PŁASZCZ W KRATĘ NA DWA SPOSOBY

Już na samym wstępie, mogę śmiało powiedzieć, że będzie to rekordowy wpis pod względem ilości zdjęć, bo tak naprawdę są to dwa wpisy w jednym! Mogłabym go oczywiście podzielić na dwie odrębne stylizacje i którąś umieścić później na stronie, ale wydaje mi się, że tak będzie dużo ciekawiej.
Są bardzo do siebie podobne, a jednocześnie bardzo różne. W jednej, płaszcz w kratę występuje w towarzystwie spódnicy, a w drugiej jest ze spodniami. Zaczniemy od spódnicy, bo to rzadki gość na mojej stronie, szczególnie w sezonie jesienno-zimowym. A więc do dzieła…

Płaszcz w kratę ZARA pewnie kojarzycie. Był na stronie już dwukrotnie, a może więcej. Bardzo fajnie zaprezentował się z czernią we wpisie pt. „KRATA MUST HAVE SEZONU”. Wszystkich, którzy go przegapili albo nie pamiętają, zapraszam do lektury :).

Mocno kontrastująca, kremowo-czarna krata wiele kobiet zniechęca i słusznie… Niestety, nie jest dobra dla wszystkich, ale warto sięgnąć po łagodniejsze zestawienia kolorystyczne, bo szkoda całkiem rezygnować z tak fajnego wzoru. Jeśli chodzi o trendy na ten sezon, krata nadal ma się dobrze i jest jej dużo w wielu sklepach. Od tych sieciowych po najbardziej ekskluzywne. Nowością, która zawitała w kolekcjach jest noszenie paska w talii. Dla tych z Was, które nie lubią jej podkreślać, mam dobrą wiadomość. Luźne, oversizowe płaszcze i kurtki nadal królują na wybiegach. Tak więc, kto lubi – podkreśla, kto nie lubi – ukrywa. Pełna swoboda i wszytko w zgodzie z trendami, a przede wszystkim własnymi upodobaniami.

Kremowy sweter MARKS&SPENCER był głównym bohaterem wpisu pt.” I LOVE KASZMIROWE PASTELOVE”. Poświęciłam tam sporo miejsca kaszmirowi i jego zaletom. Sama chętnie przeczytałam te fragmenty 🙂  i stwierdzam, że informacje nie straciły nic na aktualności.

Sweter ma formę długiego, szerokiego „pudełka” i do rozkloszowanej spódnicy koniecznie wymagał założenia paska. Wykorzystałam mój old school’owy od GABI LAUTON. Lata lecą, a pasek wygląda jak nowy i na dokładkę ciągle modny.

Spódnicę ze sztucznej skóry KATHLEEN MADDEN przynajmniej raz na sezon wyciągam z szafy i z rozbawieniem odnotowuję, że zazwyczaj zakładam ją z jasnym swetrem na górze. Teraz, przeglądając archiwalne wpisy z zeszłego roku, przypomniałam sobie, że na 42 urodziny ubrałam się w bardzo podobne zestawienie. Wyszło wtedy trochę bardziej elegancko, bo były perły i klasyczne kozaki, ale ogólnie, kolorystycznie blisko. Kto ciekawy, niech zajrzy tutaj.

Ważnym elementem, idealnie spinającym cała stylizację są buty ZARA.  Nie dosyć, że fajnie przełamują elegancki charakter spódnicy, to jeszcze oryginalne sznurówki z tasiemek z napisami, łączą oba kolory stylizacji. Szukałam sporo czasu fajnych, ciężkich butów i kiedy trafiłam na te, od razu wiedziałam, że będą świetnie pasować do mojej szafy. Mają bardzo klasyczny kształt i ogromne dziurki do przeplatania sznurówek, co zamierzam skrzętnie wykorzystywać i wymieniać ja na różne kolory, pasujące do kolejnych stylizacji…

Bardzo modnym dodatkiem w tym sezonie jest saszetka na pasku. Można ją nosić przez ramię lub w talii. Ta śliczna, z miękkiej skóry pochodzi z tegorocznej kolekcji VAGABOND. W swojej ofercie szwedzka firma ma nie tylko super buty, ale także bardzo proste, minimalistyczne dodatki, torby, portfele czy plecaki. Wszystkie wyroby są bardzo dobrej jakości i jako posiadaczka wielu par ich butów, a teraz także torebki, mogę polecić Wam tą firmę z ręką na sercu.

