BonPrix it’s me…? Płaszczyk w kratkę – musiałam go mieć :) .

Sieciówki, sklepy internetowe i małe sklepiki osiedlowe, często traktowane są jako miejsca, w których króluje kiepska jakość i niezbyt udana pogoń za topowymi markami. Sądzę, że jest to opinia, na którą w dużej mierze niestety zasługują, ale nie tak całkiem do końca. Większość z nich ma bowiem swoje linie premium i jeśli tylko trochę się postaramy, znajdziemy (dosłownie w każdym z tych miejsc) rzeczy , które będą nam dobrze służyć i to za stosunkowo niewielką cenę.
Wiecie, że uwielbiam robić okazyjne zakupy. Ręka do góry, kto nie lubi 🙂 . Fajnie, gdy moim łupem pada fajny ciuch lub but na atrakcyjnej wyprzedaży. A co, jeśli można kupić w dobrej cenie coś bez żadnych zniżek? Niemożliwe? Możliwe…

Hasło na przesyłce – Bon Prix it’s me, skłoniło mnie do głębszej refleksji. Zaczęłam się zastanawiać, czy rzeczywiście to „mój sklep”, „moje miejsce” i co to dla mnie tak naprawdę oznacza? Przeglądając katalog tej firmy wysyłkowej, trudno mi się jednoznacznie identyfikować ze stylem i większością proponowanych ubrań, ale bez problemu wyłowiłam z całej rzeszy fasonów, super płaszczyk, w mega modną krateczkę. Uważam, że jeśli w danym sklepie jesteśmy w stanie znaleźć choć jedną atrakcyjną dla nas rzecz, to śmiało można rzec, że jest nasz. Dlatego, choć nie za często, ale Bon Prix it’s me.
Takie mocno wybiórcze zakupy zdarzają mi się jeszcze w sieciówkach: C&A i ORSAY. W tym pierwszym namiętnie przekopuję letnie wyprzedaże ( beżowe kuloty do letniego garnituru są właśnie stamtąd 🙂 ) i czaję się zawsze na kaszmirowe szale w jesienno-zimowej kolekcji, bo są naprawdę dobrej jakości i w przystępnej cenie ( ok. 200,-PLN) . W ORSEY dawno już nic nie kupiłam, ale nie zrażam się tym faktem i od czasu do czasu tam zaglądam, bo a nuż, widelec 🙂  trafi mi się taka fajna rzecz, jak moja brązowa, puchowa kamizela (kto ciekawy, co to za cudo, zapraszam tutaj). Doświadczenie mnie nauczyło, że nigdy nic nie wiadomo.

Wracając do płaszczyka. Wzór w drobną krateczkę chodził za mną już od jakiegoś czasu. Wielokrotnie widziałam na Instagramie fajne płaszcze czy kurteczki. Myślę, że było to tylko kwestią czasu, by trafił do mojej szafy jakiś krateczkowy skarb.

Kiedy zobaczylam kraciasty płaszczyk na stronie BonPrix, bardzo się ucieszyłam i nie zważając na wskazówki rozmiarowe, sięgnęłam po największą wersję, to znaczy rozmiar 46. Oczami wyobraźni widziałam wielgachny, oversize’owy płaszcz, który świetnie pasowałby do mojej szafy. Ryzyko się opłaciło, bo jak zaraz zobaczycie, płaszcz jest bardzo obszerny i dzięki tak dużemu rozmiarowi zdecydowanie nabrał luzu.

Pierwsze co przyszło mi do głowy, to połączyć go z czernią. Doszłam jednak do wniosku, że byłoby to pójście na łatwiznę. Na takie ciemne zestawienie przyjdzie jeszcze czas, kiedy zrobi się bardziej mroczna pogoda. Teraz, gdy możemy cieszyć się jesiennym słońcem, postawiłam na jasne szarości i beże.

Żeby nie było zbyt mdło i wszystko się ze sobą nie zlewało, jako kontrast, założyłam czarne dodatki. Błyszcząca skóra stanowi fajne dopełnienie do miękkiej dzianiny i „podbija” ciemne elementy kratki na płaszczu.

