GREEN DAY

Zastanawiacie się pewnie w jaki sposób trafił do mojej szafy kolor zielony? Jak to często w życiu bywa, przez przypadek. Dostałam w prezencie szmaragdową bomberkę CALVIN KLEIN i zaczęło się… Nie wiem, czy to za sprawą bomberki, ale właśnie niczym bomba eksplodowała moja fascynacja tym kolorem. Jest to o tyle ciekawe, że do tej pory w mojej szafie był tylko jeden trawiasto-zielony, letni kardiganik, którego nota bene pozbyłam się rok temu 🤭. Czy to kwestia pięknego odcienia, sama nie wiem. Nagle uznałam, że to wspaniały kolor dla mnie i zaczęłam nawet żałować, że wcześniej o nim nie pomyślałam.


Szykując ten wpis, zaczęłam trochę szperać w internecie, by zobaczyć, jak zieleń nosi tzw. ulica, bo uważam, że to najfajniejsze źródło inspiracji. Przy okazji natrafiłam na kilka ciekawych informacji o symbolice tego koloru. Sporo rzeczy jest oczywistych, żeby nie powiedzieć, banalnych, ale kilka faktów mnie zaskoczyło.

A oto, co znalazłam:
– Zielony jest kolorem nadziei i wolności, kojarzy się ze szczęściem, bo przecież, kiedy pomyślimy o czterolistnej koniczynie 🍀, przed oczami natychmiast mamy kolor zielony. Tak więc szczęście, powodzenie i wewnętrzy spokój to główne pozytywne aspekty koloru zielonego.
– W średniowieczu uważano go za kolor symbolizujący katastrofę i zło, kojarzono go z samym diabłem. Istniał nawet przesąd, że ubieranie się na zielono może ściągnąć złe moce i pecha 😳.
– W Chinach zielony kolor symbolizuje niewierność. Jeśli kobieta zakłada zielony kapelusz, oznacza to, że zdradza swojego męża. Upss… właśnie robię sobie na drutach szmaragdową czapkę 🙂
– Osoby lubiące kolor zielony, to ludzie towarzyscy i przyjaźni, bezkonfliktowi, stali w uczuciach i ceniący sobie spokój. Zielony jest więc kolorem o dużym ładunku pozytywnej energii, oprócz spokoju, niesie również harmonię oraz… szczęście.
– To kolor dla osób, które poprzez nagromadzenie problemów, szybkie tempo życia i zbyt małą ilość wolnego czasu, czują się przytłoczone i potrzebują uporządkowania oraz odpoczynku.
Ta ostatnia informacja chyba najlepiej tłumaczy zmianę mojego nastawienia do zieleni 😉

A teraz czas na stylizację z zielenią w rolach głównych.

Bomberka – czaderka, uszyta jest z błyszczącej tkaniny, która mieni się w słońcu niczym szmaragd. Przymierzałam wielokrotnie taki fason, ale w czarnym wydaniu i jakoś nie mogłam się zdecydować na zakup. Czasem ograniczają nas nasze opinie na temat danego fasonu czy koloru. Uważam się za osobę bardzo otwartą na różnorodność w modzie, a tu proszę, przyłapałam się sama na myśleniu, że bomberka tylko dla nastoletnich fashionistek 😉 . Otóż wcale nie. Wiadomo, że nie będę jej nosić do obcisłych rurek i bluzek z gołym brzuchem, ale sądzę, że w mojej wersji też prezentuje się fajnie i stylowo.

Znacie to uczucie? Macie fajny, nowy ciuch i na pierwszy rzut oka nic do tego w szafie. Czerń przyjdzie wtedy nam z pomocą, połączy się z każdym kolorem świata i mało tego, będzie super elegancko wyglądać. No tak, ale to banał. Lepiej mieć coś w tym samym kolorze lub chociaż w podobnym, wtedy ma się znacznie więcej możliwości kombinowania. Ja postawiłam na to drugie i wyruszyłam na łowy…

Z wielkim zdziwieniem, odkryłam, że w sklepach występuje kolor zielony i to w wielu odcieniach:) ! Przez to, że uważałam go za „nie mój”, kompletnie ignorowałam fakt jego istnienia. Teraz nagle dostrzegam go niemal na każdym kroku i jest to naprawdę zabawne. Wystarczyło, że dopuściłam go do swojej modowej świadomości i proszę, udało mi się na przecenie w RESERVED, dokupić sukienkę dokładnie w tym samym kolorze.

