SIWA
2 komentarze
Świetnie wyglądasz. Dla mnie za każdym razem lepsza wersja z nogawkami do ziemi – może i tułów długi, ale nogi i szyja też, proporcje są dobre – a w czarnym, dopasowanym topie ujawniła się szczupła talia. Już żałuję, że nie kupiłam bluzy w litery 😉
Dziękuję Aldonko za komentarz i dobre słowo 🙂
pozdrawiam, SIWA