A  teraz wersja ze spodniami RUNDHOLZ. Dodałam jeszcze czarny, kaszmirowy szal ALLUDE i mitenki. Reszta stylizacji się powtarza.

Dwa szale kaszmirowe to zbytek, ale przy mojej żyrafiej szyi mogę sobie pozwolić na takie szaleństwo. Można śmiało łączyć ze sobą szale węższe i też pięknie się prezentują…

… lub tylko przerzucić je przez ramię i nie robić takiego wielkiego obwarzanka. Wtedy nawet te grube wyglądają dużo lżej 🙂 .

A kto nie lubi szali, spokojnie i bez żadnych modowych konsekwencji, może z nich zrezygnować, wtedy jest najlżej 😉 .

Dla mnie szal nie jest tylko dodatkiem na zewnątrz. Bardzo często noszę je cały dzień, jako integralną część mojej stylizacji. Czapki H&M oczywiście nie noszę w pracy, ale pewnie trudno w to uwierzyć, bo na wszystkich zdjęciach się z nią nie rozstaję 😉 .

Jeszcze zbliżenie na buty. Są fantastyczne i jak widzicie, dobrze wyglądają zarówno ze spodniami, jak i ze spódnicą. Napisy na tasiemkach, służących za sznurówki, są bardzo sugestywne… AMBITIOUS & UNSTOPPABLE. Chciałabym być w ten sposób postrzegana, jako ambitna i nie do zatrzymania.

Od czasu do czasu, próbuję Wam pokazać, jak z pozoru nieistotne szczegóły potrafią odmienić całą stylizację. Na zdjęciach poniżej, oprócz mojej uroczej miny, możecie zobaczyć, jak wiele zależy od sposobu noszenia swetra. W zależności od tego czy puścimy go luźno, włożymy za pasek, możemy sobie skrócić lub wydłużyć optycznie sylwetkę. Warto korzystać z takich trików, bo nie są skomplikowane, a mogą nam naprawdę pomóc.

Ja zdecydowałam się na podkreślenie talii paskiem z saszetką. To ostatnio mój ulubiony gadżet i tym razem zaszalałam, zawiązując go zamiast skorzystać z klasycznej klamerki. Fajnie to wyszło, bo przy takim kontraście powstała kokardka, która jest dodatkową ozdobą bardzo prostej stylizacji.

I tak zbliżamy się pomału do końca wpisu. Obowiązkowo muszą być zatem zdjęcia z podskokiem. Tym razem mamy klasyczne w spódnicy i nowe (zwycięzca w plebiscycie na najlepszy podskok Siwej) w spodniach.

Sporo się napracowałam przy dzisiejszym wpisie. Teraz kolej na Was. Która wersja lepsza i dlaczego? Spódnica czy spodnie? Czekam z niecierpliwością na Wasze komentarze.
Do następnego razu,
SIWA

P.S. Dorzuciłam dla ułatwienia zdjęcia, na których zestawiłam obok siebie obie stylizacje, z płaszczem i bez.

Możesz także polubić

10 komentarzy

  1. Takie buty….Chyba spodnie, bo spódnica z perłami była dla mnie debeściarska 🙂 Cmok❤️

    1. Witaj Ewuniu,
      Ach te buty… po prostu są boskie 🙂 . Twój głos traktuję jako podzielony na pół, pomiędzy spodnie i spódnicę z perłami (tą z urodzinowego wpisu). Rzeczywiście wersja z perłami była wyjątkowo udana i chyba nie pozostaje mi nic innego, jak przy najbliższej „dużej” okazji, wykorzystać super „gotowca” sprzed roku.
      Buziak, SIWA

  2. A dla mnie zdecydowanie spódnica. Bardziej dziewczęco i jajecznie. Spodnie, ciężkie buty wiadomo sportowo-narciarsko, a ze spódnicą to już głębszy zamysł, złamanie konwencji i więcej polotu. Poza tym wszystko piękne jak to u Agi. Pozdrawiam D.