Jak większość sukienek, ta również jest na mnie za krótka, ale od czego są spodnie. Trend, by nosić sukienkę ze spodniami, został chyba stworzony specjalnie dla mnie. Korzystam z niego i nie narzekam, bo moim zdaniem wygląda to interesująco.

Sukienka składa się z dwóch warstw i jest to jej największą zaletą, oczywiście oprócz koloru 🙂 . Spód, to nic innego, jak długi, gładki top, na szerokich ramiączkach, który tym razem włożyłam w spodnie. Wierzch uszyty jest z siateczki, prosty, bez rękawów i zbędnych wykończeń, z rozporkiem z tyłu. Polecam wszystkim takie podwójne kreacje, bo z łatwością można je rozdzielić i nosić zupełnie niezależnie od siebie. Mam już w szafie jedną podobną sukienkę, tylko czarną i trochę krótszą. Spód od niej na stałe wylądował w szafie, w sekcji topy, a siateczkowy wierzch, w zależności od potrzeb, balansuje pomiędzy topami i sukienkami. Przy okazji, warto zwrócić uwagę na fakt, że siateczki są i będą bardzo trendy w przyszłym sezonie. Mnie najbardziej podobają się te od Soni Rykiel, w wersji black&white, na przyszłą wiosnę.

 

Bomberka jest dość duża i choć uwielbiam długie rękawy, dużo lepiej wygląda kiedy je podciągnęłam. Całość prezentuje się dużo lżej.

Jeszcze kilka ujęć, jak rasowa blogerka, z zarzuconą nonszalancko na ramionach kurteczką.

Teraz kilka słów o butach. Nie będzie pewnie dla Was żadnym zaskoczeniem, że upolowałam je w TKmaxxie. Sądzę, że jest to jedno z lepszych miejsc do kupowania oryginalnych butów. Wymaga to oczywiście ogromnej cierpliwości, ale warto się tam wybrać. Polecam gorąco poranne zakupy, kiedy wszystko stoi na swoim miejscu i więcej jest osób z obsługi niż kupujących. Najfajniej jest w poniedziałki.

Czarny kardigan IVAN GRUNDAHL wystąpił przy okazji wpisu z czerwonym płaszczem. Trochę słabo się tam zaprezentował i nie było widać całej jego urody. Tym razem wyszło dużo lepiej. Na zdjęciach poniżej starałam się pokazać, jak najwięcej szczegółów. Myślę, że kardigan wystąpi jeszcze nie raz i teraz przyszło mi do głowy, że mogłam założyć go do góry nogami. Nic straconego, wykonam taki ruch przy najbliższej okazji…

Ostatnio, przyznałam się Wam do kolejnej mojej słabości – kupowania sztucznej biżuterii, w dużych rozmiarach. Jeśli jest dobrej jakości, gigantyczne kolczyki ważą tyle co nic, a wyglądają mega efektownie. Te z dzisiejszej stylizacji będą mi towarzyszyć przy wielu look’ach w wersji black&white.

Tradycyjny podskok na zakończenie wpisu, musi być!!!

Ciekawa jestem, czy spodobała się Wam zielona stylizacja. Dajcie koniecznie znać, czy macie w szafach zielenie i czy je nosicie? Mam nadzieję, że miło spędziłyście czas, czytając dzisiejszy wpis. Ja bawiłam się super i przy robieniu zdjęć, i nawet przy pisaniu, bo kiedy widziałam siebie taką uśmiechniętą i zadowoloną na zdjęciach, przyszło mi to z wyjątkową łatwością…
Miłego weekendu i do następnego razu,
SIWA

Możesz także polubić

12 komentarzy

    1. Witam,
      jeszce dzisiaj wrócę do tej stylizacji: zieleń- kocham, i cały Twój zestaw Ago – suuuper! Nie jestem jednak w stanie znieść tego odcieniu zieleni w ilości, jaką zalała sieciówki . Sorry, odpadam.
      Za to czerwona saszetka Vagabond- musiałam ją sobie kupić, zaraz po Twoim wpisie z 18.03. Do tego udało mi się upolować w „lumpku” fajną dużą, czerwoną i do tego skórzaną torbę Furli.
      Zatem… wspaniały zakup dzięki odkryciu, jakiś czas temu, Twojego blogu.