Kiedy płaszcz jest rozpięty, ma zdecydowanie linię A. Przy takim kształcie korzystnie wyglądają wąskie spodnie, mogą być rurki lub tak jak moje, ze zwężającą się nogawką.

Nie mogłam się powstrzymać i musiałam spróbować podciągnąć rękawy. Lubię nosić je w ten sposób. Jest mniej grzecznie, z pazurem i co najważniejsze po mojemu 😉 .

Wrzucam poraz kolejny zdjęcie torby IVAN GRUNDAHL, bo nie mogę się nadziwić, jak mogłam sobie wcześniej bez niej radzić. To mój skarb, który zdetronizował wszystkie poprzedniczki.

Płaszcz ma jeden element za którym nie przepadam, a mianowicie szlufki i paski przy rękawach. Rękawy na dokładkę zebrane są na końcach, by nie były zbyt szerokie, co uważam, że akurat dobrze by im zrobiło. Na poważnie rozważam pobycie się tych wszystkich ozdób i jeśli to zrealizuję, obiecuję pokazać Wam efekty moich przeróbek…

Na zdjęciu poniżej możecie zobaczyć z bliska płaszczykową krateczkę. To naprawdę udane zestawienie kolorystyczne. Jeśli się do niego dostosujemy z pozostałymi częściami garderoby, bez trudu możemy tworzyć udane, spójne stylizacje. Bardzo prosty sposób, który przypomina ten z poprzedniego wpisu z szalem… 🙂

Do płaszcza dołączony jest pasek. Bardzo się cieszę, że nie oznacza to wszytych na stałe szlufek po bokach. Dzięki temu, może być luźnym płaszczem i nie wygląda to tak jakby zgubiło się pasek 😉 . Jeśli tylko najdzie nas ochota, z łatwością możemy zebrać go w talii.

Pierwsza wersja, z szalem, niestety nie wygląda dobrze. Zobaczyłam to dopiero na zdjęciach. U góry zrobiła się tzw. buła. Szerokie, spadające ramiona, duże klapy i zamotany wokół szyi szal, to stanowczo za dużo. Całość wygląda dość ciężko.

Lepiej wygląda wersja bez szala i z postawionym kołnierzem. W takiej odsłonie, całość prezentuje się dużo lżej.

Z podciągniętymi rękawami też jest fajnie, ale nie tak korzystnie, jak w luźnym wydaniu.

Mnie najbardziej odpowiada wersja bez paska. Wtedy płaszcz ma ten luz i oversize’owy charakter, który uwielbiam.

W poprzednim wpisie wychwalałam TKmaxxx, jako miejsce, które zasługuje na miano kopalni dodatków. To święta prawda. Obecnie warto tam zaglądać, by upolować duży kaszmirowy szal. Ten w dzisiejszym wpisie jest moją najnowszą zdobyczą 😜. Nazwa firmy zniknęła w koszu razem z metką, ale to nie dla niej dałam się  poraz kolejny skusić. Przekonał mnie kolor, wielkość, a przede wszystkim miękkość szala. Trafiony – zatopiony… a raczej zamotany 😉

Jeszcze na deser został nam opis tzw. środka. Pod płaszczem, o którym się tyle rozwodziłam, ukrył się sweter H&M i spodnie „marchewy” COS.

Saszetka VAGABOND do ręki i robi się wersja elegancja Francja albo…

… przez ramię i mamy wersję do pracy ( w eleganckim butiku 🙂 )

Radosne podskoki i uśmiech na twarzy zdradzają moje zadowolenie z udanej stylizacji, w której czułam się fantastycznie. Palma, która mi odbiła na punkcie kraciastego płaszcza jest kompletnie nieszkodliwa i mam nadzieję, że wprawiła Was tylko w radosny nastrój. Dajcie koniecznie znać, czy spodobał się Wam wpis i czy Wy też dałyście się porwać modzie na krateczkę.
Do następnego razu,
SIWA

