Kolejna, archiwalna stylizacja 🤭. Gdyby nie długie włosy i zdecydowanie podejrzana opalenizna, mogłabym o tym nie wspominać. Najbardziej tęsknię za skórą muśniętą słońcem, bo z krótszymi włosami czuję się całkiem dobrze i tylko czasem, gdy wychodzą mi z tyłu przy mojej fryzurze na cebulę, myślę, że mogłyby być ciut dłuższe.
Długa koszula IVAN GRUNDAHL pojawiła się przy okazji wpisu o nowej sylwetce. Była wtedy zasłonięta swetrem i nie miałam możliwości pokazania jej urody. Teraz prezentuje się w pełnej krasie i ujawnia swoje ukryte zalety😋.
Chociaż stylizacja ma już prawie dwa lata, nadal jest aktualna i totalnie w moim stylu. Bez żadnych zmian i ulepszeń, ubiorę się tak w tym sezonie. Muszę tylko popracować lekko nad opalenizną… Ten look potwierdza stwierdzenie, że jak coś jest w dobrym stylu, to będzie wyglądać dobrze bez względu na wszelkie modowe zawirowania.
Aby koszula nie wyglądała jak fartuch, warto założyć do niej jakiś kontrastujący dodatek, który rozbije dużą, białą płaszczyznę. Ja oczywiście sięgnęłam po swój ulubiony gadżet, czyli pasko-szelki RUNDHOLZ.
Dzięki nim koszula zyskała graficzny rysunek i odrobinę została zebrana w talii. Wielbicielkom podkreślania kobiecej sylwetki, z pewnością przypadnie do gustu wersja z mocniej zapiętym paskiem. Wtedy koszula przybiera formę letniej sukienki założonej na spodnie.
Kieszenie są zawsze wielkim atutem i nie inaczej jest w przypadku tej koszuli. Przy takiej długości i braku dostępu do kieszeni w spodniach, ich obecność jest wręcz błogosławieństwem.
Rzadkością jest za to sytuacja, kiedy muszę podwijać rękawy w koszuli 🙂 , a w tej podwijam je sporo. Ponieważ nie mają klasycznych mankietów, są tylko obszyte, ładnie się układają nawet przy trzykrotnym wywinięciu.
Pisząc o ukrytych zaletach koszuli, miałam na myśli właśnie tą awangardową wersję. W rękawach zrobione są otwory, przez które można przełożyć ręce i uzyskujemy coś na kształt japońskiego kimona. Jeśli podoba się Wam taki efekt, podpowiadam, że można spokojnie go osiągnąć w każdej koszuli, która ma niżej wszyte rękawy. Zrobienie otworów na wewnętrznych szwach nie powinno przysporzyć większych kłopotów, nawet krawieckim antytalentom 😉 .
W dzisiejszej stylizacji, pięknej i oryginalnej koszuli towarzyszyły luźne gacie RUDHOLZ. Wprawdzie ledwie je widać, ale są ważnym elementem look’a. Kto chciałby się im przyjrzeć dokładnie, powinien zerknąć do poprzedniego wpisu, bo były w nim główną gwiazdą.
Na koniec obiecuję, że przestanę sięgać do archiwum, tylko w końcu wybiorę się w plener i zrobię jakąś fajną stylizację. Pewnie znowu wyjdzie mi black&white, ale nic na to nie poradzę, że w takim zestawieniu czuję się najlepiej… Postaram się ją doprawić jednak choć odrobiną koloru.
W ten weekend byłam nad morzem, w mojej ukochanej Jastarni. Trzy dni rozstawiania przyczep i wszystko praktycznie jest już gotowe, by rozpocząć sezon kempingowy. Oczywiście, nie mogę się doczekać wakacji… Wrzucam kilka fotek z wyjazdu, na których plaża urzeka swoim pięknem, a mój uśmiech jest najlepszym dowodem, że jest to moje miejsce na Ziemi.
Do następnego razu,
SIWA 💋💋💋
8 komentarzy
S.U. P. E .R!
Koszulę w podobnym fasonie mam, ale te dziury w rękawach, to dopiero patent! Pozwolisz, ze skopiuję i zrobię „takie coś” mojej sukienko-fartucho-koszuli? Ponad to- męskie zegarki. Oooo, to kolejna moja miłość… i okulary, bliźniaki dwujajowe: czerwone i białe, mmm…i te szelki, ach!
A ten Jastarni cud,
morza szum, wiatru chłód
sprawia, ze Ty feel good:)!
Pozdrawiam,
Saba
Witaj Sabo,
Bardzo proszę Kochana. Myślę, że Ivan Grundahl nie miałby też nic przeciwko temu… , a pewnie odebrałby to jako komplement 🙂 Och, tematu dużych zegarków, okularów i wszelkich dodatków lepiej nie ruszać, bo uświadamia mi się, jak wiele mam słabości…
W Jastarni jest jakaś wyjątkowa energia, dzięki której czuję się wspaniale. Na samą myśl o wakacjach, wydaje mi się, że czas wolno płynie. Jak ja już bym chciała żeby był lipiec 🙂
Buziaczki,
SIWA
I jeszcze ma kieszenie! Bosko! Brzmi jak idealna część garderoby dla mnie 😀
Witaj Patrycjo,
Kieszenie zawsze są wielkim atutem i nie inaczej jest w przypadku tej koszuli. Jest jeszcze jedna w outlecie EM boutique, jeśli dobrze pamiętam, w rozmiarze L. Zerknij na stronę, może uda Ci się ją upolować.
Pozdrawiam,
SIWA
Koszula poruszająca fartuszkową prostotą, kusząca lekkością i pomysłowością oraz te szelki, które od lat są przedmiotem mojego pożądania. Poszło Ci tak dobrze, że się rozmarzyłam
Witaj Pati,
Koszula zyskała na urodzie dzięki szelkom, stała się wspaniałym tłem do ich prezentacji. Ten duet jest tak zgrany, że nie wyobrażam sobie lepszego… Szelki rządzą, bo mają moc 🙂
Buziaczki, SIWA
Ach rozmarzyłam się ta plażą. Ja po sąsiedzku już za tydzień w Kużnicy. Mam nadzieję też na takie słońce jak na Twoich fotkach. Poproszę jeszcze może kiedyś o wpis z tym swetrem w literki ze zdjęć bo jest świetny. Ale wracam do koszuli – świetna, i sama w sobie i w zestawie z „gaciami”, szelkami no i te buty – obłędne. Okulary i wszystkie szczególiki łącznie z moim ukochanym kolorem szminki szałowe wszystko. Buziaki D.
Witaj Dorotko,
Z całego serca życzę Ci przepięknej pogody i wspaniałego odpoczynku. Plaża na półwyspie w tym sezonie dziewicza, czysta i wprost zachwycająca. Baw się dobrze i relaksuj ile wlezie. Mam nadzieję, że będziesz miała internet i zerkniesz na bloga w wolnej chwili 🙂
Buziaczki,
SIWA