JAK SIĘ UBRAĆ STYLOWO NA SPORTOWO?

Bardzo lubię wygodne, sportowe stylizacje, a zestawienie black&white wprost uwielbiam. Połączenie tych dwóch elementów może być początkiem do stworzenia bardzo stylowego look’a. Sportowe części garderoby już na dobre zagościły w wielu kolekcjach. Nikogo nie dziwią adidasy noszone z garniturem, bluza założona do klasycznego trencza czy też spodnie z lampasem, które nieodzownie kojarzą nam się z dresami. Ponieważ nie rzucam słów na wiatr, postanowiłam dotrzymać słowa danego w wakacyjnym wpisie i zrobić jesienną stylizację z plażową sukienko – bluzą DKNY.

Choć pogoda jeszcze nie jest najgorsza, ja już tęsknię za latem i przyznam, że z przyjemnością obejrzałam, od deski do deski, letnią stylizację. Na pierwszym, zamieszczonym dzisiaj zdjęciu (to z parasolką), możecie zobaczyć scenerię, którą wybrałam do dzisiejszego wpisu. Znalazłam fajny parkan z graficznym napisem. Niestety przegonił mnie stamtąd deszcz. Próbowałam go nawet przez chwilę ignorować, ale zalewał statyw z telefonem. Myślałam, że z sesji tego dnia nic już nie będzie, ale na chwilę przestało padać i rzutem na taśmę udało mi się zrobić fotki. Może nie w takiej idealnej scenerii, ale też wyszły całkiem dobrze. Zobaczcie więc, jak zupełnie na luzie można stylowo wyglądać w sportowej bluzie. Zaczynamy…

Najlepsze rzeczy w szafie, to te które noszą miano uniwersalnych. Po czym możemy je poznać? Prezentują się dobrze w każdej odsłonie, a o charakterze stylizacji decydują tylko dodatki. Ze sportowymi i casual’owymi będą fajne na codzień, a z eleganckimi odnajdą się nawet w operze… Dzisiaj skupimy się na tej pierwszej wersji. Do dzisiejszego look’a, jako bazę, wykorzystałam spodnie i marynarkę RUNDHOLZ. Są dość proste i klasyczne, jak na tego projektanta, ale gdy trochę lepiej im się przyjrzymy, dostrzeżemy niski krok w spodniach i bardzo długie rękawy przy żakiecie. To charakterystyczny sznyt jego stylu.

Dziś, wyjątkowo, sięgnęłam po torbę RESERVED. Po pierwsze szkoda moczyć na deszczu ukochaną, skórzaną, a po drugie, graficzny napis pasował, jak ulał, do tego na bluzie. Z saszetki VAGABOND nie rezygnuję prawie nigdy. Bez niej czuję się, jak bez ręki…

Buty sportowe w większości wypadków są obecnie bardziej miastowe niż wyczynowe. Nie jest to bynajmniej wynalazek ostatnich lat. Jedyną różnicą jest, że kiedyś były ukrywane przez pracujące dziewczyny w torbach i zdejmowane tuż przed wejściem do pracy. Teraz noszą je tam swobodnie zarówno ze spodniami, spódnicami czy sukienkami. Nikt już się temu nie dziwi. Fasony, które ostatnio są na topie, zaskakują swoimi gabarytami i ozdobami. Ja jednak najlepiej czuję się w klasycznych slip-onach. Męski wzór ALDO gwarantuje szeroką, wygodną cholewkę. Kiedy piszę o tych butach, przypomina mi sie angielskie powiedzenie, że ” szczęśliwi (uśmiechnięci) ludzie chodzą w wygodnych butach”. Prawda, prawda i jeszcze raz prawda.

Sportowa elegancja, to nic innego, jak połączenie dwóch stylów: sportowego i eleganckiego. Oczywista oczywistość . Od nas tylko zależy, na który z nich położymy większy nacisk. Mnie udało się zachować równowagę, bo mam na sobie 3 elementy zdecydowanie sportowe i 3 uniwersalnie klasyczne. Okulary uważam za neutralne, ponieważ trudno nawet by było przyporządkować je do  jakiegoś konkretnego stylu.

