KRÓTKO O SZORTACH

Do tej pory szorty pojawiały się w moich stylizacjach w wersji urlopowej lub jako asekuracja przy dużych T-shirtach imitujących sukienki. Zachęcona jednak Waszymi komentarzami na temat moich  nóg, postanowiłam przemycić szorty w miejskiej odsłonie.

Nie ma chyba lepszego sposobu na pochwalenie się opalenizną niż założenie krótkich gatek😜. Wiem, wiem, opalanie jest niezdrowe, ale czy znacie kogoś kto wyglada źle w opaleniźnie, bo ja nie 😋.

Szorty mogą być różne. Unikam, jak ognia, tych obcisłych i zawsze wybieram obszerniejsze, w rozmiarze conajmniej dwa razy większym od tego, który noszę na codzień. To zamierzony manewr, dzięki któremu uda wyglądają szczupłej. Nie muszą być wcale aż tak duże, jak te z dzisiejszej stylizacji, ale nogawki powinny być zdecydowanie szersze niż uda.

Szorty, jako towar drugiej potrzeby, zawsze kupuję okazyjnie na wyprzedażach. Trudno nawet powiedzieć, że na nie poluję. Raczej wpadam na nie przypadkiem, kupuję, a potem służą mi latami, tak rzadko je noszę.

Te czarne kupiłam w H&M jako następcę, bo poprzednie straciły kompletnie kolor i poprzecierały się w kilku miejscach. Na dokładkę to o wiele lepszy fason, z gumką w pasie i paskiem, którym można dopasować szorty do aktualnych rozmiarów talii 😜. Są tak duże, że wyglądają praktycznie jak spódnica.

Zestaw torebek od miesięcy  pozostaje niezmienny. Chyba nazwę go IVAN VAGABOND 😁, łącząc nazwy obu firm.

Pamiętacie żakiet RUNDHOLZ’a, w którym występowałam podczas fashion weekendu w Düsseldorfie? Wtedy też towarzyszyły mu buty z kokardami tego samego projektanta. Pasują do siebie idealnie i choć temperatura za oknem sugerowała inny wybór, bardzo trudno było mi rozbić tak zgrany duet.

Zdjęcia robiłam w arkadach Pałacu Kultury. Nowa miejscówka sprowokowała mnie do małych eksperymentów. Najpierw tradycyjne zdjęcia z uśmiechem… 🙂

Potem pokusiłam się o ujęcia bardziej artystyczne…

Rzut okiem z bliska na detale stylizacji.

Taliowany żakiet jest korzystny dla każdej kobiety. Jeśli jeszcze uszyty jest ze streczowego materiału, to lepiej być nie może.

Taki fason podkreśla talię, nawet gdy jest jej jak na lekarstwo. Dobrze robi tu kontrast kolorów. Przy jasnym żakiecie warto założyć ciemny środek i odwrotnie. Gdy sięgniemy po czarny wariant, lepiej zestawić go z jasnym spodem. Kluczem do sukcesu jest także dobrze dobrany rozmiar. Żakiet ma być dopasowany, ale nie powinien zbyt mocno obciskać.

Nie wszystkie kobiety mogą sobie pozwolić na zapinanie dopasowanego żakietu. Przeszkodą mogą być krągłości w okolicach brzucha. Spokojnie. Jest na to sposób i wcale nie należy rezygnować z taliowanego fasonu.

Wystarczy, że do rozpiętego żakietu założymy luźny top, który zamaskuje okolice brzucha. Wcięcie w talii robi żakiet, my mamy luz blues.

Czarny, luźny top HIGH jest w mojej szafie już dobrych kilka lat. Kiedyś nosiłam go bardzo często. Pasował mi do wszystkiego 🙂 . Teraz sięgam po niego zazwyczaj, gdy zakładam krótkie, taliowane żakiety. Lubię wystające z tyłu falbanki. Przy mojej płaskiej pupie, jest to bardzo korzystne, bo optycznie poprawia proporcje sylwetki.

Top prezentuje się też ciekawie bez żakietu. Ma mnóstwo oryginalnych przeszyć i rozkloszowaną linię. W duecie z szortami, tworzy rodzaj sukienki. Wszystko dzieki temu, że szorty mają bardzo szerokie nogawki.

Zrobiłam kilka fotek, na których możecie bliżej przyjrzeć się topowi.

Ze sportowej w sumie stylizacji, można bez trudu zrobić bardziej elegancką. Na nogi wrzuciłam klapki TheOtherStories i zamieniłam saszetkę VAGABOND w kopertówkę. W takiej wersji dobrze bym się czuła na każdym garden party czy spotkaniu z przyjaciółką w ciepły, letni wieczór 🙂 .

Kiedy na wakacjach miałam wiatr we włosach, dużo łatwiej było mi nosić je rozpuszczone. W gorącej, miejskiej dżungli pozostaje praktycznie jedna wersja – na cebulkę…

Obowiązkowa pozycja – podskoki w dwóch wersjach 🙂

Miało być krótko o szortach, więc bez zbędnego owijania w bawełnę. Uważam, że wypada nosić szorty w każdym wieku. Wolę oglądać zgrabną sześćdziesiątkę w szortach niż nastolatkę z niezbyt dobrą figurą, wciśniętą w za małe gatki. Jeśli miałabym wypowiadać się na temat co nie wypada a co wypada, to uważam, że zdecydowanie wypada po 40-tce znać atuty i niedostatki swojej sylwetki. Dzięki temu bez trudu będziemy w stanie ocenić, czy możemy wskoczyć w szorty czy nie. Ja uznałam, że mogę. Czy słusznie? Dajcie znać w kometarzach, co o tym sądzicie. Czy znacie jeszcze jakieś inne nakazy i zakazy dotyczące ubierania się w dojrzałym wieku?
Przesyłam Wam gorące buziaki
z gorącej Warszawy…
Do następnego razu,
SIWA

P.S. Ten tydzień po urlopie miałam bardzo pracowity i musiałam na nowo wskoczyć na odpowiednie tory. Mam nadzieję, że uda mi się pisać teraz trochę częściej.

Możesz także polubić

4 komentarze

  1. Znam parę zakazów i nakazów dotyczących ubioru, ale kompletnie mnie one nie interesują 😀 Jednak jest jeden trend zaobserwowany przez moje dziecko, a mianowicie dotyczy on upodobania osób… użyjmy eufemizmu „przy kości”, do różowych ubrań z dużą ilością elastanu (nie)zgrabnie opinających ciało 😉
    Ale za bardzo odbiegłam od tematu.Uważam, że pewne rzeczy trzeba umieć nosić jak np. top, który okazał się topowy 🙂 Urzekły mnie również kolczyki
    buziaki
    p

    1. Witaj Pati,
      Ja też nie przejmuję się zakazami i nakazami, a nawet wydaje mi się, że czasem z przyjemnością robię im na przekór. Źle dobrany rozmiar ubrania może popsuć nie tylko stylizację, ale całą sylwetkę. Niestety elastan sprawia, że możemy się zmieścić w ciuchy nawet o kilka rozmiarów mniejsze niż nosimy zazwyczaj. Dla niektórych kobiet świadomość, że mieszczą się w rozmiar S jest kluczową sprawą, reszta się nie liczy, a szkoda…
      Buziaki, SIWA

  2. Podpinam się pod komentarz p.Doroty. Szkoda tylko, ze ten żakiet ma taką okropną wadę ….. nie jest mój 🙂 Zaczynam na niego chorować przewlekle i nieuleczalnie. XOXO ❤️