      Fanka 40 +, + ,
      Saba

      1. Witaj Sabo,
        Zielono mi od jakiegoś czasu i nie mogę się nadziwić, jak ten kolor zamieszał mi w głowie. Z sieciówkami jest taki problem, że jak coś jest na topie, to zalewa nas wtedy fala niczym tsunami. Wszystko jest w najmodniejszym, lansowanym kolorze. Wcale się nie dziwię, że Cię to zniechęca. Może za chwilę trochę ta fala opadnie i będzie można wybrać coś fajnego. Ja poluję na fajny szmaragdowy sweter 🙂 . O saszetce Vagabond mogę śmiało powiedzieć, że jest jednym z ważniejszych dodatków w mojej garderobie. Trudno mi sobie wyobrazić bez nich życie ( mam dwie a cały czas kombinuję, jak wejść w posiadanie kolejnej). Dużej czerwonej torby zazdraszczam 😉 . Takiej jeszcze nie mam, ale za to oczy mam szeroko otwarte… Może gdzieś upoluję? Ach te używki, jak tu się nie uzależnić 😉
        Pozdrawiam, SIWA

    1. Witaj Jarosławie,
      Bardzo dziękuję. Rzeczywiście, staram się, by każda stylizacja była z pomysłem 🙂
      SIWA

  1. Agusiu, nareszcie dotarłam do internetu i od razu zajrzałam do Ciebie na stronę. Tak jak myślałam – super. Bardzo do Ciebie pasuje faktycznie ten kolor, pięknie współgra z kolorem włosów, świetnie. Moje doświadczenia zielone to głównie szara oliwka i bardzo ciemny zgniły. kiedyś gdy miałam rude włosy był to mój kolor „podstawowy”. Zielenie są piękne, ale nie dla wszystkich, kolor cery jest tu bardzo ważny. Ty wyglądasz szmaragdowo-srebrno, zachwycająco, a radość która emanuje z Ciebie jest bardzo zaraźliwa, jutro moje kochane – zielone Rundholtze. Całuski D.

    1. Witaj Dorotko,
      Ja też, do tej pory, zachwycałam się głównie szarą oliwką. Jestem jeszcze troszeczkę opalona, więc szmaragdowy nie gryzie się z cerą, ale w zimie, będę musiała łączyć go z czernią i granatami. Szykuję kolejną stylizację z zielenią w tle. Do mojej kolekcji trafiło parę rzeczy w tym kolorze i byłoby szkoda ich nie pokazać. Chętnie zobaczyłabym Cię w Twoich ukochanych Rundholz’ach ach,ach 🙂
      Buziaki, SIWA

  2. W rzeczywistości stylizacja prezentuje się jeszcze korzystniej, a kolor bomberki jest bombowy 🙂 iście szmaragdowy 🙂 Ja nie mam zbyt wiele zieleni, ale ilość którą posiadam w szafie stanowi doskonałą ozdobę czerni. Nie mam co prawda takich szmaragdowych cudów, ale odkryłam kiedyś ożywcze właściwości tego koloru i mam w domu jego wielkiego wieloletniego wielbiciela. W tym sezonie we wnętrzach ten kolor też pięknie się teraz rozgościł i daje radę. Zielono mi…. 🙂
    p

    1. Witaj Pati,
      To wprost nie do uwierzenia, że zieleń jest taka bombowa 😉 . Kolejne cudeńka trafiają do mojej szafy i mnie też robi się zielono…
      Buziaczki, SIWA

  3. No wreszcie! :))) Grubo ponad rok temu, zainspirowana pewnym obrazem, zachęcałam Cię do tego koloru. Czyżbym miała rację?:) Wyglądasz przepięknie!Cmok

    1. Witaj Ewuniu,
      Miałaś rację w 100% !!! Obejrzałam ponownie obrazy, o których wspomniałaś w tamtym komentarzu. Szczególnie przypadł mi do gustu „The piano lesson”. Są na nim wszystkie kolory, które teraz znajdują się u mnie w szafie, łącznie z zielonym 🙂 . Ten obraz jest wspaniałą podpowiedzią, jak łączyć ze sobą kolory. Bardzo Ci dziękuję za wspaniałą inspirację. Myślę, że teraz powstanie, dzięki Tobie i panu Matisse’owi, kilka ciekawych stylizacji ze szmaragdową zielenią w tle.
      BIG CMOK, SIWA