Graficzną sukienko-bluzę DKNY kupiłam latem w Düsseldorfie. Szukając upominków dla swoich bliskich w ogromnym domu towarowym, wśród masy towarów, moją uwagę przykuła printem i to na dokładkę w  wydaniu black&white. Ten sam mechanizm działa w przypadku przechodniów, którzy widzą mnie w tej bluzie. Nie mam pojęcia, czy wszystkim się ona podoba, ale jedno jest pewne, nikt nie przechodzi obojętnie. Zakładając taki wyrazisty ciuch, powinnyśmy czuć się dobrze we własnej skórze i być przygotowane na takie „obcinanie”.

Wielokrotnie na blogu zachwalałam żakiety z dużą domieszką elastanu. Taki składnik materiału gwarantuje, że czujemy się w nich swobodnie nawet wtedy, gdy są bardzo dopasowane. Co jednak zrobić, kiedy mamy super żakiet, który w składzie ma szlachetne nitki i ani grama elastanu? Z pomocą przyjdzie nam mały gadżet, a jest nim pojedyncza szelka. Pisałam już kiedyś o tym rozwiązaniu →tutaj, ale teraz postaram się Wam podpowiedzieć skąd wziąć taką szelkę lub jak ją wykonać samemu i dlaczego warto w ogóle mieć taki gadżet w swojej szafie.

Szelka, którą wykorzystałam w dzisiejszym wpisie, jest przykładem, jak najprościej można wejść w jej posiadanie. Jest to po prostu połowa klasycznych, gumowych szelek. Wystarczyło zepsuć metalowe łączenie i otrzymałam dwie super pojedyncze szelki. Taki wariant, nie dosyć, że nie wymaga od nas żadnych umiejętności krawieckich, to jeszcze ma możliwość regulacji długości! Zachęcam Was do zaglądania do second hand’ów. Bardzo często można tam znaleźć szelki za grosze. Moje kosztowały całe 9 PLN . Nadają się wszystkie, męskie oczywiście będą dłuższe, dziecięce krótsze. Szelkę można również zrobić samemu. Potrzebne będą klipsy i guma dostosowana do ich szerokości. Wszystko dostaniemy w każdej pasmanterii. Ten sposób pozwala na spersonalizowanie naszego gadżetu. Wielkość klipsów, ich kolor, a także kolor i długość gumy. Mamy ogromne pole do popisu. Wiem, że najczęściej gumy są czarne lub białe. Jeśli marzy Wam się szelka w bardzo oryginalnym kolorze, też jest na to sposób. Trzeba uszyć tunel w wybranej przez Was barwie i naciągnąć na gumę. Tunel powinien być dużo dłuższy od naszej gumowej szelki, tak by nie straciła możliwości rozciągania. Jest jeszcze jeden sposób na zdobycie tego gadżetu. Zdarzają się bardzo rzadko rzeczy, ale się zdarzają, które mają taką szelkę, jako dodatek. Niektórzy projektanci, jak np. Annette Görtz, lubią dodawać szelkę do gorsetów, topów i żakietów. Czasem mam wrażenie, że ta szelka jest równie cenna, co sam ciuch.

No dobrze, już wiecie jak zdobyć super szelkę, ale dlaczego jest ona taka super? Najprostsza odpowiedź, jaka przychodzi mi do głowy, to że potrafi zastąpić elastan, którego brakuje w żakiecie, ale nie tylko. Dzięki niej możemy dopasować do talii praktycznie każdy ciuch. Od topu, przez koszulę, żakiet czy nawet płaszcz. Przewaga szelki nad paskiem jest bardzo duża. Nasza szelka jest elastyczna, możemy przyczepić ją na każdej wysokości, w dowolnym miejscu. Bez trudu możemy również decydować, jak bardzo chcemy podkreślić talię. Kto może, podkreśla ją mocniej, a kto ma trochę więcej centymetrów w pasie, nie powinien wcale tego unikać, tylko robić to delikatnie, z wyczuciem, bo nawet lekko zaznaczona talia poprawia bardzo proporcje sylwetki, optycznie ją równoważy.