    1. Witaj Dorotko,
      Bardzo Ci dziękuję za głos na rzecz spódnicy. W spodniach zdecydowanie sylwetka wygląda lżej, ale w spódnicy jest bardziej awangardowa. Kiedyś, gdyby ktoś mi powiedział, że do długiej spódnicy będę nosiła płaszcz do kolan, pewnie bym go wyśmiała i powiedziała zdecydowanie, że jest to niemożliwe. A tu proszę! Nie dość, że do kolan to jeszcze w kratę.
      Buziaczki, SIWA

  3. Spodnie. W obu stylizacjach wyglądasz trochę jak szykowna narciarka z lat 30. lub 60., buty na zdjęciach kojarzą się z klasycznymi w stylu alepejskim. Ten sweter to było trafienie roku! Świetny zakup. A sznurówki?! Musiałaś je mieć! Przecież jesteś taka: AMBITNA i NIE DO ZATRZYMANIA. Za to nic z „suczy”, z jaką się te określenia zwykle kojarzy… i to jest najfajniejsze 🙂

    1. Witaj Aldonko,
      Masz rację. Brakuje tylko nart i wyglądałabym, jak z katalogu sprzętu narciarskiego z 1934 roku… Ta spódnica miałaby nawet wtedy większe wzięcie niż spodnie. Teraz, nikt się za nią nie wstawił i spodnie wygrywają w cuglach.. To bardzo charakterystyczne dla naszych czasów, przywiązanie do spodni i niewątpliwej wygody, którą dają. Bardzo mnie cieszy, że jestem postrzegana jako ambitna i nie do zatrzymania, choć nie za wszelką cenę i nie po trupach. To znaczy, że wszystko robię jak należy i to jest najfajniejsze 🙂
      Buziak, SIWA

  4. Gdybym miała wybierać, która stylizacja lepsza ..szczerze obie są świetne
    trafiłam na Twojego bloga jak to bywa przypadkiem i od razu mnie zaintrygował , ba do tego stopnia że odwiedzam go teraz prawie regularnie
    i troszkę zazdroszczę kreatywności, odwagi , dużego poczucia humoru
    niewymuszonego luzu długo by wymieniać , kiedyś i mnie tego nie brakowało
    teraz jakbym zastopowała ,nie umiem sobie w racjonalnym stopniu odnaleźć
    przyczyny,ale podpatrując Ciebie zaczynam pomalutku odnajdywać radość
    by bawić się modą ,

    1. Witaj Jolu,
      Po przeczytaniu Twojego komentarza zrobiło mi się bardzo miło. Cieszę się, że spodobał Ci się blog, a jeszcze bardziej ucieszyło mnie to, że dzięki niemu zaczynasz się na nowo bawić modą. Moim największym marzeniem, kiedy zakładałam bloga, było pokazać kobietom, że po 40 można fajnie się ubierać i czuć z tym fantastycznie. To czas, gdy nie musimy już nic nikomu udowadniać, z nikim się ścigać i bycie oryginalnym jest atutem, a nie powodem do wykluczenia z grupy. Dlatego mam nadzieję, że jeszcze nie raz zajrzysz do mnie na stronę i znajdziesz dla Siebie natchnienie.
      Pozdrawiam Cię serdecznie, SIWA

  5. Ja wybieram wersję ze spodniami, bo taka smuklejsza, a to dla mnie słowo klucz na nadchodzący rok :)Spódnicę pamiętam w zestawieniu z perłami i tam skradła moje serce. A tym razem bezkonkurencyjna okazała się saszetka-jak dla mnie atrybut „rasowego” taksówkarza 🙂 Oto najlepszy przykład, jak zmorę można odczarować i pięknie prezentować 🙂
    p

    1. Witaj Pati,
      Tak, ze spodniami jest znacznie smuklej, ale ze spódnicą bardziej awangardowo i nieprzewidywalnie. W urodzinowej wersji z perłami, był mniejszy i krótszy sweter, co niewątpliwie poprawiało proporcje. Saszetka sprawdza się świetnie w charakterze podręcznej torebeczki na niezbędne drobiazgi i telefon. Bardzo ją lubię nosić na płaszcz lub kurtkę, przewieszoną przez ramię. Nie straszne mi porównania z taksówkarzem czy cinkciarzem, bo jestem tym gadżetem oczarowana. 🙂
      Buziaki, SIWA