Możesz także polubić

6 komentarzy

  1. Hehe… telepatia jakaś, bo czyhałam na taki płaszczyk w innej sieciówce, ale tak się wyprzedawał że się wyprzedał 😀 widocznie nie był dla mnie. Ty wyglądasz genialnie i dobrze, że mi przypominasz że rozmiary muszą być większe, a im większe tym stylizacja prezentuje się ciekawiej i na pewno daje większe możliwości. Rękawki polubiłam, to już wiesz… 😉

    1. Witaj PAti,
      Telepatia, w naszym przypadku, działa wyjątkowo dobrze 🙂 . Myślę o Tobie bardzo często, więc przepływ energii płynie szerokim strumieniem… Plaszczyk w kratę potrafi naprawdę zauroczyć. W zależności od siły fascynacji i miłości do tego wzoru, trzeba przemyśleć strategię zakupu. Jeśli ma służyć latami, warto spojrzeć w stronę tych ze szlachetniejszych materiałów, ale jeśli to tylko zauroczenie, sieciówki z pewnością staną na wysokości zadania.
      Moda na oversize nie odchodzi i bardzo się cieszę z tego powodu. Prawda jest taka, że im ktoś wyższy i szczuplejszy, tym lepiej wygląda w takim przerysowanym, bezrozmiarowym wydaniu. A podwinięte rękawy, wg mnie, wyglądają super. Jak coś się podoba, to się podoba. Trudno nawet wytłumaczyć dlaczego… Tobie też bardzo to pasuje i cieszę się, że Cię tym zaraziłam 🙂 .
      Buziaki, SIWA

  2. Hej Aga jest pięknie , stylowo szarości są the best plus czarne dodatki
    płaszczyk uroczy krateczka w fajnej kolorystce czego chcieć więcej
    tylko ruszać na Fashion Week , szkoda że jeszcze ciągle jesteśmy taką
    prowincją Europy ,że trudno zdobyć się na oryginalność , zaszaleć
    Ty jesteś przykładem , fantastycznego stylu dla dziewczyn 40 plus
    bo jak ktoś mądry powiedział moda nie za wieku , więc czerpiemy
    tutaj dobrą energię ,pozdrawiam ciepło.

    1. Witaj Jolu,
      Bardzo żałuję, ale w tym roku nie będę na Fashion Week w Paryżu. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, żeby zrobić swój Fashion Week w Warszawie. Dobry styl i fajne stylizacje tak samo dobrze prezentują się tu i tam. Dlatego warto korzystać z trendów, ale przetwarzać je po swojemu i dostosowywać do własnych potrzeb. Oversizowy płaszcz w krateczkę można nosić na wiele sposobów. Ważne, by wybrać taki, który podkreśli nasze walory, ukryje niedoskonałości i w którym będziemy się czuły dobrze.
      Ostatnio dużo się uśmiecham podczas zdjęć, bo nie chcę się silić na „modowe ujęcia”, tylko pokazać, jak fajnie jest bawić się modą…i jaką to daje pozytywną energię. Każdy może z niej skorzystać.
      Buziaki,SIWA

  3. Witam radosną podskakującą Panią Agusię, już samo to jest przyjemnym widokiem, a stylizacja kapitalna. płaszczyk bardzo fajny oczywiście jak dla mnie wersja bez paska i zluzowana jest najlepsza – widać wtedy wszystkie skarby ukryte pod płaszczykiem. Kolory popielatej szarości są obłędne. Wszystko mi się bardzo spodobało – wzięło mnie na wspomnień czar – ile ja miałam w życiu takich płaszczyków i takiej krateczki swego czasu!!! Ah, szkoda gadać, choć kto wie, być może. Buziaki D.

    1. Witaj Dorotko,
      Mnie też najbardziej podoba się wersja na luzie. Widać wtedy, że płaszcz jest wielgachny i żaden pasek nie odbiera mi swobody 🙂 .Ta krateczka jest w sumie bardzo klasyczna i mnie kojarzy się z angielską szkołą z internatem, gdzie nosi się tweedowe mundurki. Kiedy doda się do tego szczyptę dzianiny, męskie spodnie i buty, to stylizacja musi się udać 😉 . Czy pozbyłaś się wszystkich kratek z przeszłości? Nie została Ci chociaż jakaś marynara?
      Buziaki, SIWA