Duże, czarno-białe wzory mocno przyciągają uwagę, sprawiają, że jesteśmy bardzo widoczne.  Kto tego nie lubi, powinien zdecydowanie sięgać po drobniejsze, mniej agresywne. Dla wielbicielek tych mocnych mam jednak wspaniałą wiadomość. Duże, graficzne wzory, wbrew pozorom, świetnie nadają się do kamuflowania różnych niedostatków figury. Sylwetka jest dzięki nim mniej widoczna, lekko „rozmyta”, bo właśnie na nich głównie skupia się wzrok.

Chciałabym jeszcze zwrócić Waszą uwagę na jeden trik, który zastosowałam w tej stylizacji. Jest bardzo prosty, żeby nie powiedzieć banalny. Zauważyłyście, że na każdym zdjęciu mam tak rozpięty żakiet, że zostaje pośrodku pas z widocznym printem? Taki prosty zabieg sprawia, że nasza sylwetka wyglada na dużo szczuplejszą. Cały patent polega na tym, że nasz wzrok skupia się na jaśniejszym środku i nie ważne czy będzie on w print, czy gładki, ważne żeby był kontrastowy. Im mocniejszy kontrast, tym większy efekt wyciągnięcia.

W mojej szafie jest jeszcze jeden ciuch, który ma bardzo mocny, czarno-biały print. Bluza w litery RUNDHOLZ trafiła do mojej szafy już ponad trzy lata temu. Kiedy ją wtedy brałam, zastanawiałam się, czy wzór nie jest zbyt mocny, ale chyba najbardziej obawiałam się, że mi się szybko znudzi. Nie sprawdziło się ani jedno, ani drugie. Oczywiście, na początku nosiłam bluzę bardzo często i jak to zwykle bywa, doprowadziłam do sytuacji, że trochę mi się „przejadła”. Po tym okresie, który nie trwał zbyt długo, noszę ją teraz, od czasu do czasu, zawsze z wielką przyjemnością.

Dzisiejszy sportowo-elegancki look, w wersji black&white, jest pod wieloma względami wzorowy … Spokojnie może służyć za wzór, jak wykorzystać wzór w Waszych stylizacjach. Oprócz tego wzorowo pokazuje, że nie należy bać się mocnego printu, bo może być naszym sprzymierzeńcem. Przy okazji przemycił także wskazówki dotyczące przydatnych trików i gadżetów. Wow!!! Sama jestem pod wrażeniem .

Dodam jeszcze na koniec, że ten look (w obu odsłonach) idealnie obrazuje mój, ulubiony sposób ubierania. Choć czasem eksperymentuję, i sprawdzam różne trendy, w takich stylizacjach czuję się najlepiej. Na punkcie dodatków, nieustająco mam prawdziwego hopla, ale bez nich nie istniałby mój styl…

To już koniec dzisiejszego wpisu. Mam nadzieję, że znajdziecie w nim coś dla siebie… i dacie mi znać w komentarzach, co to było. Czekam, jak zwykle, z niecierpliwością.
Do następnego razu,
buziaki ,
SIWA

P.S. Pamiętajcie by oddać swój głos w wyborach!
Nie pozwólcie go sobie odebrać!
To wielki przywilej obywatelski,
choć nazywają go obowiązkiem…

Możesz także polubić

8 komentarzy

  1. Takie szelkowe patenciki w niedoścignionym babcinym wydaniu to klasa sama w sobie-uwielbiam i ukochuję. A sukienka tym bardziej zyskuje, bo skoro nie tylko latem może zachwycać swoją urodą, to staje się prawdziwą gwiazdą. Zazdroszczę…ale to już wiesz 😀

    1. Witaj Pati,
      Szelka jest naprawdę wielka i ciężko mi sobie bez niej wyobrazić niektóre z moich stylizacji. Czasem szukam jej nerwowo w swoich zasobach i za chwilę okazuje się, że noszę ją w torebce, jako prawdziwy niezbędnik 🙂 . Sukienka we wzory wpasowała się idealnie do mojej szafy. Żal było ją chować wraz z resztą letnich ciuchów i dlatego postanowiłam znaleźć sposób, by przemycić ją do jesienno-zimowych stylizacji. Teraz ma stałe miejsce w szafie, bo radzi sobie dobrze we wszystkich sezonach…
      Buziaczki, SIWA

  2. Witaj Agusiu, nie będę pisała o wyborach bo to jest oczywiste. Stylizacja super!!! To jesteś cała Ty. Genialnie wszystko dobrane, we wszystkich zestawieniach. jednak czarno-biały zestaw jest zawsze najlepszy. Ha i ja mam taka bluzę Rundholtza tylko w odwrotnym zestawieniu biało-czarnym. Uwielbiam ją ale z racji przewagi białego noszę latem. Ale kocham bardzo. Buciki, torebusia- literkowa /też mam/ z całym zestawem szał. Reszta jak zwykle bezkonkurencyjna. Buziaki D
    Ps. Ja jestem zwolenniczką dużej ilości zdjęć i nie uważam, żeby mogło być ich za dużo. W końcu po to się wchodzi na tego Bloga, żeby sobie pooglądać i poczytać. Zwłaszcza, że to są zdjęcia artystyczne.

    1. Witaj Dorotko,
      Wiem, że dla niektórych pójście na wybory, to oczywista oczywistość, ale jeśli namówię choć jedną nieprzekonaną Silverowiczkę, będę mega szczęśliwa. Stylizacja musiała Ci się podobać, bo jakby żywcem zdjęta z Ciebie 🙂 . Pytanie tylko o szelkę. Czy próbowałaś? Czy tylko korzystasz z patentu z niezapiętym żakietem?
      Buziaczki, SIWA
      P.S. Jeśli będziesz odczuwała niedosyt w kwestii ilości zdjęć, bez problemu mogę Ci je podsyłać, bo zawsze mam ich w dużych ilościach 🙂

  3. Och, jaki WZOROWY wpisik! 🙂 I nie chodzi mi o ukochane wzory liternicze… Mrrrrau 🙂 Kupiłam sobie nawet już takie szelki, na wagę, w „grzebalni”, z planem by coś z nimi zrobić… i leżą. Dzięki za przypomnienie, że szelka – jest wielka. Okulary B&W są awangardowe, ekstrawaganckie i odjazdowe, wytrwale szukam podobnych, ale nie ma. Gdyby więc cokolwiek z tego zestawu jednak ci się znudziło/przejadło/zdublowało – to wiesz 😉
    No i TAK! Dziewczęta!! Idziemy na wybory! Zabieramy znajomych! Krewnych, przyjaciół, sąsiadów, pomagamy dotrzeć niepełnosprawnym! I zabieramy głos – bo możemy go stracić! Ja w tym roku stawiam na kobiety, one dostaną mój głos. A Wy???

    1. Witaj Aldonko,
      Szelka rządzi zdecydowanie, więc jeśli masz upolowany taki skarb, koniecznie z niego korzystaj. Okulary są wyjątkowe, lata płyną, a one ciągle fajne 🙂 . Teraz dopiero widzę, jaki to był złoty strzał z ich zakupem. Rzeczywiście, trudno znaleźć nawet podobne, ale nigdy nie należy się poddawać.
      Jeśli chodzi o wybory, to ja zawsze, jeśli jest taka możliwość, głosuję na kobiety. Przekonałam do tego także mojego Męża. Wierzę, że jeśli będzie ich więcej w polityce, to będzie miała bardziej ludzką, rodzinną twarz, a nie bezduszną, korporacyjną. No i będzie więcej współpracy niż konfliktów…
      Buziaki, SIWA